Beda Czcigodny: uzdrowienie niewidomego pod Jerychem
Gdy więc Pan, Jego uczniowie i wielki tłum wychodzili z Jerycha, przy drodze siedział człowiek ślepy i żebrał, ponieważ gdy Pan zstąpił z nieba i gdy wielu spośród wiernych szło za Nim, a przede wszystkim ludzie wybrani od założenia świata wkraczali wraz z Nim w bramy Królestwa Niebieskiego, natychmiast naród pogan już od dawna ślepy z powodu niewiary słysząc o przybyciu Zbawiciela zaczął mieć nadzieję także na swoje zbawienie i oświecenie. Dlatego słusznie mówi się, że siedział obok drogi żebrząc. Żebrze bowiem siedząc obok drogi człowiek, który nie będąc jeszcze na drodze zbawienia i nie znając jej, usilnym dążeniem i zdobywaniem upragnionego zbawienia usiłuje do niej dotrzeć. A kto siedzi wytrwale bada prawdziwy kult religijny. W historii Korneliusza ukazane to zostało wyraźnie.
A co znaczyłoby to, że usłyszał, gdy przechodził, i że przywrócił mu światło, gdy się zatrzymał, jeśli nie to, że przez swoje człowieczeństwo ubogim jest ten, który przez boską moc oddalił od nas ciemności naszego umysłu? Przez to, że narodził się ze względu na nas i został umęczony, że zmartwychwstał i wstąpił do nieba, oznacza jakby Jezus przeszedł, ponieważ z pewnością jest to działanie w czasie, ale oświecił niewidomego zatrzymując się, ponieważ wieczność Słowa nie przechodzi jak tego rodzaju czasowe działanie, ale Słowo trwając w sobie odnawia wszystko. Boże „stanie, zatrzymywanie się” oznacza kierowanie wszystkimi rzeczami zmiennymi przez niezmienny zamysł. On więc, gdy przechodząc usłyszał wołania błagalnika, zatrzymując się przywrócił mu światło, ponieważ nawet jeśli z naszego powodu znosił rzeczywistości doczesne, to jednak światła udzielił nam z tej rzeczywistości, w której nie zna zmienności.
A ten człowiek błagał Boga, którego czcił, licznymi modlitwami, by uznał go za godnego oświecenia.
Gdy usłyszał, że Jezus Nazarejczyk przechodzi, zaczął wołać i mówić: „Synu Dawida, Jezusie, ulituj się nade mną”. I wielu nastawało na niego, żeby zamilkł. A on tym głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną”.
Słysząc Jezusa ślepiec błaga Go o litość i chociaż wielu mu tego zabrania, nie przestaje wołać, ponieważ naród pogan dążył do udziału w Chrystusie z powodu wielkiej sławy Jego imienia. Najpierw zaś sprzeciwiało się wielu Żydów, jak czytamy w Dziejach Apostolskich, a następnie także poganie przez jeszcze bardziej gorzkie i intensywniejsze prześladowania często usiłowali przeszkodzić światu, który miał być oświecony i uzdrowiony, w przywoływaniu Chrystusa, jednak szalony gniew wrogów nie zdołał pozbawić tych, którzy przeznaczeni byli do życia wiecznego, udzielonego im zbawienia.
I zatrzymując się Jezus nakazał, żeby go zawołać.
Oto zatrzymuje się ten, który wcześniej przechodził. W ten sposób Pan pouczył nas o tym, co mogliśmy zrozumieć o Jego człowieczeństwie i boskości. Przechodząc bowiem usłyszał wołającego Go ślepca, zaś zatrzymując się dokonał cudu oświecenia.
I wołają niewidomego mówiąc mu : bądź dobrej myśli, wstań, woła cię.
Pan przywołuje do siebie wołającego ślepca, gdy przez świętych głosicieli posyła do narodu pogan, spragnionego poznania prawdy, swoje słowo. Ci bowiem, którzy wołają ślepca, nakazują mu być dobrej myśli, wstać i przyjść do Pana, czynią to, gdy przepowiadając słowo ludziom nieuczonym nakazują im mieć nadzieję zbawienia, porzucić gnuśność wad i zabrać się za zabieganie o cnoty, które nagradzane jest oświceniem. Mówią wówczas wraz z prorokiem: „Przybliżcie się do Niego, a zostaniecie oświeceni” oraz: „Wstań, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”. A ponieważ pierwotny Kościół rekrutujący się z pogan płonął tak wielkim pragnieniem światła obiecanego w Chrystusie, że wielu porzuciło bogactwa świata i nadzy podążyli drogą życia ewangelicznego, skoro zasłużyli na posiadanie wiecznego skarbu w niebie, dlatego słusznie dodano o mającym otrzymać oświecenie ślepcu: zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Niego. Zrzuca z siebie płasz i staje na nogi, aby przychodząc znaleźć oświecenie u Chrystusa, ten człowiek, który po odrzuceniu więzów świata szybkim krokiem umysłu zbliża się do dawcy wiecznego światła.
I odpowiadając mu Jezus powiedział: co chcesz, żebym ci uczynił? A ślepiec powiedział: Rabbuni, abym przejrzał.
Czy ten, który potrafił przywrócić światło, nie wiedział, czego chciał ślepiec? Lecz chce, byśmy prosili Go o to, o czym wcześniej już wie, że Go poprosimy i nam tego udzieli. Upomina nas bowiem, żebyśmy natrętnie się modlili, a jednak mówi: Ojciec wasz wie, czego wam potrzeba, zanim Go poprosicie. Do tego więc zachęca, by prosić, zachęca do tego, by pobudzać serce do modlitwy. Dlatego również ślepiec od razu dorzucił: „Rabbuni, abym przejrzał”. Oto ślepiec u Pana szuka nie złota, ale światła, lekceważy szukanie czegokolwiek oprócz światła, ponieważ nawet jeśli ślepiec miałby wszystko, czego by pragnął, bez światła nie może zobaczyć, co posiada. Naśladujmy zatem tego człowieka, o którym słyszymy, że został zbawiony na ciele i duszy, i nie szukajmy u Pana fałszywych bogactw, ani ziemskich darów i przemijających zaszczytów, ale światła, tego światła, które możemy oglądać tylko wraz z aniołami, którego żaden początek nie rozpoczyna, ani żaden koniec nie ogranicza, do którego to prawdziwego światła drogą jest wiara. Dlatego słusznie do ślepca, który miał być oświecony, najpierw powiedział:
Idź, twoja wiara cię ocaliła. I natychmiast – mówi – przejrzał i szedł za Nim drogą.
Widzi i idzie za Nim ten, kto wykonuje dobre dzieła, widzi zaś, ale nie idzie za Nim ten, kto rozumie, co jest dobre, ale nie zważa na czynienie dobra. Idzie bowiem za Jezusem ten, kto Go naśladuje. Dlatego też mówi: „Jeśli ktoś mi służy, niech idzie za mną”. Patrzmy zatem dokąd idziemy, byśmy zasłużyli na kroczenie za Nim.