Kościół niebiański i ziemski zarazem
Problemem chrześcijaństwa jest to, że jest ono bardzo święte. Doświadczenie leżące u źródeł Kościoła – człowieczeństwo naszego Pana Jezusa Chrystusa – które jest drogowskazem dla chrześcijan każdego miejsca i czasu, każe nam zawsze mówić o rzeczach wzniosłych i świętych. Obracamy się w tak nieziemskim świetle, w tak wzniosłej nauce, że czasem wydaje się to nieludzkie, niedzisiejsze, a przez to obce. I wtedy chrześcijaństwo przegrywa. Bo jego siłą jest potężne umieszczenie tu i teraz, tego co jeszcze nie tu i nie teraz.
Dlatego kocham te miejsca w Piśmie i u Ojców, które przypominają, że skarb złożony został w glinianych naczyniach, że niebo zeszło na ziemię, że ten niebiański Kościół, w którym żyjemy, jest Kościołem na wskroś ziemskim: cały jest tam i cały tkwi po uszy tu, nisko, na ziemi. Święty Paweł pożarł się ze świętym Piotrem, a ludzi świętego Jakuba wyzywa od psów, okaleczeńców i złych pracowników. Bez skrępowania pisze, że jakiś Aleksander wyrządził mu wiele zła. Święty Atanazy w liście do Drakontiosa pisze o ludziach niegodnych spragnionych władzy w Kościele, a jego wierni skarżyli się cesarzowi, że jest człowiekiem gwałtownym, że używa przemocy i kradnie. Święty mnich Jan z Konstantynopola oskarżał swojego biskupa, świętego Jana Chryzostoma, że pławi się w luksusach, gardzi duchowieństwem i zmarnotrawił pieniądze Kościoła. Apoftegmaty Ojców pustyni opowiadają o mnichach, którzy poszli do miasta sprzedać rzeczy, które wyrabiali wśród modlitwy i postu na odludziu, a jeden z nich skorzystał z okazji i przespał się z jakąś kobietą. Przed chwilą zaś tłumaczyłem wzniosły traktat Nicetasa z Remezjany o nocnych czuwaniach modlitewnych, w którym biskup zaraz po wezwaniu czuwających, by mieli nie tylko oczy otwarte, ale także serce, dodał trzeźwo, by przed czuwaniem nie jedli i nie pili za dużo, bo potem się beka i czka, co nie jest przyjemne ani dla ludzi, ani dla Boga. Powołuje się przy tym na świętego Bazylego, który napisał: „Jak pszczoła ucieka od dymu, tak nieopanowane bekanie zawraca i odpycha dary Ducha Świętego”.
Ścieżka ortodoksji przebiega paradoksalnie, musi jednym spojrzeniem i słowem objąć rzeczy sprzeczne. Herezją jest widzenie w Kościele tylko zła: ci heretycy są jednak najczęściej poza Kościołem i głoszą swoje nauki w świecie. Jednak herezją jest także upieranie się, że wszystko w Kościele jest święte i wzniosłe. I na tę herezję musimy uważać, bo jej zdecydowanie więcej jest w środku Kościoła. Dlatego czasem warto powiedzieć, że biskupi bywają chciwi, brutalni i nieludzcy, że mnisi i mniszki miewają kontakty seksualne mimo złożonych ślubów, że ludzie po prostu bekają czasem na modlitwie. Tak, to bardzo ortodoksyjne zdanie Nicetasa z Remezjany: podczas modlitwy czasem się beknie lub czknie.
ks. dr Przemysław M. Szewczyk