Postawa Ojców wobec pogan w świetle edyktów cesarskich IV w
W IV wieku istnienia chrześcijaństwa miała miejsce rzecz zupełnie nowa i bez precedensu: wiara w Chrystusa została uznana przez Cesarstwo Rzymskie za religię pożyteczną dla społeczeństwa. Zjawisko, które początkowo było przez rzymskie instytucje i całe pogańskie społeczeństwo niedostrzegane, lekceważone, wyśmiewane lub zwalczane[1], po trzystu latach istnienia i rozwoju stawało się coraz ważniejszym elementem budującym państwo i społeczeństwo. Słusznie ten moment w dziejach Kościoła uważany jest za przełomowy i badany pod wieloma aspektami. W tym artykule pragnę przyjrzeć się tylko jednej sprawie związanej z tym okresem: jak Ojcowie Kościoła, w czasie gdy chrześcijaństwo, które budują, zaczynało odnosić społeczne zwycięstwo, traktowali przegrywających pogan, ich religię i kulturę. W tym celu zaprezentuję najpierw, na czym polegał triumf chrześcijaństwa w IV wieku, przedstawiając odpowiednie edykty cesarskie, a następnie w tym świetle, przytoczę wypowiedzi najważniejszych Ojców tego czasu na temat pogan ukazujące ich stosunek do pogaństwa.
I. Cesarskie prawodawstwo religijne
Rozprzestrzenianie się w społeczeństwie rzymskim wiary chrześcijańskiej wypływało oczywiście z samej religii, która pociągała do siebie, podobnie jak inne religie czy systemy filozoficzne, doktryną oraz płynącą z nią praktyką życia. Chrześcijaństwo od początku zaangażowało siły intelektualne i moralne swoich adeptów do pracy nad tym, by przedstawić własną naukę tak, by pociągała a nie odpychała nieznających, nierozumiejących i niezgadzających się z nią oraz by przez czynną miłość dowieść zbawiennego jej wpływu. Do rozwoju chrześcijaństwa przyczynili się zatem prowadzący twórczy i ożywiony dialog ze światem pogańskim apologeci, wprawni kaznodzieje, którzy potrafili dobrze opowiedzieć Dobrą Nowinę, ale także męczennicy będący dowodem, że wiara chrześcijańska zwycięża lęk przed śmiercią, oraz cała rzesza chrześcijan pełniących dzieła miłosierdzia[2]. Te czynniki jednak nie były wystarczające do zwycięstwa chrześcijan na płaszczyźnie społeczno-państwowej, bo tam nic się nie dokonuje bez decyzji władzy. Decydujące dla przejęcia przez chrześcijaństwo roli religii państwowej były działania podjęte w IV wieku przez cesarzy[3].
1. Edykty prześladowcze i tolerancyjne wobec chrześcijan
Cesarstwo Rzymskie pod panowaniem Dioklecjana (284 – 305) weszło w okres poważnych reform instytucjonalnych, które między innymi obejmowały system formowania władzy najwyższej[4]. Zaproponowana przez Dioklecjana tetrarchia (dwóch augustów rządzących Wschodem i Zachodem przy pomocy dwóch cezarów) miała za zadanie zapewnić władzy efektywność i stabilność. Nie obeszło się jednak bez komplikacji i walk wynikających z osobistych ambicji pretendentów do najwyższych urzędów w państwie, które ostatecznie doprowadziły do przejęcia w 324 roku całej władzy cesarskiej przez Konstantyna.
Dokonująca się w tych latach reforma władzy w państwie wiązała się ściśle z administracyjnymi posunięciami dotyczącymi religii. „Przyjęcie przez Dioklecjana i Maksymina – jak pisze A. Cameron – tytułów Iovius i Herculius odzwierciedlało fakt, że przywiązywali oni szczególną wagę do moralnego i religijnego usankcjonowania ich władzy, a każdą oznakę znieważania bogów (…) interpretowano jako niebagatelne zagrożenie dla bezpieczeństwa imperium”[5]. Kult religijny był więc sprawą wagi państwowej, nic więc dziwnego, że ingerowali w niego ludzie rządzący państwem. Pamiętać zatem trzeba, że państwo rzymskie w IV wieku po Chrystusie było również instytucją religijną, której władca był zarazem najwyższym kapłanem[6] i czuł się uprawniony do kształtowania religii swoich poddanych.
Pod koniec III wieku, w związku z dokonującą się reformą administracyjną państwa rzymskiego, kwestia religijna nabrała na znaczeniu. Dioklecjan dążąc do umocnienia tradycyjnych wierzeń pogańskich podjął ofensywę przeciw nowym ruchom religijnym pojawiającym się w cesarstwie. Brutalne prześladowania spadają na manichejczyków[7], nas jednak interesuje w tym momencie sposób walki Dioklecjana z chrześcijaństwem. Od Euzebiusza z Cezarei i Laktancjusza wiemy, że poczynając od 303 roku Dioklecjan wydał serię edyktów przeciwko chrześcijanom: w marcu zarządził konfiskatę budynków i ksiąg służących do kultu, zakazał zebrań i ograniczył prawa obywatelskie chrześcijan; wiosną lub latem tego roku polecił aresztowanie duchowieństwa; na początku 304 roku zarządził powszechne składanie ofiar grożąc karą śmierci tym, którzy tego nie uczynią[8].
Oczywiście prześladowania pozostały żywe w pamięci Kościoła jako doświadczenie bolesne i przykre, jednak nie można na nie patrzeć tylko przez pryzmat świadectw pozostawionych przez ich ofiary. Jeśli spojrzymy na nie z dystansu, z perspektywy całego cesarstwa okaże się – jak zauważa A. Cameron – „że ogólnie rzecz biorąc, prześladowaniom udzielono niewielkiego poparcia”[9]. Sprawujący władzę nad częścią zachodnią cesarstwa Konstancjusz Chlorus edykty Dioklecjana zupełnie zlekceważył, ale także na Wschodzie ich żywotność nie była zbyt długa. Galeriusz, który po abdykacji Dioklecjana w 305 roku rządził jako August, początkowo kontynuował politykę prześladowań wobec chrześcijaństwa, ale w 311 roku wydał dekret tolerancyjny. Warto zapoznać się z treścią tego dekretu, żeby zrozumieć logikę prześladowań i tolerancji religijnej, którą kierowali się rzymscy cesarze:
[quote]Wśród różnych zarządzeń dla dobra i pożytku państwa chcieliśmy swego czasu wszystkie sprawy rzymskie załatwiać na mocy dawnych praw i karności publicznej i doprowadzić także do tego, by chrześcijanie, którzy porzucili religię swych przodków, odzyskali zdrowy rozsądek. Albowiem chrześcijan tych z jakiegoś powodu opanowało takie dziwactwo i taka głupota, że nie zachowywali tych urządzeń przodków, które od początku były wprowadzone, lecz dowolnie, według swego upodobania ustanawiali sobie prawa, których przestrzegali, i w różnych miejscach różne gromadzili narody. Gdy wreszcie ukazał się nasz rozkaz, by wrócili do urządzeń przodków, wielu z nich znalazło się w niebezpieczeństwie, wielu zginęło. A gdy w przeważającej części trwali w uporze, i gdy widzieliśmy, że ani bogom należnej czci i szacunku nie oddają, ani chrześcijańskiemu Bogu nie służą, wówczas kierując się naszą najłagodniejszą łaskawością i stałym zwyczajem, według którego zwykliśmy wszystkim użyczać przebaczenia, uznaliśmy za stosowne być pobłażliwymi także dla nich, aby na nowo mogli być chrześcijanami i odbywać swe zebrania, tak jednak, by nic nie czynili wbrew karności[10].[/quote]
Jak widać, tolerancja Galeriusza daleka jest od prawdziwego szacunku dla chrześcijaństwa. Nie znajdujemy w dekrecie potępienia polityki prześladowań, a jedynie przyznanie, że była nieskuteczna. Chrześcijanie nie zasługują na uznanie, ich porzucanie wiary i instytucji przodków nadal jawi się jako głupie i szkodliwe. Tolerancję, a właściwie wynikającą z „najłagodniejszej łaskawości” cesarza pobłażliwość wymusili jedynie uporem. I na co również warto zwrócić uwagę, z treści dekretu wyraźnie wynika, że motywem religijnego ustawodawstwa Galeriusza są sprawy państwowe: wszystko „dla dobra i pożytku państwa”.
Dekret Galeriusza sięgał jednak tylko tam, gdzie jego władza, i miał z tego powodu mocno ograniczony zasięg. Dopiero 2 lata później, gdy władzę nad państwem po pokonaniu Maksymina Dai i Maksencjusza podzielili między siebie Licyniusz i Konstantyn, zadekretowano tolerancję dla wiary chrześcijańskiej w całym państwie. W 313 roku w Mediolanie wydali oni dekret, który uznaje się za początek legalnego istnienia chrześcijaństwa w całym cesarstwie rzymskim.
Edykt Mediolański znacząco różni się od edyktu tolerancyjnego Galeriusza. Cały czas motywem prawodawstwa religijnego władców cesarstwa jest szukanie tego, „co należy do pożytku oraz bezpieczeństwa publicznego”, czyli dobro państwa. Właśnie z tego względu Konstantyn i Licyniusz postanowili:
[quote]…dać chrześcijanom i wszystkim innym wolność wyznawania religii, jaką kto chce. W ten sposób bowiem bóstwo w swej niebieskiej siedzibie i dla nas, i dla wszystkich, którzy poddani są naszej władzy, można będzie zjednać i usposobić łaskawie[11].[/quote]
Dekret mówi więc o prawdziwej wolności religijnej, która jawi się rządzącym jako wartość pozytywna, a nie zwykłe ustępstwo wobec uporu; jako sposób pozyskania przychylności bóstwa. Dlatego jasno i z naciskiem dekret stwierdza, że każdy może religię wyznawać „swobodnie i bez jakiegokolwiek niepokoju”, a sama możliwość wyznawania religii chrześcijańskiej jest określona w jako „wolna i bezwzględna”, przy czym zaznaczono, że tego rodzaju wolność dotyczy także innych religii. W edykcie mediolańskim nakazano także bezzwłoczny i bezwarunkowy zwrot chrześcijanom ich miejsc kultu bez względu na to czy przed prześladowaniami były własnością prywatną czy wspólnotową Kościoła.
Edykt mediolański był niewątpliwie dokumentem przełomowym. Wolność wyboru jakiejkolwiek religii, którą promował, jawi się w nim jako podstawa społecznego ładu i gwarancja życzliwości bóstwa. Tego rodzaju harmonia okazała się jednak niemożliwa do utrzymania na dłuższą metę i już po kilku latach prawodawstwo państwowe na jedne religie patrzyło bardziej a inne mniej życzliwym okiem. Szala zwycięstwa w tym sporze o dominację w przestrzeni publicznej zaczęła przeważać na stronę chrześcijaństwa.
2. Edykty prochrześcijańskie i antypogańskie
Edykt mediolański wydany został przez Konstantyna i Licyniusza, którzy w 313 roku zgodnie dzielili się władzą nad cesarstwem. Gdy jednak z czasem doszło do konfliktu między nimi, rola obrońcy i opiekuna chrześcijaństwa przypadła Konstantynowi. Co prawda także Licyniusz życzliwie traktował chrześcijan i dopiero z czasem historiografia chrześcijańska zrobiła z niego poganina i prześladowcę chrześcijan, jednak z zaangażowaniem Konstantyna na rzecz rozwoju chrześcijaństwa nie mógł współzawodniczyć. Pytanie o religijność cesarza uznanego świętym przez wschodnie chrześcijaństwo, jest szeroko dyskutowana[12], faktem jest natomiast, że bez względu na kierujące nim motywy jego opowiedzenie się po stronie religii Chrystusa było zdecydowane i trwałe. Konstantyn był chrześcijaninem i z Kościołem wiązał wielkie nadzieje.
Wiele na ten temat ma do powiedzenia wychodzące od niego ustawodawstwo, które było mocno prochrześcijańskie. Nakazywał budowanie bazylik oraz kościołów i wspierał kult chrześcijański, przyznawał przywileje duchowieństwu. Przez zwoływanie synodów biskupów i kierowanie ich pracami czynnie angażował się w życie chrześcijan, próbując tak organizować Kościół, by jak najlepiej służył dobru całego społeczeństwa. Równocześnie pojawiają się dekrety restrykcyjne wobec kultów pogańskich. Potępiony zostaje zabobon (superstitio) i niektóre przejawy prywatnego kultu oceniane jako niebezpieczne lub niemoralne (na przykład magia i wróżbiarstwo)[13]. W 330 roku Konstantyn nakazuje konfiskatę własności świątyń i ogałaca je z posągów. Pewne restrykcje zaczynają też spadać na wyznawców religii żydowskiej[14].
Po Konstantynie proces rugowania religii pogańskiej przy pomocy rozporządzeń administracyjnych i wprowadzania na jej miejsce chrześcijaństwa nasilił się. W roku 341 Konstans zakazał składania krwawych ofiar (CTh XVI,10.2). W podobnym kierunku szło prawo ustanawiane przez Konstancjusza II (CTh XVI,10.4-6). Krótkie panowanie Juliana odwróciło przez moment te tendencje i dowiodło – jak ujął to B. Flusin – „że w latach 360. pogaństwo zachowuje wystarczająco wiele sił żywotnych, by można było marzyć o przywróceniu mu jego miejsca”[15]. Do końca lat 60. IV wieku utrzymuje się w prawie cesarskim prawdziwa tolerancja, jednak już w 371 roku pojawiają się nowe prawa antypogańskie. Walentynian przywraca w tym roku zakaz składania krwawych ofiar[16].
Czas panowania Gracjana (375-383) i Teodozjusza (379-395) oznacza ostateczną chrystianizację cesarstwa. 28 lutego 380 Teodozjusz wydanie edykt zwany katalońskim, w którym obwieszcza:
[quote]Chcemy widzieć wszystkie ludy, które podlegają miłościwej władzy Naszej Łaskawości, żyjące w wierze, jaką przekazał Rzymianom Apostoł Piotr i którą głosi się tak jak niegdyś także dzisiaj, i którą wyznaje, jak każdy wie, papież Damazy i biskup Piotr z Aleksandrii (…). Nakazałem, żeby ten tylko, kto przestrzega tego prawa, mógł przybrać imię katolika, a wszyscy inni jako nierozumni i szaleni byli napiętnowani hańbą nauki heretyckiej. Winni oni spodziewać się przede wszystkim pomsty Bożej, a następnie naszej kary stosownie do decyzji, którą powzięliśmy z natchnienia niebieskiego.[/quote]
Odejście od idei tolerancji zapoczątkowanej przez edykt mediolański Konstantyna i Licyniusza jest ewidentne. Wolą Teodozjusza już nie było, żeby każdy wyznawał taką religię, jaką chciał, żeby wszyscy wyznawali chrześcijaństwo. Co więcej, ze względu na to, że spory o ortodoksję chrześcijańską doprowadziły do głębokich podziałów w łonie jeszcze wiek temu względnie jednolitej religii, cesarz postanowił wyraźnie wskazać, która odmiana chrześcijaństwa była zalecana jego poddanym. Znamienne jest także nałożenie sankcji karnej za niewyznawanie wskazanej przez cesarza religii. W niecały wiek po dekretach Dioklecjana wymierzających karę ludziom odrzucającym wierzenia pogańskie pojawia się w cesarstwie rzymskim prawo grożące sankcjami tym, którzy odrzucają katolickie chrześcijaństwo.
Obok prawodawstwa wspierającego chrześcijaństwo pojawiają się pod koniec IV wieku dekrety zmierzające do wyrugowania z ziem podległych panowaniu cesarstwa religii pogańskich. Usunięcie w 382 roku z senatu miejskiego posągu i ołtarza bogini Wiktorii było wydarzeniem symbolicznie wskazującym na zerwanie przez państwo rzymskie związków z pogaństwem. Za tym gestem szły konkretne postanowienia, które na pewno silniej niż symboliczne posunięcia wpłynęły na ostateczną klęskę religii pogańskich. Cofnięto państwowe uposażenia dla pogańskich kapłanów i westalek, zlikwidowano ulgi podatkowe, z których do tej pory korzystali, oraz ustanowiono ich niezdolnymi do dziedziczenia[17]. Uderzenie w finanse pogańskich świątyń i ich personelu zablokowało rozwój tej religii. Mnożą się także akty prawne zamykające świątynie pogańskie, zakazujące składania w nich ofiar, zabraniające przychodzenia do nich. Na początku V wieku poganie wykluczeni zostali z armii i administracji, a w 423 roku pojawił się dekret nakazujący konfiskatę mienia i wygnanie pogan, „jeśli są jeszcze tacy, chociaż nie powinno ich już więcej być”[18].
Edykty cesarza Teodozjusza zdumiewają podobieństwem do edyktów Dioklecjana. Przyjęcie chrześcijaństwa właściwie nie wpłynęło na sposób myślenia o państwie, które cały czas czuło się uprawnione do organizowania podlegającego mu społeczeństwa również w aspekcie religijnym. Okres tolerancji i prawdziwej wolności religijnej był przejściowy i trwał niezwykle krótko. Można odnieść wyrażenie, że był swego rodzaju „zawieszeniem broni” wynikającym z faktu, że pogaństwo już nie miało sił, by zatrzymać chrześcijaństwo, a chrześcijaństwo jeszcze nie było na tyle silne, żeby ostatecznie pokonać pogaństwo. Pod koniec IV wieku triumf nowej religii ujawnia się w tym, że państwo, które do tej pory uważało się za pogańskie, w przeciągu wieku stało się chrześcijańskie. Religia chrześcijańska z prześladowanej stała się dominującą, pogaństwo jest rugowane i prześladowane.
II. Ojcowie Kościoła wobec pogan i pogaństwa
W świetle zmian społecznych i prawnych, które zaszły w państwie rzymskim w IV wieku, możemy przyjrzeć się teraz postawie chrześcijaństwa (reprezentowanego w swoich Ojcach) wobec wierzeń pogańskich, które z dominujących w Cesarstwie Rzymskim w ciągu niespełna wieku spadły do rangi przeżytku. Oczywiście spuścizna literacka po Ojcach Kościoła IV wieku jest zbyt obszerna, żeby przeprowadzić jej szczegółową analizę w krótkim artykule, dlatego siłą rzeczy zmuszeni jesteśmy ograniczyć się w naszych rozważaniach do najważniejszych autorów tego czasu i do subiektywnego wyboru ich pism. Zacząć trzeba od przypomnienia dialogu prowadzonego przez chrześcijan z poganami przed IV wiekiem i przewrotem konstantyńskim. Następnie przejdziemy do tekstów Euzebiusza z Cezarei, Atanazego, Grzegorza z Nazjanzu i Bazylego Wielkiego.
Apologia i dialog
Chrześcijanie od samego początku istnienia Kościoła prowadzili otwarty dialog ze światem pogańskim. Spośród pism kanonicznych Pierwszy list św. Piotra wzywa do gotowości dawania obrony wszystkim tym, którzy domagają się uzasadnienia chrześcijańskiej nadziei (por. 1 P 3,15), zaś księga Dziejów Apostolskich (17,16-34) przytacza wystąpienie Pawła na Areopagu w Atenach, podczas którego Apostoł z szacunkiem wyraża się o pobożności swoich rozmówców, zwracając jednak ich uwagę na niestosowność pogańskiego kultu. Fragmenty te mówią o istocie najdawniejszego dialogu Kościoła ze światem pogańskim, który polegał na obronie wiary chrześcijańskiej oraz na wykazaniu jej wyższości nad wierzeniami pogańskimi.
Wraz z rozwojem chrześcijaństwa i pojawieniem się napięć na linii Kościół – pogaństwo dialog nabrał pewnego dramatyzmu, gdyż niejednokrotnie szło w nim o sprawy życiowej wagi: o dobre imię, a czasem wprost o życie. W dużej mierze dialog Kościoła z poganami polegał on na samoobronie chrześcijan przed krzywdzącymi ich obiegowymi opiniami, że są ludźmi prostymi, zdemoralizowanymi bezbożnikami, którzy burzą porządek świata. Na zarzuty w rodzaju: „to są wyrzutki społeczeństwa, ciemnota oraz ludzie łatwowierni i z natury skłonni do upadku”[19], chrześcijanie odpowiadali po prostu przedstawiając się nieznającemu ich jeszcze dobrze światu pogańskiemu. Pisarze chrześcijańscy II i III wieku zmuszeni także byli bronić się przed niesprawiedliwym traktowaniem przez państwo i jego instytucje. Justyn pisząc apologię skierowaną „do wszechwładnego Tytusa Aeliusza Hadriana Antonina Piusa, Augusta” tak tłumaczy cel swojego pisma:
[quote]Zewsząd słyszycie, że [mówią o was:] pobożni, filozofowie, stróże sprawiedliwości i przyjaciele wiedzy, ale dopiero okaże się, czy rzeczywiście nimi jesteście. Nie mam najmniejszego zamiaru schlebiać Wam tym pismem ani przemawiać do Was jedynie miłymi słówkami, ale stajemy przed Wami z żądaniem, abyście po dokładnym i starannym zbadaniu wydali o nas osąd[20].[/quote]
Chrześcijanie podejmowali więc dialog ze światem pogańskim, aby rozwiać jego fałszywe wyobrażenia o uczniach Chrystusa i obronić swoje prawo do obecności w tym świecie.
Od początku jednak w dialogu chrześcijaństwa z pogaństwem jest coś więcej niż obrona. Jak pisze L. Misiarczyk: „Najważniejszym problemem dla chrześcijan II wieku nie była konfrontacja z całym aparatem administracyjno-represyjnym cesarstwa rzymskiego, ale z szeroko rozumianą kulturą pogańską. (…) Owa konfrontacja kulturowa wcześniej czy później musiała doprowadzić do pytania o istotę kultury, czyli o religię. A konkretnie do pytania, która religia jest prawdziwa i który Bóg jest prawdziwy. Istota konfliktu między chrześcijaństwem a antycznym światem pogańskim leżała więc w sferze religijnej”[21]. Są to ważne stwierdzenia, z którymi trzeba się zgodzić. Wynika z nich, że kontakt chrześcijaństwa z pogaństwem jest konfliktowy z natury, że pokój między nimi – w sferze istotnej, teologicznej czy filozoficznej – po prostu nie był i nie jest możliwy. Chrześcijaństwo, które pojawiło się w pewnym historycznym momencie w świecie pogańskim, zanegowało fundament jego kultury: wizję bóstwa. Dlatego w dialogu z poganami chrześcijanie nie tylko się bronili, ale – czy tego chcieli, czy nie – atakowali.
Ofensywa była przede wszystkim teologiczna. W przywoływanej już mowie Pawła na Areopagu w Atenach, Apostoł powiedział do pogan: „Ja wam głoszę to, co czcicie nie znając” (Dz 17,23). Zawiera się w tym przekonanie obecne właściwie w całym chrześcijaństwie dialogującym ze światem pogańskim, że chrześcijanie posiadają poznanie Boga i ich zadaniem jest przekazać tę wiedzę poganom. Wobec pogan chrześcijanie przybrali więc postawę nauczycieli, co musiało prowadzić do konfliktu, skoro poganie uważali się za ludzi mądrych, a na chrześcijan patrzyli jak na „nowinkarzy”, „burzycieli spokoju”, czy wręcz „prostaków” odrzucających szlachetne instytucje przodków. Prowadzono więc poważny spór: kto ma rację, kto jest mądry, a kto ciemny i uparty. Polemikę z wierzeniami pogańskimi teologowie i pisarze kościelni podejmowali zatem od początku istnienia Kościoła. Gdy jednak w IV wieku po Chrystusie administracja państwowa zaniechała działań antychrześcijańskich, a pod rządami Konstantyna Kościół zaczął cieszyć się nawet wsparciem ze strony państwa, ich wysiłki intelektualne otrzymały silne wsparcie.
Euzebiusz z Cezarei: Wprowadzenie do Ewangelii
Tuż po ustaniu prześladowań, około roku 314 Euzebiusz z Cezarei, jeden z ważniejszych biskupów Kościoła IV wieku, popełnił dzieło, które rzuca wiele światła na interesującą nas kwestię stosunku Ojców Kościoła do świata pogańskiego w tym czasie. Chodzi w dwa obszerne tomy – znane pod łacińskimi tytułami Praeparatio evangelica i Demonstratio evangelica[22] – które stanowią właściwie jedno, dwuczęściowe dzieło. Powstało ono krótko po ustaniu prześladowań, gdy chrześcijanie nie mogli mieć pewności, czy zmiana ich sytuacji w państwie była trwała a bezpieczeństwo stabilne. Prześladowanie co prawda ustało, ale walka między pogaństwem a chrześcijaństwem jeszcze się nie skończyła. Wystarczy wspomnieć, że w roku 305 zmarł niezwykle wykształcony filozof pogański, Porfiriusz który zostawił po sobie piętnastotomowe dzieło „Przeciw chrześcijanom”[23]. Ponieważ zaś tolerancyjna polityka Konstantyna najwidoczniej podyktowana była świadomością rosnącej siły chrześcijaństwa w państwie, Euzebiusz zrozumiał – jak to ujął E.H. Gifford, redaktor Oxfordzkiego wydania pism biskupa Cezarei – że „nic lepiej nie wzmocni tego uczucia i nie przemieni go w trwałe przekonanie jak pełne ukazanie przeciwieństwa między bezpłodnymi zabobonami i głęboką niemoralnością pogaństwa a czystym i cnotliwym duchem nowej religii”[24].
Cel swojego pisania Euzebiusz deklaruje bardzo wyraźnie już w pierwszym zdaniu dzieła: „chcę ukazać chrześcijaństwo – czym ono właściwie jest – ludziom, którzy go nie znają”[25]. Następnie dzieli się z czytelnikiem swoim głębokim przekonaniem, że chrześcijaństwo jest religią prawdziwie zasługującą na tę nazwę, skoro przez „religię” należy rozumieć „oglądanie Tego, o którym zgodnie z prawdą mówi się i który rzeczywiście jest jeden i jedyny, oraz prowadzenie życia według Niego”[26]. Wychwala zatem chrześcijaństwo, prawdziwą religię przynoszącą przyjacielską więź ze Stwórcą jako źródło prawdziwego i największego błogosławieństwa dla ludzi, bo „cóż może być większym błogosławieństwem niż tego rodzaju wspaniała i ze wszech miar uszczęśliwiająca przyjaźń z Bogiem?”[27]. Euzebiusz z Cezarei jako przekonany chrześcijanin pragnie zatem rozszerzenia tej prawdziwej religii w świecie i w tym celu zabiera się za pisanie. Adresatami jego pisma są więc niechrześcijanie, czyli głównie poganie, wobec których Euzebiusz przyjmuje postawę szczerego dialogu i otwarcia, skoro ma zamiar ich przekonać do przyjęcia religii niosącej z sobą niewyobrażalne błogosławieństwo. Biskup Cezarei pisze:
[quote]Zasiadając do tego traktatu na temat Dowodu Ewangelii myślę, że powinienem jako przygotowanie do całości zagadnienia podać uprzednio krótkie Przygotowanie odnoszące się do pytań, które słusznie mogą być nam postawione zarówno przez Greków jak i przez pochodzących z obrzezania, ale także przez każdego, kto dociekliwie bada panujące pośród nas opinie.[/quote]
Na uwagę zasługuje tutaj słowo „słusznie” (gr. eulogos), które można także przetłumaczyć jako „zgodnie z rozumem”, „racjonalnie”. Euzebiusz obiekcji niechrześcijan wobec wiary chrześcijańskiej nie uważał zatem za złośliwe uprzedzenia, ale przyjmował je jako konstrukcje rozumne i podejmował z nimi uczciwy dialog. Euzebiusz świadczy poza tym, że dialog Kościoła z kulturą pogańską ma już długą historię. Wspomina bowiem o „niezliczonych dowodach” prawdziwości Ewangelii przedstawionych przez współczesnych autorów, „które można uważnie przeczytać, które są dobre i jasne, napisane w formie dyskusji w celu obrony naszej doktryny”[28].
Nie ma potrzeby streszczać w tym miejscu argumentacji, przy pomocy której Euzebiusz próbował przekonać swoich pogańskich rozmówców do przyjęcia chrześcijaństwa, gdyż przyglądamy się jego dziełu głównie po to, żeby zobaczyć, jaką postawę przyjął wobec świata pogańskiego. Widzimy, że była to postawa szczerego dialogu wypływająca z przekonania, że chrześcijaństwo jest tak wielkim błogosławieństwem dla człowieka i całej ludzkiej społeczności, że wystarczy je tylko właściwie przedstawić, a zostanie przyjęte przez wszystkich ludzi. Euzebiusz zatem rozmawiał z poganami, żeby zaprosić ich do przyjęcia Ewangelii.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na te miejsca w piśmie Euzebiusza, które zdradzają jego opinie na temat religii i kultury pogańskiej. Przede wszystkim świat pogan wyraźnie podzielony jest w jego oczach na Greków i barbarzyńców, skoro zgadując, jakie pytania rodzą się w sercach czytelników, pisze:
[quote]Jesteśmy Grekami czy barbarzyńcami? Czy może czymś pośrednim między nimi? I czym właściwie jesteśmy – nie jeśli chodzi o imię, bo ono jest znane wszystkim, ale jeśli chodzi o sposób i cel naszego życia? Bo widzą, że nie zgadzamy się ani z przekonaniami Greków, ani ze zwyczajami barbarzyńców[29].[/quote]
Oba jednak światy – grecki i barbarzyński – łączy ucisk jednej tyranii demonów, który prowadzi do podziałów i wojen:
[quote]W każdym narodzie władzę dzierżyła niezliczona ilość królów i lokalnych władców, i w różnych miastach niektóre były rządzone przez demokrację, inne przez tyranów, a jeszcze inne przez wielu władców; i stąd w sposób naturalny wzrosła ilość wojen, narody powstawały przeciw narodom i nieustannie buntowały się przeciw swoim sąsiadom.[30][/quote]
Do tego nieszczęsnego obrazu świata pogańskiego dokładają się obrzydliwe zwyczaje barbarzyńców, o których wspomina Euzebiusz: Persowie zawierali związki małżeńskie ze swoimi matkami, Scytowie jedli ludzkie mięso, a plemiona Baktrian – jak napisał cytowany przez biskupa Porfiriusz (Abstinence from animal food, iv. 21) – swoich starców rzucali psom[31]. Świat pogański – jak go rysuje przed oczami swoich czytelników Euzebiusz – cierpi tyranię demonów na skutek fałszywej religii politeistycznej, jest w dużej części niemoralny (wyjątek stanowi świat hellenistyczny) i politycznie podzielony.
Chorobą paraliżującą pogański świat jest według Euzebiusza „błąd politeistyczny” (poluqeo\j pna/lh). Walce z nim poświęca kolejne księgi tłumacząc, że te błędne opinie dotyczące bogów bazują na błędnej wizji świata i fałszywej mitologii (księgi II i III) oraz podtrzymywane są przez wyrocznie i zwyczaje (księgi IV – VI). Wszystko to zaś jest dziełem demonów, którzy usiłują zwieść i zwiedli ludzkość[32]. Religia pogańska jest zatem tym elementem pogańskiego świata, dla którego Euzebiusz nie ma żadnego słowa uznania: jest nieprawdziwa i wroga człowiekowi, przyjście Jezusa Chrystusa uwalnia od niej całą ludzkość.
Warto zwrócić uwagę, że w otwierającej Praeparatio evangelica księdze pierwszej, pomiędzy wieloma argumentami za prawdziwością chrześcijaństwa pojawia się również argument „polityczny”. Euzebiusz wiąże wielobóstwo (polytheia) – jak wynika z przytoczonych powyżej cytatów – z „wielowładztwem” (polyarchia), czyli z obecnością w świecie licznych władców, królów i książąt, która siłą rzeczy prowadzi do wojen. W księdze I biskup Cezarei zapisał natomiast następujące zdanie:
Całe wielowładztwo Rzymian zostało natychmiast obalone, gdy w jego miejsce w momencie pojawienia się naszego Zbawcy jako jednowładca zapanował August.[33]
Dostrzeganie przez Euzebiusza związku między narodzinami Jezusa Chrystusa a zmianą systemu politycznego w Imperium Rzymskim przede wszystkim raz jeszcze zwraca naszą uwagę na specyficzny sposób myślenia ludzi starożytności, w którym władza ściśle wiązała się z religią i pobożnością: źródłem władzy było właściwie bóstwo. Pojawienie się chrześcijaństwa, czyli ukazanie się jedynego i najwyższego Boga wywołało według Euzebiusza w świecie zmianę społeczną i polityczną, dzięki której ludzkość otrzymała jednego władcę i odnalazła pokój. W Praeparatio evangelica pojawia się wzmianka o Auguście, ale nie ulega wątpliwości, że prawdziwy przewrót polityczny związany z chrześcijaństwem Euzebiusz wiąże z Konstantynem. W Żywocie Konstantyna, który napisał tuż po jego śmierci, wprost stwierdza, że długie panowanie oraz sukcesy militarne Cesarza wynikają z jego przyjaźni z prawdziwym Bogiem, czyli z jego chrześcijańskiej wiary[34]. Patrząc na świat pogański Euzebiusz dostrzega zatem nie tylko upadek jego religii, ale także utratę przez pogan władzy politycznej.
Obraz świata pogańskiego pełnego wojen, zabobonnego lęku przed bogami-demonami i niemoralności, który Euzebiusz odmalowuje w Praeparatio evangelica, służy mu oczywiście jako argument za przyjęciem Ewangelii, więc trzeba go czytać w takim właśnie kontekście. Ilość cytowanych przez Euzebiusza autorów pogańskich świadczy jednak, że potrafił docenić zdobycze pogańskiej filozofii i kultury. Wrogiem dla biskupa Cezarei był więc nie świat pogański jako taki, ale przede wszystkim religia politeistyczna, będąca jednym z elementów tego świata. Warto zwrócić uwagę na jeden z argumentów przytaczanych za chrześcijaństwem, w którym wyraźnie widać pozytywny stosunek do największych zdobyczy filozofii pogańskiej:
[quote]Co myślisz o tym, że [chrześcijaństwo] doprowadziło cały rodzaj ludzki, nie tylko Greków, ale także najbardziej dzikich barbarzyńców (…) do odwrócenia się od ich nierozumnej brutalności i do przyjęcia przekonań mądrej filozofii? Jak na przykład przekonania dotyczące nieśmiertelności duszy, życia pędzonego z Bogiem obiecanego Jego umiłowanym po ich odejściu stąd, dla zdobycia którego uczą się lekceważyć życie doczesne; w ten sposób ukazali, że ci, którzy kiedyś byli uznawani za filozofów, są właściwie dziećmi, a śmierć, o która była tak szeroko dyskutowana i gościła na ustach wszystkich filozofów, jest zwykłym drobiazgiem (…). To samo dotyczy tego, że wszyscy ludzie we wszystkich narodach są wprowadzani (…) w pewną i dobrą naukę dotyczącą Bożej opatrzności czuwającej nad całym światem; każda dusza uczy się doktryny dotyczącej trybunału i sądu Bożego, prowadzi rozumne życie i strzeże się przed praktykowaniem wad.[35][/quote]
Nieśmiertelność duszy, pogarda śmierci, wiara w opatrzność Boga, przekonanie o sądzie po śmierci i wymierzeniu sprawiedliwości każdemu człowiekowi, a co się z tym wiąże podjęcie wysiłku prowadzenia dobrego życia nie są zdobyczami chrześcijaństwa, ale jednymi z najcenniejszych osiągnięć filozofii pogańskiej. Chrześcijaństwo nie jest im wrogie, a wręcz przeciwnie: upowszechnia je i pomnaża. Euzebiusz zwracał się więc do świata pogańskiego z zachętą do przyjęcia chrześcijaństwa przekonany, że zachowa ono, a nawet wydobędzie i pomnoży to wszystko, co w nim jest dobre i prawdziwe. W pewnym sensie świat pogański traktował więc jak sprzymierzeńca. Wroga była tylko pogańska religia.
Atanazy z Aleksandrii: Przeciw poganom
Zatrzymamy się teraz chwilę przy jednym z pism Atanazego, biskupa Aleksandrii, które powstało dekadę lub dwie później od Praeparatio evangelica Euzebiusza z Cezarei i najprawdopodobniej czymś w rodzaju podręcznika katechetycznego tamtejszego Kościoła[36]. Chodzi o dwuczęściowe pismo, którego pierwszy tom znany jest dziś pod łacińskim tytułem Contra gentes i jest kompleksową krytyką wierzeń pogańskich, drugi De incarnatione Verbi mówi o istocie wiary chrześcijańskiej: przyjęciu ciała przez boski Logos[37]. Datacja pisma jest szeroko dyskutowana[38], wydaje się jednak, że należy przyznać rację Ch. Kannengiesserowi, który uważa, że jego ostateczna redakcja miała miejsce w latach 335-336 podczas wygnania Atanazego do Trewiru[39], a zatem kształtowało się w czasach „przewrotu konstantyńskiego”. Podwójny traktat atanazjański możne czytać pod różnym kątem, w chwili obecnej interesuje nas aspekt relacji jego autora do świata pogańskiego.
Zacznijmy od próby identyfikacji adresata pisma. We wstępie autor zwraca się bezpośrednio do czytelnika nazywając go „szczęśliwym człowiekiem, który chce słuchać o Chrystusie”, a kawałek dalej „przyjacielem Chrystusa”[40]. Z tych sformułowań M. Wojciechowski, tłumacz na język polski pisma Atanazego wysnuł wniosek, że „adresatem dzieła jest zasadniczo chrześcijanin, który chce się czegoś więcej dowiedzieć zarówno o swojej wierze, jak też o argumentacji, której można użyć przeciwko poganom”[41]. W dużym stopniu jest to oczywiście stwierdzenie prawdziwe, jednak trzeba poczynić do niego pewne dopowiedzenie. Atanazy pisze do człowieka, który „chce słuchać o nauce Chrystusa”[42], a skoro treścią pisma jest zupełnie podstawowa doktryna chrześcijańska, to nawet jeśli autor ma na uwadze chrześcijańskiego czytelnika, traktuje go jako zupełnie początkującego w wierze. Poza tym tekst roi się od nawiązań do mitologii i literatury pogańskiej, a wykład wiary Kościoła (zwłaszcza w pierwszej części „Przeciw poganom”) od początku prowadzony jest w dyskusji z wierzeniami pogańskimi. Nie ulega wątpliwości, że Atanazy kieruje swoje słowa do człowieka przenikniętego kulturą i religią pogańską. Autor pisma nazywa go co prawda „przyjacielem Chrystusa” i eksponuje jego pragnienie poznania nauki Kościoła, ale doskonale wie, że jego czytelnik nie tylko z pogaństwa się wywodzi, ale cały czas mocno jest w nim zanurzony. Możemy zatem przypuszczać, że dzieło Atanazego jest w pewnym sensie podręcznikiem dla pogan, którzy chcą zostać chrześcijanami lub ledwo co zostali chrześcijanami.
W mowie Przeciw poganom Atanazy przeprowadza kompletną, miażdżącą krytykę wierzeń pogańskich. Bogowie pogańscy wymyśleni są przed duszę ludzką, która utraciła kontakt z prawdziwym Bogiem i wymyśla rzeczy nieistniejące[43]. Kult oddawany siłom przyrody, ubóstwienie nieba, słońca, księżyca czy gwiazd jest znakiem upadku ludzkiego rozumu[44]. Poza tym bogowie, o których opowiadają mity, prowadzą się niemoralnie, dlatego Atanazy pyta retorycznie: „Czy więc godzi się uznawać za boga kogoś, komu słusznie zarzuca się popełnienie czynu zakazanego ludziom przez rzymskie prawo?”[45] Religia pogańska oskarżona zostaje przez Atanazego o popchnięcie człowieka do zbrodni (składanie ofiar z ludzi, rozwiązłość, dzikość obyczajów)[46]. Ostatecznie poganie zostają przez Atanazego osądzeni bardzo surowo: „chorzy na umyśle są ci, którzy nie uznają Boga i nie czczą Jego Logosu, Zbawcy wszystkich, naszego Pana Jezusa Chrystusa, przez którego Ojciec wszystko porządkuje, ogarnia i czuwa nad wszechświatem”[47].
W oczach Atanazego wierzenia pogańskie są po prostu błędne, a źródło tego błędu sięga ludzkiego doświadczenia zła[48]. Narodziny chrześcijaństwa, które wiążą się z ukazaniem się boskiego Logosu, będącego źródłem prawdy i światła, oznacza zatem koniec błędu, koniec wierzeń pogańskich. W De incarnatione Verbi Atanazy pyta:
Kiedy ludzie zaczęli porzucać kult bożków, jeśli nie wtedy, gdy prawdziwy Logos Boga przyszedł pomiędzy ludzi? Kiedy ustały i przepadły wyrocznie działające u Greków i w ogóle wszędzie, jeśli nie wtedy, gdy Zbawca ukazał się na ziemi?[49]
Pod koniec dzieła zwraca się zaś do swojego czytelnika bezpośrednio:
[quote]Podziwiaj, jak po przyjściu Zbawcy bałwochwalstwo nie tylko się nie rozwinęło, ale to, co jeszcze zostało, zmniejsza się i pomału się kończy. Mądrość Greków nie rozwija się, ale zaczyna znikać; demony już nie zwyciężają nikogo przy pomocy swoich wymysłów, czarów i zaklęć, ale gdy tylko próbują coś przedsięwziąć, zostają zawstydzone przez znak krzyża[50].[/quote]
Słowa o końcu pogaństwa i zanikaniu mądrości Greków wyraźnie świadczą o głębokim przekonaniu Atanazego, że na jego oczach dokonywała się głęboka i nieodwracalna zmiana religijna w świecie: pogaństwo po prostu się wyczerpało i teraz tylko dogorywa. Jest niezwykle ważne, że według Atanazego klęska pogaństwa jest owocem samego przyjścia Zbawcy, a nie wynika ze zwycięstwa chrześcijan w dyskusji teologiczno-filozoficznej, ani z uzyskania przez Kościół przychylności cesarskiej. Narodziny Chrystusa powstrzymały rozwój wierzeń pogańskich przynosząc prawdę o Bogu. A skoro Jezus Chrystus, Jego śmierć i zmartwychwstanie były dla Atanazego faktami historycznymi, to również klęska i koniec pogaństwa były faktem, a dalsze opustoszenie świątyń bożków uznawał – jak dziś byśmy to ujęli – za dziejową koniecznością. Nic więc dziwnego, że słowo, które Atanazy kieruje do świata pogańskiego, sprowadza się do wezwania do nawrócenia na chrześcijaństwo.
Trudno nie wiązać ze zmianami w prawie religijnym, które przedstawione zostały w pierwszej części artykułu, przytoczonych powyżej zdań Atanazego opisujących bezdyskusyjne zwycięstwo Chrystusa nad bożkami i triumfalny pochód religii chrześcijańskiej. Nawet jeśli autor nawiązuje do narodzin Chrystusa i podaje teologiczną interpretację dziejów, nie ulega wątpliwości, że tego rodzaju interpretacja powstała w jego umyśle w świetle religijnego prawodawstwa Konstantyna. Świątynie i wyrocznie, których upadek Atanazy wiąże z wcieleniem Logosu, pustoszały przecież także na skutek antypogańskiego prawodawstwa. Bez względu jednak czy przyjmie się interpretację teologiczną czy społeczno-polityczną historii nie ulega wątpliwości, że w początkach IV wieku Kościół traktował religie pogańskie jako przegrane i ich zniknięcie uważał za kwestię czasu. Dialog z pogaństwem polegał właściwie na ostatecznym wykazaniu błędu wielobóstwa i na otwartym wezwaniu do porzucenia dawnych wierzeń w celu przyjęcia nowej, chrześcijańskiej religii.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że walka z religią pogańską nie była prowadzona przez Ojców tylko przy pomocy słowa. Przyczyną upadku wierzeń pogańskich była niewątpliwie słabość ich filozoficznych i teologicznych podstaw, którą unaocznili światu chrześcijanie. Sam proces upadku pogaństwa był jednak siłą rzeczy zjawiskiem społecznym i jak wszystkie zjawiska społeczne był procesem niezwykle złożonym. Nie jest celem tego artykułu przedstawić, w jaki sposób uczestniczyli w tym procesie Ojcowie Kościoła (zainteresowany czytelnik z łatwością znajdzie dziś bogatą literaturę na ten temat[51]), trzeba jednak nadmienić, że wpierali upadek pogaństwa także działaniami zmierzającymi do likwidacji pogańskiego kultu. Euzebiusz z Cezarei żywo zainteresowany był zamknięciem świątyni Asklepiosa w Ajgaj, która ostatecznie została zburzona w 331 roku na rozkaz Konstantyna[52]. W rozbiórce Aleksandryjskiego centrum kultu boga Mitry, które nie odbyło się bez zamieszek wywołanych przez kpiny chrześcijan z pogańskiej religii, uczestniczył czynnie ówczesny biskup miasta, Jerzy[53]. W IV wieku do rugowania ze społeczeństwa bałwochwalczego kultu, zamykania świątyń pogańskich, przemieniania ich na kościoły czy burzenia bardzo aktywnie przyczyniali się między innymi Marcin z Tours[54], Ambroży z Mediolanu[55] i Jan Chryzostom[56].
Grzegorz z Nazjanzu: pogaństwo nie jest właścicielem logosu
Triumfujące od początku IV wieku chrześcijaństwo, które w latach 30. właściwie już było pewne ostatecznego i trwałego zwycięstwa, jak świadczą o tym wypowiedzi Atanazego, wraz z objęciem rządów nad cesarstwem przez Juliana doświadczyło jak żywotne pozostawało cały czas pogaństwo. Panowanie cesarza nazwanego przez potomnych „Apostatą” nie trwało na tyle długo, żeby odwrócić tendencje religijne w społeczeństwie, ale skoro Julian konkretnymi posunięciami administracyjno-prawnymi dążył do przywrócenia pogaństwa, najwidoczniej jego ocena kondycji pogaństwa diametralnie różniła się od spojrzenia chrześcijan. Według niego restauracja dawnego porządku religijnego była możliwa. Zniósł prawa antypogańskie, nakazał ponowne otwarcie świątyń, przywrócił sprawowanie krwawych ofiar. Przeprowadził reformę pogańskiego duchowieństwa i na wzór zwyczajów chrześcijańskich nakazał im działalność charytatywną. Początkowo tolerancyjny wobec Kościoła z czasem podjął kroki dyskryminujące religię chrześcijańską[57].
Panowanie Juliana trwało zaledwie 2 lata, gdyż wyprawa przeciw Persom, którą podjął, zakończyła się jego śmiercią w 363 roku. Według Teodoreta z Cyru – opowiadającego śmierć cesarza w swojej Historii kościelnej z dość znacznej już perspektywy dziejowej – „zraniony podczas bitwy Julian napełnił swoją dłoń krwią i wyrzucając ją w górę powiedział: Galilejczyku, zwyciężyłeś!”[58]. Jest to chyba najbardziej wymowne świadectwo stosunku Ojców do świata pogańskiego: patrzyli nań jak na definitywnie pokonanego wroga. Jednak tego rodzaju pewność zwycięstwa obca była chrześcijanom współczesnym Julianowi, których szczerze zaniepokoiła religijna działalność cesarza.
Grzegorz z Nazjanzu, w czasie gdy Julian podjął wyprawę na Persję, zabrał się za redagowanie mów wymierzonych w cesarza[59], co wymownie świadczy o jego przekonaniu, że zwycięstwo Galilejczyka, którego od początku IV wieku pełna była retoryka chrześcijańska, tak naprawdę cały czas wymagało walki. Ponieważ wyprawa na Persję zakończyła się dla Juliana śmiercią, Grzegorz z Nazjanzu mógł nadać swoim pismom przeciw Julianowi charakter triumfującego pamfletu. Biskup stworzył ostatecznie podczas swojego pobytu na pustyni w Poncie dwie mowy, przeciw Julianowi, których adresatem była – jak to ujął L. Bielas – „poganizująca inteligencja”[60]. Wszystko wskazuje więc na to, że Grzegorz napisał więc długie inwektywy przeciw nieżyjącemu cesarzowi, żeby ostatecznie uśmiercić w adresatach swoich mów myśli o możliwości powrotu do pogaństwa.
Grzegorz użył całego swojego kunsztu retorskiego, żeby wykpić szaleńczy pomysł Juliana powrotu do pogaństwa. Ukazał go jako człowieka nieuczciwego, próżnego i bezbożnego, słusznie ukaranego przez Boga nagłą śmiercią. Kpi przy tym z jego pogańskiej wiary, jak chociażby wtedy gdy pisząc o jego śmierci stwierdza: „Jednym cięciem z ręki zabójcy odpokutował wielokrotne zaglądanie do wnętrzności, którym na swoje nieszczęście zaufał”[61]. Z całej mowy zaś przebija radość z upadku cesarza, który chciał zawrócić rzymski świat z chrześcijańskiej drogi. Mowy rozpoczynają się od patetycznych wezwań kierowanych do narodów, ludów i języków, do nieba i ziemi, do potęg i aniołów, gdyż cały kosmos musi usłyszeć o „tyranie, który się zbuntował i słusznie padł ofiarą własnej bezbożności”[62]. Grzegorz zwraca się następnie do duszy Konstancjusza i do dusz innych cesarzy, którzy byli „miłośnikami Chrystusa”, żeby obwieścić im radość z „upadku bezbożności i przywrócenia spraw chrześcijańskich do danego porządku”[63].
Nie ma potrzeby przytaczać w tym miejscu argumentów przeciw pogańskiej religii przytaczanych przez Grzegorza, gdyż w większości nie są one oryginalne. Jedna rzecz jednak zasługuje na szczególną uwagę. Zaraz po retorycznych inwokacjach, na początku pierwszej mowy Grzegorz podaje bowiem najważniejszy powód swojego oburzenia na postawę Juliana. Nazjańczyk zapisał następujące słowa:
[quote]Jeśli zaś chodzi o mnie, składającego dzisiaj ofiarę chwały i spalającego bezkrwawą ofiarę słów, to jaka widownia będzie odpowiednia dla podziękowania? Jaki język sięgnie tam, gdzie ja chcę? Jakie ucho pomieści słowo? Bowiem nie tylko Słowo wraz z tym wszystkim, co ono określa, zasłużyło na podziękowanie słowami, a zwłaszcza to radosne określenie i moc nazwy, ale także ten człowiek sprawiedliwie będzie ukarany słowem z powodu wykroczenia przeciw słowom, których, chociaż są wspólne wszystkim bytom logicznym, on pożałował chrześcijanom jak swojej własności i wymyślił zupełnie nielogiczne rzeczy na temat słów, on, człowiek według własnego mniemania najlogiczniejszy[64].[/quote]
Przekład tej wypowiedzi Grzegorza na język polski jest niezmiernie trudny, gdyż bazuje ona właściwie na jednym słowie – logos – którego bogactwo znaczeniowe w języku greckim jest zdumiewające. Logos oznacza przecież nie tylko słowo rozumiane jako wyartykułowany zespół sylab, ale także myśl ludzką i jej treść. Logos to zatem ład, prawo, wyrok, decyzja, prządek i ostatecznie – jeśli mówimy o Logosie Boga – Boży Syn, który ukazał się w Jezusie Chrystusie przynosząc ludziom poznanie prawdy i zrozumienie spraw do tej pory ukrytych. Znamienne jest, że pisząc mowę przeciw cesarzowi marzącemu o odwrocie od chrześcijaństwa i powrocie do pogaństwa, Grzegorz zaczyna właśnie od logosu. Wydaje się, że według niego walka między pogaństwem a chrześcijaństwem toczy się właśnie o logos.
W przytoczonej wyżej wypowiedzi Grzegorz ukazuje, na czym polega błąd, czy wręcz przestępstwo Juliana, za które spotkała go zasłużona kara: cesarz będzie ukarany za „wykrocznie przeciw słowom”. Wykroczenie zaś polegało na tym, że „pożałował słów chrześcijanom”. Grzegorz czyni oczywiście aluzję do decyzji Juliana zabraniającej chrześcijanom nauczania greckiej (czyli pogańskiej) literatury, którą interpretuje jako próbę wyrzucenia chrześcijan poza przestrzeń logosu. Taka zaś postawa jest nie do zaakceptowania, gdyż słowa (logoi) są wspólną własnością wszystkich bytów logicznych (logikoi), więc uznanie ich przez cesarza za własność, którą może dysponować według swojego uznania, jest zwykłą uzurpacją, za którą musiała nadejść kara. Ostatecznie więc – jak oznajmia Grzegorz – decyzje Juliana, który uznał się za „logicznego”, za właściciela „logosów”, były zupełnie „nielogiczne”, pozbawione „logosu”.
Wątek walki o „słowa” pomiędzy pogaństwem a chrześcijaństwem Grzegorz rozwija dość szeroko przed przejściem do zasadniczego celu mowy – świętowania śmierci Juliana i potępienia jego postępowania – co świadczy o tym, jak bardzo ta sprawa leżała Nazjańczykowi na sercu. Biskup oskarża cesarza, że „nazwę odniósł do poglądów, jakby słowo ‘grecki’ należało do kultu, a nie do języka; i dlatego odsunął nas od słów jako złodziei cudzego piękna”[65]. Grzegorz nie zgadza się zatem z Julianem, że ‘grecki logos’ wiąże się z pogaństwem, i wyraża przekonanie, że nazwa „grecki” (czy też helleński) oraz kategoria „greckości” nie odnoszą się do poglądów (chodzi oczywiście o poglądy religijne), ale po prostu do języka. A zatem ‘grecki logos’ jest również własnością chrześcijan i także chrześcijanie są w pełni Hellenami: mają prawo do greckiej sztuki i literatury, do greckiej nauki i greckiego ‘logosu’.
Jest to rzecz nowa, bowiem – jak widzieliśmy – Euzebiusz z Cezarei kierując wezwanie do porzucenia błędu politeizmu i przyjęcia chrześcijańskiej wiary w jednego Boga zwraca się ze swoją zachętą właśnie do Greków, do Hellenów, utożsamiając ‘helleńskość’ z pogaństwem. Podobnie myślał Atanazy z Aleksandrii, skoro swoje pismo przeciw wielobóstwu i religii pogańskiej – znane pod łacińskim tytułem Contra gentes – skierował dosłownie kata Hellenon, czyli przeciw Hellenom, Grekom. To jednak było kilka pokoleń wstecz. Za czasów Grzegorza z Nazjanzu utożsamianie „logosu greckiego” z wielobóstwem, wiarą w mity, ofiarami ze zwierząt i innymi praktykami politeistycznymi było bezpodstawne. W oczach biskupa Julian tkwił w przeszłości, która minęła, jego myślenie nie przystawało do rzeczywistości.
Niewątpliwie pisząc o Julianie Grzegorz myślał nie tylko o cesarzu, ale i o wielu mu podobnych ludziach, którzy nie wyobrażali sobie możliwości przetrwania „greckiego logosu”, czyli helleńskiej mądrości, kultury i tożsamości w sytuacji, gdy przyjmie on wiarę chrześcijańską. Jak widzieliśmy analizując pierwsze spory pogańsko-chrześcijańskie, w oczach pogan chrześcijaństwo uchodziło za przekonanie pozbawione logicznego uzasadnienia. Nazjańczyk prezentuje zupełnie inne stanowisko: poczuwa się do bycia w pełni Hellenem i chrześcijaninem, żądając dla siebie i całego chrześcijaństwa prawa do „greckich słów”. Dostrzegał bowiem w kulturze pogańskiej „logos”, który zachowywał związek z Logosem absolutnym, doskonałym i wiecznym; z Logosem, który stał się człowiekiem i ukazał się ludziom. Zupełnie niezrozumiała, oburzająca i godna najostrzejszych słów jest zatem postawa Juliana, który nie tylko sam wraca do „błędu wielobóstwa”, do bezbożności i nielogicznych przekonań, ale pociąga za sobą podległy jego władzy świat. Stosunek Grzegorza do świata pogańskiego cechuje zatem przekonanie, że chrześcijaństwo wyzwala w nim to, co najlepsze. Grecy odrzucający chrześcijaństwo uchodzą zatem w jego oczach za zwykłych głupców.
Bazyli: czego się uczyć od pogan?
Żeby mieć pełniejszy obraz postawy Ojców Kościoła wobec pogan w czasie, gdy prawodawstwo cesarskie wspierało religię chrześcijańską i zaczynało nakładać restrykcje na pogaństwo, musimy jeszcze sięgnąć po ważne pismo Bazylego, biskupa Cezarei Kapadockiej i serdecznego przyjaciela Grzegorza z Nazjanzu, noszące łaciński tytuł Oratio ad adolescentes. Mowa powstała najprawdopodobniej pod koniec życia Bazylego, który umarł około roku 379, a zatem po nieudanej próbie powrotu do pogaństwa podjętej przez cesarza Justyna w latach 60. IV stulecia i przed ostateczną chrystianizacją cesarstwa dokonaną za Gracjana i Teodozjusza.
Mowa, którą Bazyli skierował do młodzieży, dotyczyła wykształcenia, a zatem sprawy niezwykle istotnej. Sposób, w jaki kształtuje się w danym społeczeństwie młode pokolenie, zależy przecież od panującej w nim wizji świata i człowieka. Świat pogański na bazie swojej wiary i filozofii wypracował własny system wychowawczy[66], do którego w swoim piśmie Ad adolescentes ustosunkowuje się Bazyli. Powołując się bowiem na osobiste doświadczenie, leciwy i naprawdę dobrze wykształcony biskup postanowił udzielić rady tym, którzy dopiero podejmowali studia. Skierował do zdobywających wykształcenie młodych chrześcijan następujące słowa:
Nie dziwcie się, jeśli wam, którzy każdego dnia chodzicie do nauczyciela i którzy obeznani jesteście ze znamienitymi dawnymi mężami dzięki pozostawionym przez nich słowom, ja sam powiem coś, co odkryłem jako bardziej zyskowne. Taką bowiem daję wam radę: nie powinniście raz na zawsze powierzać tym ludziom kierowania waszym umysłem niczym okrętem, żeby tam podążał, dokąd go prowadzą, ale przyjmując to, co jest u nich przydatne, powinniście wiedzieć także to, co należy zlekceważyć[67].
W korzystaniu z pogańskiej szkoły Bazyli nie widzi zasadniczo nic złego. Nie tylko nie piętnuje, ale wyraźnie traktuje jako nobilitację codzienne chodzenie do nauczyciela, natomiast dawni mężowie, których studenci poznają na podstawie pozostałej po nich literatury, określeni są jako „znamienici”. Zaufanie do pogańskiego wychowania jest jednak ograniczone: sterów umysłu poganom nie wolno powierzyć „raz na zawsze”. To określenie – greckie ei¹j aÀpac – jest dla wypowiedzi Bazylego kluczowe. Chrześcijanin może wiele się od poganina nauczyć, ale nie może dać mu się prowadzić.
Powód takiego stosunku do świata pogańskiego Bazyli wyłożył bardzo konkretnie:
[quote]My, dzieci, zakładamy, że to ludzkie życie nie ma w ogóle żadnego znaczenia i ani nie uważamy za coś dobrego, ani nie nazywamy czymś dobrym tego, co przynosi nam korzyść w tym życiu. Dlatego ani szlachetnego pochodzenia, ani siły ciała, ani piękności, ani wielkości, ani powszechnego szacunku, ani władzy, ani żadnej ludzkiej sprawy, którą ktoś mógłby określić jako wielką, nie uważamy za wartą zachodu i nie podziwiamy ich posiadaczy, ale nasze nadzieje kierujemy na coś większego i wszystko działamy w tym celu, by przygotować inne życie. O sprawach, które mogą nam przynieść korzyść w tym zakresie, mówimy, że należy je kochać i iść za nimi ze wszystkich sił, a sprawy, które nie sięgają tamtego życia, lekceważymy jako nic niewarte[68].[/quote]
Chrześcijanie – w odróżnieniu od pogan – żyją według Bazylego w perspektywie nowego, wiecznego życia i dlatego na sprawy doczesne patrzą z zupełnie nowej perspektywy. Zachowują dystans do świata, który dla pogan był wszystkim, i lekceważą wartości, które kształtowały postępowanie pogan. Żadna z pogańskich wartości, których listę przedstawił Bazyli, nie jest uważana przez chrześcijan za „wartą zachodu” (euches auksion). Tekst grecki jest w tym miejscu dwuznaczny, gdyż słowo euche może oznaczać zarówno pragnienie czy dążenie, jak i modlitwę. Poganie i chrześcijanie patrzą zatem na ludzkie życie zupełnie inaczej, co sprawia, że inne są ich modlitwy i pragnienia, dążą do innych wartości. Ta różnica sprawia, że w pobieraniu nauki od pogan trzeba zachować czujność, i jest ona równocześnie kryterium oceniania tego, co w świecie wartości pogańskich jest dla chrześcijanina przydatne, a co nie.
Bazyli jednak nie ma cienia wątpliwości, że z dorobku pogan chrześcijanie nie mogą zrezygnować:
[quote]Do niego [do życia wiecznego] prowadzą Święte Słowa, wychowujące nas przy pomocy rzeczy niewypowiedzianych. Póki jednak z powodu młodego wieku nie jesteśmy w stanie usłyszeć głębi ich znaczenia, trenujemy spojrzenie duszy w innych sprawach, które jednak nie są zupełnie oderwane, jakby w jakichś cieniach i obrazach, naśladując tych, którzy wykonują ćwiczenia taktyczne. Ci bowiem, którzy zdobyli sprawność w gimnastyce i tańcu, podczas walk zbierają owoce z okresu dzieciństwa. Ponieważ więc słusznie uważamy, że przed nami jest największa ze wszystkich walk, ze względu na którą musimy wszystko czynić i zaangażować siły w jej przygotowanie, musimy zmierzyć się z poetami, pisarzami, retorami i wszystkimi ludźmi, ponieważ stąd można stąd odnieść korzyść dla troski o duszę[69].[/quote]
Zapasy z pogańskimi poetami, pisarzami i retorami są więc dla Bazylego niczym dziecinna zabawa, przez którą przyswaja się umiejętności konieczne w dorosłym życiu. Co ważne, podobnie jak w dziecinnych zabawach naśladuje się świat dorosłych, tak samo tutaj sprawy, którymi zajmują się pogańscy myśliciele, nie są „zupełnie oderwane” od przyszłego świata i wiecznego życia. Bazyli patrząc na świat pogańskich wartości dostrzega zatem ich ścisły związek z życiem chrześcijańskim. Pogaństwo i chrześcijaństwo nie jawią się jako rywalizujące ze sobą rzeczywistości, ale jak dzieciństwo i dorosłość, jak trening i prawdziwa walka. Skutkiem tego świat pogański nie może być przez chrześcijanina odrzucony i całkowicie zlekceważony: „musimy zmierzyć się z poetami…”. W następnym zdaniu pisma do młodych Bazyli wprost stwierdzi, że przed przystąpieniem do studiowania Pism Świętych, należy przyswoić sobie wiedzę pogan, „tak samo jak dopiero po przyzwyczajeniu się do patrzenia na słońce [odbite] w wodzie, kierujemy oczy na samo światło”[70].
Ciąg dalszy Oratio ad adolescentes zawiera konkretne przykłady, w jaki sposób słowa i dokonania pogan mogą służyć za trening przed życiem według Ewangelii. Szlachetne, wręcz heroiczne postawy Sokratesa, Aleksandra Wielkiego, Klejniasza, ucznia Pitagorasa i innych pogan prowadzą Bazylego do wniosku, że „człowiek, który otrzymał naukę na podstawie przykładów z życia pogan, nie będzie utrzymywał, że chrześcijańskie nakazy są nie do wykonania”[71]. Sokrates był w stanie pokornie znieść niesprawiedliwość i krzywdę, Aleksander Wielki nawet nie patrzył na córki Dariusza, żeby nie zrodziła się w nim pożądliwa myśl, Klejniasz natomiast odmówił złożenia przysięgi, chociaż miało to dla niego przykre konsekwencje. Mimo tak wielkiego szacunku dla dorobku pogan, Bazyli sporo miejsca poświęca jednak przestrodze przed przyjęciem zwyczajów rozpowszechnionych w kulturze pogańskiej, a wrogich duszy i tym samym życiu chrześcijańskiemu. Także tutaj jednak chrześcijański biskup znajduje sprzymierzeńców wśród pogan: Pitagoras zwraca uwagę, żeby nie słuchać każdego rodzaju muzyki, na równi z Platonem przestrzega przed zbytnią troską o ciało, zaś Solon i Diogenes uczą wolności od bogactw[72].
W piśmie skierowanym przez Bazylego Wielkiego do studiującej pogańską literaturę i filozofię chrześcijańskiej młodzieży widać coś więcej niż zwykły szacunek dla obecnego tam dobra. Biskup dostrzega naturalną więź między pogaństwem a chrześcijaństwem, odpowiadającą w pewnym sensie więzi między dzieciństwem a dorosłością, czy też między życiem doczesnym a wiecznym. Świat pogański nie jest według niego zły, ale przejściowy i niedojrzały. Podobnie jednak jak nie da się ominąć dzieciństwa i być od razu dorosłym, tak samo dla chrześcijanina przyswojenie zdobyczy świata pogańskiego jest konieczne.
Podsumowanie
Z początkiem IV wieku w Cesarstwie Rzymskim zaczęła dokonywać się zmiana polityki religijnej polegająca na stopniowym odchodzeniu od tradycyjnych religii pogańskich i coraz bardziej zdecydowanym wspieraniu nowej religii chrześcijańskiej. Edykty cesarskie regulujące kwestie religijne w państwie od początkowej zgody na wyznawanie chrześcijaństwa dość szybko przeszły do aktywnego wspierania i umacniania go przez przywileje dla Kościoła z jednej strony, a coraz bardziej restrykcyjne ograniczenia dla kultów pogańskich z drugiej. Końcem tego procesu jest odwrócenie sytuacji z III wieku: religią państwową stało się chrześcijaństwo, zaś praktykowanie pogaństwa zostało prawnie zakazane.
Wobec takich zmian zachodzących w społeczeństwie postawa Ojców Kościoła wobec pogan jest znamienna. Religię pogańską uważali oni za pochodzący od demonów błąd, który usunięty został dzięki pojawieniu się Chrystusa. Rozprzestrzenianie się wiary w jednego Boga i zanikanie wśród ludzi przekonań politeistycznych rozumieli jako dziejową konieczność i rzecz nieodwracalną. Wobec pogan przyjmowali więc postawę nauczycieli i prowadzili z nimi ożywiony dialog w celu przekonania ich do prawdziwości chrześcijaństwa i odwiedzenia od wierzeń pogańskich. Usuwanie religii pogańskiej ze społeczeństwa nie odbywało się jednak tylko i wyłącznie na płaszczyźnie słownej. Ojcowie uczestniczyli czynnie w coraz bardziej nasilającym się w Cesarstwie procesie zamykania, a czasem nawet burzenia świątyń pogańskich. Główną przyczyną ustania kultu bogów była nowa religia, która przyniosła inne rozumienie spraw boskich i ludzkich, ale sam proces – jak wszystko, co ludzkie – przebiegał na wielu płaszczyznach i przybierał różne formy (także fanatyczne).
O ile religię pogan Ojcowie uważali za błąd i uleganie demonicznemu zwodzeniu, o tyle potrafili docenić pogańską myśl filozoficzną i humanistyczną, „logos helleński”. Na tej płaszczyźnie kultura pogańska traktowana była jako sprzymierzeniec Ewangelii i chrześcijaństwa, a nawet – jak wyraźnie wyartykułował to Bazyli Wielki – konieczny etap przygotowawczy do wznioślejszej drogi, za którą uważali chrześcijaństwo. W tym sensie Ojcowie nie traktowali pogan jak konkurentów czy wrogów, ale raczej jak potencjalnych chrześcijan. Sprzeciw Grzegorza z Nazjanzu wobec cesarza Juliana, który próbował wykluczyć chrześcijan z helleńskiego dziedzictwa, dobitnie świadczy o tym, że świat chrześcijański odrzucając „błąd politeizmu” pogan, czuł się spadkobiercą tego wszystkiego co nosiło w ich kulutrze znamię Logosu.
ks. dr Przemysław M. Szewczyk
Artykuł jest częścią publikacji Wydawnictwa KUL „Wczesne chrześcijaństwo a religie”, którą można nabyć tutaj.
_______________________________
[1] Przekazane przez historię źródła dokumentujące sposób postrzegania chrześcijaństwa przez świat pogański (nie tylko przez państwo, ale także przez filozofię i kulturę) zebrał i omówił F. Ruggiero, Szaleństwo chrześcijan. Poganie wobec chrześcijaństwa w pierwszych pięciu wiekach, tł. z j. włoskiego Ewa Łukaszyk, Kraków 2007.
[2] E.R. Dodds w swojej książce Pogaństwo i chrześcijaństwo w epoce niepokoju (tł. J. Partyka, Kraków 2004) zastanawiając się nad przyczynami zwycięstwa religii chrześcijańskiej oprócz jej „immanentnych zalet” wspomina o „pewnych psychologicznych uwarunkowaniach, które sprzyjały rozwojowi chrześcijaństwa i przyczyniły się do jego zwycięstwa” (s. 125). Wymienia wśród nich przyniesioną przez chrześcijaństwo „jasność doktrynalną”, równość społeczną, nadzieję na lepsze życie przyszłe oraz konkretne doświadczenie wspólnoty w tym świecie (s. 125-128).
[3] Zob. B. Flusin, Tryumf chrześcijaństwa i określenie prawowierności, w: Świat Bizancjum, t. 1: Cesarstwo Wschodniorzymskie 330-641, red. C. Morrisson, tł. A. Graboń, Kraków 2007, s.65.
[4] Zob. A. Cameron, Późne cesarstwo rzymskie, tł. E. Barańska, Warszawa 2005, s.42-60.
[5] A. Cameron, Późne cesarstwo rzymskie, s. 59.
[6] Urząd najwyższego kapłana (Pontifex Maximus) istniał w Rzymie od czasu królów. Od czasu Oktawiana Augusta, który przyjął ten tytuł w roku 12 przed Chrystusem, związany jest z władzą cesarską w sposób bezpośredni. Zob. C. Wells, Cesarstwo rzymskie, tł. T. Duliński, Warszawa 1992, s. 100.
[7] Zob. T.D. Barnes, Constantine and Eusebius, Harvard 1981, s. 20.
[8] O prześladowaniach za Dioklecjana zob. H.C.Frend, Martyrdom and Persecution in the Early Church, Oxfrod 1965, s. 477-535. Euzebiusz z Cezarei pisze o tych prześladowaniach w Historia ecclesiastica (VIII, 2; VIII,6) i w De martyribus Palaestinae (3, 4, 9), Laktancjusz natomiast w De mortibus persecutorum (p. 10-17).
[9] A. Cameron, Późne cesarstwo rzymskie, s.58.
[10] Laktancjusz, De mortibus persecutorum 34, tł. J. Czuj (poprawione).
[11] Tekst edyktu mediolańskiego z: Laktancjusz, De mortibus persecutorum 48 (tł. własne).
[12] Zob. T. Wnętrzak, Konstantyn Wielki w oczach Euzebiusza z Cezarei i w badaniach współczesnych historyków, w: Euzebiusz z Cezarei, Życie Konstantyna, ŻMT 44, Kraków 2007, s.15-17.30-34. A. Ziółkowska, Wizja Konstantyna. Reinterpretacja, „Vox Patrum” 4 (1983), 200-215.
[13] Zob. J. Gaudemet, L’Eglise dans l’Empire Romain (IV-V siecles), Paryż 1958, s.277.
[14] Zob. C. Morrisson (red.), Świat Bizancjum, s. 70.
[15] C. Morrisson (red.), Świat Bizancjum, s. 66.
[16] Zob. M. Ożóg, Kościół starożytny wobec świątyń oraz posągów bóstw, Kraków 2009, s.103-105.
[17] Zob. C. Morrisson (red.), Świat Bizancjum, s. 67.
[18] Codex Thodosianum XVI, 10.22-23.
[19] Mincjusz Feliks, Oktawiusz 8, tł. M. Szarmach, PSP 44, Warszawa 1988, s.29.
[20] Justyn Męczennik, Apologia I, 2.
[21] L. Misiarczyk, Wstęp, w: Pierwsi apologeci greccy, Kraków 2004, s.47-48.
[22] Pisma te nie doczekały się jeszcze polskiego przekładu. Ich tytuły można oddać w języku polskim jako „Przygotowanie do Ewangelii” i „Dowód Ewangelii”.
[23] Zachowane fragmenty jego pisma przeciw chrześcijaństwu zob. F. Ruggiero, Szaleństwo chrześcijan, Kraków 2007, s.127-141.
[24] E.H.Gifford, Introduction w: Eusebii Pamphili Evangelicae praeparationis libri XV, Londyn 1903.
[25] Praeparatio evangelica I,1.
[26] Tamże.
[27] Tamże.
[28] Praeparatio evangelica I,3.
[29] Praeparatio evangelica I,2.
[30] Praeparatio evangelica I,4.
[31] tamże.
[32] Praeparatio evangelica III,17
[33] Praparatio evangelica I,4. Zdanie to w języku oryginału brzmi następująco: Pa=sa me\n au)ti/ka perivrei=to poluarxi/a (Rwmai/wn, Au)gou/stou kata\ to\ au)to\ tv= tou= swth=roj h(mw=n e)pifanei/a| monarxh/santoj. Związek między pojawieniem się Zbawcy a objęciem jednowładztwa przez Augusta nie jest wyrażony żadnym spójnikiem ani przyimkiem, a jedynie formą deklinacyjną (dativus). W takim przypadku może zachodzić związek nie tylko czasowy, ale i przyczynowy, a wówczas należałoby zdanie przetłumaczyć: „…August zapanował jako jednowładca na skutek ukazania się Zbawcy”.
[34] Zob. Vita Constantini I,6: Jako wierny i dobry sługa to czynił i to głosił, otwarcie deklarując i wyznając, że jest niewolnikiem i sługą Najwyższego Króla. Bóg zaś bezzwłocznie odwzajemnił mu się, czyniąc go panem i władcą oraz zwycięzcą, który jako jedyny spośród wszystkich imperatorów zawsze wychodził z boju niepokonany i niezwyciężony” (tł. T. Wnętrzak).
[35] Praeparatio evangelica I,4.
[36] Ch. Kannengiesser, Questions ouvertes sur Athanase d’Alexandrie, „Vox Patrum” 8 (1988) 15, 689-705.
[37] Polskie przekłady tych pism dla serii „Pisma Starochrześcijańskich Pisarzy” przygotował M. Wojciechowski: Przeciw poganom (PSP 62), O wcieleniu Słowa (PSP 62).
[38] Zob. J. C. M. van Winden, On the Date of Athanasius’ Apologetic Treatises, Vigiliae Christianae, t.29,4, 1975, s. 291-295.
[39] Zob. Ch. Kannengiesser, La date de l’Apologie d’Athanase Contre les Paiens et Sur l’Incarnation du Verbe, Recherches de science religieuse, t. 58, 1970, s. 383-428.
[40] Contra gentes 1.
[41] Atanazy z Aleksandrii, Przeciw poganom, PSP 62, przypis 5, s. 16.
[42] Contra gentes 1.
[43] Contra gentes 8.
[44] Contra gentes 9.
[45] Contra gentes 11.
[46] Contra gentes 25-27.
[47] Contra gentes 47.
[48] De incarnatione Verbi 1.
[49] De incarnatione Verbi 46.
[50] De incarnatione Verbi 55.
[51] Przede wszystkim zwrócić trzeba uwagę na pracę M. Ożóg, Kościół starożytny wobec świątyń oraz posągów bóstw, Kraków 2009 oraz podaną tam bibliografię.
[52] Zob. R. Dyrcz, Wokół zburzenia przez Konstantyna Wielkiego Asklepiejonu w Ajgaj w Cylicji w 331 r. po Chr., „Nowy Filomata” 3 (1999), 195-209.
[53] Zob. Sokrates, Historia ecclesiastica III,2.
[54] Zob. Sulpicjusz Sewer, Vita Sancti Martini 13-15.
[55] Zob. J. Pałucki, Ambroży z Mediolanu, Kraków 2004.
[56] Zob. J.N.D. Kelly, Złote usta. Jan Chryzostom, Bydgoszcz 2001.
[57] Zob. C. Morrisson (red.), Świat Bizancjum, s. 19.
[58] Zob. Teodoret z Cyru, Historia kościelna, III,25.
[59] Zob. Grzegorz z Nazjanzu, Mowy wybrane, (red. S. Kazikowski), Warszawa 1967, s.63.
[60] Zob. L. Bielas, Apostazja cesarza Juliana w świadectwach antycznych pisarzy i w nowożytnej historiografii, Kraków 2002, s.146.
[61] Contra Julianum imperatorem 2, 13.
[62] Contra Julianum imperatorem 1, 2.
[63] Contra Julianum imperatorem 1,3.
[64] Contra Julianum imperatorem 1,4.
[65] Contra Julianum imperatorem 1,5.
[66] Na temat „formowania człowieka greckiego” monumentalne dzieło popełnił W. Jaeger, Paideia, tł. M. Plezia i H. Bednarek, Warszawa 2001. Zob. również: W. Jaeger, Wczesne chrześcijaństwo i grecka Paideia, tł. K. Bielawski, Kraków 2002.
[67] Ad adolescentes 1.
[68] Ad adolescentes 2.
[69] Ad adolescentes 2.
[70] tamże.
[71] Ad adolescentes 7.
[72] Ad adolescentes 9.
http://www.wydawnictwokul.lublin.pl/sklep/product_info.php?products_id=2181
Bardzo ciekawy artykuł.
Można go również odnieść do doświadczeń społecznych i politycznych kolejnych pokoleń. A właściwie również do czasów współczesnych. I zadać sobie pytanie na ile chrześcijanin (społeczeństwo chrześcijańskie) powinien, może albo wolno mu wpływać na sposób funkcjonowania ludzi o innych poglądach na świat- organizację życia społecznego, przepisy, w tym przepisy karne, itp. To też bardzo szeroki temat chociaż inna epoka, ale w pewnym sensie – „nic nowego pod słońcem”.
No i tak ojcowie kościoła stworzyli współczesną wizję wierzeń, które opierają się na obowiązku myślenia zgodnego z ich nakazami. Nakazy wynikają zaś z wertowania starych ksiąg, opartych na negowaniu pogaństwa różnie pojmowanego. Mam umysł uznany za pogański przez kościół co w sferze myślnej jest bardzo dokuczliwe, ale cóż ojcowie kościoła nie przewidzieli jednego, że to co dawniej nazywano Bogami lub Bogiem jest gradacją umysłu związaną z nauką. Ta rozprzestrzenia się na różnych pasmach pozaziemskich i stąd potrzeba wielobóstw w pogaństwie. Nie ma natomiast jakiejś określonej centrali we wszechświecie, dla której wszystkie umysły są takie same, stąd trudno zaakceptować jakąś ogólną formę dla całej ludzkiej populacji według mnie. Jest jeszcze cos, co określa się życiem wiecznym, to taka koncepcja życia po życiu. Z mojej wiedzy wynika, że owszem jest i cos takiego ale rozpoczyna się wówczas, kiedy człowiek egzystuje na ziemskim padole w zestawie duchowo- cielesnym. I jest to sprawa niezależna od niego, takie decyzje zapadają poza ziemskim układem.
Czytając artykuł zastanawiałam się, kto miał większy wpływ na kształtowanie przyszłych światopoglądów? Cesarze, co to bogami się czuli na naszej niezbyt wielkiej planecie? Czy ojcowie kościoła, którzy działali pod presją owych? Chcemy czy nie, weszliśmy w inny zakres fal kosmicznych. Do wszechświata jeszcze nam daleko.