Teksty Ojców

Augustyn z Hippony, O walce chrześcijańskiej

Ten przekład powstaje w ramach projektu Ojcowie pomagają. Tekst liczy w maszynopisie 27 stron. W ramach projektu przetłumaczonych zostało stron 8.


1.1. Korona zwycięstwa obiecana jest tylko tym, którzy walczą. Boskie Pisma bez przerwy składają nam obietnicę korony, jeśli zwyciężymy. Żeby nie mnożyć licznych cytowań, przywołam to, co bardzo jasno napisane jest u Apostoła Pawła: „Wypełniłem zadanie, ukończyłem bieg, wiarę ustrzegłem: na koniec otrzymam koronę sprawiedliwości” (2 Tm 4,7-8). Musimy więc poznać przeciwnika, po pokonaniu którego otrzymamy koronę, a jest to ten sam przeciwnik, którego najpierw pokonał nasz Pan, abyśmy trwając w Nim także i my go zwyciężyli. Moc i Mądrość Boga, Słowo, przez które wszystko się stało, który jest także jedynym Synem Boga, trwa niezmienny ponad całym stworzeniem. Skoro więc podlega Mu także to stworzenie, które nie zgrzeszyło, o ile bardziej podlega Mu całe grzeszne stworzenie? Skoro podlegają Mu wszyscy święci aniołowie, o ile bardziej podlegli Mu są wszyscy ci aniołowie, którzy zgrzeszyli i których wodzem jest diabeł. Skoro jednak diabeł oszukał naszą naturę, jednorodzony Syn Boży raczył przyjąć tę naszą naturę, aby w niej pokonać diabła i aby sprawić, by także nam podlegał ten, którego On zawsze ma pod sobą. Wskazuje na to, gdy mówi: „Książę tego świata został wyrzucony na zewnątrz” (J 12,31). Nie chodzi o to, że został wyrzucony poza świat – jak uważają niektórzy heretycy – ale na zewnątrz duszy tych ludzi, którzy lgną do Słowa Bożego i nie miłują świata, którego on jest księciem. Diabeł panuje bowiem nad tymi, którzy miłują dobra przemijające, obecne w tym widzialnym świecie, ale nie dlatego, że jest panem tego świata, tylko dlatego że jest księciem pragnień ludzi, którzy pragną wszystkiego, co przemija. Jemu są poddani ci, którzy zaniedbują wiecznego Boga i miłują sprawy niestałe i zmienne. „Korzeniem wszelkiego zła jest pożądliwość; ci, którzy w niej się rozsmakowali, zabłąkali się z dala od wiary i na samych siebie ściągnęli wiele boleści” (1 Tm 6,10). Przez tę pożądliwość diabeł króluje w człowieku i trzyma jego serce. Tacy są wszyscy, którzy miłują ten świat. Diabeł zaś wyrzucany jest na zewnątrz, kiedy z całego serca wyrzekamy się tego świata. W ten sposób bowiem wyrzekamy się diabła, który jest księciem tego świata, i równocześnie wyrzekamy się jego i jego aniołów oszustw oraz pychy. Dlatego też sam Pan, gdy nosił na sobie zwycięską ludzką naturę mówi: „Wiedzcie, że ja zwyciężyłem świat” (J 16,33).

2.2. Wielu ludzi jednak mówi: „Jak możemy pokonać diabła, którego nie widzimy?”, chociaż mamy nauczyciela, który nam ukazał, w jaki sposób pokonywać niewidzialnych wrogów. O Nim bowiem mówi Apostoł: „Uwalniając się z ciała, rozbroił władze i moce, pewnie prowadząc je w triumfie w sobie samym” (Kol 2,15). Tam więc zostają pokonane niewidzialne i nieprzyjazne nam moce, gdzie pokonane są niewidzialne pragnienia. Dlatego też byśmy zwyciężyli w nas samych pragnienia rzeczy doczesnych, musimy w nas samych zwyciężyć także tego, który przy pomocy tych pragnień króluje w człowieku. Gdy bowiem powiedziane zostało do diabła: „Będziesz jadł ziemię”, powiedziane zostało także do grzesznika: „Jesteś ziemią i do ziemi pójdziesz” (Rdz 3,14.19). Grzesznik wieć został wydany na pokarm diabłu. Nie bądźmy więc ziemią, jeśli nie chcemy być zjedzeni przez węża. Przecież tak jak to, co jemy, przemieniamy w nasze ciało, skutkiem czego pokarm cielesny sprawia, czym jesteśmy, tak samo przez złe obyczaje – nieprawość, pychę, bezbożność – stajemy się tym samym, czym jest diabeł, to znaczy, stajemy się do niego podobni i poddani mu, tak jak nam poddane jest nasze ciało. To właśnie oznaczają te słowa, które zostały powiedziane o byciu jedzonym przez węża. Niech więc każdy przestraszy się „ognia przygotowanego diabłu i jego aniołom” (Mt 25,41), niech dołoży trudu, by zatriumfować nad nim w sobie samym. Tych bowiem, którzy z zewnątrz na nas nacierają, zwyciężamy wewnątrz przez zwycięstwo nad pragnieniami, dzięki którym oni nad nami panują… a ludzi, których znajdują jako podobnych do nich, razem z sobą prowadzą na karanie.

3.3. Również Apostoł mówi, że w sobie samym walczy przeciw zewnętrznym mocom. Twierdzi bowiem: „Nie toczymy walki przeciw ciału i krwi, ale przeciw władzom i potęgom tego świata, panom tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym nieprawości na niebiosach” (Ef 6,12). Niebiosami nazywa się jednak czasem powietrze, w którym pojawiają się wiatry, chmury, nawałnice i burze. Tak też Pismo w wielu miejscach mówić: „Pan zagrzmiał z nieba” (Ps 17,14), „ptaki niebios” (Ps 8,9), „latające stworzenia niebios” (Mt 6,26), a oczywiste jest, że ptaki latają w powietrzu. Również my mamy zwyczaj powietrze nazywać niebem. Czy gdy pytamy o zachmurzenie, mówimy: „Jakie jest powietrze?” czy też „Jakie jest niebo?”. Powiedziałem to, żeby nikt nie sądził, że złe demony tam mieszkają, gdzie Bóg mieścił słońce, księżyc i gwiazdy. Te złe demony Apostoł nazywa „pierwiastkami duchowymi”, ponieważ także w boskich Pismach źli aniołowie nazywani są duchami. Dlatego zaś nazywa ich „panami tych ciemności”, że grzeszników, nad którymi oni panują, nazywa ciemnościami. Dlatego też w innym miejscu mówi: „Niegdyś byliście ciemnością, teraz zaś jesteście światłością w Panu” (Ef 5,8), ponieważ z grzeszników stali się sprawiedliwymi. Nie sądźmy więc, że diabeł ze swoimi aniołami zamieszkuje w najwyższym niebie, skoro wierzymy, że stamtąd spadł.

4.4. W taki sposób zaś pobłądzili manichejczycy, którzy mówią, że jeszcze przed założeniem świata istniał naród ciemności, który zbuntował się przeciw Bogu. Wierzą, że w tej walce wszechmogący Bóg nie mógł poradzić sobie inaczej niż przez wysłanie przeciw temu narodowi części siebie. Wodzowie tego narodu – jak oni twierdzą – pożarli część Boga i zostali poskromieni w taki sposób, że można było uczynić z nich świat. Mówią, że w ten sposób Bóg osiągnął zwycięstwo: przez wielkie niedole, cierpienia i nieszczęścia swoich członków. O tych członkach zaś mówią, że zmieszały się z ciemnymi wnętrznościami tych książąt, aby ich poskromić i przygasić ich wściekłość. Nie rozumieją, jak wielkim bluźnierstwem jest ich sekta, skoro wierzą, że wszechmogący Bóg walczył z ciemnościami nie przez stworzenie, które uczynił, ale przez swoją własną naturę: wierzyć w to jest niegodziwością. Niegodziwością jest także głoszenie, że ci, którzy zostali pokonani, stali się lepsi, skoro ich wściekłość została przytemperowania, natomiast natura Boga, która wygrała, stała się nędzniejsza. Twierdzą oni przecież, że przez tego rodzaju zmieszanie utraciła ona swoją rozumność i szczęśliwość, a została wplątana w liczne błędy i nieszczęścia. Nawet gdyby powiedzieli, że w części lub cała została oczyszczona, to jednak cały czas dopuszczaliby się wielkiej bezbożności przeciw wszechmogącemu Bogu, wierząc, że Jego część przez tak długi czas została wrzucona w błędy i kary bez żadnej winy grzechu. Tymczasem ci nieszczęśnicy ośmielają się tak daleko posunąć w swoich twierdzeniach, że mówią, że nie udało się oczyścić całej tej boskiej części, ale tę część, której nie zdołał oczyścić, dał radę jedynie związać, aby w ten sposób spoić i szczelnie zamknąć grób zła. I tak jest sobie tam ta nieszczęsna część Boga, która nic nie zgrzeszyła, ale cierpi w wiecznym więzieniu ciemności. Ci ludzie mówią te rzeczy, aby oszukać proste dusze. Ale któż jest aż tak prosty, żeby nie czuć, że to jest bluźnierstwo zawierające w sobie przekonanie o jakiejś konieczności, która pchnęła wszechmogącego Boga do tego, żeby swoją dobrą i niewinną część wydał na zalew takich nieszczęść i pokalanie taką nieczystością, że nie mógł całej wyzwolić, a czego nie zdołał wyzwolić musiał związać wiecznymi więzami? Kto więc nie znienawidzi tych poglądów? Kto nie zrozumie, że są bezbożne i nikczemne? Lecz oni, gdy chwytają ludzi, nie mówią o tych sprawach od razu, bo gdyby mówili, wszyscy by ich wyśmiali i unikali. Lecz wybierają fragmenty z Pism, których prości ludzie nie rozumieją, i przy ich pomocy zwodzą ludzi niedoświadczonych, pytając, skąd pochodzi zło. Tak właśnie czynią z tym fragmentem, w którym Apostoł pisze o „panach tych ciemności i pierwiastkach duchowych nieprawości na niebiosach” (Ef 6,12). Ci zwodziciele pytają człowieka, który nie rozumie boskich Pism, skąd wzięli się na niebie panowie ciemności, aby – gdy taki człowiek nie potrafi odpowiedzieć – pociągnąć go przez ciekawość. A każda dusza nieuczona jest ciekawska. Ten zaś, kto dobrze nauczył się wiary katolickiej i umocniony jest dzięki dobrym czynom i prawdziwej pobożności, chociaż nie zna ich herezji, to jednak da im odpowiedź. Nie można bowiem zwieść człowieka, który już poznał, co przynależy do wiary chrześcijańskiej nazywanej katolicką, rozszerzonej po całym świecie i odpornej dzięki Bożemu kierownictwu na wszystkich ludzi bezbożnych i grzesznych, a także na tych, którzy ją lekceważą.

5.5. Ponieważ więc powiedzieliśmy, że Paweł Apostoł stwierdził, że toczymy walkę przeciw panom ciemności i duchowym pierwiastkom nieprawości na niebiosach, i udowodniliśmy także, że „niebem” nazwana jest część powietrza najbliższa ziemi, to należy wierzyć, że toczymy walkę przeciw diabłu i jego aniołom, którzy cieszą się z naszych wewnętrznych burz. Przecież także w innym miejscu ten Apostoł nazywa diabła „księciem potęgi powietrza” (Ef 2,2). To miejsce, w którym mówi [o walce przeciw] „pierwiastkom duchowym nieprawości na niebiosach”, można jednak zrozumieć także w ten sposób, że to nie o aniołach, którzy się sprzeniewierzyli, mówi, że są w niebiosach, ale raczej o nas, o których w innym miejscu mówi: „nasza ojczyzna jest w niebie” (Flp 3,20), że to my, postawieni w niebiosach, to znaczy kroczący w duchowych nakazach Boga, toczymy walkę przeciw duchowym pierwiastkom nieprawości, które próbują nas oderwać od nieba. Ważniejsze jednak jest pytanie o to, jak możemy walczyć przeciw tym, których nie widzimy, i jak możemy zwyciężyć, aby głupcy nie myśleli, że mamy bić się z powietrzem.

6.6. Naucza zaś tego sam Apostoł, który mówi: „Nie walczę tak, jakbym uderzał w powietrze, ale opanowuję moje ciało, biorę je w niewolę, abym czasem nauczając innych, sam nie okazał się odrzucony” (1 Kor 9,26-27). Tak samo mówi: „Bądźcie moimi naśladowcami, jak ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 Kor 11,1). Na tej podstawie należy zrozumieć, że ten Apostoł także w sobie samym zatriumfował „nad mocami tego świata” (2 Kor 2,14), jak powiedział o Panu, którego naśladowcą się ogłasza. Naśladujmy więc go także i my, jak nas zachęca, i opanowujmy nasze ciało, bierzmy je w niewolę, jeśli chcemy zwyciężyć świat. Ten świat bowiem może zapanować nad nami przez swoje niedozwolone przyjemności, przepych i zgubną ciekawość, co znaczy tyle, że te sprawy, które na tym świecie przez prowadzącą do zguby miłość krępują miłujących rzeczy przemijających, zmuszają do służby diabłu i jego aniołom. Skoro zaś wyrzekliśmy się tych wszystkich spraw, weźmy nasze ciało w niewolę.

7.7. Żeby jednak ktoś nie dociekał czasem tego, w jaki sposób może się stać, że nasze ciało bierzemy w niewolę, łatwo można zrozumieć, o co chodzi i jak to się robi, jeśli najpierw sami poddamy się Bogu poprzez dobrą wolę i szczerą miłość. Bowiem każde stworzenie – czy chce, czy nie chce – poddane jest jedynemu Bogu i swojemu Panu. Nam jednak nakazuje się, byśmy służyli naszemu Bogu z całej woli. Człowiek sprawiedliwy służy w sposób wolny, zaś niesprawiedliwy skuty kajdanami. Jednak wszyscy służą boskiej opatrzności: jedni słuchają jak synowie i przez toj czynią to, co jest dobre, a drudzy związani są jak niewolnicy i w ten sposób dokonuje się w nich to, co jest sprawiedliwe. W taki bowiem sposób wszechmogący Bóg, Pan całego stworzenia, który „uczynił wszystko – jak zostało napisane – bardzo dobre” (Rdz 1,31), rozporządził tymi sprawami, że dobrze się dzieje zarówno ze złymi, jak i z dobrymi. Co bowiem dzieje się sprawiedliwie, dzieje się też dobrze. Sprawiedliwie zaś dobrzy są szczęśliwi i sprawiedliwie źli cierpią kary. A zatem zarówno z dobrymi jaki i ze złymi Bóg postępuje dobrze, ponieważ sprawiedliwie wszystko czyni. Dobrymi zaś są ci ludzie, którzy z całej woli służą Bogu, złymi zaś ci, którzy służą z konieczności: nikt bowiem nie wymyka się prawom Wszechmogącego. Czym innym jednak jest czynić to, co nakazuje prawo, a czym innym jest cierpieć to, co prawo nakazuje. Dlatego więc dobrzy postępują zgodnie z prawami, zaś źli zgodnie z prawami cierpią.

7.8. Niech nas nie porusza to, że w tym życiu sprawiedliwi doświadczają rzeczy bardzo ciężkich i trudnych według ciała, które noszą. Niczego przecież nie cierpią jako ludzie źli, dlatego już mogą powiedzieć to, co wychwalał i zapowiadał ten duchowy mąż, Apostoł mówiąc: „Chlubimy się w uciskach, wiedząc, że ucisk wyrabia cierpliwość, cierpliwość wytrwałość, wytrwałość zaś nadzieję, a nadzieja nie zawodzi, ponieważ miłość Boga rozlana jest w naszych sercach przez Ducha świętego, który został nam dany” (Rz 5,3-8). Jeśli więc w tym życiu, gdzie są tak liczne zawirowania, ludzie dobrzy i sprawiedliwi mogą, mimo znoszenia tak ciężkich rzeczy, nie tylko przyjmować je ze spokojem ducha, ale nawet chlubić się w miłości Bożej, to co mamy myśleć o tamtym życiu, które jest nam obiecane, gdzie nie będziemy doznawać żadnej przykrości ze strony ciała? Przecież nie w tym samym celu powstanie ciało sprawiedliwych, w którym powstanie ciało bezbożnych, ale jak jest napisane: „Wszyscy powstaniemy, ale nie wszyscy będziemy odmienieni” (1 Kor 15,51). Aby zaś ktoś nie uważał, że to odmienienie obiecane jest nie ludziom sprawiedliwym, lecz raczej niesprawiedliwym, i żeby nie myślał, że chodzi w nim raczej o karę, kontynuuje i mówi: „Umarli powstaną nieskazitelni i my zostaniemy odmienieni” (1 Kor 15,52). O wszystkich bowiem złych ludziach w ten sposób zostało rozporządzone, że zarówno każdy samemu sobie szkodzi, jak i wszyscy sobie nawzajem. Sięgają bowiem po to, co miłuje się na własną zgubę, a co łatwo można utracić, i rzeczywiście sami sobie zabierają to nawzajem, gdy występują przeciw sobie. I dlatego cierpią ci, którym zabrano rzeczy doczesne, ponieważ je miłują, ci zaś, którzy je zabierają, cieszą się. Lecz tego rodzaju radość jest ślepotą i największą nędzą: jeszcze bardziej bowiem wikła duszę i prowadzi ją w stronę większych cierpień. Przecież także ryba cieszy się, gdy nie widząc haczyka połyka jedzenie, ale gdy rybak zacznie ją wyciągać, najpierw skręcają się jej wnętrzności, a wreszcie wyrwana jest z całej tej swojej radości i to przez ten pokarm, którym się ucieszyła. A potem zostaje zjedzona. Takimi są wszyscy ludzie, którzy myślą o sobie, że są szczęśliwi na podstawie dóbr doczesnych: połknęli haczyk i włóczą się z nim w środku, ale przyjdzie czas, że poczują, jak wielkie cierpienie pożarli w swej chciwości. I dlatego dobrym źli nic nie potrafią zaszkodzić, bo zabierają im to, czego oni nie miłują, gdyż nikt nie może im zabrać tego, co miłują i przez co są szczęśliwi. Cierpienie zaś ciała zasmuca bardzo dusze złe, zaś dobre potężnie oczyszcza. I tak się dzieje, że zarówno zły człowiek, jak i zły anioł walczą przeciw zrządzeniem boskiej opatrzności, ale nie wiedzą, ile dobrego Bóg dzięki nim dokonuje. Nie więc według zasług służby, lecz według zasług niegodziwości otrzymują zapłatę.

Augustyn z Hippony, O walce chrześcijańskiej

Przekład: P. M. Szewczyk

Tłumaczymy dalej? Przekaż 50 PLN na cele charytatywne i dodaj stronę przekładu tego tekstu św. Augustyna


Przekład tego tekstu powstaje dzięki darowiznom na działania pomocowe prowadzone przez Stowarzyszenie „Dom Wschodni” w krajach Ojców Kościoła: na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Wiecej o projekcie „Ojcowie pomagają” można znaleźć tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *