Teksty Ojców

Augustyn o Pocieszycielu, który uzdalnia do miłowania

1. Usłyszeliśmy, bracia, podczas odczytywania Ewangelii, Pana mówiącego: „Jeśli Mnie miłujecie, zachowujcie moje przykazania, a Ja będę prosił Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby pozostał z wami na wieki, Ducha prawdy, którego świat nie może przyjąć, ponieważ ani Go nie widzi, ani Go nie zna. Wy zaś Go znacie, bo będzie pozostawał u was i w was będzie”. W tych kilku słowach jest wiele spraw do wyjaśnienia, ale jest ponad nasze możliwości pytać o wszystko, o co w tym tekście należałoby zapytać, czy też znaleźć wszystko, czego w nim poszukujemy. Zatem według tego, co Pan uzna za słuszne nam udzielić, na miarę naszej i waszej możliwości, z uwagą przyjmijcie to, co mamy powiedzieć i co macie usłyszeć, najdrożsi, dzięki nam, a o to, czego nie możemy powiedzieć, pytajcie Jego samego.

Chrystus obiecał Apostołom Ducha Pocieszyciela. Zwróćmy jednak uwagę, w jaki sposób złożył obietnicę. „Jeśli Mnie miłujecie – mówi – zachowujcie moje przykazania, a Ja będę prosił Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby pozostał z wami na wieki, Ducha prawdy”. Jest On oczywiście Duchem świętym w Trójcy, którego wiara katolicka wyznaje jako współistotnego i współwiecznego z Ojcem i Synem. On jest Tym, o którym Apostoł mówi: „Miłość Boga rozlana jest w naszych sercach, przez Ducha świętego, który został nam dany” (Rz 5,5). Czemu więc Pan mówi: „Jeśli miłujecie Mnie, zachowujcie moje przykazania, a ja będę prosił Ojca i da wam innego Pocieszyciela”, skoro mówi te słowa o Duchu świętym, którego nie mając nie potrafimy ani miłować Boga, ani zachować Jego przykazań? Jak mamy miłować, aby Go otrzymać, skoro nie mając go nie mamy sił do miłowania? Albo jak mamy zachować przykazania, aby Go otrzymać, skoro nie mając Go nie możemy zachować przykazań? Może chodzi o to, że najpierw pojawia się w nas miłość, którą miłujemy Chrystusa, abyśmy przez umiłowanie Chrystusa i zachowanie Jego przykazań zasłużyli na otrzymanie Ducha świętego, aby już nie miłość Chrystusa, która wcześniej się pojawiła, ale miłość Boga Ojca rozlała się w naszych sercach przez Ducha świętego, który jest nam dany? Przewrotna jest tego rodzaju opinia. Człowiek, który myśli, że miłuje Syna, a Ojca nie miłuje, z pewnością nie miłuje Syna, lecz coś co sobie wymyślił. Przecież wypowiedź apostolska stwierdza: „Nikt nie może powiedzieć: Jezus jest Panem, inaczej niż w Duchu świętym”(1 Kor 12,3). A kto nazywa Jezusa Panem, jeśli nie ten, kto Go miłuje, jeśli mamy na myśli powiedzenie tego w sposób, który Apostoł chciał wyrazić? Wielu bowiem mówi to głosem, ale sercem i czynami zaprzeczają, jak mówi o tego rodzaju ludziach: „Wyznają, że znają Boga, ale czynami przeczą” (Tt 1,16). Jeśli można zaprzeczyć czynami, to bez wątpienia można także czynami przemówić. Nikt zatem nie może powiedzieć: „Panem jest Jezus” duchem, słowem, czynem, sercem, ustami, działaniem… Nikt nie może powiedzieć: „Panem jest Jezus” inaczej niż w Duchu świętym. I tylko ten to mówi, kto miłuje. Już przecież Apostołowie mówili: „Panem jest Jezus”. A jeśli mówili to nie w ten sposób, który byłby mówieniem fałszywym, czyli wyznawaniem ustami, ale zaprzeczaniem czynami i sercem, jeśli mówili to w sposób prawdziwy, to z pewnością miłowali. A jak mogli miłować, jeśli nie w Duchu świętym? A jednak im przede wszystkim nakazał, by Go miłowali i zachowali Jego przykazania, by otrzymać Ducha świętego, bez posiadania którego z pewnością nie mogliby miłować ani zachować przykazań.

2. Wystarczy więc, żebyśmy zrozumieli, że posiada Ducha świętego ten, kto miłuje, i mając Go zasługuje, aby mieć więcej, a mając więcej, więcej miłuje. Uczniowie, którym Pan obiecał Ducha, już Go posiadali, bo bez Niego nie mogliby nazwać Go Panem. Jednak nie mieli Go jeszcze tak, jak im obiecał Pan. Zarówno więc mieli jak i nie mieli Ducha. Jak długo był tym, którego mieli otrzymać, był tym, którego jeszcze nie mieli. Mieli Go więc mniej, miał być im dany w większej obfitości. Mieli Go w sposób ukryty, mieli Go otrzymać w sposób jawny, ponieważ do tego większego daru Ducha świętego przynależy także świadomość tego, co posiadają. O tym darze mówi Apostoł, gdy stwierdza: „My zaś otrzymaliśmy nie ducha tego świata, ale Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli jakiego rodzaju dary zostały nam dane od Boga” (1 Kor 2,12).

Tego otwartego udzielenia Ducha świętego, Pan dokonał nie raz, ale dwa razy. Od razu bowiem, gdy powstał z martwych, tchnął na nich i powiedział: „Przyjmijcie Ducha Świętego” (J 20,22). Czy więc nie posłał potem tego, którego obiecał, skoro wtedy im Go dał? Albo może nie tym samym Duchem świętym jest ten, którego wtedy na nich tchnął, i którego potem zesłał na nich z nieba (por. Dz 2,4)? Pojawia się więc inne pytanie: dlaczego to udzielenie Ducha, które dokonało się jawnie, miało miejsce dwukrotnie? Być może ze względu na dwa przykazania miłości, czyli miłość bliźniego i miłość Boga, to udzielenie Go w sposób jawny dokonało się dwukrotnie, aby podkreślić, że miłowanie należy do Ducha świętego? A jeśli trzeba jeszcze poszukać innego powodu, to teraz nie należy przedłużać tych poszukiwań, żeby kazanie nie okazało się za długie. Niech więc będzie pewne to, że bez Ducha świętego nie możemy miłować Chrystusa, ani zachować Jego przykazań. Tym mniej zaś jesteśmy zdolni do czynienia tego, im mniej Go chłoniemy, a tym bardziej, im bardziej Go chłoniemy. Nie bez powodu zatem obiecany jest nie tylko temu, kto Go nie ma, ale także temu, kto Go już ma: nie mającemu, aby miał, mającemu, aby miał w sposób bardziej obfity. Gdyby bowiem ktoś nie miałby Go mniej, a ktoś inny więcej, to święty Elizeusz nie powiedziałby do świętego Eliasza: „Niech Duch, który jest w tobie, we mnie będzie podwójnie” (2 Sm 2,9).

3. Kiedy zaś Jan Chrzciciel mówił: „Bóg nie daje Ducha do jakiejś określonej miary” (J 3,34, Vlg), wypowiadał się o Synu Bożym, któremu Duch nie został dany do jakiejś określonej miary, ponieważ w Nim zamieszkała cała pełnia bóstwa (por. Kol 2,9). Nie jest przecież pozbawiony łaski Ducha świętego pośrednik między Bogiem a człowiekiem, człowiek Jezus Chrystus (por. 1 Tm 2,5): bo także i On mówi o sobie, że na Nim wypełniło się to proroctwo: „Duch Pana nade mną, ponieważ mnie namaścił, posłał mnie głosić dobrą nowinę ubogim” (Łk 4,18). To, że Jednorodzony jest równy Ojcu, jest nie z łaski, ale przez naturę, ale to, że do jedności z osobą Jednorodzonego przyjęty został człowiek, jest z łaski, a nie przez naturę, jak wyznaje i mówi Ewangelia: „Chłopiec zaś rósł i umacniał się pełen mądrości, a łaska Boża była w Nim” (Łk 2,40). Niektórym więc Ducha dany jest w jakiejś mierze i już dany jeszcze jest dodawany, aż każdy na swój sposób dopełni własnej miary doskonałości. Dlatego też Apostoł poucza: „Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, ale niech sądzi o sobie w sposób umiarkowany: według miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył” (Rz 12,3). Jednak to nie sam Duch jest dzielony, ale przez Ducha rozdzielane są dary: „różne są bowiem dary łaski, ale ten sam Duch” (1 Kor 12,4).

4. Gdy zaś powiedział: „Będę prosił Ojca i innego Pocieszyciela da wam”, ukazał, że także On sam jest pocieszycielem. Pocieszyciel (Paraklet) w naszym języku znaczy także „obrońca”. I powiedziane jest o Chrystusie: „Mamy obrońcę u Ojca, Jezusa Chrystusa, sprawiedliwego” (1 J 2,1).

Zdanie zaś mówiące, że świat nie może przyjąć Ducha świętego, ma takie znaczenie jak wypowiedź: „Dążność ciała jest wroga Bogu: nie podporządkowuje się bowiem prawom Boga, i nie jest do tego zdolna” (Rz 8,7). Tak jakbyśmy powiedzieli: niesprawiedliwość nie może być sprawiedliwa. W tym miejscu bowiem mówi o świecie wskazując na tych, którzy miłują świat, a tego rodzaju miłość nie jest od Ojca. Miłość Boga, która rozlana jest w naszych sercach przez Ducha świętego, który został nam dany, jest przeciwna miłości tego świata, którą naszym działaniem próbujemy zmniejszyć i strawić w sobie. „Świat więc nie może Go przyjąć, ponieważ Go nie widzi i nie zna Go”. Światowa miłość nie ma niewidzialnego spojrzenia, dzięki któremu można zobaczyć Ducha świętego, widocznego tylko w sposób niewidzialny.

5. „Wy jednak – mówi – znacie Go, bo u was pozostanie i będzie w was”. Będzie w nich, aby pozostać, a nie w sensie, że pozostanie, aby być. Najpierw bowiem trzeba gdzieś być, a potem się pozostaje. Żeby jednak nie sądzili, że zdanie: „u was pozostanie” ma taki sens jak w przypadku gości, którzy w sposób widzialny zostają u jakiegoś człowieka, wyjaśnił to, co powiedział: „u was pozostanie”, gdy dodał i stwierdził: „i będzie w was”. Widzi się Go w sposób niewidzialny: gdyby go w nas nie było, nie mogłaby w nas być Jego wiedza. W taki sposób też możemy zobaczyć w sobie nasze sumienie. Widzimy twarz drugiego człowieka, naszej nie możemy zobaczyć, natomiast nasze sumienie widzimy, drugiego człowieka sumienia zaś nie widzimy. Sumienie istnieje jednak tylko w nas, natomiast Duch święty może być także bez nas, a jest dawany, aby w nas był. Lecz jeśli nie ma Go w nas, nie możemy Go widzieć i poznać tak, jak powinien być widziany i poznany.

Augustyn z Hippony, Homielie na Ewangelię Jana LXXIV

Tłum. P.M. Szewczyk

[button link=”http://patres.pl/teczki-ojcow/augustyn-z-hippony/”]Inne teksty Augustyna[/button]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *