Heretyckie środy: Pierwsi heretycy – Szymon Mag
Kolejna część pisma Teodoreta z Cyru rozpoczyna opowieść o błędach i głoszących je heretykach, którzy pojawili się równocześnie z Apostołami. Na początek teolog i biskup przedstawia nam gnostyka i maga Szymona, którego znamy także z kanonicznych Pism Świętych Kościoła, z Dziejów Apostolskich. Zapraszamy do lektury!
[box]Teodoret z Cyru, Streszczenie heretyckich wymysłów, I[/box]
Prolog
Ze wszech miar mądry Bóg wszechświata powierzył czuwanie nad całą zamieszkałą, ale nieuprawianą ziemią kilku ludziom: rybakom i celnikom oraz jednemu wyrobnikowi namiotów[1]. Natomiast ze wszech miar przewrotny demon, prześladowca ludzi, widząc, że tamci wyrywają z korzeniami ciernie błędu wielobóstwa, a on sam jest bezradny wobec ich uczniów, wpadł na pomysł różnego rodzaju zasadzek, jako że jest konstruktorem pułapek i mistrzem zła. Dobrał więc sobie ludzi odpowiednich do tego zadania i nadał im imię chrześcijan jakby zakładając im maskę, a smarując brzegi kielicha miodem, podał ludziom jako lekarstwo truciznę kłamstwa. Pragnąc bowiem zniszczenia ludzi nie czekał, aby orędzie Apostołów umocniło się, i nie podał oszustwa dopiero wtedy, lecz natychmiast, gdy tylko oni rozpoczęli swoje czuwanie i zasiew ziarna pobożności, wsiał pomiędzy nie chwasty.
1. Szymon Mag
Szymon[2], mag Samarytanin, pojawił się jako pierwszy podwykonawca złośliwych machinacji demona. Pochodził z Gitonu (jest to wioska w Samarii) i doprowadził do doskonałości zdolności magiczne. Najpierw przy pomocy sztuki czynienia niezwykłych rzeczy, którą posiadł, przekonał do siebie wielu ludzi, skutkiem czego zgromadzili się wokół niego i uznali go za jakąś boską moc. Potem jednak, widząc, że Apostołowie rzeczywiście czynią boskie i prawdziwe cuda i że przychodzącym do nich udzielają łaski Ducha, dążył do tego, aby otrzymać taką samą potęgę jak oni. Kiedy jednak wielki Piotr odkrył jego ze wszech miar przewrotny zamysł i przepisał na trudne do uzdrowienia rany jego umysłu lecznicze lekarstwa odmiany myślenia, Szymon od razu wrócił do wcześniejszych złośliwych machinacji. Porzucił Samarię – jako że przyjęła zbawienny zasiew – i udał się do ludzi, którzy jeszcze nie zostali otoczeni troską Apostołów, aby magicznymi sztuczkami zwieść łatwowiernych, skrępować ich swoimi wymysłami i ukazać im poglądy świętych Apostołów jako trudne do przyjęcia. Jednak boska łaska uzbroiła wielkiego Piotra przeciw jego szaleństwu. Gdy bowiem nadszedł, nieczyste nauczanie Szymona rozwiało się jak jakaś ciemna mgła i ukazały się promienie światła prawdy. A jednak ten nieszczęśnik do kwadratu, nawet jeśli otwarcie został pokonany, nie przestał działać przeciw prawdzie i udał się aż do Rzymu za panowania cesarza Klaudiusza. Przeląkł Rzymian swoimi zaklęciami tak, że uczcili go stelą z brązu[3]. Lecz znowu przyszedł boski Piotr i oskubał go z piórek oszustwa. Ostatecznie zawezwał Szymona na zawody w czynieniu cudów i ukazując różnicę między boską łaską a magią – wszyscy Rzymianie to oglądali – własną modlitwą strącił go na ziemię z wielkiej wysokości, a naocznych świadków cudu zaprzągł pod jarzmo zbawienia.
Szymon zrodził tego rodzaju wymysły: przyjął jako założenie istnienie jakiejś nieokreślonej mocy, a ją nazwał zakorzenieniem wszechświata. Mówił, że jest ona ogniem, który posiada podwójne działanie, jedno jawne, a drugie ukryte. Kosmos jest zrodzony, a zrodził się z jawnego działania ognia. Najpierw na skutek tego działania pojawiły się trzy pary, które też Szymon nazwał korzeniami. Pierwszą parę nazwał umysłem i myślą, drugą mową i rozsądkiem, a trzecią rozumem i pomysłem. Samego siebie uznał za tę nieokreśloną moc i twierdził, że Żydom ukazał się jako Syn, do Samarytan przemawiał jako Ojciec, a pośród innych narodów przebywał jako Duch Święty. Na szczycie zaś postawił jakąś inną jeszcze moc, którą nazywał Płomieniem – Heleną[4] i uczynił swoją żoną. Mówił, że jest ona jego pierwszą myślą, nazywał matką wszechświata i twierdził, że przez nią uczynieni zostali aniołowie i archaniołowie, przez aniołów zaś został stworzony świat, a potem aniołowie podnieśli bunt przeciw niej, żeby samemu nad nią zapanować. Nie chcieli bowiem, jak mówi Szymon, żeby nazywano ich jej stworzeniami. Z tego powodu weszła ona w wiele ciał kobiecych i w tamtą Helenę, z powodu której toczyła się wojna trojańska. Mówił również, że to właśnie dla niej zstąpił, żeby wyzwolić ją z więzów, w których się znalazła, i żeby udzielić zbawienia ludziom, którzy go poznają; że ukazał się w Judei jako człowiek, który nie jest człowiekiem, i że będąc niezdolnym do cierpienia cierpiał. Natomiast o prorokach mówił, że są współpracownikami aniołów. Nakazał więc ludziom, którzy w niego wierzyli, by nie słuchali ich i by nie drżeli wobec gróźb Prawa, lecz żeby jako ludzie wolni czynili, co im się zachce. Zbawienie bowiem dokonuje się nie przez dobre uczynki, ale przez łaskę. Z tego też powodu ludzie z jego stronnictwa posuwali się do każdej bezczelności i posługiwali się wszelkiego rodzaju sztuczkami magicznymi, tworząc jakieś erotyczne napoje miłosne i sprawując inne takie rzeczy właściwe magii jako boskie misteria. Wykonali podobiznę Szymona stylizowaną na Zeusa i Heleny na podobieństwo Ateny. Składali im ofiary i libacje, oddawali im pokłon jak bogom, siebie samych nazywając szymonianami. Z tego bardzo gorzkiego korzenia wyrośli kleobianie, dozytianie, goracjanie, mazbotejczycy, adrianostaci, eutycheci i kainiści[5]. Lecz wszyscy oni wymyślili tylko jakieś nieznaczne zmiany w tej bezbożnej herezji i nie przetrwali długo, ale wydani zostali na całkowite zapomnienie.tłum.
P.M.Szewczyk
[box]Dwa słowa komentarza…[/box]
W prologu do szczegółowego omówienia herezji Teodoret zwraca uwagę na różnice między herezją a ortodoksją oraz jedną bardzo ważną cechę herezji. Różnica polega przede wszystkim na prostocie i jedności poprawnej wiary oraz różnorodności – wynikającej z zdumiewającej pomysłowości diabła – heretyckich błędów. Poza tym można odnieść wrażenie, że dla biskupa Cyru ortodoksja głosi się łatwiej, jakoś bardziej naturalnie – czynią to rybacy i wytwórca namiotów – zaś błąd herezji domaga się trudu, sztuczek i przemyślnych pułapek, żeby zakorzenił się w ludzkich umysłach. Cechą herezji, na którą autor zwraca uwagę czytelnika, jest upodabnianie się herezji do prawdy. Faktem jest, że początkowo doktryna, która z czasem zostanie uznana za niechrześcijańską i odrzucona przez Kościół, rozwija się wewnątrz wspólnoty i wydaje się elementem uprawnionej różnorodności. Stwierdzenie, że heretycy „nałożyli sobie maski chrześcijan”, jest oczywiście możliwe tylko z perspektywy historycznej, z której Teodoret patrzy na dzieje dogmatów Kościoła. W pewnym momencie historii uznany z czasem za błędny pogląd stanowił część świata chrześcijańskiego. Swoją drogą, śledzenie tego aspektu historii Kościoła – historii dogmatów – jest niezwykle pasjonujący…
[1] Mowa oczywiście o apostołach, do których Teodoret zalicza również Pawła, wytwórcę namiotów (por. Dz 18,3).
[2] Część informacji o Szymonie Teodoret czerpie z Dz 8,9-24. O Szymonie pisze również Justyn (Apologia I,26).
[3] O posągu Szymona wystawionym przez Senat i lud rzymski pisze Justyn (Apologia I, 56).
[4] Słowo e¸le¿nh jest w języku greckim zarówno określeniem płomienia jak i imieniem własnym. Wydaje się więc, że w systemie filozoficznym Szymona, który siebie uczynił najbardziej pierwotną, nieokreśloną mocą, wysokie miejsce zajmowała jego towarzyszka życia: Helena, kobieta z krwi i kości, była również Płomieniem, mocą górującą nad parami pierwszych dzieł mocy pierwotnej.
[5] Nazwy tych grup religijnych wywodzą się od imion ich liderów. Niektóre z nich spotykamy w zachowanych w Historii kościelnej Euzebiusza pismach Hegezypa (zob. Euzebiusz, Historia kościelna, IV, 22).