Teksty Ojców

Augustyn o rozmnożeniu chleba, cz. II

4. „Andrzej mówi: Jest tu pewien chłopiec, który ma pięć chlebów i dwie ryby, ale co to jest dla tak wielu?” Gdy Filip zapytany odpowiedział, że nie wystarczy chleba za dwieście denarów, żeby nakarmić nimi tak wielki tłum, był tam jakiś chłopiec, który miał ze sobą pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby. „Jezus powiedział: każcie ludziom usiąść. Było tam bowiem dużo trawy. Blisko pięć tysięcy ludzi usiadło. Pan Jezus zaś wziął chleby, dzięki składał”, wydał polecenie, chleby zostały podzielone i położone przed siedzącymi. Już nie pięć chlebów, ale to, co dorzucił Pan, który stworzył to, co zostało pomnożone. „Także ryby, ile im było potrzeba”. Mało jest powiedzieć, że ten tłum został nasycony, bowiem jeszcze pozostały ułomki: te nakazano zebrać, aby nie zginęły i „napełniono ułomkami dwanaście koszy”.

5. Skoro jesteśmy w pośpiechu, to krótko wyjaśnijmy, że te pięć chlebów należy rozumieć jako Księgi Mojżeszowe. Słusznie nie są pszeniczne, lecz jęczmienne, ponieważ dotyczą Starego Testamentu. Wiecie zaś, że jęczmień tak jest stworzony, że ledwo można dostać się do jego jądra: jest ono bowiem okryte zasłoną plew, a same plewa są mocne i dobrze się trzymają, przez co potrzeba wysiłku, żeby je odjąć. Taka jest litera Starego Testamentu, okryta zasłoną cielesnych znaków, ale jeśli dotrze się do jej jądra, karmi i nasyca. Niesie więc te pięć chlebów i dwie ryby jakiś chłopiec. Jeśli pytamy, kim byłby ten chłopiec, to może chodzi o Izraela: nosił w dziecięcym umyśle, ale nie spożywał. Te rzeczy bowiem, które nosił, jak długo pozostawały zamknięte, były ciężarem, ale gdy stawały się otwarte, karmiły. Zaś dwie ryby znaczą, jak nam się wydaje, te dwie najważniejsze osoby w Starym Testamencie, które otrzymywały namaszczenie w celu uświęcenia i rządzenia ludem: kapłan i król. I oto przychodzi ten, który kiedyś okryty był tajemnicą, na którego te dwie rzeczy wskazywały. Przyszedł ten, który kiedyś ukazywał się w jądrze jęczmienia, ale okryty był przez jęczmienne plewy. Przychodzi jako jeden ten, który nosi w sobie obie osoby: kapłana i króla – kapłana przez ofiarę, przez którą samego siebie ze względu na nas ofiarował Bogu, króla, ponieważ panuje nad nami. I otwarte zostają sprawy, która wcześniej trzymane były w zamknięciu. Niech Mu będą dzięki! W sobie wypełnił to, co w Starym Testamencie było obiecane. Nakazał łamanie chlebów, a przez łamanie zostały pomnożone. Nie ma nic bardziej prawdziwego. Pięć bowiem Ksiąg Mojżeszowych, gdy je się wyjaśnia jakby przez łamanie to znaczy rozważanie, ile ksiąg dadzą? Lecz ponieważ w tym ziarnie jęczmiennym kryje się niewiedza pierwszego ludu, o którym to pierwszym ludzie powiedziane zostało: „Jak długo czytają Mojżesza, na ich sercach spoczywa zasłona” (2 Kor 3,15) – jeszcze bowiem nie została zdjęta zasłona, ponieważ jeszcze Chrystus nie przyszedł, zasłona świątyni jeszcze nie została rozdarta przez Niego zawieszonego na krzyżu – ponieważ ludzie żyjący pod Prawem nie posiadali wiedzy, dlatego tamta próba, na którą Pan wystawił ucznia, ukazała jego niewiedzę.

6. Niczego więc nie brakuje, wszystko daje znaki, ale potrzebuje człowieka, który rozumie. Także bowiem sama liczba nakarmionego ludu wskazuje na lud żyjący pod Prawem. Dlaczego było ich pięć tysięcy, jeśli nie dlatego, że byli pod Prawem, które to Prawo wykładane jest przez pięć Ksiąg Mojżeszowych? Dlatego też chorzy, którzy powierzani byli tamtym pięciu krużgankom, nie byli uzdrawiani. On zaś tam uzdrowił chorego (J 5,2-9), a tutaj tłum nakarmił pięcioma chlebami. Także dlatego na trawie leżeli: skoro bowiem ich wiedza była cielesna, na tym, co cielesne się paśli. „Wszelkie bowiem ciało jest trawą” (Iz 40,6). A czym są te resztki, jeśli nie tym, czego lud nie mógł spożyć? Rozumie się więc przez nie pewne tajemnice poznania, których wielki tłum nie może pojąć. Cóż więc pozostaje zrobić, jeśli nie powierzyć te tajemnice poznania, których tłum nie może pojąć, tym ludziom, którzy są zdolni pouczyć innych, a którymi byli Apostołowie? Dlatego też napełnione zostało dwanaście koszów. Stało się to zarówno w sposób cudowny, ponieważ wielkie dzieło się dokonało, jak i w sposób korzystny, bowiem dokonała się rzecz duchowa. Ludzie, którzy wtedy na to patrzyli, byli zdumieni. My zaś nie dziwimy się, gdy o tym słyszymy. Dokonało się bowiem, aby oni zobaczyli, ale zapisane zostało, byśmy my o tym usłyszeli. To, co w ich oczach miało znaczenie, to samo ukazuje się jako znaczące dla nas przez wiarę. Dostrzegajmy więc duchem, czego nie możemy zobaczyć oczami: i jesteśmy bardziej uprzywilejowani od nich, ponieważ to o nas zostało powiedziane – „Błogosławieni, którzy nie widzą, a wierzą” (J 20,29). Dodam jeszcze, że także zrozumieliśmy to, czego tamten tłum nie rozumiał. I naprawdę zostaliśmy nakarmieni my, którzy zdołaliśmy dotrzeć do jądra jęczmienia.

7. Ci ludzie bowiem, którzy wtedy to widzieli, co myśleli? „Ci ludzie – mówi – którzy widzieli znak uczyniony przez Niego, mówili: naprawdę On jest prorokiem” (J 6,14). Pewnie dlatego aż dotąd uważali Chrystusa za proroka, że siedzieli na trawie. On zaś był Panem proroków, wypełnieniem proroctw, uświęcicielem proroków, ale także i prorokiem, bowiem również do Mojżesza zostało powiedziane: „Wzbudzę im proroka podobnego do ciebie” (Pwt 18,15). Podobnego według ciała, nie według majestatu. Jasno powiedziane jest w Dziejach Apostolskich, że ta obietnica Pana ma sens odnoszący się do samego Chrystusa, i tam to można przeczytać (zob. Dz 7,37). Także sam Pan o sobie powiedział: „Tylko w swojej ojczyźnie prorok nie odbiera czci” (Mt 13, 57; J 4, 44). Pan jest prorokiem, Pan jest Słowem Boga, a żaden prorok nie prorokuje bez Słowa Bożego: Słowo Boga jest z prorokami i jest prorokiem. Dawne czasy zasłużyły na proroków niesionych i napełnionych Słowem Boga, my zaś zasłużyliśmy na samo Słowo Boga, które jest prorokiem. Tak bowiem Chrystus jest prorokiem, Panem proroków, jak jest aniołem i Panem aniołów. Przecież i o Nim powiedziane jest: anioł wielkiej rady (Iz 9,6, LXX). A poza tym w innym miejscu, co mówi prorok? Że nie posłaniec i nie anioł, ale sam przyjdzie i uczyni nas zbawionymi (zob. Iz 35,4): to znaczy, że aby nas zbawić nie pośle posłańca, nie pośle anioła, ale sam przyjdzie. Kto przyjdzie? Sam anioł. Jasne że nie przez anioła, chyba że On jest aniołem w taki sposób, że jest także Panem aniołów. „Anioł” bowiem w naszym języku oznacza „zwiastuna”. Gdyby Chrystus niczego nie zwiastował, nie byłby nazwany aniołem. Gdyby Chrystus nie wygłosił żadnego proroctwa, nie byłby nazwany prorokiem. A przecież zachęcił nas do wiary i do sięgania po życie wieczne: jedno ogłosił jako obecne, drugie zapowiedział jako mające nadejść. Przez to, że zwiastował to, co obecne, był aniołem, a przez to, że zapowiedział to, co przyszłe, był prorokiem. A przez to, że Słowo Boga stało się ciałem, był Panem zarówno aniołów jak i proroków.

Augustyn, Komentarz do Ewangelii Jana, XXIV, 4-7

tłum. P.M.Szewczyk

[button link=”http://patres.pl/augustyn-o-rozmnozeniu-chleba-cz-i/”]Zobacz część wcześniejszą[/button]

Jeden komentarz do “Augustyn o rozmnożeniu chleba, cz. II

  • W czasie suchania Ewangelii zwróciłam uwagę, że usiedli na trawie. Dziękuję za wyjaśnienie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *