Teksty Ojców

Cyprian z Kartaginy, O jedności Kościoła

(1) Skoro Pan naucza i mówi: „wy jesteście solą ziemi” i skoro nakazuje nam, żebyśmy byli prości w niewinności, a jednocześnie w tej prostocie roztropni, to cóż innego wypada nam czynić, bracia umiłowani, niż przewidywać, czuwając uważnym sercem rozumieć zasadzki podstępnego wroga i równocześnie strzec się, żebyśmy będąc odzianymi w Chrystusa, który jest mądrością Boga Ojca, nie okazali się mało rozumni w trosce o zbawienie? Nie prześladowania bowiem powinniśmy się obawiać i tego, co grozi na skutek otwartego zwalczania sług Bożych, których chce się podstępnie zniszczyć i pokonać. Łatwiej przychodzi ostrożność tam, gdzie źródło obawy jest oczywiste, i gdy wróg przyznaje się do swoich zamiarów, duch już wcześniej gotowy jest do walki. Bardziej należy bać się i wystrzegać wroga, gdy napada z ukrycia, gdy niczym wąż pełznie tajnymi przejściami oszukując pozorami pokoju[1]. To jest jego wieczna sztuczka, to jest zdradliwe i pełne podstępu kłamstwo, którym spowija człowieka. W ten sposób od razu na początku istnienia świata skłamał i przymilając się fałszywymi słowami oszukał niedoświadczoną duszę, która była w sposób nieostrożny łatwowierna. W ten sposób próbując kusić samego Pana, przypełzł ponownie i oszukiwał przybliżając się do Niego w ukryciu. Został jednak przejrzany i poskromiony, a właśnie dlatego przepadł, że został rozpoznany i odkryty.

(2) W ten sposób został nam dany przykład unikania dróg dawnego człowieka i wytrwałego kroczenia śladami zwycięskiego Chrystusa, byśmy nieostrożnie na nowo nie zostali pochwyceni w sidła śmierci, lecz byśmy byli uważni na niebezpieczeństwo i mieli udział w udzielonej nam nieśmiertelności. Możemy zaś mieć udział w nieśmiertelności w tylko jeden sposób: gdy zachowujemy przykazania Chrystusa, mocą których śmierć jest pokonana i zwyciężona. On sam przecież upomina mówiąc: „Jeśli chcesz otrzymać życie, zachowuj przykazania” (Mt 19,17), a także: „Jeśli będziecie czynić to, co wam nakazuję, to już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi” (J 15,14nn). Takich ludzi nazywa mocnymi i stałymi, solidnie zbudowanymi na skalistym fundamencie, którzy opierając się wszystkim burzom i huraganom świata pozostają nieporuszeni i trwają w niewzruszonej stałości. Pan mówi: „Kto słucha moich słów i je wypełnia, podobny jest do człowieka mądrego, który zbudował swój dom na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, nadeszły wichry i uderzyły w ten dom. A on nie upadł. Założony był bowiem na skale” (Mt 7,24nn). Musimy zatem uczyć się i wypełniać wszystkiego, czego nauczał i co czynił, musimy trwać przy Jego słowach. W innym przypadku jak człowiek może twierdzić, że wierzy w Chrystusa, jeśli nie czyni tego, co Chrystus nakazał czynić? Na jakiej podstawie otrzyma nagrodę za wiarę człowiek, który nie chce zachować wiary w przykazania? Z konieczności osłabnie, zabłąka się i porwany duchem kłamstwa będzie miotał się jak proch, który wiatr porywa. Nie przybliży się do zbawienia człowiek, który idąc nie trzyma się zbawiennej drogi prawdy.

(3) Musimy zatem wystrzegać się, umiłowani bracia, nie tylko niebezpieczeństw jasnych i czytelnych, ale także przebiegłego kłamstwa zwodzącego subtelnie. Przecież przyszło już światło dla narodów i zbawienna jasność wylała się na ludzi niosąc im ocalenie, tak że głusi otrzymywali zdolność usłyszenia duchowej łaski, ślepi otwierali swoje oczy na Boga, chorzy odzyskiwali wieczne zdrowie, chromi przebiegli do Kościoła i wielu modliło się czystym głosem zanosząc modlitwy. Przez przyjście Chrystusa nieprzyjaciel został odsłonięty i pokonany. Zobaczył porzucone posągi bogów i opustoszałe przez wielki tłum ludzi wierzących swoje siedziby i świątynie. Jakie wtedy nowe kłamstwo wymyślił subtelnie i podstępnie, żeby posługują się nazwą „chrześcijanin” oszukać ludzi nieostrożnych? Wynalazł herezje i schizmy, przy pomocy których podkopywał wiarę, zniekształcał prawdę i rozwiązywał jedność. Ludzi, których nie potrafi utrzymać w ślepocie dawnej drogi, zwodzi i oszukuje błędem nowej ścieżki. Wyrywa ludzi będących w Kościele. Gdy wydaje im się, że zbliżyli się do światła i wydostali z nocy tego świata, wylewa na nieświadomych niczego ludzi innego rodzaju ciemności. Skutkiem tego chociaż już nie stoją przy Ewangelii Chrystusa i nie zachowują Jego prawa, nazywają siebie chrześcijanami i chodząc w ciemnościach uważają, że mają światło. Tymczasem to nieprzyjaciel, który według słów Apostoła przybiera postać anioła światłości (2 Kor 11,14), przymila się do nich i zwodzi. Przygotowuje swoje sługi podstępnie niby jako służących sprawiedliwości, a oni bronią nocy zamiast dnia, zagłady zamiast zbawienia, rozpaczy pod płaszczykiem nadziei i przewrotności pod pozorem wiary. Przyjmują antychrysta pod nazwą Chrystusa. Skutkiem tego gdy kłamliwie wypowiadają nauki podobne do prawdy, prawdę subtelnie fałszują. Dzieje się tak, umiłowani bracia, gdy człowiek nie sięga do początku prawdy, nie szuka istoty i nie zachowuje nauki niebiańskiego mistrza.

(4) Gdyby ktoś się nad tymi sprawami dobrze zastanowił i je zbadał, nie ma potrzeby długiego debatowania nad nimi i argumentowania. Istnieje łatwe potwierdzenie wiary przy pomocy krótkiej drogi [wskazanej] przez prawdę. Pan mówi do Piotra: „Ja ci powiadam, że ty jesteś Piotrem, i na tej skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie zwyciężą. I tobie dam klucze Królestwa niebios: co zwiążesz na ziemi, będzie związane także w niebiosach, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane także w niebiosach” (Mt 16,18n). I znowu po swoim zmartwychwstaniu mówi do niego: „Paś moje owce” (J 22,15). Na nim jednym buduje swój Kościół i jemu zleca wypasanie swoich owiec. A chociaż wszystkim Apostołom po swoim zmartwychwstaniu powierza taką samą władzę i mówi: „Jak mnie posłał Ojciec tak i ja was posyłam: weźcie Ducha Świętego; i komu odpuścicie grzechy, będą mu odpuszczone, jeśli czyjeś zatrzymacie, będą zatrzymane” (J 25,21 – 23), to jednak w celu ukazania jedności ustanowił jedną katedrę i ustalił swoją mocą, że źródło tej jedności bierze początek od jednego człowieka. Bez wątpienia także pozostali Apostołowie byli tym, czym był Piotr, i otrzymali równy udział we czci i władzy, ale bierze to swój początek z jedności i to Piotrowi dane jest pierwszeństwo, aby jako jeden ukazał się Kościół Chrystusa i jako jedna katedra. Zarówno więc wszyscy są pasterzami jak i trzoda ukazana jest jako jedna, gdyż wypasają ją wszyscy Apostołowie jednomyślnie wznosząc ogrodzenie owczarni, aby Kościół Chrystusa ukazał się jako jeden. Na ten jeden Kościół wskazuje także Duch Święty w Pieśni nad pieśniami, gdy mówi ustami Pana: „Jedna jest moja gołąbka, moja doskonała, jedna jest dla swojego męża, wybrana swojej rodzicielki” (Pnp 6,9). Czy człowiek, który nie zachowuje tej jedności Kościoła, uważa, że zachowuje wiarę? Czy człowiek, który wyrzeka się Kościoła, sprzeciwia mu się i porzuca katedrę Piotra, na której Kościół jest założony, wierzy, że znajduje się w Kościele? Przecież także błogosławiony apostoł Paweł tego samego naucza i ukazuje misterium jedności mówiąc: „Jedno ciało i jeden duch, jedna nadzieja waszego powołania, jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg” (Ef 4,4-6).

(5) Powinniśmy mocno się trzymać tej jedności i jej bronić, a zwłaszcza będąc biskupami, którzy przewodzą w Kościele, abyśmy dowiedli, że także urząd biskupi jest jeden i ten sam oraz niepodzielony. Niech nikt nie zwodzi braterstwa kłamstwem! Niech nikt nie psuje prawdy wiary przewrotnym wiarołomstwem! Jest jeden urząd biskupi, w którym poszczególni biskupi mają pełny udział. Także Kościół, który rozciąga się w wiele stron na skutek płodnego rozrostu, jest jeden. Tak samo liczne są promienie słońca, ale jedno światło. Liczne są też gałęzie drzewa, ale jeden pień osadzony na mocnych korzeniach. I gdy z jednego źródła wypływają liczne strumienie, to chociaż wydaje się, że przez obfitość wypływającej wody wprowadza mnogość, w samym początku zachowana jest jedność. Wydziel promień słońca, a zobaczysz, że jedność nie dopuszcza podzielenia światła. Odłam gałąź od drzewa, odłamana cześć nie będzie potrafiła rosnąć. Odetnij strumień od źródła, a po odcięciu wyschnie. Tak samo też Kościół Pana jaśniejąc światłem rozsyłając swoje promienie po całej ziemi, a jednak jest jedno światło, które wszędzie dociera nie rozbijając jedności ciała. Swoje gałęzie rozciągnął po całej ziemi przez swoją bujną obfitość, rozszerzył się bardzo rozlewając obficie swoje strumienie, ale jest jedna głowa i jeden początek, jest jedna matka bogata w kolejne potomstwo. Rodzimy się jako jej płód, jej mlekiem jesteśmy karmieni, ożywia nas jej duch.

(6) Oblubienica Chrystusa nie może cudzołożyć, jest czysta i skromna. Zna jeden dom, zachowuje czystą wstydliwością świętość jednego łoża. Ona nas zachowuje dla Boga, ona przeznacza do Królestwa synów, których zrodziła. Każdy człowiek odłączony od Kościoła łączy się z cudzołożnicą i oddziela się od obietnic złożonych Kościołowi. Nie sięgnie po nagrodę Chrystusa człowiek, który porzuca Chrystusowy Kościół. Jest obcy, pozostaje poza wtajemniczeniem, jest wrogiem. Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za matkę. Jeśli potrafił przeżyć człowiek będący poza arką Noego, także przeżyje człowiek, który znajdzie się poza Kościołem. Pan przestrzega i mówi: „Kto nie jest za mną, jest przeciwko mnie, a kto nie gromadzi ze mną, rozprasza” (Mt 12,30). Przeciwko Chrystusowi działa człowiek, który niszczy zgodę i pokój [przyniesiony przez] Chrystusa: kto gromadzi ludzi gdzie indziej, poza Kościołem, rozprasza Kościół Chrystusa. Pan mówi: „Ja i Ojciec jesteśmy jedno” (J 10,30). Także w innym miejscu jest napisane o Ojcu, Synu i Duchu Świętym: „Trzej są jedno” (1 J 5,7). Czy ktokolwiek sądzi, że da się tę jedność pochodzącą z boskiej stałości i umocnioną niebiańskimi tajemnicami rozerwać w Kościele i podzielić rozwodem na skutek sprzecznych zamiarów? Kto nie zachowuje tej jedności, nie zachowuje prawa Bożego, nie zachowuje wiary w Ojca i Syna, nie zachowuje życia i zbawienia.

(7) Ten sakrament jedności, ten węzeł zgody zawiązanej w sposób nie do rozwiązania został ukazany, gdy – jak opowiada Ewangelia – tunika Pana, Jezusa Chrystusa nie została podzielona ani rozdarta, lecz o szatę Chrystusa rzucono losy. Kto miałby zatem przyodziać się w Chrystusa, otrzymuje całą szatę i wchodzi w posiadanie szaty nietkniętej i niepodzielonej. Boskie Pisma mówią tak: „Jeśli chodzi o tunikę, ponieważ nie była zszywana od góry, ale tkana w całości, powiedzieli do siebie: nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy losy, do kogo ma należeć” (J 19,23-24). Nosiła ona w sobie jedność zaczynającą się „od góry”, czyli pochodzącą z nieba, od Ojca. Człowiek, który ją otrzymał w posiadanie, nie mógł w żaden sposób jej rozciąć, ale otrzymał ją całą razem z jej solidnością nie do rozdarcia. Nie może nosić odzienia Chrystusa człowiek, który rozdziera i dzieli Kościół Chrystusa. Przeciwnie niż wtedy, gdy przy śmierci Salomona jego królestwo i lud zostały rozdarte, a prorok Achiasz spotkał na polu króla Jeroboama, rozdarł swoją szatę na dwanaście części i powiedział: „weź sobie dziesięć części, ponieważ tak mówi Pan: oto rozdzieram królestwo z ręki Salomona i tobie dam dziesięć bereł, zaś dwa berła będą należeć do niego ze względu na sługę mojego Dawida i ze względu na Jerozolimę, miasto, które wybrałem, aby tam położyć moje imię” (1 Krl 11,31nn). Skoro dwanaście plemion Izraela zostało rozdzielonych, prorok Achiasz pociął swoje ubranie. Ponieważ zaś lud Chrystusa nie może być podzielony, Jego tunika jest tkana w całości i jako taka nie jest dzielona między tych, którzy wchodzą w jej posiadanie: niepodzielona, zjednoczona, spojona ukazuje mocną zgodę ludu budowanego z nas, którzy przyoblekliśmy się w Chrystusa. Przez znak i sakrament szaty ogłosił jedność Kościoła.

(8) Kto więc będzie tak występny i przewrotny, tak zapamiętały w szale niezgody, by wierzył, że można, lub ośmielał się rozcinać jedność Boga, szatę Pana, Kościół Chrystusa? On sam upomina w swojej Ewangelii i naucza mówiąc: „będzie jedna trzoda i jeden pasterz” (J 10,16). Czy ktoś sądzi, że w jednym miejscu może być albo wielu pasterzy albo wiele trzód? Apostoł Paweł także wpaja nam i usilnie błaga i zachęca do tej jedności mówiąc: „Błagam was – mówi – bracia, w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy mówili to samo i by nie było wśród was podziałów; miejcie to samo myślenie i jedną opinię” (1 Kor 1,10). I znowu mówi: „Znoście siebie nawzajem w miłości, postępując w sposób wystarczający do zachowania jedności ducha we wspólnocie pokoju” (Ef 4,2nn). Uważasz, że może ostać się i żyć człowiek, który odchodząc od Kościoła wznosi sobie gdzie indziej inne mieszkanie? Tymczasem powiedziane jest do Rahab, która jest wyobrażeniem Kościoła: „Zgromadzisz u siebie, w twoim domu twojego ojca i twoją matkę, twoich braci i cały dom twojego ojca, i każdy, kto wyjdzie poza drzwi twojego domu, sam będzie sobie winien” (Joz 2,18nn). Tak samo sakrament Paschy w prawie Księgi Wyjścia nie zawiera nic innego jak tylko to, żeby w jednym domu spożywano baranka, którego zabijano jako zapowiedź Chrystusa. Bóg stwierdza mówiąc: „Będzie jedzony w jednym domu, nie wyrzucisz jego mięsa poza dom” (Wj 12,46). Nie można wyrzucać na zewnątrz ciała Chrystusa i świętości Pańskiej. Żadne inne miejsce nie jest domem dla wierzących poza jednym Kościołem. Na ten dom i na jednomyślność gospodarzy wskazuje Duch Święty w Psalmach i ogłasza mówiąc: „Bóg sprawia, że zgodnie mieszkają razem w domu”. W domu Boga, w Kościele Chrystusa ludzie zgodnie mieszkają trwając w porozumieniu i prostocie.

(9) Z tego powodu także Duch Święty przybył pod postacią gołębicy. Jest to zwierzę proste i radosne, bez goryczy żółci. Nie dziobie dziko, ani nie rozrywa brutalnie szponami. Lubi ludzkie siedzimy i zna życie w związku w jednym domu. Gdy wydają na świat potomstwo, synów wychowują w parze. Gdy przelatują w inne miejsce, trzymają się razem, swoje życie prowadzą wspólnie. Całowaniem dziobów okazują zgodę i pokój, we wszystkim jednomyślnie wypełniają to co należy. W Kościele powinniśmy okazywać taką prostotę i zachowywać taką miłość, byśmy naśladowali braterską miłość gołębi oraz szli za łagodnością i delikatnością jagniąt i owiec. Czego szuka w chrześcijańskim sercu wilcza dzikość, wściekłość psów, zgubny jad węży czy brutalność dzikich zwierząt? Należy być wdzięcznym, jeśli tego rodzaju rzeczy daleko są od Kościoła, aby swoją dzikością i zaraźliwą trucizną nie pożarły gołębi czy owiec. Nie może być razem w jednym związku gorycz ze słodyczą, ciemność ze światłem, posępność z pogodą, bitwa z pokojem, bezpłodność z płodnością, susza z nawadnianiem, wzburzenie ze spokojem. Niech nikt nie sądzi, że to dobrzy mogą odejść od Kościoła: wiatr nie porywa pszenicy, ani wichura nie wywraca solidnie zakorzenionego drzewa, ale burza miota pustymi plewami, a porywy wiatru wywracają chore drzewa. Apostoł Jan takich ludzi oskarża i uderza w nich mówiąc: „z nas wyszli, ale nie byli z nas. Gdyby bowiem byli z nas, razem z nami by pozostali” (1 J 2,19).

(10) Stąd często powstawały i obecnie powstają herezje, że przewrotny umysł nie zachowuje pokoju, że przewrotność dążąc do kłótni nie zachowuje jedności. Pan natomiast pozwala, żeby takie rzeczy miały miejsce i cierpliwie znosi pozostawiając decyzję wolności każdego człowieka, aby nienaruszona wiara ludzi wypróbowanych jaśniała światłem, gdy poszukiwanie prawdy bada nasze serca i umysły. Duch Święty przestrzega przez Apostoła i mówi: „Trzeba nawet, żeby były stronnictwa, aby ukazali się wśród was wypróbowani” (1 Kor 11,19). W ten sposób wypróbowywani są ludzie wierni, w ten sposób odkrywają się przewrotni i w ten sposób jeszcze przed dniem sądu, nawet tutaj już rozróżniane są dusze sprawiedliwych i niesprawiedliwych oraz oddziela się ziarno od plew. Z tego powodu pojawiają się ludzie, którzy bez boskiego zarządzenia sami się stawiają na czele zuchwałych uchodźców, czynią siebie przełożonymi bez żadnego legalnego ustanowienia i przyjmują sobie imię biskupa, chociaż nikt z biskupów im go nie daje. Na tych ludzi Duch Święty wskazuje [mówiąc] o zasiadających na katedrze zarazy, o pomorze i dżumie wiary, o kłamiących podstępnymi ustami, biegłych w psuciu prawdy i wypluwających zgubnymi językami trujący jad. Ich mowa zakrada się podstępnie niczym rak, a ich rozważania wprowadzają w serca i umysły ludzi prostych śmiertelną truciznę.

(11) Przeciw tego rodzaju ludziom wypowiada się głośno Pan, powstrzymuje przed nimi i przywołuje swój błądzący lud mówiąc: „Nie słuchajcie mów fałszywych proroków, po wizje, które mają w swoich sercach, ich zwodzą. Przemawiają, ale nie słowami z ust Pana. Mówią do tych, którzy odrzucają Słowo Boga: ‘Będziecie mieli pokój jak i wszyscy, którzy kroczą za własną wolą, na nikogo, kto kroczy w błędzie swojego serca, nie przyjdzie żadne zło’. Nie przemawiałem do nich, a oni prorokują. Gdyby trwali w moim istnieniu i słuchali moich słów, jeśli nauczaliby mój lud, odwróciłbym ich od ich złego sposobu myślenia” (Jr 23,16-17.21-22). Także tych ludzi Pan wskazuje ponownie i odsłania mówiąc: „Porzucili mnie, źródło żywej wody, a wykopali sobie popękane cysterny, które nie mogą zatrzymać wody” (Jr 2,13). Chociaż nie może być innego chrztu oprócz jednego, uznają, że mogą chrzcić. Obiecują po opuszczeniu źródła wody żywej łaskę wody żywej i zbawiennej! Tak naprawdę zaś nie obmywają tam ludzi, ale raczej ich brudzą, grzechy nie są odpuszczane, ale wręcz przeciwnie, pomnożone. Tego rodzaju narodzenie nie dokonuje się dla Boga, ale rodzą tych ludzi dla diabła. Ci, którzy zrodzili się przez kłamstwo, nie otrzymują obietnicy prawdy, a spłodzeni z bezbożności, tracą łaskę wiary. Nie mogą dojść do nagrody pokoju ludzie, którzy zniszczyli pokój Pański szaleństwem niezgody.

(12) Niech nie dają się zwodzić jakimś bezpodstawnym tłumaczeniem, skoro Pan powiedział: „Gdzie dwaj albo trzej zgromadzą się w imię moje, jestem pośród nich” (Mt 18, 20). Ludzie, którzy psują Ewangelię i fałszywie ją tłumaczą, wybierają końcowe słowa, a pomijają wcześniejsze, o części pamiętają, a część podstępnie wyciszają. Jak sami są odcięci od Kościoła, tak rozcinają myśl jednej wypowiedzi. Pan bowiem, gdy zalecał swoim uczniom jednomyślność i pokój, powiedział: „Mówię wam, że jeśli dwóch z was na tym świecie będzie zgodnych, o jakąkolwiek rzecz będziecie prosić, będzie wam udzielona przez mojego Ojca, który jest w niebie. Gdziekolwiek będzie dwóch lub trzech zebranych w moje imię, ja jestem z nimi” (Mt 18,19-20). Ukazał w ten sposób, że nie ze względu na liczebność proszących, ale na ich jednomyślność udzielana jest obfita łaska. „Jeśli dwóch” – mówi – „z was na tym świecie będzie zgodnych”, a zatem najpierw postawił jednomyślność, zgodę płynącą z pokoju umieścił na przedzie i zdecydowanie i z ufnością pouczył, abyśmy zgadzali się ze sobą. Jak zatem jest możliwe, żeby taki człowiek zgodził się z drugim, który nie zgadza się z ciałem samego Kościoła i z całością wspólnoty braterskiej? Jak jest możliwe, żeby dwóch lub trzech zebrało się w imię Chrystusa, jeśli wiadomo, że są oni oddzieleni od Chrystusa i Jego Ewangelii? To przecież nie my od nich, ale oni od nas odstąpili. A gdy potem narodziły się herezje i schizmy, gdy różne zgromadzonka sobie utworzyli, porzucili źródło i początek prawdy. Pan natomiast mówi o swoim Kościele i przemawia do tych, którzy są w Kościele, że jeśli będą zgodni, jeśli zgodnie z tym, co nakazał i zalecił, czyli zebrani we dwóch lub we trzech będą zgodnie się modlili, to chociaż są dwaj lub trzej, potrafią uzyskać u Bożego majestatu to, o co proszą. „Gdzie będzie dwóch lub trzech zgromadzonych w moje imię, ja – mówi – jestem z nimi” (Mt 18,20) , czyli z ludźmi prostymi i pełnymi pokoju, z bojącymi się Boga i zachowującymi Boże przykazania. Powiedział, że jest choćby z dwoma lub trzema, tak samo jak był z trzema młodzieńcami w ognistym piecu (Dn 3) i wśród szalejących płomieni trzymał ich przy życiu rosą Ducha, ponieważ zachowali prostotę w Bogu i jednomyślność między sobą. W taki sam sposób gdy dwaj apostołowie zostali zamknięci w więzieniu (Dz 5), ponieważ byli prości, ponieważ byli jednomyślni, udzielił im pomocy osobiście i sam po otwarciu drzwi więzienia postawił ich na forum, aby przekazywali tłumom Słowo, które wiernie wcześniej głosili. Kiedy więc Pan w swoich przykazaniach umieszcza to zdanie i mówi: „Gdzie będzie dwóch lub trzech zebranych w moje imię, ja jestem z nimi” (Mt 18,20), nie oddziela ludzi od Kościoła, który sam ustanowił i utworzył, ale ganiąc ludzi przewrotnych za niezgodę, wierzącym zalecając swoją wypowiedzią pokój ukazał, że raczej jest z dwoma lub trzema zgodnie modlącymi się ludźmi, niż z wieloma żyjącymi w niezgodzie, że więcej mogą uzyskać ludzie zgodni przez modlitwę kilku, niż pozbawiona zgody modlitwa wielu.

(13) Dlatego też wtedy, gdy nauczał sposobu modlitwy, dodał mówiąc: „A gdy stajecie do modlitwy, przebaczcie jeśli coś macie przeciw komuś, aby także wasz Ojciec, który jest w niebiosach, przebaczył wam grzechy” (Mk 11,23). Odwołuje od ołtarza człowieka, który przystępuje do złożenia ofiary skłócony z kimś, nakazuje mu najpierw pojednać się z braćmi i dopiero potem wrócić w pokoju wypełnić powinność wobec Boga (Mt 5,24). Bóg przecież nie spojrzał na ofiary Kaina, gdyż ten człowiek, który nie zachował pokoju z bratem przez powstałą między nimi niezgodę, nie zdołał zachować pokoju także z Bogiem. Jakiego rodzaju pokój obiecują sobie ci, którzy są nieprzyjaciółmi braci? Jakie ofiary według własnego przekonania składają ci, którzy są wrogami kapłanów? Czy ci, którzy gromadzą się poza Kościołem Chrystusa, sądzą może, że gdy się zgromadzą, jest z nimi Chrystus?

(14) Tacy ludzie nawet gdyby zostali zabici za wyznawanie Imienia, nie są przez przelaną krew obmyci z tego rodzaju nieczystości: nie można oczyścić nawet męką nieprzebłaganej i ciężkiej winy niezgody. Nie może być męczennikiem człowiek, który nie jest w Kościele, i nie dotrze do Królestwa człowiek, który porzucił tę wspólnotę, która ma królować. Chrystus dał nam pokój, nakazał nam być zgodnymi i jednomyślnymi, zlecił zachować nienaruszonym i nieskażonym przymierze miłości i życzliwości. Uczy też tego i potwierdza Paweł apostoł mówiąc: „Jeśli będę miał wiarę taką, że będę przenosił góry, ale nie będę miał miłości, jestem niczym. I jeśli rozdam cały mój majątek karmiąc ubogich i jeśli wydam moje ciało, abym płonął, ale nie będę miał miłości, nic mi nie pomoże. Miłość jest wielkoduszna, miłość jest łaskawa, miłość nie rywalizuje, nie działa źle, nie nadyma się, nie unosi się gniewem, nie zamyśla zła, miłuje wszystko, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję i wszystko znosi. Miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,2-11). Miłość – mówi – nigdy nie ustaje. Ona bowiem będzie zawsze istniała w Królestwie, ona w wieczności będzie trwała przez jedność głębokiego braterstwa. Nie może dotrzeć do Królestwa niebios niezgoda. Nagrody Chrystusa, który powiedział: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali jak ja was umiłowałem” (J 15,12), nie zdoła osiągnąć człowiek, który pogwałcił miłość Chrystusową przez wiarołomną niezgodę. Kto nie ma miłości, nie ma Boga. Oto wypowiedź błogosławionego apostoła Jana: „Bóg – mówi – jest miłością, kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,16). Nie mogą trwać w Bogu ci, którzy nie zechcieli być jednomyślni z Kościołem Boga. Chociaż paleni są w płomieniach i oddali swoje życie wydani na pastwę ognia czy rzuceni zwierzętom, nie będzie to wieńcem chwały za wiarę, ale karą za przewrotność, nie chwalebnym ukazaniem religijnej siły, ale obaleniem desperackich działań. Taki człowiek może zostać zabity, ale nie może otrzymać wieńca chwały. W taki sam sposób mówi o sobie, że jest chrześcijaninem, jak również diabeł często kłamie, że jest Chrystusem, przed czym sam Pan przestrzega i mówi: „Wielu przyjdzie w moje imię mówiąc: Ja jestem Chrystusem. I wielu oszukają” (Mk 13,6). Tak jak tego rodzaju człowiek nie jest Chrystusem, chociaż oszukuje przy pomocy imienia, tak nie może być postrzegany za chrześcijanina człowiek, który nie trwa w Jego Ewangelii i w prawdzie wiary.

(15) Prorokować, wyrzucać demony, czynić na ziemi wielkie cuda jest rzeczą na pewno wielką i niezwykłą, lecz nie osiąga Królestwa niebios człowiek, w którym dzieją się te rzeczy, jeśli nie kroczy drogą zachowywania tego co prawe i słuszne. Pan ogłasza to i mówi: „Wielu powie mi w tym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy w Twoje imię? Czy w Twoje imię nie wyrzucaliśmy demonów? Czy w Twoje imię nie dokonywaliśmy wielkich cudów? Wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości” (Mt 7,22n). Sprawiedliwość jest konieczna, aby człowiek mógł pozyskać przychylność Boga jako sędziego: należy być poddanym Jego przykazaniom i zaleceniom, aby nasze zasługi otrzymały odpłatę. Gdy Pan w swojej Ewangelii wskazuje w krótkim streszczeniu drogę naszej wiary i nadziei, mówi: „Bóg twój jest Bogiem jedynym. Będziesz miłował Pana, twojego Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą i całą swoją mocą. To jest pierwsze przykazanie. Drugie jest podobne do niego: będziesz miłował twojego bliźniego jak siebie samego. W tych dwóch przykazaniach zawiera się całe prawo i Prorocy” (Mk 12,20-31).  W swoim wykładzie nauczał równocześnie miłości i jedności i ujął dwoma przykazaniami wszystkich proroków oraz Prawo. Jaką zaś jedność zachowuje, jakiej miłości strzeże czy jaką ma na myśli człowiek, który zatruty szaleństwem niezgody rozdziera Kościół, niszczy wiarę, mąci pokój, godzi w miłość, znieważa misterium?

(16) Już wcześniej pojawiło się to zło, moi wierni bracia! Jednak obecnie nieszczęsna klęska tego zła wzrosła, a zatrute źródło zguby heretyckiej przewrotności i schizm zaczęło bardziej działać i bujniej się krzewić. Trzeba bowiem było, żeby tak się stało przy końcu świata, skoro Duch Święty zapowiada nam to przez Apostoła i przestrzega. „W ostatnich dniach – mówi – nastaną chwile trudne, ludzie będą samolubni, pyszni, wyniośli, pożądliwi, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, niewierni, oszczercy, nieumiarkowani, nielitościwi, nie miłujący dobra, zdradzieccy, zuchwali, nadęci głupotą, bardziej rozmiłowani w przyjemności niż w Bogu, zachowujący pozór religii, ale wyrzekający się jej mocy. Z takich wywodzą się ci, którzy włamują się do domów i porywają kobietki obciążone grzechami, kierowane różnymi pożądliwościami, które nieustannie się uczą, ale nigdy nie dochodzą do poznania prawdy. Jak Jamnes i Mambres sprzeciwili się Mojżeszowi, tak oni sprzeciwiają się Prawdzie, ale nie osiągną wiele. Ich brak wiedzy jawny będzie dla wszystkich, jak było w przypadku tamtych” (2 Tm 3,1-9). Wypełnia się wszystko, co zostało przepowiedziane, a ponieważ przybliża się już koniec świata, nadeszły również te rzeczy dla wypróbowania ludzi i jako dowód momentu dziejów. Skoro coraz bardziej wróg się wścieka, także błąd oszukuje, wzrasta zepsucie, rozpala się zawiść, pożądliwość zaślepia, bezbożność deprawuje, pych nadyma, niezgoda prowadzi do buntu, a złość do zguby.

(17) Niech jednak nie porusza nas ani nie niepokoi wielkie i nagłe wiarołomstwo wielu ludzi, a raczej niech wzmacnia to naszą wiarę, skoro prawda przepowiedziała te wydarzenia. Jeśli zgodnie z przepowiednią prawdy pojawili się tacy ludzie, to niech będzie to rodzajem przestrogi dla pozostałych braci, skoro także to zostało przepowiedziane, gdy Pan pouczał i stwierdzał: „Wy zaś strzeżcie się, oto wszystko wam przepowiedziałem” (Mk 12,23). Unikajcie, błagam was, bracia, tego rodzaju ludzi i oddalcie od siebie i waszych uszu niebezpieczne rozmowy jak śmiertelną zarazę, zgodnie z tym co jest napisane: „Zbuduj z cierni zagrodę dla twoich uszu i nie słuchaj nieprawego języka” (Syr 28,28,Vlg). A także: „W skutek złych rozmów psują się dobre obyczaje” (1 Kor 15,33). Pan naucza i upomina, że trzeba oddalić się od takich ludzi. Mówi bowiem: „Są ślepymi przewodnikami dla ślepych. Gdy zaś ślepiec prowadzi ślepca, razem wpadną w dół” (Mt 15,14). Wystrzegać się trzeba takiego człowieka i unikać każdego, kto został oddzielony od Kościoła. Jest bowiem przewrotny, grzeszy i sam na siebie wydaje wyrok potępienia. Czy może myśleć o sobie, że jest z Chrystusem, człowiek, który zerwał wspólnotę z Jego duchowieństwem i ludem? Nosi ze sobą tę broń przeciw Kościołowi, walczy przeciw rozporządzeniu Boga. Jest nieprzyjacielem ołtarza, buntownikiem wobec ofiary Chrystusa, przewrotny w wierze, bluźnierczy w religii. Jest nieposłusznym sługą, bezbożnym synem, wrogim bratem. Po potępieniu biskupów i porzuceniu kapłanów Boga ma śmiałość wznosić inny ołtarz, zanosić bezbożnym głosem inną modlitwę, bezcześcić prawdę Pańskiej Hostii przez fałszywe ofiary.  Nie wie, że kto na skutek zuchwałej bezczelności odrzuca porządek ustanowiony przez Boga, ściąga na siebie karę boskiego upomnienia.

(18) Tak Korach, Datan i Abiron, którzy próbowali zdobyć dla siebie wbrew Mojżeszowi i Aaronowi prawo składania kapłańskiej ofiary, zostali natychmiast ugodzeni karą za swoje wysiłki (por. Lb 16,16nn). Ziemia rozwarła swoje podwoje otwierając się aż do głębi swego łona i usunięcie gruntu spod nóg pochłonęło stojących na niej żywcem. Gniew znieważonego Boga uderzył nie tylko w tych, którzy byli sprawcami, ale także w pozostałych dwustu pięćdziesięciu uczestników tego buntu i stronników, którzy dołączyli do nich w tym zuchwalstwie. Ogień, który wyszedł od Pana, strawił ich wymierzając szybką karę oraz upominając w ten sposób i ukazując, że w Boga wymierzone jest to, co ludzie bezbożni próbują ludzkim wysiłkiem uczynić w celu zniszczenia Bożego porządku. Tak samo też król Ozjasz, gdy dokonując okadzeń i wbrew Prawu Bożemu przypisując sobie przemocą uprawnienie do złożenia ofiary, nie zechciał powstrzymać się i ustąpić wobec sprzeciwu podniesionego przez kapłana Azariasza, ugodzony został boską karą i na jego czole pojawiły się skazy i zmiany spowodowane przez trąd (por. 2 Krn 26,19). Naznaczony został za obrazę Pana na tej części ciała, gdzie naznaczani są ludzie cieszący się przychylnością Pana. Również synowie Aarona, którzy podłożyli pod ołtarzem ogień odmienny od tego, który nakazał podkładać Pan, natychmiast z miejsca zostali zabici dotknięci karą Pana.

(19) Tego rodzaju ludzi naśladują i idą za nimi ci, którzy po odrzuceniu Bożej tradycji kierują się ku obcym naukom i wprowadzają nauczanie pochodzące z ludzkiego ustanowienia. Tego rodzaju ludzi karci i upomina Pan mówiąc w swojej Ewangelii: „Odrzuciliście przykazanie Boże i ustanowiliście waszą tradycję” (Mk 7,9). Jest to cięższa zbrodnia niż ta, której dopuścili się ci, co upadli [w wierze], którzy jednak podjęli pokutę za grzech i przepraszają Boga w pełni Mu czyniąc zadość. W tym bowiem przypadku szuka się Kościoła i kieruje się ku niemu prośbę, a w tamtym Kościołem się gardzi. W tym przypadku mogła zachodzić jakaś konieczność,  a w tamtym to wolna wola trwa przy występku. W tym przypadku człowiek, który upadł, zaszkodził tylko samemu sobie, a w tamtym człowiek, który próbuje dokonać schizmy lub utworzyć heretyckie stronnictwo, zgubił wielu ciągnąc ich ze sobą. W tym przypadku zachodzi szkoda jednej duszy, w tamtym niebezpieczeństwo grozi wielu. Jest oczywiste, że także ten człowiek zgrzeszył, ale zrozumiał, poczuł żal i zapłakał, natomiast tamten będąc nadętym w swoim sercu i podobając się samemu sobie w swoich występkach odłącza synów od matki, odciąga owce od pasterza i wprowadza zamęt w misteria Boże. Człowiek, który upadł, raz zgrzeszył, tamten zaś grzeszy codziennie. Wreszcie człowiek, który upadł, przyjmując później śmierć męczeńską może osiągnąć obietnice Królestwa, zaś tamten będąc poza Kościołem, nawet jeśli zostanie zabity, nie zdoła osiągnąć nagrody obiecanej Kościołowi.

(20) Niech nikt się nie dziwi, bracia umiłowani, że nawet niektórzy z wyznawców posuwają się do tego rodzaju działania, że tak występnie jak ciężko grzeszą. Przecież złożenie wyznania wiary [podczas prześladowań] nie czyni człowieka wolnego od diabelskich zasadzek i nie daje mu na wieki bezpiecznego schronienia przed pokusami, niebezpieczeństwami, atakami i napaściami ze strony świata, póki znajduje się on na tym świecie. Gdyby tak było, nigdy nie dostrzeglibyśmy w wyznawcach kłamstwa, rozwiązłości czy cudzołóstwa, które przecież właśnie w niektórych widzimy, nad czym bolejemy i płaczemy. Kimkolwiek jest ten wyznawca, nie jest przecież większy, lepszy i milszy Bogu niż Salomon, który jak długo chodził drogami Pańskimi, tak długo zachował daną mu przez Pana łaskę, ale gdy porzucił drogę Pana, utracił również Pańską łaskę. Dlatego jest napisane: „Trzymaj to, co masz, aby ktoś inny nie otrzymał twojej korony” (Ap 3,11). Przecież Pan nie groziłby możliwością utraty korony sprawiedliwości, gdyby wraz z porzuceniem sprawiedliwości człowiek z konieczności nie porzucał także korony.

(21) Złożenie wyznania wiary [podczas prześladowania] jest początkiem chwały, a nie zasłużeniem już na koronę, nie czyni człowiekowi chwały, ale jest wstępem do godności. Skoro jest napisane, że „kto wytrwa do końca, będzie zbawiony” (Mt 10,22), cokolwiek dzieje się przed końcem jest stopniem, po którym wstępuje się na szczyt zbawienia, a nie kresem, który uważa się za osiągnięcie szczytu. Oto mamy wyznawcę, ale po złożeniu wyznania wiary [podczas prześladowań] jest on w jeszcze większym niebezpieczeństwie, ponieważ bardziej sprowokował wroga. Jest wyznawcą, więc tym bardziej winien trzymać się Ewangelii Pana, skoro dzięki Ewangelii otrzymał do Pana chwałę. Pan przecież mówi: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie, a komu powierzono większą godność, tym bardziej powinien służyć” (Łk 12,48). Niech więc nikt nie ginie przez przykład wyznawcy! Niech nikt nie uczy się na skutek sposobu postępowania wyznawcy niesprawiedliwości, pychy czy odstępstwa od wiary! Oto mamy wyznawcę. Niech będzie pokorny i cichy, niech będzie opanowany i zdyscyplinowany w swoim działaniu, aby człowiek nazywany wyznawcą Chrystusa, naśladował także Chrystusa, którego wyznaje. Skoro przecież On mówi, że „kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18,14) i skoro sam został wywyższony przez Ojca, ponieważ będąc Słowem, Mocą i Mądrością Boga Ojca sam siebie uniżył na ziemi, to jak może miłować wywyższanie się Ten, który zarówno zalecił nam swoim prawem uniżenie i sam otrzymał od Ojca imię ponad wszelkie imię jako nagrodę za uniżenie? Oto mamy wyznawcę Chrystusa, lecz nie jest nim, jeśli potem przez niego bluźni się majestatowi i godności Chrystusa. Niech język, który wyznał Chrystusa, nie rzuca przekleństw, nie wprowadza zamętu, nie wypowiada się wprowadzając spory i kłótnie, niech po słowach godnych chwały nie wyrzuca z siebie wężowego jadu przeciw braciom i kapłanom Boga. W przeciwnym razie, gdyby później stał się człowiekiem występnym i godnym pogardy, gdyby zmarnował swoje wyznanie przez złe postępowanie, jeśli skalałby swoje życie brzydką hańbą, jeśli wreszcie porzuciłby Kościół, w którym stał się wyznawcą, rozerwał zgodę jedności i zamienił wcześniejszą wiarę na późniejszą przewrotność, nie może chlubić się złożonym [podczas prześladowań] wyznaniem wiary jakby został wybrany do nagrody chwały, skoro właśnie z jego powodu tym bardziej naraża się na odpłatę za grzechy.

(22) Przecież między Apostołami Pan wybrał także Judasza, a jednak później Judasz Pana zdradził. Mimo to wiara i pewność Apostołów nie ustały z tego powodu, że zdrajca Judasz odpadł od nich społeczności. Tak samo w tym wypadku świętość i godność wyznawców nie zostały pomniejszone przez to, że złamana została wiara niektórych z nich. Błogosławiony Paweł tak wypowiada się w swoim liście: „Co z tego, że niektórzy z nich odstąpili od wiary? Czy ich niewierność unieważniła wierność Boga? Nie może tak być! Bóg bowiem jest prawdomówny, a każdy człowiek jest kłamcą” (Rz 3,3-4). Większa i lepsza część wyznawców trwa w pewności swojej wiary oraz w prawdzie prawa i nauki Pańskiej. Ci, którzy pamiętają, że z miłosierdzia Bożego dostąpili w Kościele łaski, nie odstępują od Kościoła i przez to otrzymują jeszcze większą chwałę za swoją wiarę, że oddzieleni od wiarołomstwa tych, z którymi byli złączeni wspólnym złożeniem wyznania wiary [podczas prześladowań], odsunęli się od występnego skażenia, a oświeceni światłem Ewangelii i promieniejąc czystym i jasnym blaskiem Pana tak są godni pochwały w działaniach na rzecz zachowania pokoju Chrystusowego, jak zwycięzcy byli w starciu z diabłem.

(23) Chciałbym więc, bracia umiłowani, doradzam to równocześnie i przekonuję, aby – o ile to możliwe – nikt z braci nie zginął i żeby matka radośnie nosiła w swoim łonie jedno ciało zgodnego ludu. Jeśli jednak zbawienna rada nie zdoła przywołać na drogę zbawienia niektórych przywódców schizm i autorów podziału, którzy trwają w ślepym i zatwardziałym uporze, to przynajmniej wy, pozostali, którzy daliście się złapać przez swoją prostotę, zostaliście wplątani na skutek błędu czy też oszukani jakąś przebiegłością kłamliwego podstępu, zerwijcie sidła kłamstwa, zawróćcie z manowców zbłąkane kroki i uznajcie prostą ścieżkę niebiańskiej drogi. Jest to zalecenie zgodne ze słowami Apostoła, który mówi: „Nakazujemy wam w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa, abyście odstąpili od wszystkich braci postępujących wbrew porządkowi i w niezgodzie z tradycją, którą od nas otrzymali” (2 Tes 3,6). Mówi też: „Niech nikt was nie zwodzi próżnymi słowami. Z ich powodu nadchodzi gniew Boga na synów buntu. Nie chciejcie mieć udziału z nimi” (Ef 5,6-7). Należy odsunąć się więc od ludzi występnych, czy wręcz uciekać, aby ktoś, kto łączy się z człowiekiem źle postępującym po ścieżkach błędu i występku, schodząc z drogi prawdy sam nie popadł w występek. Jeden jest Bóg, Chrystus jest jeden, Kościół Jego jest jeden, jedna jest wiara i jeden jest lud złączony spoiwem zgody w trwałą jedność ciała. Jedność nie może być podzielona, ani nie wolno rozdzielać jednego ciała przez rozłączanie członków ani rozrywać go w kawałki przez wydzieranie wnętrzności. Wszystko, co opuściłoby matczyne wnętrze, nie zdoła żyć i oddychać samodzielnie, traci podstawę swojego zdrowia.

(24) Duch Święty przestrzega nas i mówi: „Kim jest człowiek, który życia pragnie i miłuje oglądanie najlepszych dni? Powstrzymaj swój język od złego, a twoje wargi niech nie przemawiają podstępnie. Odstąp od zła, czyń dobro, szukaj pokoju i dąż do niego” (Ps 34,13-15). Człowiek, który poznał i umiłował więź miłości, musi szukać pokoju i iść za synem pokoju, musi powstrzymać swój język od zła podziału. Pan, gdy był już bardzo blisko swojej męki, dodał do swoich boskich nakazów i zbawiennych nauk takie zalecenie mówiąc: „Zostawiam wam pokój, daję wam mój pokój” (J 14,27). To nam dał jako dziedzictwo. Wszystkie dobra swoich obietnic i wszelkie nagrody związał z zachowaniem pokoju. Jeśli więc jesteśmy współdziedzicami Chrystusa, trwajmy w pokoju Chrystusa. Jeśli jesteśmy synami Bożymi, musimy być ludźmi czyniącymi pokój. „Błogosławieni – mówi – którzy wprowadzają pokój, ponieważ oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5,9). Wypada, żeby synowie Boży wprowadzali pokój, byli ludźmi łagodnego serca, prostymi w mowie, zgodnymi w uczuciach i wiernie związanymi węzłami jednomyślności.

(25) Taka jednomyślność istniała kiedyś za czasów apostołów. Tak zachowywał swoją miłość nowy lud wierzących, który strzegł przykazań Pana. Świadczy o tym boskie Pismo, które mówi: „Tłum tych, którzy uwierzyli, miał jedną duszę i serce” (Dz 4,32). I znowu: „Wszyscy trwali jednomyślnie na modlitwie wraz z kobietami i Marią, która była matką Jezusa, oraz z jego braćmi” (Dz 1,14). I właśnie dlatego, że zanosili skuteczne modlitwy, mogli w ufnością uzyskać wszystko, o co błagali u miłosierdzia Pańskiego.

(26) Pośród nas natomiast tak pomniejszyła się jednomyślność, że także hojność działania osłabła. Wtedy ludzie sprzedawali domy i posiadłości zdobywając dla siebie skarb w niebie i ofiarując pieniądze Apostołom, żeby rozdawali potrzebującym. Teraz zaś nawet dziesięciny nie dajemy z naszej własności, a co Pan nakazał sprzedać, raczej nabywamy i pomnażamy. Do tego stopnia obumarła w nas gorliwość wiary, do tego stopnia osłabła siła wierzących. Dlatego też Pan ze względu na nasze czasy mówi w swojej Ewangelii: „Gdy syn człowieczy przyjdzie – jak myślisz – czy znajdzie wiarę na ziemi?” (Łk 18,8) Widzimy, że dzieje się to, co zapowiedział. Nie ma żadnej wiary w bojaźni Bożej, w pełnieniu sprawiedliwości, w miłości, w działaniu: nikt nie myśli o grozie spraw przyszłych, nikt nie zważa na dzień Pański, na gniew Boga, na przyszłe kary za niewierność i wieczne męki postanowione dla ludzi wiarołomnych. Gdyby nasze sumienie miało wiarę, lękałoby się tego, a ponieważ zupełnie w to nie wierzy, nie lęka się. Gdyby zaś wierzyło, wystrzegałoby się, a gdyby się wystrzegało, uniknęłoby. Umiłowani bracia, wybudzajmy więc siebie nawzajem tak, jak to możliwe, a po wyrwaniu się ze snu dawnej bezczynności czuwajmy, żebyśmy zachowali i wypełnili nakazy Pana. Bądźmy takimi ludźmi, jakimi mamy być według Jego zalecenia przekazanego w słowach: „Niech wasze biodra będą przepasane, a w waszych rękach płonące pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi czekających na swojego pana, kiedy wróci z wesela, abyście otworzyli mu, gdy przyjdzie i zapuka. Błogosławieni słudzy, których przychodzący Pan zastanie na czuwaniu” (Łk 12,35-37). Trzeba, żebyśmy byli przepasani, aby nie przyłapał nas nieprzygotowanymi i splątanymi. Niech świeci i jaśnieje nasze światło w dobrych uczynkach, aby nas przeprowadziło z tej ciemności świata do blasku wiecznej jasności. Oczekujmy będąc zawsze gotowymi i czujnymi nagłego nadejścia Pana, aby gdy zapuka, nasza wiara nie była pogrążona w śnie i otrzymała od Pana nagrodę za czujność. Jeśli te przykazania będą wypełniane, jeśli będą zachowywane te upomnienia i wskazówki, nie zdoła nas pochwycić podczas snu diabelskie kłamstwo i jako czuwający słudzy będziemy rządzić za panowania Chrystusa.

Cyprian z Kartaginy, De unitate Ecclesiae (tł. P. Szewczyk)


Drogi Czytelniku,

bardzo się cieszymy Twoją obecnością na tym portalu! Cieszy nas Twoje zainteresowanie myślą, nauką i życiem Ojców Kościoła, bo sami jesteśmy głęboko przekonani, że Kościół dla swojej żywotności potrzebuje nieustannego czerpania z tych, których wybrał Bóg, żeby byli aż do końca istnienia świata jego Ojcami.

Nasz portal opiera się na pracy woluntarnej kilku osób, konieczne koszty (opłacenie serwera i podstawowych usług informatycznych) pokrywa Stowarzyszenie „Dom Wschodni – Domus Orientalis”. Jeśli chcecie wesprzeć rozbudowę portalu, będziemy wdzięczni za Wasze wsparcie. Dzięki przekazanym nam środkom, będziemy w stanie zrealizować dużo więcej tłumaczeń, nagrań filmowych i publikacji oraz dotrzeć do większego grona odbiorców.

Środki na portal Patres.pl można przekazać na konto:
mBank, 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388
W tytule przelewu należy podać: patres.pl

PRZEKAŻ 30 PLN PRZEKAŻ 50 PLN  PRZEKAŻ 100 PLN

Dziękujemy!



[1] W języku łacińskim czasownik „pełznie” brzmi „serpit” i od niego pochodzi łacińska nazwa węża: „serpens”, czyli dosłownie „pełzający”. Cyprian przywołuje tę grę słów mówiąc, że nazwa „wąż” pochodzi od czasownika „pełznąć”. Ze względu na brak tej gry słów w języku polskim dokładny przekład tego zdania jest niemożliwy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *