Beda Czcigodny: przypowieść o zaproszonych na ucztę
A Jezus znowu w przypowieściach mówił do nich: Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Królestwem niebieskim nazywa Kościół sprawiedliwych, o którym mówi, że jest podobny do króla, temu, o którym w innym miejscu mówi się: „Boże, przekaż Twój sąd Królowi” (Ps 72,1). „Który wyprawił ucztę weselną swojemu synowi”, ponieważ przez tajemnicę wcielenia zaślubił Go ze świętym Kościołem.
Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: „Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!” Posłał proroków, głosicieli wcielenia Pańskiego, których później wspomina mianem „pobitych wołów”, ponieważ zgodnie z Prawem ich wrogowie wywierali na nich zemstę. Posłał następnie Apostołów, wspomnianych tu pod imieniem „tucznych zwierząt” z tego powodu, że mieli łaskę wielkiej obfitości albo z powodu pragnienia wznioślejszej kontemplacji. To biesiadowanie prorocy zapowiadali jako przyszłe, apostołowie jako już dokonane.
Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa… Pójście na pole oznacza wpadnięcie w zajęcia ziemskie bez umiaru, natomiast udać się do kupiectwa oznacza być zatrzymanym przez zyski płynące z działania w świecie, ze względu na które człowiek udaje życie zgodne z tajemnicą wcielenia Pańskiego,
Inni zaś pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. Posłał także wojska anielskie czy też wodzów Rzymskich, wygubił pysznych prześladowców męczenników i spalił ich miasto, ponieważ w przypadku tych ludzi nie tylko ich dusze, ale także ciało, w którym one mieszkały, będzie torturowane ogniem piekła. To co powiedziane jest dalej otwarcie nawiązuje do odrzucenia Żydów i powołania pogan.
Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami. Przez drogi należy rozumieć nauki i błędy pogan. Lecz z nich wszystkich przybyli na ucztę weselną, to znaczy: uwierzyli w Chrystusa i już przez samą ilość biesiadników otwarcie ukazuje, że w tych królewskich zaślubinach wyobrażony jest obecny Kościół, w którym źli ucztują razem z dobrymi.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?” Lecz on oniemiał. Wejście króla ukazuje przyjście Pana w dniu sądu, kiedy to przychodzi oceniać wiarę i zasługi poszczególnych ludzi. Natomiast ten jeden, który został znaleziony bez szaty weselnej, oznacza wszystkich, którzy uwikłani są w zło. Szaty bowiem weselne są Pańskimi przykazaniami i czynami, które wypełniane są na podstawie Ewangelii i stanowią odzienie nowego człowieka. Nazywa go przyjacielem, ponieważ został zaproszony na wesele; zarzucił mu zuchwałość, ponieważ zabrudzonym ubraniem zanieczyścił wesele światowością. A on zaniemówił, ponieważ wówczas ustanie wszelka próba usprawiedliwiania się, gdy Ten, który jako wewnętrzny świadek sumienia oskarża ducha, udzieli nagany publicznie.
Wtedy król rzekł sługom: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych. Wtedy na skutek wydanego wyroku zostają związane nogi i ręce, które nie chciały być związane z dala od złych czynów. Wewnętrznymi ciemnościami nazywamy natomiast ślepotę serca, zaś zewnętrznymi noc wiecznego potępienia, w którą wtedy zostanie wrzucony ten zaproszony, który teraz z własnej woli wpadł w ślepotę serca. Tam wydani są na zgrzytanie zębami i płacz oczu, tak dalece poddani karze w każdym poszczególnym członku, którym tutaj posługiwali się poddając poddając go wadom.
Beda Czcigodny, Komentarz do Ewangelii Mateusza
tłum. P.M.Szewczyk