Jana Chryzostoma rozważanie opisu śmierci Jezusa
1. Jak wielką pomyślność niszczą i tracą ludzie, którzy o nią nie dbają. Tak właśnie stało się z Żydami, którzy od początku cieszyli się wybraniem ze strony Boga. Pragnęli prawa panowania nad narodami, a na pustyni po nakarmieniu manną wspominali cebulę. Zgodnie z tą logiką także teraz odrzucając panowanie Chrystusa zawołali o panowanie nad nimi Cezara. Ustanowiono więc im króla według ich wyboru. Gdy Piłat usłyszał ich słowa, wydał Go, aby był ukrzyżowany. Zupełnie bezmyślnie. Powinien przecież zapytać, czy Chrystus zabiegał o ustanowienie panowania, a wydał wyrok tylko na podstawie strachu. I to mimo że Chrystus, aby go od tego doświadczenia uwolnić, wcześniej powiedział: „Królestwo moje nie jest z tego świata”. Ale pogrążając się całkowicie w tym, co się teraz działo, nie chciał się nad niczym wielkim głęboko zastanawiać, chociaż sen żony mógł być dla niego wstrząsem. Jednak żadna z tych rzeczy nie uczyniła go lepszym, nie patrzył na niebo, ale Go wydał. Wkładają więc na niego krzyż jak na zbrodniarza. Samo drzewo bowiem traktowali zabobonnie i powstrzymywali się, żeby nawet go nie dotknąć. To jednak stało się również jako symbol. Przecież także Izaak dźwigał drewno. Wtedy jednak rzecz działa się dopóki ojciec nie otrzymał pouczenia (była to bowiem zapowiedź), teraz zaś doszła do realizacji: działa się bowiem prawdziwie.
I przyszedł na miejsce Czaszki. Niektórzy mówią, że tam umarł i spoczął Adam i że w tym samym miejscu, gdzie śmierć zapanowała, Jezus ustawił znak zwycięstwa. Wyszedł bowiem dźwigając krzyż jako znak zwycięstwa nad tyranią śmierci i tak jak czynią to zwycięzcy, tak samo On niósł na plecach symbol zwycięstwa. Cóż z tego, że Żydzi doprowadzili do tego pojmując rzecz inaczej? Ukrzyżowali Go między łotrami i nawet nieświadomie wypełnili w ten sposób proroctwo. Co oni robili posługując się przemocą, dokonało się z postanowienia prawdy, abyś nauczył się, jak wielka jest jej siła. Również bowiem to wydarzenie przepowiedział wcześniej prorok: „Policzony został między przestępców”. Chociaż demon chciał zaciemnić to, co się działo, nie zdołał. Trzech bowiem zostało ukrzyżowanych, ale tylko Jezus zajaśniał chwałą, abyś nauczył się, że Jego moc dokonuje wszystkiego. Gdy ich trzech zostało przygwożdżonych do krzyża, dokonał się cud, ale mimo to żadna z dokonujących się wtedy rzeczy nie została przypisana nikomu z nich, ale tylko Jezusowi. W ten sposób zniweczony został podstęp diabelski i wszystko spadło na jego głowę. Jeden z tych dwóch został nawet uratowany. Nie tylko więc nie zaszkodził chwale ukrzyżowanego, ale nawet przysłużył jej się nie mało. Nie było bowiem czymś mniejszym od wstrząśnięcia skałami odmienienie łotra na krzyżu i wprowadzenie go do raju.
„Piłat wypisał też tytuł”, równocześnie wymierzając karę Żydom i broniąc Chrystusa. Ponieważ wydali Go jako człowieka bez wartości i zabiegali o potwierdzenie tego rodzaju wyroku poprzez umieszczenie Go między łotrami, aby nikomu nie było wolno później kierować przeciw Niemu oskarżeń o zło ani bluźnić Mu jak jakiemuś łotrowi i przestępcy, zamknął im usta a także wszystkim chcącym Go potępiać i ukazał, że wystąpili przeciw własnemu królowi. Dlatego umieścił napis – jakby na jakimś znaku zwycięstwa – który jasnym głosem obwieszczał i ukazywał zwycięstwo oraz ogłaszał Jego panowanie, nawet jeśli jeszcze nie doskonałe. Obwieścił to nie w jednym języku, ale w trzech. Ponieważ, jak się wydaje, wśród Żydów byli obecni z powodu święta obcy, żeby wszyscy znali tytuł broniący Chrystusa, umieścił na tablicy informację o szaleństwie Żydów we wszystkich językach. Patrzyli bowiem z pogardą nawet na ukrzyżowanego. Co wam to szkodziło? Nic. Skoro był śmiertelny, miał utracić siły i zgasnąć, czemu lękacie się napisu mówiącego, że On jest królem żydowskim? A co oni mówią? „Powiedz, że On to powiedział. Teraz bowiem jest to deklaracja i powszechna opinia. Należało zaś dodać wcześniej stwierdzenie: 'On powiedział’, żeby ukazać jako powód oskarżenia Jego zuchwalstwo i przechwałkę”. Ale Piłat nie zmienił zdania, ale trzymał się wcześniejszej opinii. Wcale nie mała rzecz w ten sposób się dokonała, ale właściwie wszystko. Drzewo krzyża zostało bowiem zakopane i nikt nie zabiegał o to, żeby je wydobyć, bo i strach był wielki, i innymi sprawami wierzący musieli się zająć. Dopiero w późniejszym czasie miał być znaleziony, a prawdopodobnie trzy krzyże leżały razem. Żeby więc krzyż Władcy można było rozpoznać, przede wszystkim leżał po środku, a następnie stało się jasne dla wszystkich, [że jest to Jego krzyż] dzięki tytułowi. Krzyże łotrów nie miały tytułu.
Żołnierze zaś podzielili między siebie szaty, ale nie zrobili tak z tuniką. Zobacz, jak wszędzie, przez to, co robiono w złej wierze, wypełniają się proroctwa. Również bowiem to przepowiedziane zostało już wcześniej. Chociaż bowiem trzech zostało ukrzyżowanych, to słowa proroctw wypełniły się na Nim. Dlaczego nie zrobili tego innym, ale tylko Jemu? Zobacz razem ze mną, jak dokładne było proroctwo. Prorok powiedział nie tylko o szatach, które zostały podzielone, ale także o tym, co nie zostało podzielone. Jedne bowiem rozdzielili, ale nie rozdzielali tuniki, lecz powierzyli sprawę losowi. Słowa zaś „tkana z góry”, nie zostały dodane tak po prostu, ale niektórzy mówią, że wyrażone w ich zostało symbolicznie, że ukrzyżowany nie był zwykłym człowiekiem, lecz posiadał pochodzące z góry bóstwo.
2. Niektórzy zaś mówią, że Ewangelista opowiedział o formie tuniki. Ponieważ w Palestynie ludzie składają razem dwa kawałki płótna i w ten sposób zszywają odzież, Jan ukazuje, że właśnie tego rodzaju była tunika – mówią – zszywana od góry. Mi się wydaje, że on właśnie to mówi, czyniąc aluzję do niedużej ceny ubrania i do tego, że jak w każdym innym przypadku, także w sposobie ubierania Pan dał przykład skromności.
„To uczynili żołnierze”. On zaś, gdy został ukrzyżowany, powierzył swoją Matkę uczniowi, ucząc nas, że aż do ostatniego tchnienia mamy okazywać rodzicom wszelkiego rodzaju troskę. Kiedy bowiem ona zaniepokoiła Go w nieodpowiednim czasie, mówi: „Czy to moja lub twoja sprawa, niewiasto?” (J 2,4) oraz: „Kto jest moją matką?” (Mt 12,48). Teraz zaś okazuje wielką miłość i powierza ją uczniowi, którego umiłował. Znowu Jan ukrywa samego siebie zachowując skromność. Gdyby bowiem chciał się chlubić, mógłby przedstawić także powód, dla którego został umiłowany, sporo z pewnością było to coś wielkiego i wspaniałego. Z jakiego jednak powodu Pan o niczym innym nie rozmawia z Janem i nie przekazuje mu żadnej zachęty, gdy ten się smucił? Bo nie był to odpowiedni czas na pocieszające mowy. Poza tym czymś wielkim już było, że został uczczony tak wielkim znakiem szacunku i otrzymał nagrodę za wierną obecność.
Przyjrzyj się jednak, jak nawet będąc ukrzyżowanym Pan wszystko czynił ze spokojem: rozmawiał z uczniem o matce, wypełnił proroctwa, w łotrze umocnił dobrą nadzieję. Przecież zanim został ukrzyżowany widzieliśmy Go jak się pocił, zmagał, lękał. Co więc ma to znaczyć? Żadnego zmieszania, żadnej niepewności. Tam ukazał słabość natury, tutaj natomiast ukazuje potęgę wyższego bytu. Poza tym również nas poucza przed obydwa te doświadczenia, żebyśmy nie wzdragali się przed trudami, nawet jeśli niepokoimy się przed ich nadejściem. Kiedy bowiem wejdziemy już w zmaganie, wszystko okaże się lekkie i łatwe. Nie drżyjmy więc przed śmiercią. Dusza co prawda z natury miłuje życie, ale to w nas znajduje się również możliwość albo rozwiązania jej więzów i uczynienia tego pragnienia słabym albo zacieśnienia i sprawienia, że będzie jeszcze bardziej tyrańskie. Tak samo jak mamy pragnienie złączenia ciał, jednak gdy kierujemy się ku mądrości, osłabiamy tę tyrańską siłę, tak samo dzieje się z życiem. Jak bowiem Bóg wpisał w nas cielesne pożądanie ze względu na rodzenie dzieci, aby utworzyć wśród nas następstwo pokoleń, a nie w tym celu, by przeszkodzić w kroczeniu wznioślejszą drogą wstrzemięźliwości, tak samo też umieścił w nas pragnienie życia, aby przeszkodzić nam w zabijaniu samych siebie, a nie żeby utrudnić nam lekceważenie obecnego życia. Trzeba więc, żebyśmy świadomi tych rzeczy, zachowali umiarkowanie i ani nie szli nigdy na śmierć występując przeciw sobie samym – nawet jeśli spadłoby na nas tysiące strasznych doświadczeń – ani nie uciekali i wycofywali się, gdy Bóg według swojego upodobania zabiera nas, lecz abyśmy odważnie dali się ogołocić ceniąc wyżej przyszłe niż obecne życie.
„Obok krzyża stały kobiety”. Słaba płeć okazała się wtedy silniejsza. I w ten sposób wszystko zostało przemienione. „On zaś widząc stojącą blisko matkę, mówi: 'Oto syn twój’”. Jak wielki szacunek, którym otoczył ucznia! Gdy On sam miał odejść, powierzył ją uczniowi, żeby otoczył nad nią opiekę. Skoro było prawdopodobne, że jako matka będzie cierpiała i szukała opieki, słusznie przekazuje Ją temu, którego miłował. Mówi do niego: „Oto twoja matka”. Powiedział te słowa zaś, żeby złączyć ich miłością, na co uczeń przystał i „zabrał ją do siebie”. Dlaczego nie wspomniał żadnej innej kobiety, chociaż także inne stały obok? Uczył nas w ten sposób, żebyśmy więcej dawali matkom. Jak bowiem bowiem nie musimy zważać na rodziców, gdy sprzeciwiają się w sprawach duchowych, tak – gdy nie stawiają żadnych przeszkód – trzeba dać im wszystko, co im się należy, i postawić ich przed innymi ludźmi za to, że nas zrodzili, wychowali i znieśli tysiące trudnych rzeczy. To wydarzenie zamyka też usta bezczelności Marcjona. Jeśli bowiem [Chrystus] nie zrodził się według ciała i nie miał matki, to z jakiego powodu o nią jedną zatroszczył się w ten sposób?
„Potem poznał Jezus, że wszystko się wypełniło”, to znaczy, że nic już nie zostało do zrobienia z planu zbawienia (oikonomia). Ze wszystkich sił starał się ukazać, że ta śmierć jest czymś nowym, skoro wszystko leżało w mocy umierającego i nie wcześniej śmierć ogarnęła ciało, niż wtedy gdy On sam zechciał. Zechciał natomiast po tym, jak wszystko wypełnił. Z tego powodu powiedział również: „Mam moc oddać moje życie i mam moc je znów odebrać” (J 10,18). Gdy więc już wiedział, że wszystko zostało wypełnione, mówi: „Pragnę” i ponownie w ten sposób wypełnia proroctwo. Rozważ jednak dokładnie bezbożność ludzi stojących obok. Chociaż mielibyśmy tysiące wrogów i cierpielibyśmy straszne rzeczy, to jednak widząc, jak się wycofują, doznajemy pociechy, ci jednak nie w ten sposób postąpili wobec Niego, nie złagodnieli na skutek tego, co widzieli, ale raczej jeszcze bardziej stawali się agresywni i wzmagali szyderstwa. Podali Mu na gąbce ocet i poili Go tym, co podaje się skazańcom, skoro wzmiankowana także ze względu na to o hizopie.
„A gdy przyjął, mówi: 'wypełniło się’”. Widzisz, jak wszystko dokonuje się spokojnie i w opanowaniu? Także to, co dzieje się później, tego dowodzi. Gdy bowiem wszystko się dokonało, „skłonił głowę (ona bowiem nie była przygwożdżona) i wyzionął ducha”, czyli umarł. Chociaż nie oddaje się ducha po skinieniu głowy, tutaj rzecz dokonuje się właśnie odwrotnie. Nie wtedy gdy wyzionął ducha, skłonił głowę, jak to dzieje się z nami, ale wtedy gdy skłonił głowę, wyzionął ducha. Ewangelista ukazał w ten sposób, że On był Panem wszystkiego.
3. Żydzi zaś ponownie – ci, którzy połykają wielbłąda, a przecedzają mrówkę – gdy dokonali tego rodzaju zuchwałego czynu, zwrócili baczną uwagę na datę. „Ponieważ był to Dzień Przygotowania, aby ciała nie pozostały na krzyżu, poprosili Piłata, aby połamano im golenie”. Czy widzisz jak silna jest prawda? Przez to, że oni działali pośpiesznie, wypełnia się proroctwo. Na skutek ich działań zapowiedź, która była im obca, otrzymała swoje wypełnienie. Gdy przyszli żołnierze, innym połamali golenie, ale Chrystusowi już nie. Natomiast przebili Jego bok włócznią, żeby zadowolić Żydów, i w ten sposób znieważyć martwe ciało. Co za nieczysty i przeklęty zamiar! Nie obawiaj się jednak, nie przejmuj się tym, umiłowany! Prawda współpracowała z tym, co oni zrobili w złej intencji. Było bowiem proroctwo, które mówiło o tej sytuacji: „Będą patrzeć na tego, którego przebili” (Za 12,10). I nie tylko to, ale ta zuchwałość była dowodem wiary dla tych, którzy później mieli wątpić, jak Tomasz i jemu podobni. Poza tym także dokonała się w tym czynie niewypowiedziana tajemnica. Wypłynęła bowiem woda i krew. Te źródła nie wypłynęły to tak po prostu i normalnie, ale dlatego że z obydwu powstaje Kościół. Wiedzą o tym ci, którzy zostali wprowadzeni w misteria, którzy odrodzili się dzięki wodzie i nakarmieni zostali krwią i ciałem. Stąd biorą początek misteria. Gdy więc podchodzisz do przerażającego kielicha, to tak podchodź, jakbyś miał pić z samego boku Chrystusa.
„Zaświadczył o tym ten, który widział, a jego świadectwo jest prawdziwe”. To znaczy: nie słyszał o tym od innych, ale sam był obecny i widział, więc jego świadectwo jest prawdziwe, jest wiarygodny. Opowiada bowiem o zuchwałym czynie, który miał miejsce. Nie opowiada o czymś wielkim i wspaniałym, abyś wątpił w jego słowo. Zamyka usta heretyków i głośno obwieszczając przyszłe misteria oraz przenikając spoczywające w nich bogactwo szczegółowo opowiada to, co zaszło.
Także to proroctwo się wtedy wypełnia: „Kości jego nie będą łamać” (Wj 12,46; Lb 9,12). Chociaż bowiem zostało to powiedziane o żydowskim baranku, zapowiedź pojawiła się wcześniej ze względu na samą prawdę i raczej do Niego się odnosiła. Dlatego też Ewangelista przywołał to proroctwo. Ponieważ wprowadzając jako świadka bez przerwy samego siebie nie wydawał się wiarygodny, kieruje nas ku Mojżeszowi mówiąc, że wydarzyło się to nie tak po prostu, ale już wcześniej z góry zostało opisane. Taki jest sens słów: „Kości jego nie będą łamać”. Ponownie potwierdza wiarygodność proroka przez swoje świadectwo. „Powiedziałem to – mówi – abyście poznali, że zachodzi wielka jedność między zapowiedzią a prawdziwymi wydarzeniami”. Czy widzisz, jak bardzo dba o to, żebyśmy uwierzyli w rzecz, która wydaje się haniebna i wstydliwa? Dużo gorsze od od samego ukrzyżowania było to, że żołnierz znieważył martwe ciało. „Jednak nawet to – mówi – opowiedziałem, i opowiedziałem z wielką dbałością, abyście wierzyli”. Niech więc nikt nie wątpi i nie patrzy ze wstydem na nasze dziedzictwo. Sprawy bowiem, które wydają się najbardziej haniebne, są tymi z naszych dóbr, z których możemy być najbardziej dumni.
Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię Jana, LXXXV,1-3
Tłum. P.M.Szewczyk