Jan Chryzostom: ślepy od urodzenia
1. „Przechodząc Jezus zobaczył człowieka ślepego od urodzenia”. Bardzo miłując człowieka i przejmując się kwestią naszego zbawienia, pragnąc zamknąć usta ludzi nieświadomych, nikogo z przychodzących do Niego ludzi nie lekceważy, nawet gdyby przychodzący do Niego był nikim. To właśnie otwarcie powiedział też Prorok: „…jako że okazujesz się sprawiedliwy w swoich słowach i zwycięski w swoim osądzie” (Ps 51,6,LXX). Dlatego też teraz, chociaż nie przyjęli wzniosłości nauk, a nawet nazwali Go opętanym przez demona i próbowali zabić, wychodząc ze Świątyni uzdrawia ślepca, dodając otuchy w obliczu porażki, łagodząc przez zdziałanie znaku ich zatwardziałość i upór oraz uwiarygodniając głoszone słowo. Czyni zaś znak nie taki zwykły, ale zdarzający się wtedy po raz pierwszy. „Od wieków bowiem – mówią – nie słyszano, by ktoś otworzył oczy ślepego od urodzenia”. Oczy ślepego ktoś pewnie otworzył, ale ślepego od urodzenia jeszcze nie.
A że umyślnie wyszedł ze Świątyni, żeby przejść do działania, wynika w sposób oczywisty z tego, że to nie ślepiec przyszedł do Niego, ale to On sam zobaczył ślepca. I z takim zapałem wpatrywał się z niego, że nawet uczniowie go zauważyli. Stąd przechodzą do pytania. Widząc bowiem jak gorliwie On skłania się ku niemu, zapytali mówiąc: „Kto zgrzeszył, on czy jego rodzice?”. Głupie pytanie. Jak mógłby zgrzeszyć, zanim się urodził? I czemu, jeśli rodzice to zgrzeszyli, on miałby zostać ukarany? Skąd więc pojawiło się tego rodzaju pytanie? Gdy wcześniej uzdrawiał paralityka powiedział: „Oto stałeś się czysty, już więcej nie grzesz”. Będąc więc przekonanymi, że tamten został sparaliżowany z powodu grzechu, mówią: „Niech Ci będzie! Tamten został sparaliżowany z powodu grzechów, a o tym człowieku co powiesz? On zgrzeszył? Ale nie można przecież tak powiedzieć, bowiem jest ślepy od urodzenia. Więc jego rodzice? To też nie. Dziecku przecież nie wymierza się kary za ojca”. Tak samo więc jak wtedy, gdy widzimy dziecko, któremu dzieje się krzywda, mówimy: „co można na to powiedzieć? co zrobiło to dziecko?” nie dlatego, że naprawdę pytamy, ale dlatego, że jesteśmy zmieszani, tak samo uczniowie nie powiedzieli tych słów stawiając pytanie, ale z powodu zakłopotania. Co na to Chrystus? „Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice”. Nie mówi zaś tego usuwając zupełnie ich grzechy (przecież nie powiedział tak po prostu: „Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice”, ale dodał: „że urodził się ślepy”), ale mówi to w celu uwielbienia Syna Bożego. Przecież i on, i jego rodzice zgrzeszyli, ale nie z tego powodu – mówi – jest to kalectwo.
Powiedział te słowa o nim, co nie oznacza, że nawet jeśli w jego przypadku tak się nie stało, to jednak jacyś inni ludzie z powodu grzechu swoich rodziców utracili wzrok. Nie może bowiem być tak, że podczas gdy jeden grzeszy, ktoś inny jest karany. Ponieważ jeśli na to się zgodzimy, zgodzimy się także na to, że zgrzeszył przed urodzeniem. Mówiąc zatem: „Nie on zgrzeszył”, twierdzi, że nie można zgrzeszyć i być ukaranym od dnia narodzin. Tak samo mówiąc: „Ani jego rodzice nie zgrzeszyli”, mówi, że nie można być ukaranym za rodziców. Również przez proroka Ezechiela oddala tego rodzaju podejrzenie: „Na moje życie – mówi Pan – jeśli będzie przysłowie, które powtarzacie: ojcowie jedli kwaśne owoce, a zęby ścierpły dzieciom…” (Ez 18,2) . Także Mojżesz mówi: „Nie umrze ojciec za dziecko” (Pwt 24,16). Także o pewnym królu mówią, że z tego powodu nie ukarał dziecka za grzechy rodziców zachowując prawo Mojżesza. Ktoś jednak może zapytać: Czemu więc zostało powiedziane: „Odpłacam grzechy rodziców na dzieciach, do trzeciego i czwartego pokolenia” (Pwt 5,9)? Odpowiemy, że nie jest do deklaracja powszechnie obowiązująca, ale powiedziana została o niektórych ludziach: o tych, którzy uwolnieni zostali z Egiptu. To bowiem, co mówi wtedy, oznacza coś takiego: Ponieważ wyzwoleni z Egiptu po znakach i cudach zdziałanych wobec przodków stali się gorsi od tych, którzy nie widzieli nic z tych rzeczy, będą doświadczać tego samego – mówi – czego doświadczyli tamci, ponieważ tego samego się dopuścili. A że o tamtych ludziach mówi, jasno będzie widział każdy, kto zbada okoliczności tego zdania.
Z jakiego więc powodu urodził się ślepy? „Aby ukazała się chwała Boga” – mówi. Oto znowu inna trudność, skoro wydaje się, że bez tego rodzaju kalectwa nie mogła ukazać się chwała Boga. Przede wszystkim więc nie zostało powiedziane, że nie mogła. Mogła przecież. Ale zostało powiedziane: „aby także w tym ukazała się chwała Boża”. Co więc mówi? Że doznał krzywdy ze względu na chwałę Boga? Powiedz mi, jakiego rodzaju krzywdy doznawał, skoro on w ogóle nie chciał, żeby go uzdrowić? Ja nawet uwarzam, że z kalectwa odniósł korzyść, bowiem spojrzenie oczu skierował do wewnątrz. Jaką korzyść mają Żydzi z tego, że widzą? Tym większe mieli kalectwo, bowiem ich patrzenie było kalekie. A jaka dla niego strata płynie z kalectwa? Dzięki niemu przejrzał. Jak więc to, co jest złe w sprawach odnoszących się do życia doczesnego, nie jest tak naprawdę złe. Tak samo rzecz dobra nie musi być wcale dobra. Jedynym złem jest grzech, a kalectwo nie jest grzechem ani złem. Ten zaś, który przeprowadza z nieistnienia do istnienia, miał moc także tego człowieka wyprowadzić.
Inni zaś mówią, że ta wypowiedź nie dotyczy przyczyny, ale skutku, jak to ma miejsce wtedy, gdy stwierdza: „Ja przyszedłem na ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą, widzieli, a widzący stali się ślepcami”. A z pewnością nie z tego powodu przyszedł, aby widzący stali się ślepymi. Dalej także Paweł mówi: „To, co można poznać o Bogu, jest u nich jawne, aby nie mogli się usprawiedliwić” (por. Rz 1,19n). Chociaż nie z tego powodu im to objawił, aby pozbawieni byli usprawiedliwienia, ale aby otrzymali usprawiedliwienie. I znowu w innym miejscu: „Prawo zaś przyszło, aby wzmogło się przestępstwo” (Rz 5,20). Chociaż nie dlatego przyszło, ale aby stanąć na przeszkodzie grzechowi.
2. Widzisz, że we wszystkich tych przykładach wypowiedź odnosi się do skutku? Na wzór bowiem przemyślnego architekta, który część domu zbudował, a część zostawił nieukończoną w tym celu, aby udowodnić ludziom wątpiącym w jego autorstwo, że to on zbudował ten dom przez jego dokończenie, również Bóg niczym jakiś dom, który został nie do końca zbudowany, cementuje i dokańcza nasze ciało, lecząc uschłą rękę, wzmacniając sparaliżowane członki, prostując chromych, oczyszczając trędowatych, podnosząc chorujących, kalekie nogi czyniąc zdrowymi, przywołując umarłych ze śmierci, otwierając oczy, które były zamknięte, przywracając to, czego nie było. Jakiekolwiek kalectwo, które zaistniało na skutek słabości natury, naprawił, ukazując swoją moc. Mówiąc bowiem: „Aby ukazała się chwała Boga”, mówi o sobie samym, a nie o Ojcu, bo Jego chwała była już ukazana.
Ponieważ więc słyszeli, że Bóg uczynił człowieka biorąc z ziemi glinę, dlatego też i On tak uczynił. Przecież stwierdzenie: „ja jestem tym, który wziął glinę z ziemi i ulepił człowieka”, byłoby dla słuchaczy bardzo trudne do przyjęcia. To samo wyraził natomiast przez działanie nie powodując dodatkowych trudności. Z tego powodu także On biorąc ziemię i zwilżając ją śliną ukazał w ten sposób swoją ukrytą chwałę. Nie małą zaś jest chwałą być uznanym za Stwórcę stworzenia.
Wychodząc od tego doszedł także do innych rzeczy, wychodząc od części dał poznać także całość. Wiara w coś większego umocniła także to, co mniejsze. Człowiek bowiem bardziej godny jest czci niż całe stworzenie, a oko bardziej jest godne czci niż inne nasze członki. Dlatego też nie tak po prostu, ale w ten konkretnie sposób utworzył mu oczy. Jeśli ta część ciała, którą jest oko, jest mała w porównaniu z całą postacią, to jednak jest najbardziej konieczną z całego ciała. Także Paweł jasno to powiedział: „Nawet gdyby ucho powiedziało: ‘nie jestem okiem, nie jestem więc częścią ciała’, to czy z tego powodu nie będzie częścią ciała?” (1 Kor 12,16). Wszystko zaś, co w nas się znajduje, jest zorganizowane przez Bożą mądrość, najbardziej zaś oko. Ono bowiem kieruje całym ciałem, ono całemu ciału nadaje piękno, ono zarządza zdolnością widzenia, ono jest lampą wszystkich członków. Jak słońce wobec całej zamieszkałej ziemi, tak oko w ciele. Gdyby zgasił słońce, wszystko by zginęło i zostało wstrząśnięte, a gdyby zgasił oczy, zarówno stopy byłyby bezużyteczne, jak i ręce, i dusza. Gdy oczy ślepną, odchodzi także poznanie, bowiem dzięki nim przecież poznaliśmy Boga. Niewidzialne Jego sprawy dostrzegane są jako możliwe do pojęcia dzięki Jego dziełom od założenia świata. Oko jednak nie jest tylko lampą dla ciała, lecz przez ciało także dla duszy. Z tego powodu zostało też umieszczone niczym w jakiejś królewskiej komnacie, otrzymując górne miejsce i znajdując się ponad pozostałymi zmysłami. Więc je właśnie On czyni.
Później, abyś nie myślał, że kiedy to czyni, potrzebuje materii, oraz abyś nauczył się, że tak jak na początku nie potrzebował błota… On bowiem, który stworzył jeszcze większe nieistniejące wcześniej istoty, tym łatwiej to mógł uczynić bez materii… Abyś więc nauczył się, że czyni błoto nie na skutek potrzeby, ale ucząc, że jest Stwórcą, który działał na początku, pomazawszy oczy błotem mówi: „Odejdź i obmyj się”. Czynię tak – zdaje się mówić – abyś zrozumiał, że nie potrzebuję błota do uczynienia oczu, i aby było dla ciebie jasne, że chwała jest moja. Ponieważ o sobie samym mówi, gdy stwierdza: „aby ukazała się chwała Boga”, dodał: „Ja muszę wykonywać dzieła tego, który mnie posłał”, co znaczy: „Ja muszę ujawnić siebie samego i sprawić, że moje możliwości działania ukażą mnie jako czyniącego to samo, co Ojciec, nie „takie same rzeczy”, ale „to samo”. Tym określeniem nazywa się to, co posiada jeszcze bardziej doskonałe podobieństwo i co wobec pozostałych rzeczy nie jest wcale mniejsze. Kto więc będzie jeszcze się sprzeciwiał, widząc, że On może uczynić to samo, co Ojciec? Nie utworzył przecież tylko oczu bez otwierania ich, ale także ofiarował możliwość widzenia, co jest znakiem, że potrafił tchnąć w człowieka duszę. Gdyby bowiem dusza nie działała, oko może i byłoby kompletne, nie mogłoby jednak w takiej sytuacji nic widzieć. Skoro jednak ofiarował działanie płynące z duszy, dał także część ciała posiadającą wszystko: zarówno tętnice, jak i nerwy, żyły, krew i wszystko inne, z czego składa się nasze ciało.
Jan Chryzostom, Komentarz do Ewangelii św. Jana, Homilia 57, 1-2
Tłum. P.M.Szewczyk
Drogi Czytelniku,
bardzo się cieszymy Twoją obecnością na tym portalu! Cieszy nas Twoje zainteresowanie myślą, nauką i życiem Ojców Kościoła, bo sami jesteśmy głęboko przekonani, że Kościół dla swojej żywotności potrzebuje nieustannego czerpania z tych, których wybrał Bóg, żeby byli aż do końca istnienia świata jego Ojcami.
Nasz portal opiera się na pracy woluntarnej kilku osób, konieczne koszty (opłacenie serwera i podstawowych usług informatycznych) pokrywa Stowarzyszenie „Dom Wschodni – Domus Orientalis”. Jeśli chcecie wesprzeć rozbudowę portalu, będziemy wdzięczni za Wasze wsparcie. Dzięki przekazanym nam środkom, będziemy w stanie zrealizować dużo więcej tłumaczeń, nagrań filmowych i publikacji oraz dotrzeć do większego grona odbiorców.
Środki na portal Patres.pl można przekazać na konto:
mBank, 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388
W tytule przelewu należy podać: patres.pl
PRZEKAŻ 30 PLN PRZEKAŻ 50 PLN PRZEKAŻ 100 PLN