Teksty Ojców

Beda Czcigodny: Kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim

Po wyjściu stamtąd przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Uczył bowiem swoich uczniów i mówił im, że Syn człowieczy będzie wydany w ręce ludzi, zabiją Go, a zabity powstanie trzeciego dnia.

Zawsze miesza ze sprawami pomyślnymi smutne, aby gdyby nadeszły niespodziewanie, nie przestraszyły apostołów, lecz by znieśli je po uwczesnym przemedytowaniu w duszach. Skoro jednak zasmucił ich tym, że miał być zabity, musiał ich ucieszyć stwierdzeniem, że trzeciego dnia powstanie.

A oni nie rozumieli tych słów, lecz bali się Go pytać.

Ta niewiedza uczniów rodzi się nie tyle z tępoty ich umysłu, co raczej z miłości do Zbawiciela, bo będąc cały czas cieleśni nie potrafili ani poznać misterium krzyża, ani uwierzyć, że ma umrzeć ten, którego uznali za prawdziwego Boga. I ponieważ przywyli do słuchania Go, gdy przemawiał często przez obrazy, przerażeni perspektywą Jego śmierci chcieli również to, co otwarcie mówił o swoim wydaniu i męce, zrozumieć jakoś symbolicznie.

I przyszli do Kafarnaum. A gdy byli w domu, zapytał ich: o czym rozmawialiście w drodze? A oni milczeli, bowiem w drodze sprzeczali się między sobą, kto wśród nich jest największy.

Wydaje się, że sprzeczka uczniów o przymat wzięła się stąd, że widzieli, jak w tajemnicy zaprowadził z sobą Piotra, Jakuba i Jana i że tam coś im przekazał, ale również jak Piotr został wyniesiony zgodnie z tym, co opowiada Mateusz, że obiecano mu klucze Królestwa Niebiańskiego i że Kościół Boży ma być zbudowany na tej skale wiary, od której otrzymał imię, a zatem uważali, że albo ci trzej mają pierwszeństwo przed pozostałymi albo Piotr przed wszystkimi apostołami.

On usiadł, przywołał dwunastu i rzekł do nich : jeśli ktoś chce być pierwszy, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich. I biorąc dziecko postawił je przed nimi. Objął je ramieniem i powiedział do nich: kto przyjmuje jedno z tych dzieci w moje imię, Mnie przyjmuje.

Widząc myśli uczniów, Pan próbuje leczyć pragnienie chwały współzawodnictwem o pokorę i uczy, że nie należy szukać pierwszeństwa, najpierw nakazem prostej pokory i zaraz potem przykładem niewinności dziecięcej. Przez to zaś co powiedział: „kto przyjmuje jedno z tych dzieci w moje imię, Mnie przyjmuje”, albo po prostu nakazuje, żeby ci, którzy chcieliby być wielcy, przyjęli ubogich Chrystusa ze względu na Jego cześć albo zaleca, żeby złość była bardzo mała, aby wzorem dziecięcego wieku zachowali prostotę bez arogancji, miłość bez zazdrości i pobożność bez gniewu. Objęcia zaś dziecka ramieniem oznacza, że ludzie pokorni godni są Jego uścisku i przyjaźni i że tacy ludzie, gdy wypełnią to, co nakazał: „uczcie się ode mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem” (Mt 11,26), słusznie mogą chlubić się i mówić: „jego lewa ręka pod moją głową, a jego prawica mnie obejmuje” (Pnp 2,6). Dobrze zaś, że gdy powiedział: „kto przyjmuje jedno z tych dzieci”, dodał: „w imię moje”, aby postać cnoty, którą dziecko zachowuje kierowane naturą, oni naśladowali w imię Chrystusa i przy pomocy wysiłku wewnętrznego. Lecz ponieważ uczył, że przyjmowany jest w dzieciach oczywiście jako głowa w swoich członkach, aby nie uważano, że istnieje tylko to, co widać, dodał także i powiedział: „A kto mnie przyjmuje, nie mnie przyjmuje, ale tego, kto mnie posłał”, bowiem chciał, żeby wierzono w Niego takiego i tak wielkiego, jakim i jak wielkim jest Ojciec. Do tego stopnia bowiem – mówi – nic nie oddziela mnie od Niego, że kto mnie przyjmuje, przyjmue tego, który mnie posłał.

Źródło: Beda Venerabilis, In Marci evangelium expositio, 9.

Przełożył. Przemysław M. Szewczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *