Monastycyzm chrześcijański, cz. IV: Jakim dzieckiem powinien być przyszły mnich?
„Żywot Antoniego” nie jest faktografią dotyczącą pierwszego chrześcijańskiego mnicha, ale podręcznikiem uczącym, jak mnichem można się stać. Atanazy opisuje Antoniego dając wytyczne dla wszystkich, którzy chcą dojść do takiej formy życia i takiego kształtu człowieczeństwa, który powszechnie podziwiany jest u wielkiego mnicha. W pewnym sensie zatem „Żywot” jest podręcznikiem wychowawczym, który – co ciekawe – zaczyna się od dzieciństwa Antoniego, gdyż najwidoczniej Atanazy wiedział, jak ważny jest okres poprzedzający świadome podejmowanie decyzji przez dorosłego człowieka. O tym, jakie decyzje podejmie dorosły Antoni, decydowało także to, jak wychowywany był i jak przeżywał pierwsze lata swojego życia młody Antoś.
Pierwsze lata jego życia Patriarcha opisuje w ten sposób:
Będąc chłopcem wzrastał u boku rodziców i znał raczej ich i dom niż coś innego. Gdy zaś podrósł i stał się młodzieńcem oraz postąpił w latach, nie znosił uczyć się liter, ponieważ chciał być wolny nawet od kontaktów z kolegami. Całym jego pragnieniem było – zgodnie z tym, co napisane jest o Jakubie – żeby mieszkać po prostu we własnym domu. Chodził jednak z rodzicami do kościoła, i ani nie nudził się tam będąc chłopcem, ani nie traktował tego lekceważąco, gdy był już nastolatkiem, lecz poddany był rodzicom i uważnie słuchał czytań oraz zachowywał dla siebie płynącą z nich korzyść. Nie zdarzyło mu się również, chociaż był młodzieńcem dość zamożnym, naprzykrzać się rodzicom przez domaganie się różnorodnego i wykwintnego jedzenia. Nie szukał płynących z niego przyjemności. Wystarczało mu tylko to, co otrzymywał, i niczego więcej nie szukał.
Trzy sprawy wydają się kluczowe w młodzieńczym etapie życia mnicha: spokojne pozostawanie w domu, szacunek i miłość dla Kościoła i głoszonego w nim Słowa oraz asceza. Ze względu na wartość przebywania w domu nawet szkoła zeszła na plan dalszy, bo – o czym wiedzą także dzisiejsi rodzice – kontakty z rówieśnikami często psują młodych ludzi wsączając w ich umysły pomysły i postawy, których w domu nikt im by nie podsunął. Ten kierunek – do siebie, do domu, a nie na zewnątrz, poza siebie – będzie fundamentalny dla całego życia monastycznego, gdyż Boga można znaleźć u siebie, a nie gdzieś poza sobą. Jednak siedzenie w domu przerywane jest wyjściem do Kościoła, gdyż – co również zrozumiałe – zbytnie zamknięcie się w sobie i w swoim świecie może być bardzo niebezpieczne. Antoni w opowieści Atanazego już w dzieciństwie porzuca dom i posłusznie udaje się do Kościoła, żeby żaden mnich nie zaszywał się na pustyni zrywając całkowicie kontakt z biskupem i Kościołem: mnisi mają być nie tylko na pustyni, nie tylko we własnej celi, ale także w Kościele. Trzecim ważnym elementem młodzieńczego życia przyszłego mnicha była asceza, bardzo rozumna i umiarkowana. Nie chodzi w niej o jakieś niszczenie samego siebie, ale o skromność i poprzestawanie na tym, co konieczne. Przyjemność – czy to płynąca z jedzenia, czy jakakolwiek inna – do konieczności nie należy, dlatego asceza polega na opanowaniu tego wrażenia, które wszyscy jakoś w sobie nosimy, że życie winno być przyjemne a jedzenie smaczne i wykwintne.