Teksty Ojców

Mowa świętego Augustyn o tym rozdziale Ewangelii, gdzie zapowiada się przyjście Pana w dniu ostatnim

1. Umiłowani, czytanie z Ewangelii, które przed chwilą usłyszeliśmy (Łk 17,20-37), nie zostało wybrane przez nas – jak to się zazwyczaj dzieje – ale dokonało się dzięki zrządzeniu Pana, który kieruje naszymi działaniami. Głęboko współbrzmi to czytanie z Psalmem, o którym postanowiliśmy Waszej Miłości opowiedzieć. Pan mówił bowiem o swoim ostatecznym przyjściu i o końcu świata, wcześniej zaś wspomniał także o wielu strasznych rzeczach, których musi doświadczyć rodzaj ludzki, gdy koniec będzie blisko. Wreszcie krytykując tych, którzy chcą żyć bezpiecznie poza bezpiecznym terenem, mocno przestraszył. Mówi bowiem, że takie będzie to mające nadejść przyjście Syna Człowieczego na ów sąd – straszny dla wszystkich, a mimo to pożądany dla pobożnych wiernych – mówi więc, że takie będzie to mające nadejść Jego przyjście, jak działo się za dni Noego. Poważnie przeraził każde serce, jeśli jest w nim wiara: „Jak bowiem – mówi – za dni Noego, jedli i pili, wychodzili za mąż i żenili się, kupowali i sprzedawali, gdy Noe budował arkę, przyszła powódź i wszyscy zginęli…” (Łk 17,26-27). Ci ludzie bowiem tworzyli sobie zgubne bezpieczeństwo, wszelkiego rodzaju światowe radości i pośród nich miło spędzali czas, póki Noe nie wszedł do arki i póki potop nie zastał ich gołych i bezradnych. Te słowa także dziś budzą strach w każdej duszy, ale mamy jeszcze czas, żeby się obudzić. Jeszcze nie nadszedł dzień sądu, jeszcze nie nadszedł potop, cały czas wycina się i zwozi z lasu drewno, które nie butwieje, cały czas budowana jest arka.

2. Tamci ludzie byli głupi i zginęli z powodu swojej nierozwagi i tępoty, bo nie powiedzieli w swoim sercu: „Nie bez powodu ten sługa Boga, człowiek sprawiedliwy, uznany przez Boga i mądry z takim trudem i zaangażowaniem buduje wielką arkę… Z pewnością poznał, że coś zagraża światu. Budowa tej arki jest niczym apel wzywający: nawróćcie się do Boga”. Gdyby tak pomyśleli, odmienili swoje życie odwracając się od nieprawości ku Bogu, gdyby zadośćuczynili Mu za swoje występki błagając o Jego miłosierdzie, to nie zginęliby. Przecież Bóg, który w Niniwie okazał miłosierdzie, nie wyniszczyłby całego rodzaju ludzkiego, gdyby ten się nawrócił. „Jeszcze trzy dni i Niniwa będzie zniszczona” (J 3,4) – mówił Jonasz z powodu bardzo wielu grzechów tamtych ludzi. Cóż równie krótkie jak trzy dni? A jednak tamci, mimo że czas był bardzo krótki, nie stracili ufności w miłosierdzie Boga: uwierzyli, że trzy dni płaczu i lamentu wystarczą, żeby pozyskać Jego litość. Jeśli więc tak wielkie miasto miało trzy dni, żeby pozyskać miłosierdzie Boga, to czy są jakieś wątpliwości, że przez sto lat, podczas których budowana była arka, ci ludzie uniknęliby śmierci na skutek uzyskanego miłosierdzia, gdyby odmienili swoje drogi i postępowanie, dokonując przebłagania Boga ofiarą skruszonego serca? Trzy dni Niniwy oskarża czas stu lat budowy arki. Jest jednak ktoś jeszcze większy niż Noe: zobaczcie, ile to już czasu, zobaczcie od kiedy buduje tę arkę! Sądzę, bracia, że jeśli ktoś policzyłby lata od dnia, w którym Chrystus zaczął wycinać niebutwiejące drzewa z lasu narodów, żeby składać, spajać i budować tę arkę, czyli Kościół, to okaże się, że upłynęło więcej niż sto, niż dwieście, niż trzysta lat. Tyle lat upłynęło! A cały czas arka jest budowana, cały czas Noe wzywa, cały czas wzywa sama budowa. Nie ma innej niszczycielki ludzi, niż niewierność. Niech więc odmienią swoje drogi. Niech uwierzą Bogu, który obiecuje wiele rzeczy i przed wieloma rzeczami przestrzega, a w niczym nie kłamie.

3. Na ten temat można mówić długo i dużo, ale ze względu na małą ilość czasu i naszą słabość, przejdźmy szybko do wyjaśnienia tego Psalmu. Lecz chciałby, żeby ktoś mi powiedział krótko, dlaczego nie odmienia swoich złych dróg i nie czyni ich dobrymi. Dlaczego potem ginie? Jeśli jest człowiekiem wierzącym, niech odmieni swoje drogi, ponieważ zapowiedziane zniszczenie naprawdę się dokona. Jeśli jest człowiekiem wątpiącym, niech to uczyni, aby zniszczenie nie okazało się prawdziwe. Dla wierzących jest pewne, dla wątpiących niepewne. Wymieniam tak wiele wydarzeń, które dokonały się zgodnie z zapowiedzią Pism od początku świata aż do dzisiejszego dnia, tak że byśmy wiedzieli, że wszystko, o czym czytamy w Pismach Bożych, w wielkiej części już się wypełniło. Tylko nieliczne zostały: tylko one są fałszywe? Bracia, czy to jest coś wielkiego? Pragniemy działania, do którego zdolne jest nawet przeciętne serce: policzcie jak liczne są dawne wydarzenia, które już miały miejsce, i uwierzcie w te nieliczne, które zostały. Niech ten, kto wierzy, zastanowi się nad tym, bo jest to rzecz prawdziwa i pewna. Trzeba nad tym się zastanowić, żeby czasem nie stało się prawdą.

4. Dam ci przykład: miałeś iść drogą prowadzącą na skróty, ale ktoś zaproponował ci pójść lepszą drogą. Jakiś człowiek jednak, jakikolwiek opowiedział ci, że tą lepszą drogę obsiedli zbójcy. Ta droga, o której ci opowiedział, że obsiedli ją zbójcy, jest szeroka, łatwa, przyjemna, gościnna i miła. Lecz ten nieznajomy człowiek powiedział ci, że zbójcy ją niepokoją i tak obsiedli, że nie będziesz mógł nią przejść albo dasz radę to zrobić tylko z wielką trudnością i pośród niebezpieczeństw. Lecz jest i ta pierwsza droga: wąska i wymagająca wiele wysiłku, trudu i zmagania. Nie tylko nie znajdziesz na niej przyjemności, lecz prawie nie ma na niej zwykłych wygód. Czy twoje serce, chcąc cieszyć się tymi kilkoma dniami obecnego życia i mając na uwadze, że kiedyś się skończy, nie powie ci natychmiast: „Idźmy lepiej tą drogą. Nawet jeśli wymaga to wysiłku, znoszenia trudu i przeciwności, nawet jeśli wymęczy nas lub nasze ubranie, to jednak idźmy lepiej tą drogą”. Dlaczego jest lepiej? Bo bezpieczniej. Jednak ktoś chcąc poprowadzić cię tą drogą przyjemniejszą powie ci: „Tak szybko uwierzyłeś człowiekowi, który powiedział, że obsiedli ją zbójcy?”. Jeśli wiedziałbyś, że był to człowiek wiarygodny – może nawet go znałeś i nigdy cię nie okłamał – to co odpowiesz? „Niemożliwe, żeby ten człowiek mnie okłamał. Znam człowieka, poznałem go jako człowieka poważnego, jego doświadczenie wiele dla mnie znaczy: zawsze mówił mi prawdę, nigdy nie skłamał”. Lecz ty wiesz, że ten człowiek jest właśnie taki. Weźmy kogoś innego, kto go nie zna. Czy i takie człowiek nie powiedziałby: „Ja tego człowieka nie znam i nie wiem, czy jest prawdomówny. Możliwe, że mówi prawdę, możliwe, że kłamie. Jednak właśnie dlatego, że nie mam pewności, aby czasem nie okazało się prawdą to, co mówi, to czemu nie miałbym raczej znosić trudu nadłożenia drogi, niż zaryzykować drogi przyjemnej, która jest niebezpieczna?”.

5. Bracia moi, jesteśmy chrześcijanami, wszyscy chcemy odbyć drogę. A nawet jeśli nie chcemy, jesteśmy w drodze: nikomu nie pozwolono tutaj zostać, wszystkich przychodzących na ten świat pogania ku przemijaniu zmienność czasu. Nie ma miejsca na gnuśność: krocz, żebyś nie był pociągany siłą. Gdy szliśmy drogą i dotarliśmy do tego rozdroża, wyszedł nam naprzeciw pewien człowiek – nie człowiek, ale Bóg, który ze względu na ludzi stał się człowiekiem – i powiedział nam: „Nie idźcie tą drogą. Ten trakt wydaje się prosty, łatwy i wygodny, jest uczęszczany przez wielu i szeroki, ale kresem tej drogi jest śmierć. Ponieważ nie wolno wam i nie jest dla was dobre zatrzymać się i zamieszkać tutaj, ponieważ musicie iść dalej, idźcie tamtą drogą: przez wiele trudności będziecie musieli przejść, ale szybko skończą się trudności i dotrzecie do wielkiej, ogromnej radości i unikniecie tych zasadzek, których nie jest w stanie uniknąć nikt, kto chce iść dalej tą drogą”. To właśnie On powiedział. Myślę, że jest nam znany, jeśli jest w nas wiara. Chyba że wypadałoby jeszcze wyjaśnić wiarę w Niego? Zbierzmy razem dawne wydarzenia i stare Pisma. Czy ten człowiek nie jest Słowem Boga? Czy nie jest tak, że samo „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”? Zanim zaś stało się ciałem i zamieszkało między nami, czy nie Ono mówiło przez Patriarchów i Proroków? Zobaczcie, co zapowiadali rodzajowi ludzkiemu.

6. Bóg przemówił swoim Słowem do Abrahama przede wszystkim obiecując, że będzie miał potomstwo – podczas gdy ten, komu to mówiono, już był starcem – że ze starca Abrahama i z bezpłodnej staruszki Sary wyjdzie potomstwo: uwierzono temu i stało się tak (zob. Rdz 17-18). Bóg powiedział, że jego potomstwo – czyli naród, który zrodził się z niego według ciała – będzie niewolnikiem w Egipcie i to przez tyle a tyle lat: stało się tak. Dalej powiedział Bóg, że naród będzie wyzwolony z tej niewoli: został wyzwolony, że otrzyma ziemię obiecaną: otrzymał. Wiele też powiedziane zostało przez proroków. Samemu Abrahamowi zostało powiedziane, że powinien skierować spojrzenie nie tylko na ten lud, ale „w twoim potomstwie – mówi – błogosławione będą wszystkie narody” (Rdz 22,18). Przepowiedziane są sprawy nieodległe, przepowiedziane też są bardzo odległe w czasie: nieodległe wydarzyły się, te zaś, które były odległe w czasie, teraz się dzieją. Słowo Boga powiedziało przez proroków, że lud, o którym mowa, zgrzeszy i że będzie wydany w ręce swoich nieprzyjaciół, ponieważ obrazi Pana: to wszystko się stało. I że uda się w niewolę do Babilonu: także to się stało. Że nadejdzie wreszcie Chrystus król: i przybył Chrystus, narodził się. Chrystus przyszedł, ponieważ to On sam zapowiadał o sobie, że przyjdzie. Powiedziane zostało, że Żydzi Go ukrzyżują: ukrzyżowali. Przepowiedziane zostało, że wstanie z martwych i będzie uwielbiony: stało się tak – zmartwychwstał, wstąpił do nieba. Przepowiedziane zostało, że w Jego imię uwierzy cała ziemia, przepowiedziane zostało, że władcy będą prześladować Jego Kościół: stało się tak. Przepowiedziane zostało, że władcy uwierzą w Niego: mamy przed oczami wiarę władców i jeszcze wątpimy, czy dać wiarę Chrystusowi? Przepowiedziane zostało pojawienie się odłamów heretyckich: nie tylko je widzimy ale i lamentujemy nad nimi, gdy wszędzie czynią między sobą zamieszanie. Zapowiedziane zostało, że poganie w obronie bożków będą prześladowali Kościół: i stało się. Przepowiedziane zostało, że bałwochwalstwo zostanie usunięte przez Kościół i imię Chrystusa: widzimy, że i to się wypełnia. Zapowiedziane zostały zgorszenia w samym Kościele, zapowiedziany został chwast i plewa: wszystko to oglądamy własnymi oczami i możemy znieść dzięki sile, którą daje nam Pan. W czym cię okłamał Ten, który powiedział ci: „Idź tą drogą”? Powiedz mocnym głosem, jeśli jesteś człowiekiem wierzącym, widząc tak liczne dowody wiarygodności tego, który do ciebie przemawia – sprawdź Go na podstawie dokonań, bowiem godny jest, żeby tak Go sprawdzić…. Powiedz: „Wszystko mówi mi zgodnie z prawdą, wszystkie Jego słowa uznaję za prawdziwe, w niczym nie skłamał. Tak Go poznałem: jest Słowem Boga. Przemawiał przez usta swoich sług, nie skłamał. Czy może być kłamstwem to, co mówi własnymi ustami?”. Człowiek zaś, który jeszcze Go nie zna, który jeszcze powątpiewa o Chrystusie, niech powie: „Pójdę tą drogą, aby czasem nie okazało się prawdą to, co mówi ten, któremu już cały świat uwierzył”. Przecież tak się właśnie stanie, jak On przepowiedział.

7. Bracia, wielu niewierzących tak zastanie ostatni dzień, jak dni Noego zastały tamtą rzeszę. Nie uratowali się, o ile nie byli w arce. Dołączcie do tych, którzy się uratowali: cieśla pracuje swoimi rękami, Chrystus buduje arkę. Dołączcie do Niego, oddajcie się w Jego ręce, dajcie Mu się dociąć, dopasować. Niech nikt nie stawia oporu działaniu palców tego rzemieślnika. Jego łaska wie, w jaki sposób cię dopasować. Nie bądź jednak przez przewrotną pychę być butwiejącym drewnem. Tak się właśnie dzieje, a jednak, moi bracia, wielu wyśmiewa te sprawy.

Widzę, że mała ilość czasu odwodzi mnie od wyjaśnienia Psalmu. Chcę dopełnić bowiem wyjaśnienia tego miejsca w Ewangelii, którym się zajęliśmy ze sugestią Pana. Zatem jeśli Wasze Miłość pozwoli, odłożymy Psalm. Nie będę długo mówił: wkrótce będzie miał miejsce spektakl, który nazywają „nagrodą”. Ale i my mamy naszego organizatora, wokół którego się gromadzimy. Jeśli ludzie na tej szerokiej drodze wyśmiewając i naigrywając się z Niego, gdy wskazuje drogę w sposób wiarygodny, biegną, aby oglądać „nagrodę”, której nie otrzymają – a nawet jeśli ktoś ją otrzyma, to będzie rozczarowany, biegną jednak, płyną razem ku temu, czego nie otrzymają – to o ileż bardziej my winniśmy zbiec się razem, skoro mamy otrzymać to, na co będziemy patrzeć? Gdybyście mieli otrzymać coś ode mnie, to nie przychodźcie tutaj: nie ma człowieka biedniejszego ode mnie. Jeśli zaś od Tego, od którego i ja otrzymuję, to nie ma człowieka bogatszego od Niego, nic bogatszego od Jego zubożenia się ze względu na nas. Wszyscy więc od Niego otrzymujmy, wszyscy w Nim się radujmy. A jeśli ukazał wam to, co postanowił wam dać, przeze mnie, to miłujcie także sługę organizatora, ale ze względu na organizatora, ponieważ ja, bracia, w Nim i ze względu na Niego miłuję także was. Bez Niego wszyscy jesteśmy niczym.

8. Krótko więc mówiąc, z pomocą Pana nie będę milczał na temat tego, co komuś może wydawać się niejasne w tym czytaniu ewangelicznym. Niech lękają się ludzie, aby ten ostatni dzień nie zastał ich takimi. Lękajmy się, bracia moi. Radujemy się teraz, weselimy i radośnie krzyczymy. Proszę was: niech ten dzień zastanie was przygotowanych. Nie kłamie ten, który o tym mówi, nigdy nie skłamał. Jeśli cały czas masz wątpliwości, bój się, żeby nie okazało się prawdą. Ktoś z was powie mi jednak: „Trzeba więc, aby ta prawda weszła do serca ludzi wierzących”. A przecież samym mówieniem nie jestem w stanie sprawić, żeby wszyscy byli takimi, jakimi mamy być według słów Pana: „Jeśli ktoś nie bierze swojego krzyża, a idzie za Mną…” (Mt 10,38), ani nie sprawię, żeby wszyscy byli takimi, jakimi mamy być według tych słów Pana: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj wszystko, co posiadasz, daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, i przyjdź, chodź za Mną” (Mt 19,21). Bracia, czy zatem aż tak należy bać się tej drogi, po której przewodnik mówi: „Pójdź za Mną?”. Wiem dobrze o sobie, że nie jestem w stanie uczynić takimi wszystkich, do których przemawiam albo przynajmniej wielu. Skoro jednak usłyszeliśmy grzmiące słowa Ewangelii, to może są jakieś serca wierne, które się przejmuje teraz lęk. Przecież powiedziano: „Tak było za dni Noego: jedli, pili, żenili się, wychodziły za mąż, kupowali, sprzedawali, aż Noe wszedł do arki, przyszedł potop i wygubił wszystkich” (Łk 17, 26-27). Wielu sobie mówi: „Nakazano nam czekać na ten dzień, żeby nie znalazł nas takich, jakimi byli poza arką ci ludzie, których wygubił potop. Jasne, przeraża nas Słowo Boga, przeraża nas donośny głos Ewangelii. Co mamy czynić? Mamy nie żenić się? – tak powie człowiek młody, dorastający – mamy nie jeść, nie pić? Zawsze mamy pościć?” Wielu jest takich, którzy tak mówią. A ten, kto chciał coś kupić, powie sobie: „Czy już nie wolno niczego kupić, żebym nie znalazł się w liczbie tych, którzy zginą?”

9. Co zatem mamy czynić, skoro tak się sprawy mają? Trzeba płakać tak, jak zasmucili się Apostołowie nad rodzajem ludzkim, gdy słyszeli Pana mówiącego o doskonałości: „Sprzedaj wszystko, co posiadasz, przyjdź i chodź za Mną” (Mt 19,21), ponieważ człowiek, do którego skierowano te słowa, odszedł zasmucony. A przecież nazwał „dobrym nauczycielem” tego, u którego szukał rady na temat życia wiecznego… Tak długo widział w Nim dobrego nauczyciela, jak długo nie udzielił odpowiedzi na zadane Mu pytanie. Przemówił, a tamten się zasmucił. Gdy on zaś odchodził zasmucony, Pan kontynuował i powiedział: „Jak trudno jest bogatemu wejść do Królestwa Niebios!”. Trudno, ale jednak tylko trudno. Pan jednak podaje potem jeszcze przykład i to, o czym powiedział „trudne”, ogłosił jako niemożliwe. „Łatwiej – mówi – wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebios”. Jakby zamknął je przed bogatymi. Co się teraz stanie? Co się stanie? Jest zamknięte? „Kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7,7). Ale jak mamy kołatać? Jak to jak, jeśli nie rękoma? Co znaczy: jak to jak, jeśli nie rękoma? Nie w inny sposób jak czynami. Spójrzmy, bracia, czy Pan nie zaproponował gdzieś bogaczom tego rodzaju czynów. Stwierdźmy to na podstawie Pism, abyśmy nie okazali się bardziej zdrajcami niż głosicielami [Słowa Bożego]. Przede wszystkim Pan mówi o tym, już w tym miejscu: „Sprzedaj wszystko, co posiadasz, przyjdź i chodź za Mną”. Uczniowie jednak zasmucili się, że Pan to powiedział. Zasmucili się oczywiście nie z własnego powodu, bowiem sami porzucili wszystko i poszli za Panem. Co powiedzieli, gdy się zasmucili? „Któż więc zdoła się zbawić?” (Mt 19,25). Teraz więc ja pytam Apostołów: O, wybrane członki Chrystusa, kolumny wspierające Jego zmartwychwstanie, skąd te słowa? Skąd to 'któż zdoła się zbawić’? Straciliście nadzieję z powodu tych bogatych? Ludzi bogatych jest niewielu. Tysiące ubogich może się zbawić. Co powiedział Pan? 'Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebios’. Czy powiedział: 'Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż człowiekowi wejść do Królestwa Niebios’? Powiedział: 'bogatemu’. Powiem krótko, bracia: wszystkim wam dobrze życzę, ponieważ tak mam nakazane i taką mam nadzieję, ale słucham uważnie słów Pisma mówiących o tym, że masa plew będzie płonęła w ogniu (Mt 3,12). Mogę tylko powiedzieć: Oby tak nieliczni szli w ogień, jak nieliczni się ludzie bogaci! Bracia, wśród całego tego ludu, który słyszy te słowa, ilu jest bogatych? Nie stwierdziłem, że idą oni w ogień, ale oby ci, którzy mają iść, mogli być tak nieliczni, jak nieliczni się bogaci w całym rodzaju ludzkim! A przecież pośród ludzi bogatych liczni są ci, którzy pójdą do Królestwa Niebios, a pośród ludzi ubogich wielu jest tych, którzy pójdą w ogień wieczny. Miejcie to przed oczami, póki kilkoma jeszcze słowami nie wyjaśnię wam tekstu.

10. Pan powiedział, że wielbłądowi jest łatwiej przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebios. Uczniowie zasmucili się i powiedzieli: „Któż więc zdoła się zbawić?”, chociaż zdawali sobie sprawę, że w rodzaju ludzkim są całe tysiące ludzi ubogich i tylko kilku bogatych. O co więc chodziło? Apostołowie uważnie patrzyli nie na to, czy ktoś jest bogaty przez posiadanie dóbr, ale czy ktoś płonie z pożądania. Jakiś człowiek z powodu obfitości wszystkich rzeczy, które posiada, nazywany jest bogatym i na takiego wygląda. Ale ten człowiek wszystkie te rzeczy ma za nic, lekceważy je i naprawdę trzyma je jako właściciel, ale nie jest przez nie trzymany, jak to jest napisane: „nadzieja jego jest w Panu, jego Bogu” (Ps 145,5), nie jest arogancki, nie chełpi się, nie używa swojej siły, żeby uciskać ubogiego, nie jest chciwy, nie pragnie zachłannie rzeczy innych ludzi, nie pilnuje zazdrośnie i trzyma pod kluczem swoich dóbr, ale naprawdę szuka Boga i swoje bogactwa ceni tylko ze względu na dawcę bogactw. Taki człowiek jest bogaty, ale równocześnie wchodzi do Królestwa Niebios. Gdy więc uczniowie się zasmucili, Pan powiedział: „To dla ludzi jest trudne, dla Boga jest łatwe” (Mt 19,26). Uderzyły ich trudności, ponieważ powiedział o wielbłądzie przechodzącym przez ucho igielne, ale naprawdę rzecz trudna i niemożliwa dla ludzi, jest bardzo prosta dla Boga. Jeśli chce, nawet to olbrzymie zwierzę, które nazywamy wielbłądem, przeprowadzi przez ucho igielne. Sam zechciał to uczynić, dlatego może także bogatego wprowadzić do Królestwa Niebios, bo ze względu na niego wielbłąd przeszedł przez ucho igielne. Co to znaczy? Zobaczmy, może się wyjaśni. Nie bez powodu Jan Chrzciciel, herold samego Pana, nosił odzienie z sierści wielbłądziej (Mt 3,4), ponieważ kroczył przed mającym nadejść sędzią, więc okrycie miał jakby od niego. Gdy padają słowa o wielbłądzie, widzę jasno symbol mojego Pana. Widzę go wielkiego, ale z głową nisko spuszczoną. Widzę go wielkiego, nikt nie przygniecie go ciężarem trudów, chyba że sam położy się na ziemi. Widzę też ucho igielne, przez które On, tak wielki, przeszedł. W igle rozumiem ukłucie, w ukłuciu mękę, w uchu igielnym cierpienia. Wielbłąd więc już przeszedł przez ucho igielne: niech ludzie bogaci nie tracą nadziei, wejdą za nim do Królestwa Niebios.

Augustyn z Hippony, Mowy, 114B

Tłum. P.M.Szewczyk

[button link=”http://patres.pl/teczki-ojcow/augustyn-z-hippony/”]Inne teksty Augustyna z Hippony[/button]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *