Beda Czcigodny: Które przykazanie jest największe?
Przyszedł jeden z uczonych w Piśmie, który przysłuchiwał się ich rozprawom i widząc, że Jezus dobrze odpowiedział, zapytał Go, które jest pierwsze ze wszystkich przykazań. Jezus zaś mu odpowiedział: pierwszym ze wszystkich przykazań jest: Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, jest Bogiem jedynym, i będziesz miłował Pana Boga twojego z całego swojego serca, z całej swojej duszy, z całego swego umysłu i z całej swej mocy; to jest pierwsze przykazanie; drugie zaś podobne jest do niego: będziesz miłował swego bliźniego, jak samego siebie.
Pierwszym ze wszystkich i największym ze wszystkich przykazaniem nazywa to, co musimy przede wszystkim umieścić w głębinie własnego serca jako jedyny fundament pobożności. Otwarcie ukazał to w podsumowaniu, gdy powiedział: nie ma przykazania większego od tego. Zatem pierwszym ze wszystkich i największym przykazaniem jest uznanie i wyznawanie jedyności Boga połączone z praktykowaniem dobra. Praktykowanie dobra polega zaś na miłowaniu Boga i bliźniego, jak to krótko zalecił w innych słowach Apostoł mówiąc: „W Chrystusie Jezusie bowiem ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, ale wiara, która działa przez miłość” (Ga 5,6).
I powiedział do Niego uczony w piśmie: Dobrze, nauczycielu, powiedziałeś prawdę, bowiem jeden jest i nie ma innego poza Nim, a miłować Go całego serca, z całego umysłu, z całej duszy i z całej mocy oraz miłować bliźniego jak samego siebie jest czymś więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary.
Widać na podstawie tej odpowiedzi uczonego w Piśmie, że często powracało między uczonymi w Piśmie i faryzeuszami pytanie o to, które przykazanie boskiego Prawa jest pierwsze czy też największe, i niektórzy najwidoczniej wychwalali dary i ofiary, inni zaś przypisywali większą wagę do wiary i dzieł miłości z tego powodu, że wielu z ojców żyjących jeszcze przed Prawem i bez zwyczaju składania ofiar tylko na podstawie wiary, która działa przez miłość, spodobało się Bogu i zajęli u Niego najwyższe miejsca, natomiast nie znaleziono nigdy nikogo, kto podobałby się Bogu bez wiary i miłości, a tylko dzięki całopaleniom i ofiarom. Przez to zdanie uczony w Piśmie ukazał, że i on należy do tej grupy.
Jezus zaś widząc, że mądrze odpowiedział, powiedział mu: nie jesteś daleko od królestwa Bożego.
Nie był daleko od królestwa Bożego, ponieważ swoją wypowiedzią, która właściwa jest dla Nowego Testamentu i ewangelicznej doskonałości, dowiódł, że jest ich sprzymierzeńcem. Dlatego musimy pilniej przebadać, czemu Mateusz mówi, że ten uczony w Piśmie lub w Prawie – jak on go nazywa – pytał o pierwsze czy też największę przykazanie wystawiając Pana na próbę (por. Mt 22,34nn), podczas gdy według tego Ewangelisty Pan przyznał, że nie był on daleko od królestwa Bożego, chociaż wiedział, że ci, którzy wystawiają mądrość na próbę nie mogą jej znaleźć i dlatego nie mogą zbliżyć się do bram królestwa niebiańskiego, które otwierają się tylko dla mądrych. Mówi bowiem Pismo: „Szukajcie Go w prostocie serca, ponieważ daje się znaleźć tym, którzy nie wystawiają Go na próbę” (Mdr 1,2). Albo więc powiemy, że chociaż zaatakował Pana mając zamiar wystawić Go na próbę, lecz po usłyszeniu Jego odpowiedzi poprawił się i natychmiast wrócił do łaski pobożności i najpierw myślał, żeby przez próbę Go podejść, a potem uznał, że należy przylgnąć i iść za Nim. Albo samo wystawianie na próbę uznamy nie za zło, nie jako próbę pokonania przeciwnika, lecz raczej za ostrożność, za chęć lepszego poznania tego, kogo się nie zna. Nie bez powodu przecież jest napisane: „kto łatwo daje wiarę, gnany będzie płochym sercem” (por. Mdr 19,4, Vulgata).
I nikt już nie ośmielił się Go pytać.
Faryzeusze i saduceusze i inni przywódcy Żydów, którzy próbowali znaleźć okazję do oskarżenia i jakieś słowo, żeby zastawić pułapkę, ponieważ pokonani zostali w rozmowie, już więcej nie zadawali Mu pytań, lecz w sposób zupełnie otwarty schwytanego przekazują władzy rzymskiej. Na tej podstawie rozumiemy, że próżna zazdrość może czasem być pokonana, ale trudno ją uspokoić.