Monastycyzm chrześcijański cz. III: Człowiek jako reguła
Grzegorz z Nazjanzu, gdy wygłaszał w Konstantynopolu mowę na cześć Atanazego, Patriarchy Aleksandrii, przepraszał, że w chwili obecnej może poświęcić wielkiemu biskupowi tylko pochwalną mowę, bo winien opisać całe jego życie. Wielki teolog i mówca powiedział: „Trzeba mi przekazać kiedyś odpowiednim pismem słodką wiedzę o nim, tak jak on sam opisał boskie życie Antoniego przekazując zasady życia monastycznego w napisanej przez siebie opowieści”. Rzeczywiście Atanazy uchodzi za autora „Żywotu świętego Antoniego”, niewielkich rozmiarów pisma, które było kamieniem milowym na drodze wpisywania monastycyzmu w rzeczywistość Kościoła. W naszych rozważaniach nad monastycyzmem chrześcijańskim zatrzymamy się przez dłuższą chwilę na tym piśmie poznając równocześnie wielkiego Antoniego, ojca mnichów, oraz sposób w jaki Atanazy, biskup Aleksandrii przedstawił jego życie wskazując drogę wszystkim, którzy w Kościele chcą podjąć taką formę życia.
Zdanie otwierające „Żywot świętego Antoniego” od razu ukazuje nam monastycyzm jako zjawisko rozlewające się po Kościele bardzo dynamicznie. Atanazy pisze:
Wypowiedzieliście mnichom żyjącym w Egipcie piękną walkę, zamierzając albo im dorównać, albo ich prześcignąć w waszej ascezie podejmowanej ze względu na cnotę. Również przecież i u was pojawia się już monastycyzm oraz imiona mnichów. Słusznie byłoby podjąć to dzieło, a na skutek waszych modlitw Bóg doprowadziłby je do doskonałości.
Asceza podejmowana dla wydoskonalenie sposobu życia stała się po prostu modna. Trudno powiedzieć, do kogo dokładnie Atanazy kieruje swoje pismo i skąd pochodzą Ci, którzy proszą go o wskazówki dotyczące życia monastycznego, ale w dalszej części „Żywota” pojawia się wzmianka o koniecznym ze względu na żeglugę pośpiechu w dokończeniu pisma, zatem domyślamy się, że monastycyzm promieniuje już na zamorskie krainy, Italię lub Galię. Z życiem monastycznym wiąże się sława wielkich mnichów, którym udaje się osiągnąć doskonałość i tym samym sławę u ludzi. Stwierdzenie: „pojawiają się już u was imiona mnichów” zdradza przekonanie Atanazego, że ci, do których się zwraca, nie są nowicjuszami, ale ludźmi już jakoś zapoznanymi z życiem monastycznym, odnoszącymi na tym polu jakieś sukcesy. I wreszcie zachęta biskupa do podjęcia tego dzieła odsłania przed nami sympatię, jaką Patriarcha żywił do mnichów. A nie było to tak oczywiste. Monastycyzm – jak już wspomniano – był w ruchem w pewnym sensie anarchizującym, uciekającym od miasta, cywilizacji i porządku kultury. Wielu patrzyło na niego podejrzliwie. Tymczasem Atanazy zaufał, że dzieło to doprowadzone do doskonałości przyniesie wiele dobra. I nie pomylił się.
Ze wstępu do „Żywota” dowiadujemy się, że mnisi zza morza zwrócili się do Atanazego, żeby dowiedzieć się o „sposób życia błogosławionego Antoniego”. Patriarcha przyjmuję tę prośbę z radością, najpierw dlatego, że – jak pisze – „dla mnie jest wielkim zyskiem i pomocą samo przypomnienie sobie Antoniego”, a dalej dlatego, że opowieść o Antonim będzie dobrą lekcją dla tych, którzy poszukują dróg życia monastycznego. Atanazy podsumowuje:
Życie Antoniego wystarcza bowiem mnichom za model ascezy.
Jest to bardzo ważne stwierdzenie, które przypomina, że życie monastycznego nie da się wyuczyć z książek, ale tylko z żywego przykładu. Stać się mnichem oznacza stać się nowym człowiekiem, przemienionym Bożym światłem i rozumem. Trudno wskazać drogę do takiego kształtu człowieczeństwa inaczej niż przez przykład. Słowo, książki, reguły pełnią funkcję tylko i wyłącznie pomocniczą w poznaniu człowieka, który stał się mnichem.
Poza tym stwierdzenie Atanazego, że życie Antoniego wystarcza za model ascezy jest wyraźną troską Patriarchy o to, by mnisi umiejętnie dobierali sobie wzorce. Nie każdy, kto wychodzi na pustynię i zajmuje się sobą, oddając się modlitwie i odkrywaniu rzeczy ukrytych, osiąga tę doskonałość i taki kształt człowieczeństwa, który należy naśladować. Dlatego „Żywot Antoniego” ma posłużyć Atanazemu do formowania życia monastycznego, by przybrało kształt pożądany dla świata chrześcijańskiego.
ks. dr Przemysław M. Szewczyk
Część I: Czy Kościół wymyślił mnichów?