Artykuły patrystyczne

Ignacy z Antiochii

Historia Ignacego z Antiochii to chyba jedna z najpiękniejszych kart starożytnego Kościoła. Jego przemarsz przez Azję Mniejszą, gdy legioniści rzymscy eskortowali go do Wiecznego Miasta, gdzie miał ponieść śmierć męczeńską, na zawsze pozostał w pamięci chrześcijan.

Antiochia była jednym z największych miast starożytności (więcej na jej temat można znaleźć tutaj), do którego chronili się chrześcijanie uciekający z Palestyny przed prześladowaniami. Pierwszym biskupem Kościoła w tym mieście był według tradycji Piotr Apostoł. Niedaleko do Antiochii miał też Paweł, który po swoim nawróceniu i nieudanych pierwszych próbach działalności w Damaszku i Jerozolimie na długie lata zaszył się w Tarsie. Stamtąd przyprowadził go do Antiochii Barnaba i stamtąd Apostoł Narodów rozpoczął intensywną i efektywną działalność ewangelizacyjną wśród narodów Azji Mniejszej. Wspólnota antiocheńska była więc jedną z najsilniejszych w pierwszych latach istnienia chrześcijaństwa.

Ignacy – jak relacjonuje Euzebiusz z Cezarei – był drugim następcą Piotra na urzędzie biskupim w Antiochii. Niewiele wiemy o jego życiu, natomiast jego śmierć znana jest bardzo dobrze. Mamy prawo przypuszczać oczywiście, że działalność Ignacego w Antiochii przyniosła wiele dobra dla Kościoła i Ewangelii, ale bez wątpienia dużo bardziej owocne było jego chwalebne i słynne w całym chrześcijańskim świecie męczeństwo. Ono bowiem odsłoniło przed ludźmi moc Ewangelii.

W roku 107 po Chrystusie, za panowania cesarza Trajana namiestnik Syrii skazał biskupa Antiochii na śmierć. Zgodnie z tym wyrokiem Ignacy miał ponieść śmierć w Rzymie, na arenie, pożarty przez dzikie zwierzęta ku uciesze rzymskiego ludu. Miał wówczas 80 lat. Pod strażą prowadzony był drogą lądową przez Azję Mniejszą, co stworzyło możliwość spotkania z chrześcijanami żyjącymi w miastach na trasie jego ostatniej drogi.

Euzebiusz z Cezarei pisze:

[quote]Gdy pod najczujniejszym okiem straży żołnierskiej odbywał podróż przez Azję, krzepił swoimi przemowami i upomnieniami Kościoły po wszystkich miastach, przez które przechodził. Przede wszystkim wzywał wiernych, by się strzegli podnoszących się wówczas herezji i zachęcał ich, by się silnie trzymali tradycji apostolskiej, którą już własnym przypieczętował świadectwem, a którą dla potomności uważał za konieczne wyłożyć piśmiennie. [/quote]

Niewątpliwie zachęta do przyjmowania wiary zgodnej z nauką Apostołów, a nie w jej gnostyckiej wersji, była obecna podczas spotkań Ignacego z ludźmi Kościoła, wydaje się jednak, że lepiej istotę jego świadectwa rozpoznał Polikarp ze Smyrny, który na chwilę przed swoją męczeńską śmiercią tak pisze do swojego Kościoła, wspominając ich wspólne spotkanie z Ignacym:

[quote]A zatem proszę Was wszystkich: bądźcie posłuszni słowom sprawiedliwości i trwajcie w cierpliwości niewzruszonej, takiej jaką widzieliście na własne oczy nie tylko w błogosławionym Ignacym, Zosymosie i Rufusie, ale i w innych z Waszego grona, i w samym Pawle, i u reszty apostołów. Bądźcie przekonani, że oni wszyscy nie biegli na próżno, ale w wierze i sprawiedliwości, i że zajmują należne sobie miejsce u Pana, z którym też razem cierpieli. Albowiem nie miłowali obecnego świata, ale Tego, który za nas umarł, a którego za nas Bóg wskrzesił.[/quote]

Ignacy zaświadczył o „niewzruszonej cierpliwości”. Do tego wezwani są chrześcijanie przede wszystkim: z miłości do Chrystusa i Jego Ducha znoszą wszystko, nawet haniebną śmierć. I czasem znoszą to z tak niespotykanym pokojem, że ich postawa nie pozostawia miejsca na wątpliwości, że stali się obywatelami innego świata.

Po spotkaniach ze wspólnotami podczas swojej drogi Ignacy pisał jeszcze do nich listy, które dają nam wgląd w jego serce i umysł. Możemy w nich wyczytać, co jest istotą wiary Kościoła i czego przede wszystkim Bóg oczekuje od tych, którzy żyją na tym świecie naśladując Chrystusa. Oddajmy zatem głos temu świętemu starcowi, biskupowi Antiochii, który idzie do Rzymu, by oddać życie…

W liście do Efezjan pisze:

[quote]Jeden jest Lekarz, cielesny i zarazem duchowy, zrodzony i niezrodzony, przychodzący w ciele Bóg, w śmierci życie prawdziwe, zrodzony z Maryi i zrodzony z Boga, najpierw podległy cierpieniu, a teraz mu już niepodlegający, Jezus Chrystus, nasz Pan. (…) Obyśmy tylko znaleźli się w Jezusie Chrystusie, aby wejść w życie prawdziwe! Poza Nim niechaj nic nie ma dla was wartości.[/quote]

Do Kościoła w Tralles natomiast mówi:

[quote]Wy teraz uzbrójcie się w łagodną cierpliwość i stańcie się nowym stworzeniem w wierze, która jest Ciałem Pana, i w miłości, która jest Krwią Jezusa Chrystusa. Niechaj nikt z was nie ma niczego przeciw swojemu bliźniemu. Bądźcie głusi, kiedy wam mówią o czymś innym niż o Jezusie Chrystusie z rodu Dawida, Synu Maryi, który naprawdę się narodził, który jadł i pił, naprawdę był prześladowany za Poncjusza Piłata, naprawdę został ukrzyżowany i umarł, a oglądały Go niebo i ziemia, i otchłań. On też naprawdę powstał z martwych. To Jego Ojciec wskrzesił Go. Ojciec również na Jego podobieństwo i nas, wierzących w Niego, wskrzesi w Jezusie Chrystusie, poza którym nie ma dla nas prawdziwego życia.[/quote]

W czasie drogi na rzymską arenę Ignacy napisał jeden list zupełnie wyjątkowy. Skierował go do Kościoła żyjącego w Rzymie. Wydaje się, że obawiał się tego, że tamtejsi chrześcijanie mogą wykorzystać swoje kontakty i wpłynąć na zmianę wyroku skazującego biskupa Antiochii na śmierć. Dlatego uprzedzając swoje pojawienie się w mieście napisał do nich:

[quote]Na nic mi rozkosze tego świata i królestwa doczesne. Wolę umrzeć, by połączyć się z Chrystusem niż królować aż po krańce ziemi. Tego szukam, który za nas umarł. Tego pragnę, który dla nas zmartwychwstał. Moje narodziny się zbliżają. Wybaczcie mi, bracia: nie przeszkadzajcie mi żyć, nie chciejcie, abym umarł; tego, który pragnie należeć do Boga, nie wydawajcie światu, ani nie zwódźcie go materią. Dopuśćcie, bym otrzymał czyste światło. Kiedy tam dojdę, stanę się człowiekiem. Pozwólcie mi naśladować mękę mojego Boga. Jeśli ktoś ma Go w sobie, pojmie, czego pragnę…
Zaklinam was, nie bądźcie mi życzliwi nie w porę. Pozwólcie mi stać się żerem dzikich zwierząt, przez które mogę posiąść Boga. Pszenicą jestem Bożą, a zmielony zwierzęcymi zębami, okażę się czystym chlebem Chrystusa. Raczej zachęcajcie zwierzęta, aby stały się dla mnie grobem i nie pozostawiły nic z ciała mego, bo nie chciałbym po śmierci przyczynić komuś kłopotu. Wtedy będę naprawdę uczniem Jezusa Chrystusa, kiedy nawet ciała mego świat widzieć nie będzie. Błagajcie za mnie Chrystusa, abym z pomocą zwierząt stał się ofiarą dla Boga.
Moje pragnienie (eros) zostało ukrzyżowane i nie ma już we mnie ognia miłości do rzeczy materialnych, jest tylko woda żywa mówiąca we mnie, która z wnętrza mego woła: „Pójdź do Ojca”. Nie znajduję przyjemności w pokarmie zniszczalnym ani w rozkoszach tego życia. Chcę Chleba Bożego, którym jest Ciało Jezusa Chrystusa z rodu Dawida. A jako napoju chcę Jego krwi, która jest miłością niezniszczalną. [/quote]

Ignacy daje świadectwo wierze Kościoła: jest w nas woda, która szemrze w naszym wnętrzu: „Pójdź do Ojca”, jest w nas przeczucie nieśmiertelności w Bogu. Ono uwalnia nas od tego umiłowania świata i jego spraw, które jest źródłem wzajemnej zazdrości, walk między ludźmi, śmierci.

ks. dr. Przemysław M. Szewczyk

 

 

 

 

 

Jeden komentarz do “Ignacy z Antiochii

  • „Euzebiusz z Cezarei pisze:

    [quote]Gdy pod najczujniejszym okiem straży żołnierskiej odbywał podróż przez Azję, krzepił swoimi przemowami i upomnieniami Kościoły po wszystkich miastach, przez które przechodził.”
    Czyż jedno nie wyklucza drugiego? Kto widział, żeby więzień „pod najczulszym okiem strzeżony” był dopuszczony do krzepienia swymi przemowami ludzi po wszystkich miastach przez które przechodził? Uprzejmie proszę o wyjaśnienie cudu tego.

    Odpowiedz

Skomentuj Sławomir Czarnacki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *