Beda Czcigodny: Przemienienie Pańskie
II Niedziela Wielkiego Postu wprowadza nas w tajemnicę Chrystusa, który w swoim człowieczeństwie kryje światło Bożej mocy. Czemu przed Paschą Chrystusa Kościół zatrzymuje się z Piotrem, Jakubem i Janem na górze Tabor? Zapraszamy do lektury komentarza Bedy Czcigodnego do fragmentu Ewangelii Mateusza!
Komentarz do Ewangelii Mateusza
Po sześciu dniach Jezus wziął Piotra… i tak dalej. Należy zapytać, dlaczego Mateuszu i Marek świadczą, że Jezus wziął z sobą uczniów po sześciu dniach. Łukasz mówi: „Po około ośmiu dniach” (Łk 9,28). Odpowiedź jednak jest łatwa: ponieważ oni mówią o dniach leżących pomiędzy: gdzie pierwszym dniem jest ten, w którym złożył obietnicę (mowa o „ujrzeniu Królestwa Bożego przychodzącego w chwale”, o czym Mateusz pisze we wcześniejszym fragmencie – przyp. tłum.), a ostatnim ten, w którym obietnicę wypełnił. A w sensie mistycznym, tam wskazuje na odpoczynek od wszelkiego trudu dany świętym po sześciu wiekach świata, tutaj zaś przy pomocy ósmego czasu na mające się dokonać zmartwychwstanie. Tylko trzech prowadzi ze sobą, albo dlatego, że „wielu jest powołanych, ale mało wybranych” (Mt 22,14), albo dlatego, że ci, którzy teraz przeniknięci są wiarą w Trójcę świętą, wtedy będą godni radować się wiecznym Jej oglądaniem. Słusznie też dodał „na górę”, ponieważ wtedy sprawiedliwi będą oddzieleni od nieprawych, których wady sprawiają obecnie ich ucisk, chociaż odłączeni są przez dążenie płynące z wiary.
I przemienił się wobec nich. Nie porzucając natury prawdziwego ciała, ale ukazując chwałę przyszłego zmartwychwstania: swojego czy też naszego, ponieważ taki, jakim teraz ukazał się apostołom, wszystkim wybranym ukaże się po zmartwychwstaniu. W samym zaś czasie sądu przez dobrych i złych będzie widziany w postaci sługi, aby przewrotni byli w stanie zrozumieć, że ten sam jest sędzią, którego wcześniej odrzucili ze wzgardą.
I Jego oblicze zajaśniało jak słońce, a Jego szaty… i tak dalej. Ponieważ nie widzimy nic jaśniejszego od słońca, dlatego nie tylko chwała Pana w zmartwychwstaniu, ale także i świętych porównywana jest do postaci słońca. Święci Pana mają zaś ogląd szat Jego, które przed wstąpieniem na górę wydawały się marne, ponieważ zgodnie ze słowami Apostoła: „Jeszcze się nie ukazało, czym będziemy” (1 J 3,2). Także Marek mówi, że stały się białe jak śnieg, tak jak żaden folusznik na ziemi nie zdoła uczynić, to znaczy, że Zbawca nie chce dać na ziemi swoim wiernym jasności, która pozostaje zachowana dla nich w niebiosach, albo też, że lekarz dusz czy też doskonały czyściciel swojego ciała nigdy nie zdoła osiągnąć takiej czystości, jaką osiągnie Pan, który swój Kościół oczyszcza z każdego skażenia ciała i duszy.
I ukazali się im Mojżesz i Eliasz, którzy z Nim rozmawiali. Łukasz w tym miejscu napisze w sposób bardziej jasny mówiąc: „Byli zaś Mojżesz i Eliasz widziani w majestacie i rozmawiali o Jego przejściu” (Łk 9,31). Mojżesz i Eliasz oznaczają wyrocznie Prawa i proroków, które w Panu się wypełniają, teraz stoją otworem przed ludźmi uczonymi, a w przyszłości otworzą się jeszcze jaśniej wobec wybranych. W Mojżeszu ponadto, który zmarł, wskazuje się na tych, którzy przed dniem sądu mają być wskrzeszeni do życia, a w Eliaszu, który dotąd nie umarł, na tych, którzy mają być zastani przez ten dzień jako żywi, ponieważ razem mają być porwani naprzeciw Pana, w powietrze, i wprowadzeni do życia wiecznego.
Mówi Mu Piotr: Panie, dobrze, że tu jesteśmy… i tak dalej. Zapewne, jak inny Ewangelista zaświadcza, błogosławiony Piotr nie wiedział, co mówi, gdy miał nadzieję, że niebiańska obietnica udzielona jest jemu, leżącemu na ziemi, i gdy podczas tej niebiańskiej rozmowy myślał, że należy rozbić namioty, gdzie nie dotrze żaden podmuch nieprzyjaciela, i gdy myślał, że prorocy i Prawo są odłączeni od Ewangelii, której byli sługami. Lecz rozumiał, co mówi, gdy rzekł: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”, ponieważ rzeczywiście jedynym dobrem człowieka jest wejść do chwały swojego Pana i tam trwać na kontemplacji.
Gdy on jeszcze mówił, oto obłok jaśniejący okrył ich. Aby na tej podstawie ten, który pragnął materialnego namiotu, nauczył się, że w zmartwychwstaniu nie płótna domów, ale chwała Ducha świętego ma ochraniać świętych.
I oto głos z obłoku mówiący… i tak dalej. Należy zauważyć, że tak samo jak we chrzcie w Jordanie Panu ogłoszone zostało misterium Trójcy, tak też stało się na jaśniejącej górze, ponieważ tego, którego wyznajemy we chrzcie, w zmartwychwstaniu będziemy razem chwalić. Bowiem tutaj Duch święty obecny jest w jaśniejącym obłoku, tam w gołębiu, ponieważ ci, którzy teraz prostym sercem służą wierze, którą przyjęli, wtedy będą w jasnym świetle oglądać to, w co uwierzyli.
Widząc to uczniowie upadli… i tak dalej. Bali się bowiem, ponieważ zrozumieli, że byli w błędzie, lub ponieważ zobaczyli obłok lub ponieważ usłyszeli głos.
I Jezus podszedł… aż do słów: Nie bójcie się. Dotknął ich łagodnie, aby umysł, który stracili ze strachu, powrócił przez słuchanie słowa mówiącego.
Gdy podnieśli swoje oczy, nikogo nie zobaczyli… i tak dalej. Zobaczyli tylko Jezusa, gdyż Mojżesz i Eliasz zostali zabrani przez obłok, aby nie wydawało się, że Ojciec daje niepewne świadectwo, albo też okazało się, że w Chrystusie wypełniają się niejasności Prawa i tajemnice proroków.
I gdy schodzili z góry… i tak dalej. Nie chce, żeby to było przepowiadane, aby po takiej chwale krzyż nie stał się zgorszeniem.
tłum. P.M.Szewczyk
Wiele razy słuchałam, czytałam ten fragment Ewangelii, ale (może przez przeoczenie, niewiarę itd.) NIGDY nie przeżyłam tej jakże podstawowej prawdy, że „ponieważ taki, jakim teraz ukazał się apostołom, wszystkim wybranym ukaże się po zmartwychwstaniu”. Wchodząc w tamtą rzeczywistość odkrywam DZIŚ, że jest mi dobrze przy moim Zbawcy.