Beda Czcigodny: o kiełkującym ziarnie i pozornej małości Ewangelii
Jezus powiedział do tłumów: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jakby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”.
Człowiek rzuca w ziemię ziarno, gdy zasiewa w swoim sercu dobre pragnienie. I po tym jak zasiał ziarno, śpi, ponieważ już w nadziei spokojny jest o dobre dzieło. Kiełkuje zaś ono w nocy i w dzień, ponieważ dokonuje postępu pośród przeciwności i w czasie pomyślnym. A ziarno kiełkuje i rośnie, podczas gdy on nie wie jak to się dzieje, ponieważ nawet gdy cały czas nie jest w stanie zmierzyć swojego wzrostu, to raz zapoczątkowana cnota prowadzona jest do doskonałości. Ziemia zaś sama z siebie wydaje plon, ponieważ na skutek poprzedzającej go łaski ludzki umysł spontanicznie kieruje się ku owocom dobrego dzieła. Jednak ta ziemia najpierw wydaje z siebie źdźbło, potem kłos i wreszcie pełne ziarno w kłosie. Wydanie źdźbła oznacza kruchość początkującego dobra. Źdźbło staje się kłosem, gdy cnota zaczęta w duszy dociera do doskonałości dobrego dzieła. Wydaje zaś owoc pełnego ziarna w kłosie, gdy człowiek dochodzi już do tak wielkiej cnoty, że może być silny i doskonały w działaniu. „A gdy stan zboża na to pozwala, natychmiast zapuszcza sierp, ponieważ pora już na żniwo”. Wszechmogący Bóg bowiem, gdy ziemia wyda owoc, zapuszcza sierp i ścina swoje żniwo, ponieważ gdy kogoś doprowadzi do doskonałości w działaniu, przerywa jego doczesne życie wydając wyrok, aby swoje ziarno zwieźć do niebiańskich spichlerzy. Gdy więc poczynają się w nas dobre pragnienia, rzucamy w ziemię ziarno. Gdy zaś zaczynamy działać poprawnie, jesteśmy źdźbłem. Gdy natomiast dorastamy do doskonałości w dobrym działaniu, stajemy się kłosem. Gdy umocnimy się w doskonałości takiego działania, wtedy przynosimy owoc pełnego ziarna w kłosie. Niech więc nikt nie zwraca uwagi na dobre postanowienie, jak długo jest jeszcze nieumocnione w umyśle, ponieważ zboże Boga zaczyna od źdźbła, aby stało się ziarnem.
Mówił jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy. Gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi”.
Królestwem Boga jest przepowiadanie Ewangelii oraz znajomość Pism, która prowadzi do życia, a o której powiedział do Żydów: „Zabrane wam zostanie Królestwo Boga i dane narodowi, który wyda jego owoce” (Mt 21,43). Podobne więc jest Królestwo Boga do ziarna gorczycy, które – według Ewangelii Mateusza – „jakiś człowiek wziął i posiał na swoim polu” (Mt 13,31). Wielu rozumie to tak, że człowiekiem, który je wsiewa jest Zbawiciel, ponieważ On dokonuje zasiewu w duszach ludzi wierzących. Inni zaś rozumieją, że to sam człowiek dokonuje zasiewu w ziemi, czy też na swoim polu, to znaczy w sobie samym, w swoim sercu. Kim jest ten, kto zasiewa, jeśli nie nasz umysł i duch? Kto bierze ziarno przepowiadania i podlewa zasiew wodą wiary, sprawia, że na polu jego wnętrza ono kiełkuje.
„Lecz zostaje wsiane – mówi – wyrasta i staje się większe od innych jarzyn. Wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”.
Przepowiadanie Ewangelii jest czymś bardzo małym pośród wszystkich nauk. Przy pierwszym nauczaniu nie budzi zaufania, że jest prawdą, skoro przepowiada śmierć człowieka Pana i Boga oraz zgorszenie krzyża. Odnieś tego rodzaju nauczanie do nauk filozofów, ich ksiąg, blasku, wymowy i stylu ich wypowiedzi, a zobaczysz jak mniejsze od pozostałych nasion jest nasienie Ewangelii. Lecz gdy tamte rosną nie wykazują niczego frapującego, niczego żywego, niczego życiodajnego. Wszystko to wyrzuca z siebie rzeczy wątłe i słabe, jak zieleninę i trawę, która wyrasta i ginie. Natomiast to przepowiadanie, które na początku wydaje się małe, gdy zostaje zasiane czy to w duszy wierzącego, czy w całym świecie, nie wyrasta na zieleninę, ale urasta w drzewo, jak u innych Ewangelistów jest to powiedziane otwarcie. Idzie więc ku górze ziarno gorczycy wsiane w ziemię czy też pole Pana i z zieleniny zmienia się w drzewo, którego naturą jest wysokość, szerokość i płodność przekraczające naturę wszystkich traw. Wielka jest bowiem wysokość tego drzewa, ponieważ przepowiadanie Ewangelii unosi umysły swoich słuchaczy ku upragnionym sprawom niebiańskim. Ramiona są rozciągnięte, ponieważ przez głosicieli, którzy z niego się narodzili, objęło krańce świata. Potężna jest jego trwałość, ponieważ prawda, którą głosi, nie ma żadnego kresu. W jego cieniu mieszkają ptaki niebiańskie, ponieważ dusze wierzących przyzwyczajone zostały wzlatywać pragnieniem k sprawom niebiańskim i lekceważąc pragnienia rzeczy doczesnych wznosić serce ku górze, zgodnie z tym, co mówi Psalmista: „Będę pokładał nadzieję w ochronie skrzydeł Pana” (Ps 91,4). Dlatego też oblubienica w Pieśni nad pieśniami, to znaczy jeden Kościół gromadzący wiele dusz świętych, chlubi się i mówi: „W cieniu skrzydeł tego, którego zapragnęłam, usiadłam i jego owoc jest słodki dla mego podniebienia” (Pnp 2,3). Znaczy to tyle jakby otwarcie powiedzieć: Oddałam się – po odrzuceniu pociechy pozostałych – pod opiekę tego, którego zapragnęłam zobaczyć, i jego obecność i wygląd są radością i słodyczą dla mojego serca, a cokolwiek jest poza nim zaczęłam lekceważyć, a nawet mnie drażni.
„W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom”.
Nie zostało to powiedziane w tym sensie, że żadnego kazania otwarcie nie głosił do tłumów, ale tylko przemawiał do nich w przypowieściach. Raczej w takim sensie, że trudno jest znaleźć jakieś jego kazanie, w którym coś nie byłoby nie byłoby zmieszane z przypowieściami.
Beda Czcigodny, Komentarz do Ewangelii Marka
Tłum. P.M.Szewczyk