Augustyn o cudzołożnej kobiecie i łagodności Pana
1. Pamiętacie, umiłowani, że w poprzednim kazaniu przy okazji lektury Ewangelii mówiliśmy wam o Duchu Świętym. Gdy Pan zaprosił wierzących w Niego, by pili Ducha, przemawiał między ludźmi, którzy zamierzali Go zatrzymać i pragnęli zabić, ale nie dali rady, bo On tego nie chciał. Gdy zaś wypowiedział te słowa, powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu, bo niektórzy uznali, że jest On Chrystusem, a inni mówili, że Chrystus nie pochodzi z Galilei. Ci zaś, którzy zostali posłani, aby Go zatrzymać, wrócili nie dokonawszy zbrodni i pełni podziwu. Dali nawet świadectwo boskości Jego nauki, gdy na pytanie tych, którzy ich wysłali: „Czemu Go nie przyprowadziliście?”, odpowiedzieli, że nigdy nie słyszeli człowieka tak przemawiającego: „Żaden człowiek nigdy tak nie przemawiał”. On zaś przemawiał tak, ponieważ był Bogiem i człowiekiem. A jednak faryzeusze odrzucili ich świadectwo i powiedzieli im: „Czy i wy zostaliście zwiedzeni?”. Widzimy, że i wam podobają się Jego kazania. „Czy ktoś z przywódców uwierzył w Niego? Albo z faryzeuszów? Lecz ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty” (por. J 7,45-49). Ci, którzy nie znali Prawa, uwierzyli w Tego, który Prawo zesłał, a ci, którzy pouczali o Prawie, potępili Tego, który Prawo zesłał. Tak wypełniło się, co sam Pan powiedział: „Przyszedłem, aby niewidzący widzieli, a widzący stali się ślepcami” (J 9,39). Ślepcami stali się bowiem faryzeusza, a oświecony jest lud nieznający Prawa, który uwierzył w autora Prawa.
2. Nikodem jednak „jeden z faryzeuszów, który przyszedł do Pana w nocy”, sam nie był niedowiarkiem, ale człowiekiem bojaźliwym. Dlatego przyszedł w nocy do światła, ponieważ chciał być oświecony, a bał się, żeby o nim wiedziano. On odpowiedział Żydom: „Czy nasze Prawo sądzi człowieka, zanim wcześniej go nie wysłucha i nie dowie się, co on czyni?”. Tamci bowiem w przewrotny sposób chcieli wcześniej potępić niż poznać. Nikodem natomiast wiedział, albo raczej wierzył, że jeśli tylko zechcieliby Go cierpliwie wysłuchać, możliwe że stałoby się z nimi podobnie jak z tymi, których wysłali, by Go zatrzymali, a woleli uwierzyć. „Oni odpowiedzieli – nosząc w swoich sercach uprzedzenie – „Czy i ty jesteś Galilejczykiem?”. To znaczy: jesteś jak zwiedziony przez Galilejczyka. Nazywali bowiem Pana Galilejczykiem, ponieważ Jego rodzice byli z miasteczka Nazaret. Powiedziałem „rodzice” w odniesieniu do Maryi, nie w odniesieniu do męskiego nasienia: Ten, który miał już Ojca z góry, nie ziemi szukał tylko matki. Obydwa Jego narodzenia były sudowne: boskie bez matki, ziemskie bez ojca. Co wieć ci niby uczeni w Piśmie powiedzieli do Nikodema? „Zbadaj Pisma i zobacz, że prorok nie powstaje z Galilei”. Lecz właśnie stamtąd powstał Pan proroków. „Wrócili – mówi Ewangelista – każdy do swojego domu” (J 7,50-53).
3. „Jezus stamtąd udał się na górę”, na górę „Oliwną”, na górę owocującą, na górę oleju do namaszczeń, na górę pomazania. Gdzie powinien nauczać Chrystus, jak nie na Górze Oliwnej? Imię Chrystusa pochodzi od namaszczenia: „chrisma” jest słowem greckim, które w łacinie brzmi „unctio” (namaszczenie). Dlatego też nas namaścił, bo uczynił nas zapaśnikami przeciw diabłu. „A nazajutrz znowu wrócił do Świątyni i cały lud przyszedł do Niego, a On siedząc nauczał ich” (J 8,1-2). Nie został zatrzymany, bo jeszcze nie uznał za słuszne przyjąć cierpienie.
4. A teraz zobaczcie, jak nieprzyjaciele wystawili na próbę łagodność Pana. „Przyprowadzili Mu uczeni w Piśmie i faryzeusze kobietę pochwyconą na cudzołóstwie i postawili ją pośrodku. I powiedzieli Mu: 'Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie zaś Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?’ Powiedzieli zaś to wystawiąjąc Go na próbę, żeby mogli Go oskarżyć” (J 8,3-6). Na jakiej podstawie oskarżyć? Czy że niby Jego pochwycili na jakimś występku? Albo czy mówili, że ta kobieta w jakiś sposób była z Nim związana? Co więc znaczy: „wystawiali Go na próbę, żeby móc Go oskarżyć”? Zrozummy, bracia, że w Panu obfitowała nad miarę podziwu godna łagodność. Podziwiajmy, jak bardzo jest delikatny, jak bardzo jest łagodny. To o Nim przecież zostało wcześniej przepowiedziane: „Przypasz do biodra swój miecz, mocarzu, wzmocnij twoją chlubę i ozdobę, obfituj, idź do przodu, panuj: z powodu prawdy, łagodności i sprawiedliwości” (Ps 45,4-5,Vlg). Przypasał więc prawdę jako lekarz, łagodność jako wyzwoliciel i sprawiedliwość jako adwokat. Prorok przepowiedział, że ze względu na to, będzie panował w Duchu Świętym (por. Iz 11). Gdy przemawiał, dawał poznać prawdę. Gdy nie podejmował działań przeciw nieprzyjaciołom, ukazywał chwałę łagodności. Gdy zaś nieprzyjaciele skręcali się z powodu zawiści i zazdrości o te dwie sprawy, czyli o prawdę i Jego łagodność, na trzecim polu, to jest w sprawiedliwości, położyli kamień, o który można się potknąć. Dlaczego? Ponieważ Prawo nakazywało kamienować cudzołożników. I z pewnością Prawo nie mogło nakazać czegoś niesprawiedliwego. Gdyby ktoś powiedział, coś innego niż nakazywało Prawo, zostałby potępiony jako człowiek niesprawiedliwy. Powiedzieli więc sobie: 'Uważają Go za prawdomównego, widać, że jest łagodny, musimy znaleźć oskarżenie przeciw Niemu na podstawie sprawiedliwości. Przedstawmy Mu kobietę złapaną na cudzołóstwie i powiedzmy, co na jej temat nakazało Prawo. Jeśli rozkaże ją ukamienować, straci łagodność. Jeśli pozwoli ją puścić, nie zachowa sprawiedliwości. Aby nie stracić łagodności – mówili – za którą ukochali Go ludzie, bez wątpienia powie, że należy ją puścić. W ten sposób znajdziemy okazję do oskarżenia i zarzucimy Mu, że przekracza Prawo, mówiąc: Jesteś wrogiem Prawa, udzielasz odpowiedzi przeciw Mojżeszowi, więcej nawet – przeciw Temu, który dał Prawo za pośrednictwem Mojżesza; winny jesteś śmierci, razem z tą kobietą powinieneś zostać ukamienowany’. Przy pomocy tych słów i tych decyzji możliwe było rozpalić zazdrość, wzmocnić oskarżenie i domagać się usilnie potępienia. I to przeciw komu to wszystko? Przewrotność działała przeciw prawości, kłamstwo przeciw prawdzie, serce zepsute przeciw sercu prawemu, głupota przeciw mądrości. Czy jednak możliwe było, żeby przygotowali sidła, w które jako pierwsi by nie wpadli? Oto Pan odpowiadając im zarówno zachował sprawiedliwość, jak i nie utracił łagodności. Nie pochwycili Tego, którego wystawiali na próbę, ale raczej autorzy próby zostali pochwyceni, ponieważ nie wierzyli w Tego, który potrafił wybawić z sideł.
5. Co więc odpowiedział Jezus Chrystus? Co odpowiedziała prawda? Co odpowiedziała mądrość? Co odpowiedziała sprawiedliwość, przeciw której przygotowywano oskarżenie? Nie powiedział: 'Nie kamienujcie’, aby nie okazało się, że przemawia przeciw Prawu. Daleki zaś był od tego, żeby powiedzieć: 'Kamienujcie!’, bowiem przyszedł nie po to, żeby zgubić to, co znalazł, ale szukać tego, co zgubił (por. Łk 19,10). Co więc odpowiedział? Zobaczcie, jak pełen był sprawiedliwości, jak pełen łagodności i prawdy! „Kto z was jest bez grzechu – mówi – niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Co za mądra odpowiedź! Odsyła ich do nich samych. Stali na zewnątrz oskarżając, a samych siebie wewnątrz nie badali dokładnie: widzieli cudzołożnicę, nie dostrzegali samych siebie. Ci, którzy przekraczali Prawo, pragnęli wypełnienia Prawa i to rzucając oskarżenia w sposób nieprawdziwy, jak to czynią ci, którzy potępiają cudzołóstwo własną czystością. Słyszeliście, Żydzi… Słyszeliście, faryzeusze… Słyszeliście, uczeni w Prawie, stróża Prawa, ale dotąd nie zrozumieliście Prawodawcy. Czy nie na to wam wskazuje, gdy palcem pisze po ziemi? Prawo zostało bowiem zapisane palcem Bożym, ale zapisane zostało na kamieniu ze względu na ludzi twardych. Teraz natomiast Pan pisał po ziemi, bo szukał owocu. Słyszycie więc: niech Prawo zostanie wypełnione, niech cudzołożnica zostanie ukamienowana, ale czy nie trzeba dodać, że nie tylko w kobiecie, która ma być ukarana… Czy Prawo mają wypełnić ci, którzy sami mają być ukarani? Niech każdy z was weźmie pod uwagę samego siebie, niech wejdzie w głąb samego siebie, niech stanie przed trybunałem swojego umysłu, niech zmierzy się z własnym sumieniem, niech przymusi samego siebie do zeznań. Tam jest wiedza o tym, kto jest jaki: ponieważ nikt z ludzi nie wie, co jest w człowieku, tylko ludzki duch, który w nim jest (1 Kor 2,11). ? Słyszycie, faryzeusze? Każdy, kto zagląda w siebie, znajdzie samego siebie grzesznikiem. I to w sposób oczywisty. Więc albo odeślijcie ją, albo razem z nią ponieście karę przepisaną przez Prawo. Gdyby powiedział: 'Nie kamienujcie cudzołożnicy’, dałby dowód, że jest niesprawiedliwy. Gdyby powiedział: 'Kamienujcie’, nie okazałby się łagodny. Niech więc powie to, co powinien powiedzieć jako zarówno łagodny, jak i sprawiedliwy: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Oto jest głos sprawiedliwości: grzesznica ma być ukarana, ale nie przez grzeszników, Prawo ma być stosowane, ale nie przez tych, którzy przekraczają Prawo. To jest z pewnością głos sprawiedliwości. Jakby uderzeni kijem tej sprawiedliwości dostrzegli samych siebie, znaleźli siebie winnymi i „jeden po drugim odeszli”. Pozostała tylko dwójka: bieda i miłosierdzie. Pan zaś, gdy uderzył ich kijem tej sprawiedliwości, nie uznał za słuszne patrzeć na ich upadek, ale trzymał spojrzenie odwrócone od nich i „znowu pisał palcem po ziemi”.
6. Gdy ta kobieta została sama, gdy wszyscy odeszli, podniósł swoje oczy na kobietę. Słyszeliśmy głos sprawiedliwości, usłyszmy także głos miłosierdzia. Więcej nawet, myślę, że ta kobieta była przerażona, gdy usłyszała jak Pan mówi: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Oni dostrzegając samych siebie i wyznający prawdę o sobie przez to, że odeszli, pozostawili kobietę mającą ciężki grzech Temu, który był bez grzechu. A ponieważ usłyszała słowa: „Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”, spodziewała się, że zostanie przez Niego ukarana, skoro w Nim nie można było znaleźć grzechu. On jednak odepchnął jej nieprzyjaciół językiem sprawiedliwości, a podnosząc na nią spojrzenie łagodności, zapytał ją: „Nikt cię nie potępił?”. Odpowiedziała: „Panie, nikt”. A On: „I ja ciebie nie potępiam”, ja, którego lękałaś się, że może cię potępi, bo nie znalazłaś we Mnie grzechu. „Ja też cię nie potępię”. Co to ma, Panie, znaczyć? Pochwalasz więc grzeszników? Rzecz nie jest jasna… Posłuchaj, co mówi dalej: „Idź, nie grzesz już więcej”. A zatem potępił Pan, ale grzech, a nie człowieka. Gdyby chwalił grzeszników, powiedziałby: 'Ja cię nie potępię, idź, żyj, jak żyjesz, bądź pewna mojego odpuszczenia, więc kiedykolwiek zgrzeszysz, uwolnię cię od każdej kary, nawet kary otchłani i od mąk piekielnych’. Tego nie powiedział.
7. Niech więc zwróci na to uwagę człowiek, który kocha łagodność w Panu, i niech przelęknie się prawdy. Przecież „słodki jest Pan i prawy” (Ps 25,8,Vlg). Miłujesz to, co jest słodkie, bój się tego, co jest prawe. Chociaż będąc łagodnym powiedział: „Zamilkłem”, to jako sprawiedliwy dodał: „Czy zawsze będę milczał?” (Iz 42,14,Vlg). „Pan jest łagodny i miłosierny”. To jest oczywiste. Dodaj do tego: „wielkoduszny”, dodaj jeszcze: „i bardzo cierpliwy”, ale przelęknij się tego, co jest ostatnie: „prawdomówny” (Ps 85,15, Vlg). Tych, którzy cały czas trwają w grzechu, będzie sądził i potępi. „Czy gardzisz bogactwem Jego cierpliwości i łagodności, nie wiedząc, że cierpliwość Boga prowadzi cię do nawrócenia? Ty zaś według zatwardziałości twojego serca, mając serce nieskore do nawrócenia, skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Bożego, który każdemu odda według jego czynów” (Rz 2,4-6). Łagodny Pan, cierpliwy Pan, miłosierny Pan, ale także sprawiedliwy jest Pan i prawdomówny jest Pan. Chojnie udziela ci czasu na poprawę, ale ty bardziej miłujesz rozluźnienie niż karcenie. Wczoraj byłeś zły? Dziś bądź dobry. Również dzisiaj zrobiłeś coś złego? Jutro przynajmniej się zmień. Zawsze zwlekasz i wiele sobie obiecujesz po miłosierdziu Bożym, jakby Ten, który obiecał ci odpuszczenie grzechów za nawrócenie, obiecał ci także bardzo długie życie. Skąd wiesz, co przyniesie jutro? Słusznie mówisz w swoim sercu: 'Kiedy się odmienię, Bóg daruje mi wszystkie grzechy’. Nie możemy zaprzeczyć, że Bóg obiecał przebaczenie ludziom, którzy się poprawiają i nawracają. W wypowiedzi prorockiej czytasz mi, że obiecał przebaczenie człowiekowi, który się poprawia, ale nie przeczytasz mi w nim, że Bóg obiecał ci długie życie.
8. Ludzie narażeni są na niebezpieczeństwo z obydwu stron, grożą im rzeczy przeciwne, przeciwne uczucia: zarówno wtedy, gdy mają nadzieję, jak i gdy ją tracą. Kiedy błądzi człowiek ufny? Gdy mówi: 'Bóg jest dobry, Bóg jest miłosierny, będę robić, co mi się podoba, czego chcę; poluzuję wodze moich pragnień, spełnię pragnienia mojej duszy. Czemu? Bo Bóg jest miłosierny, Bóg jest dobry, Bóg jest łagodny’. Takiemu człowiekowi zagraża nadzieja. Brak nadziei [jest niebezpieczny], gdy ludzie, którzy popadli w ciężkie grzechy, uważają, że nie mogą już dokonać przebłagania przez pokutę i przekonani, że bez wątpienia przeznaczeni są na potępienie, mówią sobie: 'Już jesteśmy potępieni, czemu mielibyśmy nie czynić tego, co chcemy?’. Jest to nastawienie gladiatorów przeznaczonych na miecz. Dlatego ludzie pozbawieni nadziei są biedni: nie mają już niczego, o co mogliby się lękać, i naprawdę trzeba lękać się o nich. Jednych zabija zatem brak nadziei, drugich nadzieja. Duch więc niech płynie między nadzieją a jej utratą. Lękaj się, by cie nie zabiła nadzieja, i mając wielką ufność w miłosierdzie, żebyś nie podpadł pod sąd. Lękaj się także, żeby nie zabił cię brak nadziei, i nie czyniąc nawrócenia, bo uważasz, że już nie ma dla ciebie przebłagania za popełnione ciężkie winy, żebyś nie wbiegł na osądzającą Mądrość, która mówi: „I ja wyszydzę waszą klęskę” (Prz 1,26). Co zatem czyni Pan z zagrożeniami ze strony dwóch wad? Do tych, dla których zagrożeniem jest nadzieja, mówi to: „Nie zwlekaj z nawróceniem do Pana i nie odkładaj z dnia na dzień. Nagle bowiem nadejdzie Jego gniew i zniszczy cię w czasie odpłaty” (Syr 5,7). Do tych zaś, którym zagraża brak nadziei, co mówi? „Któregokolwiek dnia bezbożny dokona nawrócenia, zapomnę wszystkie Jego nieprawości” (Ez 18,21). Ze względu na tych, którym zagraża brak nadziei, otwiera przed nimi drzwi przebaczenia. Ze względu na tych, którym zagraża nadzieja i którzy łudzą się długim czasem, czyni niepewnym dzień śmierci. Nie wiesz, kiedy nadejdzie ostatni dzień. Jesteś niewdzięczny, bo masz dzień dzisiejszy, aby się nawrócić? Taki jest sens wypowiedzi skierowanej do tej kobiety: „Ja cię nie potępiam”, ale bądź pewna niebezpieczeństwa, strzeż się przyszłości. „Ja cię nie potępiam”: usuń to, na co się naraziłaś, zachowuj, co nakazałem, abyś otrzymała to, co obiecałem.
Augustyn z Hippony, Homilie na Ewangelię Jana, XXXIII
Tłum. P.M.Szewczyk
[button link=”http://patres.pl/beda-czcigodny-o-synu-ktory-opuszcza-ojca/”]IV Niedziela Wielkiego Postu: przypowieść o synu marnotrawnym[/button][button link=”http://patres.pl/beda-czcigodny-co-sie-stanie-z-figowcem-niedajacym-owocow/”]III Niedziela Wielkiego Postu: figowiec bez owoców[/button][button link=”http://patres.pl/beda-czcigodny-wstapil-na-gore-i-przemienil-sie/”]II niedziela Wielkiego Postu: przemienienie Jezusa[/button][button link=”http://patres.pl/beda-czcigodny-o-kuszeniu-jezusa/”]I Niedziela Wielkiego Postu: kuszenie Jezusa[/button][button link=”http://patres.pl/teczki-ojcow/beda-czcigodny/”]Teczka Bedy[/button]