Teksty Ojców

Beda Czcigodny, Niewiasty u grobu

A gdy minął szabat, Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba, i Salome kupiły wonności, aby pójść namaścić Jezusa.

W Ewangelii Łukasza jest napisane, że kiedy wróciło od grobu przygotowały wonności i olejki, jednak zachowały spoczynek szabatu zgodnie z przykazaniem (Łk 24,56). Przykazanie Prawa bowiem stanowiło, żeby w szabat od wieczoru do wieczoru zachować spoczynek, dlatego te pobożne kobiety po pochowaniu Pana jak długo można było pracować, czyli aż do zachodu słońca, zajęte były przygotowywaniem olejków – jak pisze Łukasz – i ponieważ wtedy z powodu krótkości czasu nie zdołały przeprowadzić sprawy do końca, gdy tylko minął szabat, czyli gdy zaszło słońce, i gdy można było pracować wróciły kupić wonności, jak relacjonuje Marek, aby rano pójść namaścić Jego ciało. Przez przepis prawny nie mogły pójść do grobu w sobotę, gdy zapadał wieczór zapowiadający już noc.

A wczesnym rankiem dzień po szabacie przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło.

W pierwszy dzień po szabacie, czyli w dzień po dniu odpoczynku, który teraz zwyczajem kościelnym ze względu na zmartwychwstanie Pana Zbawcy nazywa się dniem Pańskim. To samo zaś oznacza „dzień po szabacie” czy też „dzień po dniu szabatu”, czyli po odpoczynku, który zachowywany jest w szabat.

Święte kobiety zatem, które chodziły za Panem, przyszły do grobu z wonnościami i jak żyjącego miłowały, tak wobec umarłego zachowywały gorliwość miłowania. I my więc, którzy wierzymy w Tego, który umarł, jeśli tylko szukamy Pana będąc pełnymi woni cnót wraz z zamiarem czynienia dobrych uczynków, naprawdę przychodzimy z wonnościami do Jego grobu. A to, że kobiety przyszły do grobu wczesnym rankiem, gdy słońce wzeszło, czyli gdy już niebo na wschodzie zaczynało jaśnieć, stało się z pewnością w tym celu, żeby przez historyczną bliskość wschodzącego słońca ukazany został naszemu rozumowi wielki żar miłości poszukiwania i znajdywania Pana oraz żeby dany nam został duchowy przykład składania Panu woni dobrych uczynków i słodyczy modlitw z obliczem pełnym światła i wśród pokonanych ciemności wad.

I mówiły do siebie nawzajem: kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu? Lecz gdy spojrzały, zobaczyły odsunięty kamień, a był on bardzo duży.

W jaki sposób kamień został odwalony przez anioła, opowiada dokładnie Mateusz. Jednak odwalenie kamienia w sposób mistyczny wskazuje na otwarcie sakramentów Chrystusa, które przez literę Prawa trzymane były w ukryciu. Prawo bowiem wypisane jest w kamieniu, a po odrzuceniu jego osłony, ukazaniu chwały zmartwychwstania i zniszczeniu dawnej śmierci, zaczyna się głoszenie całemu światu wiecznego życia, którego mamy oczekiwać.

A wchodząc do grobu zobaczyły młodzieńca siedzącego po prawej stronie, okrytego białą szatą, i przestraszyły się.

Wchodząc od wschodu do tego okrągłego pomieszczenia, które wykute było w skale, zobaczyły anioła siedzącego po południowej stronie tego miejsca, gdzie położone było ciało Jezusa. Było to po prawej stronie dlatego, że z pewnością ciało, które leżąc na wznak miało głowę ułożoną w stronę zachodu, musiało prawą stronę mieć ku południowi. Mateusz natomiast pisze, że anioła, który odwalił kamień od wejścia do grobu, najpierw zobaczyły siedzącego na tym kamieniu, jak nakazał im wejść do miejsca, gdzie Pan był położony, i zobaczyć, że powstał już z martwych (zob. Mt 28,1-6). Łukasz pisze, że wchodząc go grobu, zastały w środku dwóch stojących aniołów. Te więc niewiasty widzą aniołów, które przyszły z wonnościami, ponieważ te umysły spoglądają na obywateli górnego świata, które przez święte pragnienie zbliżają się do Boga z cnotami.

Musimy też zwrócić uwagę na to, jakie ma znaczenie fakt, że spostrzegły anioła siedzącego po prawej stronie. Na co bowiem wskazuje się przez lewą stronę, jeśli nie na obecne życie? Zatem co przez stronę prawą, jeśli nie życie wieczne? Dlatego napisane jest: „Jego lewa ręka jest pod moją głową, a prawa jego ręka obejmuje mnie” (Pnp 8,3). Kościół położył lewą rękę Boga, czyli pomyślność obecnego życia, jakby za głowę, bardziej odczuwając pragnienie najwyższej miłości. Natomiast prawa ręka Boga obejmuje Kościół, ponieważ pozostaje on pod Jego wiecznym błogosławieństwem, otoczony całą miłością. Ponieważ więc nasz Zbawiciel wyszedł poza zepsucie obecnego życia, słusznie anioł, który przyszedł zwiastować Jego wieczne życie, siedział po prawej stronie. Pojawił się też on w białych szatach, ponieważ ogłaszał radość naszego święta. Biel szat ogłasza przecież blask naszej uroczystości. Powiemy „naszej” czy „jego”? Żeby ująć to bardziej prawdziwie, powiedzmy i „jego”, i „naszej” uroczystości. Przecież zmartwychwstanie naszego Zbawcy było zarówno naszym świętem, ponieważ doprowadziło nas do nieśmiertelności, jak i wzbudziło świąteczną radość u aniołów, ponieważ przywrócenie nas do spraw niebiańskich dopełniło ich liczby. W dzień zatem zarówno swojej, jak i naszej uroczystości anioł pojawił się w białych ubraniach, ponieważ podczas gdy my jesteśmy przywracani wysokim rzeczywistościom przez zmartwychwstanie Pańskie, naprawiane są szkody wyrządzone niebiańskiej ojczyźnie.

Ale posłuchajmy już, co powiedziano do przychodzących kobiet.

„Nie bójcie się. Szukacie ukrzyżowanego Jezusa z Nazaretu. Powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go położyli”.

Mówi: „Nie bójcie się”, i ujmując to otwarcie stwierdza właściwie: niech boją się ci, którzy nie miłują nadejścia obywateli z wysoka, niech trwożą się ci, którzy uciskani cielesnymi pragnieniami nie mają nadziei na dołączenie do ich społeczności. Wy zaś czemu się boicie widząc swoich współobywateli?  Dlatego również Mateusz opisując ukazującego się anioła mówi: „A jego postać była niczym błyskawica i ubranie jego jak śnieg” (Mt 28,3). W błyskawicy bowiem zawiera się największy strach, a w śniegu urok jasności. Ponieważ więc wszechmogący Bóg jest zarówno przerażający dla grzeszników, jak i urokliwy dla sprawiedliwych, słusznie anioł będący świadkiem Jego zmartwychwstania ukazał się w błyskawicy oblicza i bieli szaty, aby przez sam swój wygląd przerazić grzeszników i uspokoić ludzi pobożnych.

Szukacie Jezusa z Nazaretu.

„Jezus”, na język łaciński tłumaczy się jako Zbawiciel, czyli Zbawca. I ponieważ wielu wówczas mogło być określonymi tym imieniem (jednak nie z istoty, ale z nazwy), dodane zostało także miejsce, aby było jasne, o którym Jezusie mowa: „z Nazaretu”, następnie podaje powód: „ukrzyżowanego” i dorzucił: „zmartwychwstał, nie ma Go tu”. „Nie ma Go tu” zostało powiedziane odnośnie do obecności ciała o tym, którego jednak nigdzie nie brakowało przez obecność majestatu.

Ale idźcie i powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi, że uprzedzi was do Galilei.

Musimy zapytać, dlaczego przy wymienianiu uczniów Piotr wskazany został po imieniu. Gdyby anioł nie wspomniał po imieniu o tym, który wyparł się mistrza, nie śmiałby przyjść razem z uczniami. Został więc nazwany po imieniu, aby na skutek tego, że się wyparł, nie stracił nadziei.

W tym miejscu musimy się zastanowić, dlaczego wszechmogący Bóg pozwolił, żeby ten, którego postanowił postawić nad całym Kościołem, przestraszył się głosu służącej i wyparł się Go. W przebaczeniu dostrzegamy akt wielkiej miłości i ten, który miał być pasterzem Kościoła, nauczył się przez własną winę, w jaki sposób musi litować się nad innymi. Dlatego najpierw ukazał mu jego samego i wtedy postawił go nad innymi, aby na podstawie własnej słabości nauczył się, jak miłosiernie znosić słabości innych ludzi.

Beda Czcigodny, In Marci Evangelium Tractatus, 16.

Tłum. Przemysław M. Szewczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *