Teksty Ojców

Augustyn: co robić, jak brat zgrzeszy przeciw mnie?

W XXIII niedzielę zwykłą odczytujemy w kościołach fragment Ewangelii Mateusza, w którym Jezus przekazuje naukę o braterskim upomnieniu. Przeczytajcie koniecznie, co na podstawie tego fragmentu ma do powiedzenia św. Augustyn.

św. Augustyn

Mowa 82

1. Pan nasz upomina nas, żebyśmy nie lekceważyli grzechów jedni drugich, nie w tym celu, żebyś szukał za co kogo zganić, ale żebyś widział w czym go poprawić. Powiedział przecież, że ten człowiek ma spojrzenie bystre zdolne do wyjęcia kijka z oka swojego brata, kto nie ma belki we własnym oku (zob. Mt 7,3-5). Krótko zaś Wam wskażę, Wasza Miłości, co to miałoby znaczyć. Kij w oku oznacza gniew, belka w oku oznacza nienawiść. Kiedy więc człowiek, który nienawidzi, gani człowieka zagniewanego, to tak jakby chciał wyciągnąć kij z oka swojego brata, lecz przeszkadza mu w tym belka, którą sam nosi we własnym oku. Kij jest początkiem belki, bowiem kiedy powstaje belka, najpierw jest zwykłym kijem. Przez ociosanie kija otrzymuje się belkę: karmiąc gniew złymi podejrzeniami, doprowadzasz do powstania nienawiści.

1.2. Wielka jednak jest różnica między grzechem człowieka, który się gniewa, a tego, który w nienawiści staje się okrutny. Przecież także i my gniewamy się na nasze dzieci, ale któż nienawidzi swoje dzieci? Nawet wśród bydła czasem matka, młoda jałówka na skutek jakiejś nieprzyjemności odpycha w gniewie ssące ją ciele, lecz przygarnia go sercem matki. Prawie wyrządza mu krzywdę, gdy bodzie, jeśli jednak go nie ma, szuka go. Nie inaczej kształtujemy w dzieciach karność, niż przez trochę gniewu i oburzenia, ale nie dalibyśmy im żadnej karności, gdybyśmy nie miłowali. A zatem nie każdy, kto się gniewa, nienawidzi, a czasem brak gniewu jest jasnym dowodem, że człowiek nienawidzi. Dajmy na to, że chłopiec chce bawić się w wodzie rzeki i fale go porywają. Jeśli widzisz i spokojnie na to pozwalasz, znaczy że go nienawidzisz. Twoja cierpliwość jest dla niego śmiercią. O ile byłoby lepsze rozgniewać się i upomnieć, niż nie unieść się gniewem i pozwolić, by zginął? Przede wszystkim więc należy unikać nienawiści, tę belkę trzeba wyrzucić z oka. Czymś jednak zupełnie innym jest, gdy ktoś w gniewie przekroczy miarę w słowach rozmawiając z kimś, co później usunie żalem, a czym innym jest chować zamknięte w sercu złe myśli przeciw komuś. Wielka jest wreszcie różnica między tymi słowami Pisma: „Moje oko zmęczone jest z powodu gniewu” (Ps 6,8). A co o tym drugim człowieku jest powiedziane? „Kto nienawidzi swojego brata, jest zabójcą” (1 J 3,15). Wielka jest różnica między okiem zmęczonym a ślepym. Kij męczy, belka oślepia.

2.3. Najpierw do tego więc musimy dać się przekonać, abyśmy mogli dobrze wykonać i wypełnić skierowane ku nam dzisiaj upomnienie, że przede wszystkim nie wolno nam nienawidzić. Wtedy zaś, gdy nie ma już w twoim oku belki, widzisz dobrze, co jest w oku twojego brata, i doświadczasz przynaglenia, póki nie wyrzucisz z oka twojego brata tego, co – jak widzisz – szkodzi oku twojego brata. Światło, które jest w tobie, nie pozwala ci lekceważyć sprawy światła twojego brata. Jeśli jednak nienawidzisz i chcesz poprawiać, to jak udzielisz światła, skoro sam światło utraciłeś? To samo Pismo, w którym jest napisane: „Kto nienawidzi swojego brata, jest zabójcą” (1 J 3,15), powiedziało o tym otwarcie. „Kto nienawidzi – mówi – swojego brata, dotąd jest w ciemnościach” (1 J 2, 9). Nienawiść to ciemność. Nie jest jednak możliwe, żeby człowiek, który nienawidzi drugiego, sobie samemu najpierw nie szkodził. Z zewnątrz próbuje wyrządzić krzywdę tamtemu człowiekowi, ale wewnątrz pustoszy samego siebie. O ile zaś czymś większym od ciała jest nasz duch, o tyle bardziej na to winniśmy zważać, byśmy nie ranili samych siebie. Krzywdzi zaś własną duszę człowiek, który nienawidzi drugiego. Co możesz uczynić człowiekowi, którego nienawidzisz? Co zrobisz? Zabierzesz mu pieniądze? Czy to pozbawi go wiary? Uderzysz go głodem? Czy to ugodzi w jego sumienie? W jakikolwiek sposób mu szkodzisz, wyrządzasz mu szkodę zewnątrz, zobacz zaś jaką sobie samemu wyrządzasz szkodę. Nieprzyjacielem swojego wnętrza jest bowiem człowiek, który nienawidzi drugiego. Ponieważ jednak nie odczuwa, że sobie wyrządza zło, gwałtownie postępuje wobec drugiego narażając się na tym większe niebezpieczeństwo, im bardziej nie odczuwa jak źle z samym sobą postępuje. Gwałtowność zatraca zdolność postrzegania. Postąpiłeś gwałtownie wobec swojego nieprzyjaciela: na skutek twojej gwałtowności on został ogołocony, ty stałeś się niesprawiedliwy. Wielka jest jednak różnica między nagim a niesprawiedliwym. On utracił pieniądze, ty niewinność. Zobacz, kto został dotknięty większym nieszczęściem. On utracił rzecz przemijającą, ty stałeś się przemijający.

3.4. Musimy zatem upominać miłując, nie z chęci wyrządzenia człowiekowi szkody, ale z gorliwości w poprawieniu go. Jeśli tacy będziemy, w sposób doskonały uczynimy to, o czym dzisiaj zostaliśmy pouczeni: „Jeśli twój brat zgrzeszy przeciw tobie, upomnij go w cztery oczy”. Dlaczego masz go upomnieć? Dlatego, że ty cierpisz, ponieważ on zgrzeszył przeciw tobie? W żadnym razie. Jeśli to czynisz z miłości do samego siebie, nic tak naprawdę nie czynisz. Jeśli to czynisz z miłości do niego, doskonale postępujesz. Zwróć uwagę na same sformułowania, żebyś w nich zobaczył, jak masz to czynić: czy z miłości do siebie, czy do drugiego. „Jeśli cię posłucha – mówi – odzyskasz swojego brata”. Zatem czyń to ze względu na niego, abyś go pozyskał. Jeśli na skutek twojego działania pozyskasz go, to znaczy, że straciłbyś go, gdybyś nie zadziałał. Czemu zatem wielu ludzi lekceważy grzechy i mówi: „Cóż wielkiego uczyniłem? Zgrzeszyłem przeciw człowiekowi”. Nie lekceważ tego. Zgrzeszyłeś przeciw człowiekowi! Chcesz się przekonać, że grzesząc przeciw człowiekowi zginąłeś? Jeśli człowiek, przeciwko któremu zgrzeszyłeś, upomniał cię w cztery oczy i posłuchałeś go, on cię odzyskał. A co innego znaczy, że on cię odzyskał, jeśli nie to, że byłbyś zgubiony, gdyby cię nie odzyskał? Gdybyś nie był zgubiony, nie mógłby cię odzyskać. Niech więc nikt nie lekceważy grzechu przeciw bratu. W innym miejscu mówi bowiem Apostoł: „Tak zaś grzesząc przeciw braciom i godząc w ich słabe sumienie, grzeszycie przeciw Chrystusowi” (1 Kor 8,12), bo jesteśmy wszyscy członkami Chrystusa. Czy jest możliwe, żebyś grzesząc przeciw członkom Chrystusa nie zgrzeszył przeciw Chrystusowi?

3.5. Niech więc nikt nie mówi: „nie zgrzeszyłem przeciw Bogu, ale przeciw bratu, zgrzeszyłem przeciw człowiekowi i jest to grzech lekki albo nawet żaden”. Chyba że mówisz, że jest to grzech lekki, bo szybko się go naprawia. Zgrzeszyłeś przeciw bratu: zadośćuczyń i będziesz uzdrowiony. Szybko popełniłeś czyn przynoszący śmierć, szybko znalazłeś też lekarstwo na niego. Któż z nas mógłby mieć nadzieję na zdobycie Królestwa niebios, bracia moi, skoro Ewangelia mówi: „Kto powie swojemu bratu: głupcze, będzie winny ognia piekielnego” (Mt 5,22)? Jaki to jest lęk! Zobacz jednak, gdzie jest lekarstwo: „Jeśli przyniesiesz swój dar przed ołtarz i tam przypomnisz sobie, że twój brat ma coś przeciw tobie, zostaw tam swój dar przed ołtarzem” (Mt 5,23). Bóg nie wpada gniew z tego powodu, że odkładasz ofiarowanie twojego daru. Bóg szuka bardziej ciebie iż twojego daru. Jeśli zaś przyjdziesz z darem do twojego Boga będąc w sercu źle usposobionym do swojego brata, On ci odpowie: „sam zaginąłeś, co mi przyniosłeś?” Przynosisz swój dar a ty sam nie jesteś darem Boga. Chrystus bardziej pragnie tego, którego odkupił swoją krwią, niż tego co ty znalazłeś w swoim spichlerzu. Zatem „zostaw tam swój dar przed ołtarzem i najpierw idź pojednać się z twoim bratem; wtedy przyjdź i ofiaruj swój dar” (Mt 5, 24). Oto jak łatwo uwolnić się od tej kary ognia piekielnego. Jak długo nie byłeś pojednany z bratem, byłeś winny ognia piekielnego, teraz, gdy jesteś pojednany, bezpiecznie przynieś swój dar do ołtarza.

4.6. Ludzie jednak łatwo skłaniają się do zadawania niesprawiedliwości, trudno zaś im przychodzi szukanie zgody. Szukaj, mówi, przebaczenia od człowieka, którego obraziłeś, od człowieka, którego zraniłeś. Ktoś odpowiada: „Nie będę się poniżał”. Słuchaj więc swojego Boga, jeśli lekceważysz swojego brata: „Kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11). Upadłeś, a nie chcesz się uniżyć? Wielka jest różnica między uniżeniem samego siebie a leżeniem na ziemi. Skoro już leżysz, to czemu nie chcesz się uniżyć? Słusznie byś powiedział: „Nie chcę upadać nisko”, gdybyś rzeczywiście nie chciał doprowadzić się do upadku.

4.7. Tak zatem powinien postąpić człowiek, który dopuścił się niesprawiedliwości. A co powinien zrobić ten, kto niesprawiedliwości doświadczył? To, co usłyszeliśmy dzisiaj: „Jeśli twój brat zgrzeszy przeciw tobie, upomnij go w cztery oczy”. Jeśli to zlekceważysz, jesteś gorszy od niego. On uczynił coś złego, a czyniąc to ciężko siebie samego ugodził i zranił. Ty masz za nic ranę twojego brata? Widzisz, że ginie lub już zginął, i lekceważysz to? Gorszym się stajesz przez milczenie niż on stał się zły przez obelgę, którą cię dotknął. Kiedy więc ktoś przeciw nam grzeszy, zatroszczmy się z zaangażowaniem, ale nie o siebie samych, bo rzeczą chwalebną jest zapominanie krzywd. Zapomnij więc o swojej krzywdzie, ale nie o ranie twojego brata. Dlatego „upomnij go w cztery oczy”, mając na uwadze jego poprawę i oszczędzając mu wstydu. Może się przecie zdarzyć, że z powodu obrony dobrego imienia zacznie bronić swojego grzechu i człowieka, którego chcesz poprawić, uczynisz jeszcze gorszym. „Upomnij więc go w cztery oczy. Jeśli cię posłucha, pozyskasz twojego brata”, bo przecież przepadłby, gdybyś tego nie uczynił.

„Jeśli zaś cię nie posłucha – to znaczy, jeśli będzie bronił swojego grzechu jakby był czymś sprawiedliwym – zabierz z sobą dwóch lub grzech, bo na słowie dwóch lub grzech świadków opiera się każda mowa. A jeśli ich nie posłucha, donieś Kościołowi. A jeśli Kościoła nie posłucha, niech cie będzie jak poganin i celnik”. Nie zaliczaj go już do liczby twoich braci. Jednak niech jego zbawienie nie będzie zaniedbane. Przecież także sami poganie nie są przez nas uznawali za braci, ale jednak cały czas zabiegamy o ich zbawienie. To usłyszeliśmy od Pana, gdy w ten sposób nauczał i z taką troską, że dodał następnie: „Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 18,18). Gdy zacząłeś traktować swojego brata jak celnika, związałeś go na ziemi, lecz pilnuj, abyś wiązać w sposób sprawiedliwy. Niesprawiedliwe więzy rozrywa sprawiedliwość. Gdy zaś upomnisz i dojdziesz do zgody ze swoim bratem, rozwiązałeś go na ziemi. Gdy natomiast rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązany w niebie. Udzielasz wielkiego wsparcia nie sobie, lecz jemu, gdyż i on wiele zaszkodził nie tobie, lecz samemu sobie.

Augustyn, Mowa 82,1-4(7)

Tłum. P.M.Szewczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *