Doświadczenia Teodoreta: narodziny i wychowanie
– 1 –
Szczęściem Chryzostoma było to, że żył w przerwie między tymi dzikimi burzami doktrynalnymi, które od czas do czasu przetaczały się przez wczesne chrześcijaństwo; wielkim nieszczęściem Teodoreta było natomiast to, że żył podczas ich największej nawałnicy. Dlatego przeszło do historii, że podczas gdy Chryzostom jest na całym świecie czczony jako święty, Teodoret jest odpowiedzialny za działania, które pozbawiły go tej kościelnej godności. Wydany został na wielkie pomyłki w osądzie, jak to zdarzało się nawet z papieżami, mimo że – tak jak papieże – sam nie popełnił żadnej herezji. Podczas wielkich sporów toczących się za jego dni został porwany przez osobiste, partyjne i narodowe uczucia, ale mimo to był wielkim biskupem i pisarzem. Tak, wielkim i świętym biskupem. Nie ma nic w jego życiu – tak jak dotarło ono do nas – co przeszkadzałoby nam stwierdzić, że był tak prawdziwym świętym jak ci, których imiona znajdują się w kalendarzu. Cyryl, jego przeciwnik, nie dźwiga ciężaru jego kościelnych błędów, ale równocześnie nie posiada zasługi jego dokonań, które odnotowano. Tak naprawdę Teodoret nie jest zupełnie bez honorowego tytułu w kościelnej hagiografii: był bowiem nawet znany jako „błogosławiony Teodoret”. I chociaż tyle ma wspólnego ze świętym Chryzostomem, że obaj byli złożeni ze swoich stolic biskupich przez synod, obaj odwołali się do Stolicy Apostolskiej i przez Stolicę Apostolską obaj zostali oczyszczeni z zarzutów i przywróceni do swoich kościelnych godności.
Jednak Teodoret posiada dalsze jeszcze podobieństwo do wielkiego Jana Chryzostoma. Nie tylko w zarysie swojej historii, ale również w jej okolicznościach jeden podobny jest do drugiego. Obaj urodzili się w Antiochii, obaj byli uczniami syryjskiej szkoły egzegetycznej, obaj z jednego i tego samego kościelnego stronnictwa. Obaj obszernie komentowali Pismo, żeby wyjaśnić jego literalny sens: Teodoret lepiej wykształcony i bardziej różnorodnie utalentowany niż Chryzostom, a Chryzostom bardziej gorliwy niż Teodoret w sposobie mówienia i obdarzony bardziej wymownym językiem. Teodoret należał do następnego po Chryzostomie pokolenia. Miał pięć lat, gdy Chryzostom opuścił Antiochię, żeby objąć tron patriarchalny w Konstantynopolu, a nie więcej niż czternaście lat, gdy Chryzostom umarł śmiercią męczeńską w Komanie.
Współczesnymi Teodoretowi w Antiochii byli Jan i Nestoriusz: Jan, późniejszy biskup tego miasta i Patriarcha Wschodu oraz Nestoriusz – ku swojemu i całego Kościoła wielkiemu nieszczęściu – Patriarcha Konstantynopola. Teodoret złączony był przynajmniej z tym drugim więzami przyjacielskiego współżycia, sympatii i wspólnego wychowania. Nie wolno zapominać o jego przywiązaniu również do Teodora: Teodora, wielkiego komentatora Pisma – jak był nazywany – przyjaciela świętego Chryzostoma, chociaż Teodor ostatecznie tak samo jak Nestoriusz pozostawił po sobie w Kościele złe wspomnienia. Jednak nie wolno zrównywać Teodora z Nestoriuszem, pewnym siebie heretykiem, ponieważ nikt za życia Teodora, ani on ani inni, nie zrozumiał i nie przewidział kierunku i zasięgu jego nauczania. Tylko próba czasu wyciągnęła to na światło.
– 2 –
O ojcu Teodoreta wystarczy nam wiedzieć, że był chrześcijaninem i to pobożnym. Taka też była jego matka, to znaczy, od początku miała silne poczucie religijności, nawet jeśli przez chwilę żyła należąc do świata, tak jak robi to masa chrześcijan do dzisiejszego dnia. Po kilku latach małżeństwa zwróciła się do Boga na skutek doświadczenia rozczarowania i dolegliwości cielesnych. Wydaje się, że była bogata, skoro jej matka miała posiadłość pod Antiochią. Wyszła za mąż w wieku siedemnastu lat i – jak na bogatą i piękną kobietę przystało – lubowała się w strojach i nie odmawiała sobie korzystania z kosmetyków. Tak minęło sześć lat, a ona nie miała dziecka. To było jej pierwsze zmartwienie, przynajmniej w relacji jej męża. Drugim pod koniec tego okresu była choroba jednego z jej oczu, któremu medycyna nie mogła zaradzić. W swoim utrapieniu zwróciła się do Mocy Wyższej i poszukiwała Go za wstawiennictwem Jego sług.
Żył w tym czasie w Antiochii święty pustelnik o imieniu Piotr, z pochodzenia Galata. Znakiem krzyża uzdrowił kiedyś oczy wielkiej osobistości, żony Prefekta Wschodu. W związku z tym matka Teodoreta udała się do niego, nie rozumiejąc jednak, że jedwabie, klejnoty i inne oznaki mody nie były odpowiednie dla petentki, zupełnie jak konie i rydwany Naamana. Święty pustelnik zobaczył w niej przede wszystkim dolegliwość duszy: nie chorobę jej oczu, ale farbę na jej policzkach, i zwrócił się od razu do tego, co było jej główną biedą. „Bóg uczynił cię tym, czym jesteś” – powiedział – „a ty myślisz, jak ulepszyć Jego dzieło. Dał twojemu obliczu naturalną czerwień i biel a ty zabierasz się za bazgranie farbkami na kształtach i cieniach zakreślonych i położonych przez Boskiego Mistrza. Czy myślisz, że ludzki artysta byłby zadowolony, gdyby jakiś nieokrzesany malarz znaków zabrał się za odnawianie i pucowanie jego arcydzieła? A ty profanujesz Boże rękodzieło, więcej – Jego prawdziwy obraz, dodając do niego lubieżne piękno… Mówię lubieżne, bo niby po co malujesz swoją twarz, jeśli nie po to, by przyciągnąć ku sobie oczy mężczyzn?”
Przyjęła tę naganę jak powinna to zrobić pobożna kobieta. Wtedy uczynił nad nią znak krzyża i wróciła do domu uzdrowiona na ciele i duszy. Albo od razu, albo po upływie jakiegoś czasu, oddała się życiu ascetycznemu.
– 3 –
Jeden krzyż został usunięty, ale drugi pozostał – ciągle nie miała dziecka. Jej mąż nagabywał świętych pustelników, którzy żyli wokół Antiochii, żeby odnieść korzyść na tym polu z ich modlitw, ale na próżno. Nie mógł otrzymać tego, czego w sercu pragnął. Minęło następne siedem ciężkich lat, gdy wreszcie jego żona otrzymała zapewnienie od jednego z tych mnichów – miał na imię Macedoniusz – które głosiło, że gdyby tak jak matka Samuela zdecydowała się oddać swoje dziecko na wyłączną służbę Bogu, jej modlitwa zostałaby wysłuchana. „Musisz dać go Dawcy” – powiedział, a ona przyjęła warunek i ochrzciła go, gdy się urodził, imieniem „Teodoret”, dar Boga: i wychowała go pod okiem, według nauk i wśród modlitw obu świętych dobroczyńców, Piotra i Macedoniusza.
Raz w tygodniu chłopiec zabierany był do Piotra, żeby otrzymać jego błogosławieństwo. „Często” – mówi Teodoret – „Piotr brał mnie na kolana i karmił mnie suszonymi winogronami i chlebem”. „Jesteś dzieckiem wielu modlitw” – powiedział mu Macedoniusz – „Zobaczysz, że twoje życie będzie ich warte. Zostałeś wybrany przed narodzinami, tego rodzaju ofiarowanie jest konsekracją. Twoja dusza musi być wolna od niskich namiętności. Tylko to masz robić, mówić i myśleć, co podoba się Prawodawcy”. „Dobrze pamiętam jego słowa” – kontynuuje Teodoret – „dobrze mnie pouczono o boskim darze, który otrzymałem, ale niewiele wspólnego mają moje słowa z jego naukami. Oby Bóg umożliwił mi przeżyć resztę mojego życia według tych nauk!”
J.H.Newman, Historical Sketches, v. II, The Church of the Fathers, Trials of Theodoret
tł. z j. angielskiego: Przemysław M. Szewczyk