Teksty Ojców

Beda Czcigodny: Uzdrowienie głuchoniemego.

I znowu opuścił granice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Morze Galiliejskie w granicach Dekapolu.

Pada określenie „Dakapol” ponieważ jednym imieniem określa się okolicę dziesięciu miast za Jordanem na wschód, wokół Hippum, Pelli i Gadary, naprzeciw Galilei. To więc, co zostało powiedziane, że Pan przyszedł nad Morze Galilejskie do granic Dekapolu, nie oznacza, że wszedł w granice Dekapolu, ani nie stwierdza się, że przeprawił się przez morze, ale raczej, że przyszedł aż nad morze i dotarł do tego miejsca, z którego daleko, za morzem widział granice Dekapolu.

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, aby nałożył na niego ręce.

Głuchoniemy oznacza tu człowieka, który nie otwiera ani uszu na słuchanie słów Boga, ani ust na ich głoszenie. Konieczne jest, aby ci, którzy nauczyli się już mówić i słuchać codzienne słowa przez długą praktykę, przedstawili takich ludzi Panu, by ich uzdrowił, by tych, wobec których ludzka słabość jest bezradna, On zbawił prawicą swojej łaski.

I zabrał Go z tłumu na ubocze i włożył swoje palce do uszu…

Początkiem zbawienia jest wyprowadzenie chorego z tłumu, na ubocze przez zabierającego go Pana. Zabierając zaś chorego z tłumu wyprowadza go na ubocze, gdy umysł osłabiony przez grzech odwodzi od naturalnych zwyczajów ludzkiego postępowania przez oświecenie go i nawiedzenie swoją łaskawością oraz gdy doprowadza go do kroczenia drogą swoich przykazań. Wkłada palce swoje w uszy, gdy przez dar Ducha Świętego otwiera uszy serca na rozumienie i przyjęcie słów zbawienia. Sam bowiem Pan świadczy, że Duch Święty nazywany jest palcem Boga, gdy mówi do Żydów: jeśli ja demony wyrzucam palcem Boga, jak wyrzucają je wasi synowie? Wyjaśniając to inny Ewangelista mówi: jeśli więc ja Duchem Boga wyrzucam demony… Bez wątpienia również magowie w Egipcie zostali pokonani tym palcem przez Mojżesza, skoro mówią: to jest palec Boga. Także Prawo palcem Bożym zostało zapisane na kamiennych tablicach dlatego, że przez dar Ducha Świętego bronieni jesteśmy od pułapek złych ludzi i demonów oraz kształceni jesteśmy w poznaniu boskiej woli. A więc palce Boże włożone w uszy tego, kto miał być uzdrowiony, oznaczają dary Ducha Świętego, przez które serca błądzące daleko od drogi prawdy doprowadza do słuchania i poznania zbawiennej nauki. I ponieważ trzeba, by po poznaniu światła prawdy następowało wyznanie, słusznie dodaje:

i spluwając dotknął jego języka.

Pan spluwając dotyka języka człowieka chorego, gdy uczy usta katechizowanych wyznawać wiarę. Ślina Pana bowiem oznacza smak mądrości, o czym świadczy mędrzec, gdy mówi: „ja jako pierworodna wyszłam z ust Najwyższego” (Syr 24,3). Dlatego też za innym razem ślepy od urodzenia został oświecony Jego śliną zmieszaną z ziemią (por. J 9,6). Ślina bowiem, która spadła z głowy Pana, oznacza Jego boską naturę, która jest z Boga, zaś grudka ziemi, z którą ślina się zmieszała, naturę ludzką, która została przyjęta od ludzi. Przez lekarstwo złożone ze swojej śliny i z ziemi otworzył oczy ślepemu od urodzenia, ponieważ wyrywa rodzaj ludzki z właściwych mu ciemności błędów przez wyznanie obydwu Jego natur. Spluwając więc dotyka Pan języka człowieka niemego, aby mógł mówić, gdy od dawna ociężałe usta przez kontakt ze swoją łaskawością uczy wypowiadania słów mądrości. Dobrze zatem mówi się następnie:

…i spojrzawszy w niebo westchnął i powiedział mu: Effata, co znaczy: otwórz się.

Spojrzał zaś w niebo, aby nauczyć, że tam należy szukać mowy dla niemych, tam słuchu dla głuchych, tam uzdrowienia wszystkich chorób. Westchnął zaś nie dlatego, że musiał z jękiem o cokolwiek prosić Ojca, skoro proszącym wszystko daje wraz z Ojcem, ale dlatego, żeby dać nam przykład wzdychania, gdy wołamy o opiekę największej łaskawości czy to w naszej sprawie, czy w sprawie błędów naszych bliskich. To, zaś co mówi: Effata, czyli: otwórz się, słusznie odnosi się do uszu. Uszy bowiem miały otworzyć się na słuchanie, zaś język, aby mógł mówić, miał być rozwiązany z powrozów swojej ociężałości. Dlatego też mówi się następnie:

I natychmiast otworzyły się jego uszy i rozwiązały się węzły jego języka, i mówił poprawnie.

W tym miejscu jasno rozróżniona jest boska i ludzka natura jednego i tego samego pośrednika. Patrząc bowiem w niebo westchnął jak człowiek mający błagać Boga, ale uzdrowił natychmiast jednym słowem jakby majestatem boskiej mocy. Dobrze zatem mówi się o tym, którego uszy Pan otworzył i którego więzy języka rozwiązał, że mówił poprawnie. Tylko bowiem ten człowiek mówi poprawnie czy to wtedy, gdy wyznaje Boga, czy wtedy, gdy mówi o innych sprawach, którego słuch otworzyła boska łaska, aby mógł słuchać i rozumieć niebiańskie nakazy, i którego język Pan nauczył mowy przez dotyk mądrości, którą jest On sam. Taki człowiek zgodnie z prawdą może powiedzieć wraz z psalmistą: „Panie, otwórz wargi moje, a moje usta będą głosić Twoją chwałę” i z Izajaszem: „Pan dał mi język wymowny, abym umiał wesprzeć tego, który upadł, pobudza rano, rano pobudza moje ucho, abym słuchał jak nauczyciel” (Iz 50,4).

I nakazał im, by nikomu nie mówili. Im bardziej jednak im przykazywał, tym bardziej rozgłaszali i tym bardziej dziwili się mówiąc: wszystko dobrze uczynił; sprawia, że głusi słyszą, a niemi mówią.

Jeśli jako ten, który miał wiedzę o woli ludzkiej zarówno w chwili obecnej jak i przyszłej, wiedział, że tym bardziej będą rozgłaszali, im bardziej im nakaże nie rozgłaszać, to czy nie dlatego wydał taki nakaz, że chciał leniwym pokazać o ile pilniej i gorliwiej powinni Go głosić ci, którym nakazał głoszenie, skoro ludzie, którym tego zakazał, nie potrafili milczeć?

Źródło: Beda Venerabilis, In Marci evangelium expositio, 7.

Przełożył: Przemysław M. Szewczyk

Jeden komentarz do “Beda Czcigodny: Uzdrowienie głuchoniemego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *