Beda Czcigodny: początek Ewangelii według św. Łukasza
Błogosławiony Ewangelista Łukasz ma zamiar opowiedzieć o wszystkim, co Jezus uczynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym został wzięty do nieba. Przede wszystkim więc zatroszczył się o to, by sprostować zuchwałość ludzi, którzy napisali o Nim rzeczy fałszywe. Dał więc znać dyskretnie czytelnikowi, że nie tylko poznał dokładnie to, za czym trzeba pójść, a co on sam głosi, ale także to, co należy znienawidzić, a co głoszą w sposób odmienny jacyś ludzie. I aby ludzie słabi nie znaleźli okazji do błędów, krotko przestrzega przed czytaniem innych tekstów, których jest wszędzie pełno. Nie o wszystkich ogólnie, ale o ludziach obdarzonych wyjątkową wiarą i cnotą wiedzy można było powiedzieć: „Nawet jeśli wypiją coś zatrutego, nie będzie im szkodzić” (Mk 16,18). Tak więc Łukasz zaczyna:
Ponieważ wielu już próbował opisać rzeczy, które się wypełniły, jak przekazali nam ci, którzy samo od początku widzieli i byli sługami Słowa, także mi wydało się słuszne od początku o wszystkim uważnie tobie napisać, dostojny Teofilu, abyś poznał prawdę tych słów, o których zostałeś pouczony.
Przy pomocy tego czytelnego wstępu wskazuje, że głównym powodem napisania przez niego Ewangelii było, by pseudoewangeliści, którzy – jak świadczą także dzisiaj pozostawione przez nich ślady – pod imieniem Apostołów próbowali kłamliwie wprowadzić różne sekty, nie mieli mocy przepowiadania kłamstwa. Niektórzy więc posługiwali się fałszywym imieniem Tomasza, inni Bartłomieja, ktoś Mateusza, inni pozostałych z dwunastu Apostołów, żeby podpisać swoje pisma. Również Bazylides i Apelles, z których jeden głosił pośród innych kłamstw naukę o trzystu sześćdziesięciu pięciu niebiosach a drugi o dwóch przeciwstawnych sobie bogach, pozostawili szpetne Ewangelie ukrywając swoje imię. Między tego rodzaju pismami należy dostrzec to, które nosi tytuł „Ewangelia według Hebrajczyków”, które należy zaliczyć nie do apokryfów, lecz do historii kościelnych. Także bowiem tłumacz świętych Pism, Hieronim przyjął wiele z tego świadectwa i przełożył na język łaciński i grecki. Fałszywym natomiast Ewangeliom Łukasz od razu na początku wstępu się przeciwstawia. „Ponieważ wielu – mówi – próbowało opisać”.
Są oni licznie nie tyle przez ich liczebność, co raczej biorąc pod uwagę różnorodność i mnogość heretyków, którzy nie obdarzeni darem Ducha Świętego, lecz przez próżny wysiłek próbowali raczej stworzyć opowieść, w którą wplatali prawdę historii, i dlatego innym pozostawili do wypełnienia dzieło, nad którym na próżno się trudzili.
Oczywiście chodzi o tych, którzy – chociaż jest ich czterech – wydali na świat nie tyle cztery Ewangelie, co raczej jedną współbrzmiącą przepiękną, poczwórną różnorodnością. Wydali bowiem Ewangelię według tego, co przekazali im ci, którzy od początku sami widzieli i byli sługami Słowa. To zdanie wskazuje nie tylko na Łukasza i Marka, którzy Pana obecnego w ciele nie widzieli i dlatego musieli nauczyć się słuchając tego, co pisali, ale także na Apostołów Mateusza i Jana. Także oni bowiem pisząc o wielu sprawach musieli słuchać tych, którzy mogli być świadkami wydarzeń i znać Jego dzieciństwo, młodość, genealogię. Mówi zatem także o sobie, że widział, nie jakby sam przez się zobaczył, ale dzięki namowie Ducha Świętego także sobie przypisuje to widzenie. Zgodnie z tym, co mówią w swoim liście Apostołowie: „Sprawę tak zobaczył Duch Święty i my” (por. Dz 15,28, Vlg). Jego łaska przynosi objawienie, aby to, co jest dobre, także nam ukazało się jako dobre. Ten Doradca nie mówi tylko trochę, ale wszystko. Chociaż jednak dzięki Doradcy widzi się wszystko, to nie wszystko jednak napisali, ale o wszystkim, co konieczne jest dla utwierdzenia wiary czytelników, ponieważ „cały świat nie pomieściłby wszystkiego, gdyby to spisać” (J 21, 25). Stąd też umyślnie wiele spraw, o których już inni powiedzieli, ominął, aby rozbłysła w Ewangelii wielostronna łaska i żeby każda księga jaśniała właściwymi sobie cudami tajemnic i wydarzeń.
Teofil tłumaczy się jako „miłujący Boga” lub „umiłowany przez Boga”. Każdy więc, kto kocha Boga, czy pragnie być umiłowany przez Boga, niech uzna Ewangelię za napisaną dla niego, aby zachował jak dane mu zadanie czy wręczony rozkaz; aby powierzonego bogactwa Słowa nie zniszczył robak niszczycielskiej herezji czy też choroba nieczystego pożądania. Przecież ten Teofil ma przyjąć naukę nie o sprawach nowych i nieznanych, ale obiecywane mu jest wyjaśnienie prawdy słów, które już zna. Oczywiście w tym celu, aby mógł w odpowiednim porządku poznać to, co o Panu lub przez Pana zostało powiedziane i dokonane. Człowiek, który pragnie być doskonały nie tylko powinien wierzyć w Chrystusa, ale musi znać zarówno wiarę w wieczną boskość, jak i ład, który zaprowadza ona w doczesności.
Beda Czcigodny, Komentarz do Ewangelii Łukasza, Wstęp
Tłum. P.M.Szewczyk