Augustyn: Bóg dał swojego Syna, aby zbawił świat
8. „I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna człowieczego, który jest w niebie”. Oto był tutaj i był w niebie: tutaj był ciałem, w niebie boskością, a nawet wszędzie był boskością. Narodzony z matki nie odstąpił od Ojca. Należy tu rozumieć dwa narodzenia Chrystusa: jedno boskie, drugie ludzie; jedno przez które zostaliśmy stworzeni, drugie przez które zostaliśmy odtworzeni; oba są cudowne: jedno bez matki, drugie bez ojca. Ale ponieważ przyjął ciało od Adama – ponieważ Maryja jest z Adama – w tym właśnie ciele miał być wskrzeszony, o tym co ziemskie przecież powiedział: „Zburzcie tę świątynię, a ja w trzech dniach ją wzniosę na nowo” (J 2,19). Natomiast o tym co niebiańskie powiedział: „Jeśli ktoś nie odrodzi się z wody i Ducha, nie zobaczy Królestwa Boga”. Tak, bracia, Bóg zechciał być synem człowieczym i zechciał, by ludzie byli synami Boga. On zstąpił ze względu na nas, my ze względu na Niego wstępujemy. On sam jednak zstąpił i wstąpił, Ten, który to mówi: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił”. Czy więc nie będą wzięci do nieba ci, których czyni synami Boga? Oczywiście, że będą wzięci, bowiem taką mamy obietnicę: „Będą równi aniołom Boga” (Mt 22,30). Dlaczego zatem „nikt nie wstąpił, oprócz Tego, który zstąpił”? Ponieważ jeden zstąpił i jeden wstąpił. A co z pozostałymi? Jak inaczej to rozumieć niż w ten sposób, że byli Jego członkami, i w ten sposób jeden wstępuje? Dlatego dalej padają słowa: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna człowieczego, który jest w niebie”. Dziwisz się, że był zarówno tutaj jak i w niebie? Takimi czyni swoich uczniów. Posłuchaj Apostoła Pawła mówiącego: „Nasza ojczyzna jest w niebie” (Flp 3,20). Jeśli człowiek, apostoł Paweł chodził w ciele po ziemi a ojczyzną jego było niebo, to czy Bóg nieba i ziemi nie potrafił być w niebie i na ziemi?
9. Jeśli więc nikt oprócz Niego nie zstąpił i nie wstąpił, to jaka jest nadzieja dla innych? Dla innych jest ta sama nadzieja, ponieważ On z tego właśnie powodu zstąpił, aby w Nim i z Nim byli jedno ci, którzy przez Niego mają wstąpić do nieba. „Nie mówi Pismo: ‘i potomkom’ – twierdzi Apostoł – co wskazywałoby na wielu, ale [wskazano] na jednego: i potomkowi twojemu, którym jest Chrystus”. A do wierzących mówi: „Wy jesteście Chrystusa, a jeśli Chrystusa, to jesteście nasieniem Abrahama” (Ga 3,16.29). Ponieważ powiedział o jednym, powiedział, że my wszyscy tym jesteśmy. Dlatego też w przypadku wykonywania Psalmów czasem wielu śpiewa, aby ukazać, że z wielu staje się jedność, a czasem jeden śpiewa, aby pokazać, co powstaje z wielu. Dlatego też jeden był uzdrawiany w tamtej sadzawce i ktokolwiek inny wchodził do niej, nie był uzdrawiany (por. J 5,4). Zatem ten jeden zaleca jedność Kościoła. Biada tym, którzy nienawidzą jedności i czynią sobie stronnictwa między ludźmi! Niech usłyszą tego, który chciał uczynić ich jednym w Jednym i dla Jednego. Niech usłyszą go jak mówi: nie czyńcie z siebie wielu, „ja sadziłem, Apollos podlewał, ale to Bóg dał wzrost; i nic nie znaczy ani ten, który sadzi, ani ten, który podlewa, ale Bóg, który daje wzrost” (1 Kor 3,6-7). Oni mówili: „Ja jestem Pawła, ja Apollosa, a ja Kefasa”. A on: „Czy Chrystus jest podzielony?” (1 Kor 1,12-13). Bądźcie w Jednym, bądźcie czymś, kimś jednym: „Nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił”. Oto chcemy być twoi – mówili do Pawła. A on: Nie chcę, żebyście byli Pawła, ale bądźcie Tego, którego wraz z wami jest Paweł.
10. Zstąpił bowiem i umarł, a przez tą śmierć wyzwolił nas od śmierci: zabity śmiercią, śmierć zabił. Także naszą śmierć, bracia, ponieważ sama śmierć weszła na świat przez zawiść diabła. „Bóg bowiem śmierci nie uczynił – mówi Pismo – nie cieszy się – stwierdza – ze zguby żyjących. Stworzył bowiem, aby wszystko istniało” (Mdr 1,12-13). Ale co w tym miejscu mówi? „Przez zawiść diabła śmierć weszła na świat” (Mdr 2,24). Jednak do śmierci przygotowanej przez diabła człowiek nie doszedł pociągnięty siłą: diabeł bowiem nie miał władzy przymuszenia, ale przebiegłość przekonywania. O ile nie zgodzisz się, diabeł nic ci nie może uczynić: twoja zgoda, człowieku, doprowadziła cię do śmierci. Ze śmiertelnego narodziliśmy się jako śmiertelni, z nieśmiertelnych staliśmy się śmiertelnymi. Od Adama wszyscy ludzie są śmiertelni. Jezus zaś, Syn Boga, Słowo Boga, przez które wszystko się stało, jedyny równy Ojcu, stał się śmiertelnym, ponieważ: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14).
11. Przyjął zatem śmierć, zawiesił śmierć na krzyżu i uwolnił śmiertelnych od tej śmierci. Pan przypomniał to, co u starożytnych dokonało się w symbolu: „I jak Mojżesz – mówi – wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższony był Syn człowieczy, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,14-15). Wielki to znak i ci, którzy o nim czytali, zrozumieli. Niech zaś posłuchają ci, którzy albo nie czytali, albo może i czytali lub słyszeli, ale zapomnieli. Lud Izraela rzucony został na pustyni na ziemię z powodu ukąszeń węży. Miała miejsce wielka klęska i wielu umarło. Bóg bowiem uderzył naród, karał i biczował, aby posiadł wiedzę. Ukazany tam został wielki znak rzeczy przyszłej. Sam Pan świadczy w tym czytaniu, aby nikt nie mógł inaczej go rozumieć, niż w sposób, który wskazała sama prawda. Pan bowiem powiedział do Mojżesza wówczas, aby uczynił miedzianego węża i wywyższył go na drzewie na pustyni i aby nakazał ludowi Izraela, by jeśli ktoś zostanie ugryziony przez węża, spojrzał na tego węża wywyższonego na drzewie. I stało się tak, że gdy ludzie byli kąsani, patrzyli i byli uzdrawiani. Czym są te kąsające węże? Grzechami pochodzącymi ze śmiertelności ciała. Kim jest ten wąż wywyższony? Śmiercią Pana na krzyżu. Ponieważ bowiem śmierć przyszła przez węża, przez węże ukazany został jego obraz. Ukąszenie węża jest śmiertelne, śmierć Pana życiodajna. Patrzy się na węża, aby wąż niczego nie mógł uczynić. Co to znaczy? Patrzy się na śmierć, aby śmierć nic nie mogła uczynić. Ale czyja śmierć? Śmierć życia, o ile można mówić o śmierci życia. Zaiste, ponieważ można o niej mówić, mówi się w sposób cudowny. Czy doprawdy nie trzeba będzie mówić o tym, co musiało się stać? Czy będę się wahał mówić o tym, co Pan godzien był dla mnie uczynić? Czy Chrystus nie jest życiem? A jednak Chrystus jest na krzyżu. Czy Chrystus nie jest życiem? A jednak Chrystus jest martwy. Ale w śmierci Chrystusa jest twoja śmierć, ponieważ umarłe życie zabiło śmierć, pełnia życia pożarła śmierć, śmierć została pochłonięta w ciele Chrystusa. Tak też my będziemy mówić w czasie zmartwychwstania, kiedy już triumfujący będziemy śpiewać: „Gdzie jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzie jest, o śmierci, twój oścień?” (1 Kor 15,54-55). W ten sam sposób, bracia, abyśmy byli uzdrowieni od grzechu, patrzmy na ukrzyżowanego Chrystusa, ponieważ „jak Mojżesz – mówi – wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższony był Syn człowieczy: aby każdy, kto wierzy w Niego, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Jak ten, kto spojrzał na tamtego węża, nie ginął od ukąszeń węży, tak kto wiarą patrzy na śmierć Chrystusa, zostaje uzdrowiony z ukąszeń grzechu. Ale tamci byli uzdrawiani ze śmierci do życia doczesnego. Tutaj zaś mówi: „aby mieli życie wieczne”. Taka bowiem jest różnica między obrazem a samą rzeczą: obraz dawał życie doczesne, sama rzecz, której tamto było obrazem, daje życie wieczne.
12. „Nie posłał bowiem Bóg swojego Syna na świat, aby świat sądził, ale aby świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). A zatem w tym zakresie, w jakim to zależy od Niego jako lekarza, przyszedł uzdrowić chorego. Sam się uśmierca człowiek, który nie chce zachować zaleceń lekarza. Zbawiciel przyszedł na świat: dlaczego nazywany jest Zbawicielem świata, jeśli nie dlatego, że przyszedł by świat zbawić, a nie by świat sądzić? Nie chcesz być przez Niego zbawiony? Na podstawie twojej decyzji będziesz sądzony. Czemu mówię: „będziesz sądzony”? Zobacz, co powiedział: „Kto w Niego wierzy, nie będzie sądzony, a kto nie wierzy – spodziewasz się, że powie: „będzie sądzony”? – „już – mówi – został osądzony”. Jeszcze nie ukazał się sędzia, a już dokonał się sąd. „Wie bowiem Pan, którzy są Jego” (2 Tm 2,19): wie, kto wytrwa aż do otrzymania korony, a kto wytrwa aż do wrzucenia w płomienie; zna pszenicę na swoim polu, zna plewa; zna rośliny uprawne, zna chwast. Już został osądzony ten, który nie wierzy. Dlaczego jest osądzony? „Ponieważ nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego” (J 3,18).
13. „Na tym bowiem polega sąd, że światło przyszło na świat, ale ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światło: gdyż złe były ich uczynki” (J 3,19). Bracia moi, czyje uczynki Pan znalazł jako dobre? Niczyje: czyny wszystkich znalazł jako złe. Jak więc niektórzy spełnili wymagania prawdy i przyszli do światła? Przecież napisane jest dalej: „Kto spełnia wymagania prawdy, przychodzi do światła, aby ukazały się jego czyny, że dokonały się w Bogu?” (J 3,21). Jak więc to się stało, że niektórzy dokonali dobrych dzieł, aby przyjść do światła, to znaczy do Chrystusa, a niektórzy umiłowali ciemność? Jeśli bowiem wszystkich zastaje jako grzeszników, jeśli wszystkich uzdrawia z grzechu, i jeśli ten wąż, w którym została wyobrażona śmierć Pana, uzdrawia tych, którzy byli ukąszeni, a sam wąż, to jest śmierć Pana, został wywyższony z powodu ukąszenia węża, z powodu śmiertelnych ludzi, których zastał jako niesprawiedliwych, to w jaki sposób należy rozumieć słowa: „Na tym polega sąd, że światło przyszło na świat, ale ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światło, gdyż złe były ich uczynki”? Co to znaczy? Czyje uczynki były dobre? Czy nie przyszedłeś, aby usprawiedliwiać bezbożnych? Ale – mówi „umiłowali bardziej ciemność niż światło”. Tutaj położył akcent: wielu bowiem ludzi umiłowało swoje grzechy, wielu zaś wyznało swoje grzechy, ponieważ człowiek, który wyznaje swoje grzechy i swoje grzechy oskarża, już działa z Bogiem. Bóg oskarża twoje grzechy, jeśli więc także ty je oskarżasz, dołączasz do Boga. Człowiek i grzesznik są jakby dwoma rzeczami. Bóg czyni to, co słyszysz, gdy mówią „człowiek”, a ten człowiek czyni to, co słyszysz, gdy mówią „grzesznik”. Usuń to, co uczyniłeś, aby Bóg uratował to, co czyni. Trzeba, żebyś nienawidził w sobie swojego dzieła i abyś miłował w sobie dzieło Boga. Gdy więc zaczęło nie podobać ci się to, co uczyniłeś, od tego momentu zaczynają się twoje dobre czyny, ponieważ oskarżasz swoje złe czyny. Początkiem dobrych czynów jest wyznanie czynów złych. Spełniasz wymagania prawdy i przychodzisz do światła. A co znaczy: „spełniać wymagania prawdy”? Nie schlebiaj sobie, nie łaś się do siebie samego, nie przymilaj się sobie, nie mów: „Jestem sprawiedliwy”, skoro jesteś niesprawiedliwy, a wtedy zaczniesz spełniać wymagania prawdy. Przychodzisz zaś do światła, aby ukazały się twoje czyny, że dokonały się w Bogu, ponieważ samo to, że nie podoba ci się twój grzech, nie miałoby w tobie miejsca, gdyby Bóg cię nie oświecił i nie pokazałby ci swojej prawdy. Ale człowiek, który nawet upomniany, miłuje swoje grzechy, nienawidzi upominającego go światła i ucieka od niego, aby jego złe czyny, które miłuje, nie spotkały się z oskarżeniem. Kto zaś spełnia wymagania prawdy, oskarża w sobie swoje złe czyny, nie oszczędza siebie, nie przebacza sobie, aby Bóg mu przebaczył: ponieważ sam poznaje to, co chce, aby Bóg mu przebaczył, i przychodzi do światła. Światłu też składa dzięki, ponieważ ukazało mu to, co w sobie znienawidził. Mówi Bogu: „Odwróć swoje oblicze od moich grzechów”. Z jakim wyrazem twarzy mówi, skoro zaraz stwierdza: „Ponieważ znam mój występek i grzech mój zawsze jest przede mną” (Ps 51,11)? Niech przed tobą będzie to, czego nie chcesz, by było przed Bogiem. Jeśli zaś schowasz swój grzech za siebie, Bóg ci go rzuci przed twoje oczy; i rzuci go wtedy, gdy już nie będzie czasu na owoce pokuty.
14. Biegnijcie, bracia moi, aby ciemności was nie ogarnęły. Czuwajcie nad waszym ratunkiem, czuwajcie, gdy jest na to czas. Niech nikt nie spóźnia się do świątyni Boga, niech nikt nie będzie opieszały w czynach Pana, niech nikt nie da się odwodzić od nieustannej modlitwy, niech nikt nie odstępuje od zwyczajnej pobożności. Czuwajcie, gdy jest dzień: oto świeci dzień, Chrystus jest dniem. Jest gotowy przebaczać, ale tym, którzy się przyznają, natomiast karać tych, którzy się bronią, chełpią się jako sprawiedliwi, uważają się za coś, podczas gdy są niczym. Kto zaś kroczy w Jego miłości i w Jego miłosierdziu, wolny jest także od tych senności i ciężkich grzechów, którymi są występki, zabójstwa, kradzieże, cudzołóstwa, natomiast ze względu na wyglądające na mniejsze grzechy języka, albo myśli, czy też nieumiarkowanie w rzeczach dozwolonych czyni wyznanie prawdy i przychodzi do światła pośród dobrych czynów. Większa ilość bowiem grzechów mniejszych, jeśli jest zaniedbana, zabija. Małe są krople, które wypełniają rzeki. Małe są ziarnka piasku, ale jeśli nałożysz na kogoś dużo piasku, ciąży i przygniata. Zaniedbane przecieki dokonują tego, co rzeka, która wylewa: niedużo wchodzi przez przeciek, ale gdy długo wchodzi i nie jest wyczerpywane, zatapia łódź. Czym więc jest to wyczerpywanie, jeśli nie podejmowaniem dobrego działania, by uniknąć przysypania przez grzech: lamentu, postu, zadośćuczynienia, wybaczenia? Droga przez ten świat jest bowiem trudna, pełna sprawdzianów, aby w pomyślności nie wynosić się, a w przeciwnościach nie załamywać. Ten, który dał ci szczęście na tym świecie, dał je dla pocieszenia, a nie żeby cię zepsuć. Podobnie Ten, który chłoszcze cię pośród tego świata, robi to dla poprawy, a nie, żeby cię potępić. Znieś ojca, który wychowuje, abyś nie odczuł na sobie działania sędziego, który wymierza karę. Codziennie wam mówimy te rzeczy i powinniśmy często o nich mówić, gdyż są dobre i zbawienne.
Augustyn z Hippony, Traktat na Ewangelię świętego Jana, XII, 8-11
Tłum. P.M.Szewczyk