Augustyn z Hippony: Oblubieniec przychodzi na wesele
Komentarz św. Augustyna do wydarzeń w Kanie Galilejskiej, czyli o weselu i przyszłej radości. Zachęcamy do lektury!
1. Cud naszego Pana Jezusa Chrystusa, pod czas którego uczynił z wody wino, nie jest czymś dziwnym dla ludzi, którzy wiedzą, że uczynił to jako Bóg. Ten sam bowiem uczynił wino owego dnia podczas wesela w sześciu stągwiach napełnionych według Jego polecenia wodą, który każdego roku czyni to w winoroślach. Jak bowiem to, co służący umieścili w stągwiach, zmieniło się dzięki działaniu Pana w wino, tak samo to, co wylewają chmury, zmienia się w wino przez działanie tego samego Pana. Temu jednak się nie dziwimy, bowiem dokonuje się każdego roku: częste występowanie pozbawia rzecz niezwykłości. A przecież zasługuje to na większe uznanie, niż to, co wydarzyło się w stągwiach pełnych wody. Kogo bowiem z ludzi uznających dzieła Boga, przy pomocy których rządzi i kieruje całym tym światem, nie wprawią w podziw i zdumienie te cuda. Gdyby ktoś zwróciłby uwagę na siłę jednego ziarna, jakiegokolwiek nasienia – jest to wielka rzecz i straszna, przyprawiająca rozważającego ją człowieka o drżenie. Ponieważ jednak ludzkie zajęci się czymś innym i utracili baczenie na dzieło Boga, dzięki któremu oddawaliby codziennie chwałę Stwórcy, to Bóg posłużył się tym, co i tak czyni, w sposób niezwyczajny, aby ludzi jakby śpiących wybudzić przy pomocy cudu do chwalenia Go. Umarły zmartwychwstał, ludzie się zdumieli: a tylu codziennie się rodzi i nikt się nie zdumiewa. A jeśli rozważylibyśmy rzecz uważnie, to większym cudem jest pojawienie się kogoś, kto nie istniał, niż odrodzenie kogoś, kto już istniał. Tak samo Bóg, Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa przez swoje Słowo uczynił wszystkie rzeczy i kieruje nimi, ponieważ je stworzył. Pierwsze cuda uczynił przez swoje słowo, będące Bogiem u Niego. Późniejsze cuda uczynił przez to samo swoje Słowo, które się wcieliło i ze względu na nas stało się człowiekiem. Tak jak zdumiewamy się tym, co dokonało się przez człowieka, Jezusa, zdumiejmy się również tym, co stało się przez Jezusa Boga. Przez Jezusa Boga powstały niebiosa i ziemia, morze, wszystko, co zdobi niebo, wspaniałość ziemi, bogactwo morza: wszystko to, co mamy przed oczami, stało się przez Jezusa Boga. Widzimy te rzeczy i jeśli jest w nas Jego Duch, to zachwycają nas w taki sposób, że chwalimy ich wykonawcę, a nie w taki sposób, że odwracamy się od wykonawcy ku dziełom, zwracając twarz ku temu, co uczynił, a plecy ku Niemu, który jest twórcą.
2. Mówimy o tym, co widzimy, bo leży przed naszymi oczami. A co z tymi bytami, których nie widzimy, jakimi są aniołowie, Moce, Panowania, Zwierzchności i wszyscy mieszkańcy tej ponadniebiańskiej krainy, którzy nie podpadają pod nasze zmysły? Chociaż aniołowie często, jeśli potrzeba było, ukazywali się ludziom. Czy Bóg również ich wszystkich nie uczynił także przez swoje Słowo, to znaczy przez jedynego Syna swojego, naszego Pana, Jezusa Chrystusa? A sama dusza ludzka, która jest niewidzialna, ale przez swoje działanie dokonywane w ciele u ludzi, którzy dobrze rzecz rozważą, zdobywa wielkie uznanie – kto ją uczynił, jeśli nie Bóg? I przez co się stała, jeśli nie przez Syna Bożego? Mówię o duszy ludzkiej, ale przecież dusza każdego zwierzęcia, jak cudownie zarządza swoim gmachem! Powoduje działanie wszystkich zmysłów: oczom pozwala widzieć, uszom słyszeć, nozdrzom wchłaniać zapachy, ustom rozróżniać smaki, wszystkim członkom daje wykonać wreszcie ich zadanie. Czy sprawia to samo ciało, czy dusza, która ciało zamieszkuje? I chociaż nie można zobaczyć jej oczami, na podstawie tego, co czyni, wprawia w podziw. Przyjrzyj się uważnie ludzkiej duszy, której Bóg udzielił rozumu, aby poznała swojego Stwórcę, zrozumiała i rozróżniała między dobrem a złem, to znaczy między tym, co sprawiedliwe a niesprawiedliwe. Ile rzeczy dokonuje ona przez ciało! Zobaczcie cały okrąg ziemi uporządkowany w rzeczpospolitą ludzi: przy pomocy ilu rozporządzeń, porządku władzy, pozycji obywateli, praw, zwyczajów, sztuk! Wszystko to dzieje się dzięki duszy, a siły tej duszy nie można zobaczyć. Gdy zostanie zabrana ciału, upada ono jak trup. Gdy zaś przebywa w ciele, zachowuj je przede wszystkim działając niczym osoby, które ciało potrafią zabalsamować. Wszelkie ciało jest bowiem zniszczalne i gnije, jeśli nie jest utrzymywane przez działanie duszy. Lecz takie działanie posiada również dusza zwierząt. Bardziej zdumiewające są te rzeczy, o których mówiłem, a które odnoszą się do umysłu i rozumu, gdzie człowiek odnawia się także na obraz swojego Stwórcy, na którego obraz powstał (por. Kol 3,10). Jak będzie ta moc duszy, gdy również to nasze ciało przywdzieje niezniszczalność i to, co śmiertelne, przywdzieje nieśmiertelność (por. 1 kor 15, 53-54)?! Jeśli tyle może przez zniszczalne ciało, do czego będzie zdolna po zmartwychwstaniu umarłych przez ciało duchowe? Ta dusza więc, jak powiedziałem, mająca zdumiewającą naturę i istotę jest rzeczą niewidzialną i duchową. A jednak stała się przez Boga Jezusa, ponieważ On jest Słowem Boga. „Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego, nic się nie stało” (J 1,3).
3. Jeśli więc widzimy tak wielkie rzeczy, które stały się przez Boga Jezusa, to czemu się dziwimy, że przez człowieka Jezusa woda została zamieniona w wino? Przecież nie stał się człowiekiem w taki sposób, że utracił istnienie jako Bóg: dołączył do siebie człowieka, a nie pozbył się Boga. Ten, który uczynił wszystkie tamte rzeczy, uczynił również ten cud. Nie dziwmy się więc, że Bóg coś takiego uczynił, ale podziwiajmy, że działał między nami i uczynił to ze względu na nasze odnowienie. W tym działaniu bowiem wskazuje nam na coś. Myślę, że nie bez powodu przyszedł na wesele. Nawet bez cudu w tym wydarzeniu coś z tajemnicy staje przed nami otworem. Pukajmy, aby nam otworzono i abyśmy zostali upojeni niewidzialnym winem: byliśmy wodą, a On uczynił nas winem, dał nam wiedzę, znamy bowiem wiarę w Tego, którego wcześniej nie znaliśmy. Możliwe, że zadaniem tej mądrości – razem z czcią Boga, z chwałą Jego majestatu i umiłowaniem Jego wszechmocnego miłosierdzia – jest zrozumieć, co wydarzyło się w tym cudzie.
4. Pan, który został posłany, przybywa na wesele. Co jest dziwnego w tym, że przychodzi do tego domu na wesele, skoro przyszedł On na ten świat właśnie na wesele. Gdyby bowiem nie przybył na wesele, nie byłby tutaj Oblubieńcem. A co znaczą słowa Apostoła: „Przysposobiłem was dla jednego męża jako czystą oblubienicę zaślubioną Chrystusowi”? Co znaczy jego obawa, aby dziewictwo oblubienicy Chrystusa nie zostało zniszczone przez przebiegłość diabła? „Lękam się – mówi – aby tak jak wąż zwiódł Ewę swoją przebiegłością, tak wasze umysły nie zostały odwiedzione od prostoty i czystości, które są w Chrystusie”. Za oblubienicę ma więc On tę, którą odkupił swoją Krwią i której dał zadatek Ducha Świętego (por. 2 Kor 11, 2-3; 1, 22). Wyrwał ją z ręki diabła: umarł za jej grzechy, zmartwychwstał dla jej usprawiedliwienia (por. Rz 4,25). Kto ofiarowałby aż tyle swojej oblubienicy? Ludzie ofiarowują różnego rodzaju ziemskie ozdoby: złoto, srebro, kamienie szlachetne, konie, posiadłości, ziemie, własność: czy ktoś komuś ofiarował własną krew? Jeśli przecież da oblubienicy własną krew, to nie będzie mógł jej poślubić. Pan zaś ufnie umarł, dał swoją krew za tą, którą miał zdobyć zmartwychwstając, a którą już z sobą złączył w łonie Dziewicy. Słowo jest bowiem oblubieńcem, zaś ludzkie ciało jest oblubienicą, a obie te rzeczywistości są jednym Synem Boga i synem człowieczy: gdzie stał się głową Kościoła – chodzi o owo łono dziewicy Maryi, będące jego komnatą zaślubin – stamtąd też wychodzi niczym oblubieniec ze swojej komnaty, jak zapowiedziało to Pismo: „On jak oblubieniec wychodzi ze swojej komnaty, cieszy się jak siłacz wyruszający w drogę” (Ps 18,6). Z komnaty wyszedł jako oblubieniec i posłany przyszedł na wesele.
Augustyn z Hippony, Komentarz do Ewangelii Jana, VIII, 1-4
Tłum. P.M.Szewczyk
Dziękuję!
Czy zgadza się Ksiądz z tezą, którą głoszą, że koncepcja antropologiczna Augustyna jest ściśle spiritualistyczna i przejęta niemal jak przez kalkę od neoplatonizmu, czy jednak źródeł jego wizji człowieka należy szukać w Objawieniu i jest niezależna od Platona i Plotyna? Czy Augustyn rzeczywiście pogardzał ciałem ludzkim i cenił je bardzo nisko, a człowiek wedle niego był niejako aniołem uwięzionym w ciele? Tego uczą na historii filozofii na uniwersytecie gdzie studiuję.
Dziękuję za odpowiedź,
Z Bogiem,
MM
Nie znam dobrze filozofii Augustyna i nie potrafię podeprzeć mojej opinii cytatami z jego wypowiedzi tak ad hoc. Nie mam też czasu, żeby przeprowadzić nawet pobieżnego badania. Wydaje mi się jednak, że taka opinia jest jednak dużym uproszczeniem. Na pewno antropologia Augustyna jest mocno inspirowana Platonem i Plotynem, ale jak by nie było mamy do czynienia z chrześcijaninem, który wierzy w zmartwychwstanie ciała. Nie ma więc mowy o platonskim czy neoplatońskim odrzuceniu cielesności. Faktem jest jednak, że akcent Augustyn kładzie na duszę, na to co duchowe w człowieku. Jednak nie do tego stopnia, by ciało uznać za więzienie – zwłaszcza w perspektywie chrześcijańskiej nadziei na odnowienie ciała i jego przebóstwienie.
Bóg zapłać!
I jeszcze Czcigodny Księże,
Dziękuję też za całą tę stronę!
Z Bogiem!
MM
szukam mowy 216 św. Augustyna
Dzięki za te stronę i za podjęty trud przybliżania naoki Ojców Kościoła. Pozdrawiam