Teksty Ojców

Jak być uczniem Pana? Komentarz Bedy Czcigodnego

Szedł zaś razem z Nim wielki tłum i zwróciwszy się powiedział do nich: Jeśli ktoś przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści swojego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, i jeszcze swojej własnej duszy, nie może być moim uczniem; i kto nie dźwiga swojego krzyża i nie idzie za mną, nie może także być moim uczniem.

Należy zbadać, w jakim sensie nakazano nam nienawidzić rodziców i krewnych co do ciała, skoro rozkazano nam miłować nieprzyjaciół. Również o żonie Prawda powiedziała: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 9,16). A Paweł mówił: „Mężowie, miłujcie wasze żony, jak Chrystus Kościół” (Ef 5,25). A zatem uczeń nakazał miłować żonę, podczas gdy Nauczyciel powiedział: „Kto nie ma w nienawiści żony, nie może być moim uczniem. Czy zatem coś innego obwieścił sędzia, a coś innego głosi herold? Czy możemy równocześnie miłować i nienawidzić?  Lecz jeśli rozważymy dobrze siłę przykazania, to obydwu pozwolimy działać przez rozeznanie, abyśmy tych, którzy są z nami złączeni cielesnymi więzami miłowali – jak mówi jedno przykazanie – o ile poznamy ich jako naszych bliskich, i – jak mówi drugie przykazanie – mieli za nieznajomych, nienawidzili ich i unikali, o ile doświadczymy, że są nam przeszkodą na drodze Bożej. Aby zatem pokazać nam, że ta nienawiść do bliskich nie pochodzi z braku uczuć, ale z miłości, Pan dodał następnie mówiąc: „i jeszcze swojej własnej duszy”. Wtedy bowiem we właściwy sposób mamy w nienawiści naszą duszę, gdy nie dajemy przyzwolenia jej cielesnym pragnieniom, gdy przełamujemy jej żądzę, opieramy się jej pożądliwości. Taka godna pogardy dusza, którą prowadzi się ku lepszemu, jest miłowana jakby przez nienawiść. Zatem bez wątpienia powinniśmy okazywać naszym bliskim nienawistny osąd, abyśmy w nich zarówno miłowali to, czym są, jak i mieli w nienawiści to, co staje nam na przeszkodzie w drodze ku Bogu.

Jak należy ukazywać tego rodzaju nienawiść do duszy, Prawda ukazuje mówiąc dodatkowo: Jeśli ktoś nie dźwiga swojego krzyża i idzie za mną, nie może być moim uczniem.

Słowem „krzyż” nazywa się oczywiście krzyżowanie. Krzyż Pana dźwigamy natomiast na dwa sposoby, gdy przez wstrzemięźliwość stawiamy opór ciału, albo gdy przez współczucie wobec bliskiej osoby jej potrzebę uznajemy za własną. Kto bowiem okazuje ból w związku z potrzebą innej osoby, w duszy nosi krzyż. Należy zaś wiedzieć, że niemało jest ludzi, którzy wstrzemięźliwość ciała okazują nie ze względu na Boga, ale dla próżnej chwały, i tak samo pełno jest ludzi, którzy współczucie wobec bliźniego okazują nie w sposób duchowy, ale cielesny, aby – jakby litując się nad nim – wesprzeć go nie ku cnocie, ale ku winie. Ci ludzie wydają się nieść krzyż, ale nie idą za Panem.

Dlatego też słusznie Prawda powiedziała następujące słowa: Kto nie dźwiga krzyża swojego i idzie za mną, nie może być moim uczniem. Dźwigać bowiem krzyż i iść za Panem oznacza albo wstrzemięźliwość cielesną, albo okazywanie współczucia wobec bliźniego ze względu na wysiłek skierowany ku wieczności. Bowiem każdy kto czyni te rzeczy ze względu na sprawy doczesne, co prawda dźwiga krzyż, ale wzbrania się iść za Panem.

Ponieważ zaś udzielone zostały bardzo wzniosłe nakazy, od razu dodał obraz wysokiej budowli, gdy mówi: Kto bowiem z was, gdy chce zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw, żeby obliczyć środki, które są potrzebne, czy ma na ukończenie dzieła? W każdej bowiem sprawie, należy mieć na oku cel. Wszystko, co czynimy, musimy wcześniej przemyśleć badając okoliczności. Oto bowiem, według głosu Prawdy, kto buduje wieżę, przygotowuje środki na budowlę. Jeśli więc pragniemy wznieść wieżę pokory, najpierw musimy przygotować się na niepowodzenia w tym świecie. Taka bowiem jest różnica między jest budowaniem ziemskim a niebiańskim, że budowla ziemska wznoszona jest przez gromadzenie środków materialnych, natomiast budowla niebiańska przez rozdawanie środków. Na tamtą budowlę zbieramy środki, gdy gromadzimy majętności, na tamtą zbieramy środki, nawet wtedy gdy majętność porzucamy.

Należy jeszcze rozważyć to, co mówi: Aby gdy po położeniu fundamentu, nie będzie potrafił ukończyć, wszyscy, którzy to zobaczą, nie zaczęli się śmiać i mówić mu, że ten człowiek zaczął budować i nie potrafił skończyć. Ponieważ, jak powiedział Paweł: „Staliśmy się widowiskiem dla świata, aniołów i ludzi” (1 Kor 4,9). I we wszystkim, co czynimy, musimy brać pod uwagę spojrzenie naszych nieprzyjaciół, którzy zawsze patrzą na nasze działanie i zawsze cieszą się z naszego niepowodzenia. Mając na myśli takich ludzi Prorok powiedział: „Boże mój, w Tobie pokładam nadzieję, niech się nie zawstydzę, niech nie śmieją się ze mnie moi nieprzyjaciele” (Ps 25,2). Przystępując bowiem do dobrych dzieł, jeśli nie mamy się na baczności wobec złych duchów, cierpimy od tych samych szyderców, którzy skłaniają nas ku złemu.

Lecz ponieważ podał obraz wznoszenia budowli, teraz po mniejszym podaje większe porównanie, aby po sprawach mniejszych poddać pod rozwagę sprawy większe.  Bowiem czytamy dalej: Albo który król, mając wyruszyć, by wydać bitwę innemu królowi, nie usiądzie najpierw, aby się zastanowić, czy może z dziesięcioma tysiącami wyjść naprzeciw temu, który z dwudziestu tysiącami idzie do niego? Jeśli nie, to jak długo tamten jest jeszcze daleko, wysyła posłów, prosząc o warunki pokoju. Król przeciwko królowi z podobnymi siłami przychodzi na bitwę, ale jeśli spostrzeże, że może mu nie wystarczyć wojska, wysyła posłów i prosi o warunki pokoju. Przy pomocy jakich łez my więc musimy liczyć na przebaczenie, skoro podczas tego straszliwego badania u naszego króla nie stajemy na sąd z równymi środkami, ale nasza natura, słabość i położenie ukazują nas jako ewidentnie niższych? Ale może już pozbyliśmy się winy złych czynów, już wszystkie nieprawości odrzuciliśmy od siebie i może damy radę usprawiedliwić nasze myślenie?  Przybywa bowiem z  dwukrotnie liczniejszym wojskiem przeciw armii o połowę mniejszej ten, który nas, ledwo wprawionych w jednym dziele, przewyższa zarówno w działaniu, jak i w sposobie myślenia. I dlatego, gdy jeszcze jest daleko, wysyłamy posłów i prosimy o warunki pokoju. Mówi się o Nim, że jest daleko, bowiem do chwili obecnej nie widzimy Go w związku z sądem. Wysyłamy jako posłów nasze łzy, wysyłamy dzieła miłosierdzia , składamy na Jego ołtarzu ofiary przebłagania. To jest nasze poselstwo, które ma przebłagać nadchodzącego króla.

Jeśli więc każdy z was nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.

W sposób zupełnie otwarty Pan w tym podsumowaniu uczy, czym jest budowanie wieży lub zawarcie pokoju z silniejszym królem: oznacza bycie Jego uczniem. Przygotowanie środków na ukończenie wieży i wysłanie posłów dla zawarcia pokoju, nie oznacza nic innego niż wyrzeczenie się wszystkiego, co posiadamy. Pośród tych wszystkich rzeczy – ma się rozumieć – jest także miłość do bliskich, o której wyżej była mowa, a także nasza dusza, którą niektórzy uznają za wskazanie na to doczesne życie, a które tak należy posiadać w tym czasie, by nam nie przeszkadzało w sprawach wiecznych, co miałoby miejsce, gdyby ktoś bał się je stracić. Jest zaś różnica między wyrzeczeniem się wszystkiego,  a porzuceniem wszystkiego. Nieliczni i doskonali bowiem porzucają wszystko, lekceważą troski światowe i zajmują się tylko wiecznymi pragnieniami. Natomiast wszyscy wierni wyrzekają się wszystkiego, co posiadają, czyli w ten sposób trzymają to, co należy do świata, aby przez te rzeczy nie byli zatrzymani na świecie, korzystają z rzeczy doczesnych, pragnąc rzeczy wiecznych. Tak prowadzą sprawy ziemskie, by mimo to całym umysłem dążyć do niebiańskich.

Beda Venerabilis, In Lucae Evangelium Expositio, XIV, 45-64.

tłum. Przemysław M. Szewczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *