Augustyn: Jak spożywać chleb niebiański?
„Ja jestem – mówi – chlebem życia”. A z jakiego powodu oni się pysznili? „Ojcowie wasi – mówi – jedli mannę na pustyni i pomarli (J 6,48-49). Czym jest powód wszej pychy? „Jedli mannę i pomarli”. Dlaczego jedli i pomarli? Ponieważ wierzyli w to, co widzieli, a nie pojmowali tego, czego nie widzieli. Dlatego są waszymi ojcami, bo jesteście do nich podobni. Jeśli bowiem, bracia moi, chodzi o tę śmierć widzialną i cielesną, to czy ktoś z nas, którzy spożywamy chleb zstępujący z nieba, nie umrze? Tamci ludzie poumierali w taki sam sposób, w jaki i my umrzemy. O ile oczywiście mówimy, jak powiedziałem, o widzialnej i cielesnej śmierci tego ciała. Jeśli zaś chodzi o tę śmierć, którą groził Pan i którą umarli ich ojcowie, to mannę spożywał Mojżesz, mannę spożywał też Aaron, mannę spożywał również Fines, spożywało ją tam wielu ludzi, którzy spodobali się Panu i nie umarli. Dlaczego nie umarli? Ponieważ widzialny pokarm pojmowali duchowo, duchowo pragnęli, duchowo spożywali, aby duchowo się nasycić. Także i my przecież przyjmujemy dzisiaj widzialny pokarm, ale czym innym jest sakrament, a czym innym moc sakramentu. Jak liczni są ci, którzy przyjmują z ołtarza i umierają, umierają właśnie dlatego, że przyjmują… Dlatego Apostoł mówi: „Sąd sobie spożywa i pije” (1 Kor 11, 29). Przecież kawałek chleba Pańskiego nie był dla Judasza trucizną. A jednak przyjął i gdy przyjął, wstąpił w niego nieprzyjaciel. Nie dlatego że przyjął coś złego, ale dlatego że zły człowiek źle przyjął to, co jest dobre. Uważajcie więc, bracia, spożywajcie chleb niebiański duchowo, przynoście do ołtarza niewinność. Grzechy, nawet jeśli są codzienne, to niech nie będą śmiertelne. Zanim przystąpisz do ołtarza, weź pod uwagę to, co mówisz: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” (Mt 6,12). Jeśli odpuszczasz, jest odpuszczone także tobie: przystąp spokojnie, chleb jest, nie trucizna. Lecz sprawdź, czy odpuszczasz, bowiem jeśli nie odpuszczasz, kłamiesz, i to kłamiesz Temu, którego nie możesz oszukać. Możesz kłamać Bogu, ale oszukać Boga nie możesz. Wie On bowiem, co się dzieje. Patrzy na ciebie wewnątrz, wewnątrz cię bada, wewnątrz spostrzega, wewnątrz osądza i wewnątrz wreszcie albo potępia, albo koronuje chwałą. Ich zaś ojcowie to są źli ojcowie złych, niewierni ojcowie niewiernych, szemrający ojcowie ludzi, którzy szemrzą. O tym ludzie bowiem powiedziano, że żadną rzeczą bardziej nie obraził Boga, niż szemraniem przeciw Bogu. Dlatego też i Pan chcąc ukazać, że są synami tego rodzaju ludzi, zaczął mówić do nich od tego: „Czemu szemracie między sobą” (J 6,43), szemrzący synowie szemrzących? „Ojcowie wasi jedli mannę i poumierali: nie dlatego, że manna była czymś złym, ale dlatego że źle ją spożywali.
„To jest chleb, który zstąpił z nieba” (J 6,50). Manna wskazywała na ten chleb, na ten chleb wskazywał ołtarz Boga. Były to sakramenty: różne jeśli chodzi o znaki, ale równe jeśli chodzi o rzecz, na którą wskazują. Posłuchaj Apostoła: „Nie chcę bowiem – mówi – żebyście nie wiedzieli, bracia, że nasi ojcowie wszyscy byli pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze, wszyscy w Mojżeszu zostali ochrzczeni w obłoku i w morzu i wszyscy jedli ten sam duchowy pokarm” (1 Kor 10,1-4). Ten sam pokarm, ale oczywiście w sensie duchowym, bo wymiarze cielesnym inny: oni mannę, my coś innego, ale duchowo to samo, co my. Ale mówi o naszych ojcach, a nie o ich ojcach: o tych, do których my jesteśmy podobni, ale do których tamci nie byli podobni. I dodaje: „I wszyscy pili ten sam napój duchowy”. Inny oni, inny my, ale pod względem widzialnej formy, bo pod względem duchowej mocy, na którą ich napój wskazywał, był taki sam. W jaki zaś sposób to był ten sam napój? „Pili – mówi – z duchowej skały, która im towarzyszyła: skałą zaś był Chrystus” (1 Kor 10,4). Skąd pochodzi chleb, stąd też pochodzi napój. Skała to Chrystus w znaku, prawdziwy Chrystus w Słowie i w ciele. A jak pili? Dwukrotnie skała została uderzona laską (por. Lb 20,11): bliźniacze uderzenie wskazuje na dwie belki krzyża. „To jest więc chleb, który zstępuje z nieba, aby ten, kto będzie z niego spożywał, nie umarł” (J 6,50). Mówimy jednak o tym, co odnosi się do mocy sakramentu, a nie o tym, co dotyczy widzialnego znaku. Chodzi o człowieka, który spożywa wewnątrz, nie zewnętrznie, który spożywa w sercu, a nie który przyciska pokarm zębami.
Augustyn z Hippony, Komentarz do Ewangelii Jana, XXVI, 11-12
Tłum. P.M.Szewczyk
Ciężka to nauka, ale św. Augustyn tłumaczy nam jak przystępować do ołtarza Pana i jak ważna jest świadoma modlitwa. Zwykłe z pozoru „Ojcze Nasz”, które od dzieciństwa powtarzam bez namysłu, klepiąc i jadąc po wynik, a nie jakość, teraz doprowadziło mnie do stanu, w którym widzę wagę i moc tej modlitwy, danej nam osobiście przez Jezusa. Każdorazowo wypowiedziane „Ojcze Nasz” to jak wykrywacz kłamstw, czy odpuszczam moim winowajcom, tak jak Pan odpuszcza mnie? Panie ile razy wypowiadałem te słowa z ukrytą zadrą i gniewem wobec bliźnich? Ile razy Cię okłamywałem? Zmiłuj się nade mną w łaskawości swojej!
P.S. Dzięki za ten portal i tekst powyżej. Odkryłem nie dawno, ale też przez potrzebe zgłębienia życia i nauk św. Augustyna.