Teksty Ojców

Beda Czcigodny: o obmyciach i nie tylko

I zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy. Widząc, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, czyli nieumytymi rękami, krytykowali ich.

Jakże prawdziwe jest to wyznanie, które Pan skierował do Ojca: „Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Ludzie z krainy Genezaret, którzy wydawali się mnie uczeni, nie tylko sami przyszli do Pana, ale także przyprowadzili, czy wręcz przynieśli na swoich ramionach swoich chorych, aby chociaż dotknęli frędzli Jego płaszcza, przez co mogli być uzdrowieni, i dlatego natychmiast otrzymali zasłużoną nagrodę: upragnione uzdrowienie. Natomiast faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy powinni być nauczycielami ludu, zbiegali się do Pana nie po to, aby słuchać słowa czy szukać uzdrowienia, ale tylko po to, by uderzać ciosami pytań. Krytykowali uczniów Jezusa za nieumyte ręce, chociaż w ich czynach, które dokonywały się przez ich ręce czy inne członki ciała, nie potrafili znaleźć nic brudnego ani nieczystego. Powinni raczej obwiniać samych siebie, gdyż mając ręce umyte wodą, nosili w sobie sumienie zanieczyszczone zawiścią.

Faryzeusze bowiem i wszyscy Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, zanim nie obmyją rąk rozluźniając pięść. I gdy wracają z rynku, nie siadają do posiłku, zanim się nie obmyją.

Zabobonna jest ludzka tradycja częstego obmywania z powodu jedzenia rąk już umytych i nie siadania do posiłku po powrocie z rynku bez obmycia. Konieczna natomiast jest nauka prawdy, która nakazuje, żeby ci, którzy pragną mieć udział w chlebie życia zstępującym z nieba, często obmywali swoje dzieła jałmużnami, łzami i innymi owocami sprawiedliwości, aby byli w stanie wejść w jedność z niebiańskimi tajemnicami mając czyste serce i ciało. Konieczne jest, aby każdy przez dobre myśli i czyny strząsał z siebie zabrudzenia, które biorą się z troski o sprawy doczesne, i aby oczyszczał swoją teraźniejszość, jeśli pragnie przyjąć pokarm wewnętrznego umocnienia. Jednak faryzeusze słowa proroków, które mają duchowe znaczenie, pojmowali cieleśnie, te słowa, które oni wypowiedzieli dając przykazania odnoszące się do oczyszczenia serca i działania: „Obmyjcie się, bądźcie czyści i umyjcie się wy, którzy nosicie naczynia Pańskie”. Oni zachowywali te słowa tylko w odniesieniu do obmywania ciała. Na próżno jednak faryzeusze, na próżno wszyscy Żydzi myją ręce i obmywają się po powrocie z rynku, skoro odrzucają obmycie w źródle Zbawiciela. Na próżno zachowują obmywanie naczyń ci, którzy zaniedbują oczyszczania brudu swoich serc i ciał. Przecież z pewnością Mojżesz i prorocy, cokolwiek nakazywali w sprawie naczyń ludu Bożego: czy to, by obywać je wodą, czy oczyszczać ogniem lub konsekrować olejem, to przecież nie w celu obmycia tych materialnych rzeczy, lecz raczej żeby nakazać nam oczyszczenie i uświęcenie umysłów i czynów oraz dbanie o zdrowie dusz.

I zapytywali Go faryzeusze i uczeni w Piśmie: dlaczego Twoi uczniowie nie idą za tradycją starszych, ale biorą pokarm nieczystymi rękami?

Zdumiewająca jest głupota faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Kłócą się z Synem Boga, dlaczego nie zachowuje ludzkich tradycji i przepisów. Ręce przecież oznaczają działanie. To nie ręce ciała więc mają być umywane, lecz ręce duszy, aby dokonywało się przez nie Słowo Boga.

I powiedział im: Dobrze umiecie rozwiązać przykazanie Boga, aby zachować waszą tradycję.

Zawstydza fałszywe oskarżenie prawdziwą odpowiedzią. Skoro wy – mówi – ze względu na ludzką tradycję zaniedbujecie przykazania Pańskie, to dlaczego uważacie, że moi uczniowie godni są nagany, skoro nie zwracają wielkiej uwagi na zalecenia starszych, żeby zachować postanowienia Boże.

Mojżesz bowiem powiedział: Czcij twojego ojca i twoją matkę, oraz: Kto będzie złorzeczył ojcu lub matce, niech zginie śmiercią.

W Pismach zaś uczczenie nie oznacza pozdrowień i rozróżniania godności, co raczej jałmużnę i oddawanie powinności. „We czci niech będzie wdowa – mówi Apostoł – która jest prawdziwą wdową. W tym miejscu więc „cześć” należy rozumieć jako „obdarowanie”. W innym zaś miejscu: „W podwójnej czci niech będą prezbiterzy, zwłaszcza ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i nauki Pańskiej. Z tego powodu nakazano nam: nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu, bo godzien jest robotnik swojej zapłaty.

Wy natomiast mówicie: jeśli człowiek powiedziałby ojcu lub matce: korban, to znaczy darem [złożonym w ofierze] jest to, co ode mnie należy się tobie, to już więcej nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ani dla matki… i tak dalej.

Pan, biorąc pod uwagę słabości, wiek czy braki rodziców, zalecił, aby synowie czcili swoich rodziców także przez zapewnienie im tego, co koniecznie potrzebne do życia. Uczeni w Piśmie i faryzeusze chcąc obalić to bardzo przewidujące prawo Boże, aby pod pozorem pobożności wprowadzić bezbożność, pouczali najgorszych synów, że jeśli ktoś zechce ofiarować to, co należało ofiarować rodzicom, Bogu, który jest prawdziwym Ojcem, to ofiarę składaną dla Pana należy postawić wyżej niż obowiązki względem rodziców. Albo też sami rodzice odmawiając przyjęcia tego, co zostało poświęcone Bogu, w obawie przed popełnieniem świętokradztwa, godzili się na biedę i tak się działo, że ofiara dzieci przechodziła przy tej okazji na rzecz świątyni i Boga dla korzyści kapłanów. Ten bardzo zły zwyczaj faryzeuszy pochodził z tego rodzaju okoliczności. Ludzie, którym powierzono w zastaw pieniądze, i którzy nie chcieli oddać powierzonych im dóbr, zanosili je kapłanom, aby konkretna suma pieniędzy służyła sługom świątyni i ich potrzebom.

Mówiąc krótko może to jednak mieć i takie znaczenie: umniejszacie synowski „dar, który ode mnie będzie ci przekazany” – mówi – polecając synom, aby mówili swoim rodzicom: „wszystko, co miałem ofiarować Bogu, zużyłem na twoje jedzenie i pomoc dla ciebie, ojcze i matko”, aby rodzice obawiając się przyjąć to, co zobaczyli jako własność Boga, woleli raczej doświadczyć niedostatku, niż żyć dalej karmiąc się z rzeczy konsekrowanych

Nie ma niczego – mówi – co z zewnątrz wchodzi w człowieka, co mogłoby go uczynić nieczystym, ale to, co z człowieka pochodzi, to czyni go nieczystym.

Uważny czytelnik może zaprotestować i powiedzieć: Jeśli nic, co wchodzi do człowieka przez usta, nie czyni człowieka nieczystym, to dlaczego nie spożywamy ofiar złożonych bożkom? Apostoł przecież napisał: „Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów. Należy więc wiedzieć, że same te pokarmy są stworzeniem Bożym i same przez się czyste, ale wezwanie bożków i demonów czyni je nieczystymi.

A gdy przyszli do domu, z dala od tłumu uczniowie pytali Go o tę przypowieść. I powiedział im: Także wy jesteście niepojętni?

Słowa, które powiedziane zostały otwarcie i w sposób bezpośredni, według Apostołów wypowiedziane zostały jako przypowieść i we sprawie oczywistej szukali ukrytego sensu. Zostali więc poprawieni przez Pana, czemu uważają za przypowieść coś, co zostało powiedziane bezpośrednio. Na tej podstawie możemy zauważyć, że błąd popełnia słuchacz, który chciałby zrozumieć sprawy tajemne w sposób jasny, albo sprawy jasne jako wypowiedziane w sposób tajemniczy.

Beda Czcigodny, Komentarz do Ewangelii św. Marka

Tłum. P.M.Szewczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *