Augustinus Hipponensis, Ad Evangelium Ioannis Tractatus CXXI
1. Maria Magdalena obwieściła Jego uczniom, Piotrowi i Janowi, że Pan został zabrany z grobu: gdy oni tam przybyli, znaleźli tylko lniane płótna, w które ciało było owinięte. I w co innego mogli uwierzyć, jeśli nie w to, co powiedziała, w co także ona sama wierzyła? Wrócili więc uczniowie do siebie: to znaczy, tam gdzie mieszkali i skąd wybiegli do grobu. Maria natomiast stała na zewnątrz przy grobie i płakała. Podczas gdy mężczyźnie wrócili, słabszą płeć w tamtym miejscu zatrzymało uczucie. I oczom, które pragnęły zobaczyć Pana, ale nie znalazły Go, już brakowało łez; bardziej cierpiały z tego powodu, że został zabrany z grobu, niż że został zabity na drzewie, ponieważ nawet pamięć nie pozostała po tak wiekim mistrzu, którego życie zostało im zabrane. Ból trzymał zatem tę kobietę przy grobie. Gdy więc płakała, nachyliła się i spojrzała do grobu. Nie wiem, czemu to zrobiła. Nie była przecież nieświadoma, że nie ma tam tego, którego szukała, skoro sama powiedziała uczniom, że został stamtąd zabrany, a oni przyszli do grobu i nie tylko patrzyli, lecz weszli do środka szukając ciała Pana i nie znaleźli. Czego zatem chciała, że gdy płakała, ponownie nachyliła się i zajrzała do grobu? Czy to dlatego, że za bardzo cierpiała, myślała, że nie może łatwo dać wiary ani swoim ani ich oczom? A może powstało z boskiego poruszenia w jej duszy poruszenie, by spojrzeć? Spojrzała bowiem: i zobaczyła dwóch aniołów w bieli, siedzących jeden przy głowie, drugi przy stopach, gdzie położone było ciało Jezusa. Co znaczy to, że jeden siedział przy głowie, a drugi przy stopach? Może dlatego, że ci, którzy po grecku nazywani są „aniołami”, w naszym języku są „zwiastunami” i w ten sposób wskazuje się na to, że Ewangelia Chrystusa ma być głoszona jakby od głowy aż do stóp, czyli od początku aż do końca? Mówią jej: Kobieto, czemu płaczesz? Mówi im: Ponieważ zabrali Pana mojego i nie wiem, gdzie Go położyli. Aniołowie zabraniają łez: co innego niż przyszłą radość zapowiadali w ten sposób? Dlatego przecież powiedzieli: Czemu płaczesz?, jakby mówili: nie płacz. A ona myśląc, że niewiedząc pytają o coś innego, podaje powód łez: Ponieważ zabrali – mówi – Pana mojego: nazywając swoim Panem martwe ciało swojego Pana, nazywając część wszystkim; jak bowiem wszyscy uznajemy Jezusa Chrystusa, Syna Bożego za jednego naszego Pana, ponieważ z pewnością zarazem jest i Słowem, i duszą, i ciałem, ukrzyżowanym i pogrzebanym, podczas gdy jedynie Jego ciało zostało pochowane. I nie wiem – mówi – gdzie Go położyli. To był ważniejszy powód bólu, ponieważ nie wiedziała, dokąd pójść, żeby ukoić ból. Lecz oto już przyszła godzina, w której – co w pewnym sensie zostało zapowiedziane przez aniołów zakazujących płaczu – radość zastąpi łzy.
2. Wreszcie gdy to mówiła, odwróciła się za siebie i zobaczyła stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to był Jezus. Jezus jej mówi: Kobieto, dlaczego płaczesz? Kogo szukasz? Ona myśląc, że to jest ogrodnik, mówi Mu: Panie, jeśli ty Go zabrałeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę. Jezus jej mówi: Mario. Ona odwróciła się i mówi Mu: Rabboni, to znaczy Mistrzu. Niech nikt nie oskarża tej kobiety, że nazwała ogrodnika panem, a Jezusa Mistrzem. Gdzie bowiem pytał, tam rozpoznała; gdzie uczciła człowieka, od którego oczekiwała dobrodziejstwa, tam przyjęła lekarza, od którego nauczyła się rozróżniać rzeczy ludzkie i boskie. Nazwała panem człowieka, którego służebnicą nie była, aby przez niego dotrzeć do Pana, którego służebnicą była. W inny bowiem sposób powiedziała „Pan”: zabrali Pana mojego, a w inny: Panie, jeśli ty Go zabrałeś. Bowiem również prorocy nazywali panami tych, którzy byli ludźmi, ale w inny sposób [nazwali tak] Tego, o którym napisano: Pan imię Jego (Ps 67,5). Lecz dlaczego o tej kobiecie, która już była odwrócona za siebie, aby zobaczyć Jezusa, kiedy myślała, że jest On ogrodnikiem, i gdy rozmawiała z Nim, znowu mówi się, że się obróciła, aby Mu powiedzieć: Rabboni? Czy nie dlatego, że wtedy odwróciła się cieleśnie i myślała, że [jest] czym nie był, a teraz odwróciła się sercem i poznała, czym był?
3. Jezus jej mówi: nie dotykaj mnie, bowiem jeszcze nie wstąpiłem do mojego Ojca. Idź natomiast do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego, Boga mojeo i Boga waszego. Jest w tych słowach coś, co krótko, ale uważnie musimy rozważyć. Jezus bowiem przy pomocy tej odpowiedzi nauczył kobietę, która Go rozpoznała i nazwała mistrzem, wiary: ten ogrodnik posiał w jej sercu, jak w swoim ogrodzie, ziarno gorczycy. Co znaczy zatem: nie dotykaj mnie? I jakby ktoś pytał o powód tego zakazu, dodał: jeszcze bowiem nie wstąpiłem do mojego Ojca. Co to znaczy? Jeśli stojącego na ziemi nie dotyka się, to w jaki sposób może być dotykany przez ludzi siedzący w niebie? On przecież jeszcze zanim wstąpił, zaproponował uczniom, żeby Go dotykali, mówiąc,jak zaświadcza ewangelista Łukasz: Dotknijcie i zobaczcie, że duch nie ma ciała i kości, jak widzicie, że ja mam (Łk 24,39); albo kiedy powiedział do ucznia Tomasza: Podnieś tutaj swój palec, zobacz moje ręce, podnieś twoją rękę i włóż do mojego boku (J 20,27). Któż zatem będzie tak niedorzeczny, żeby mówić, że chciał być dotykany przez uczniów zanim wstąpił do Ojca, a przez kobiety nie chciał, chyba że dopiero wtedy, gdy wstąpi do Ojca? Lecz nie było tak, a jeśli ktoś zechce, może rozwiać te niemądre pomysły. Czytamy bowiem także o kobietach, że po zmartwychwstaniu, jeszcze zanim wstąpił do Ojca, dotykały one Jezusa, a między nimi była sama Maria Magdalena. Mateusz przecież opowiada, że ukazał im się Jezus mówiąc: Witajcie. One zaś zbliżyły się – mówi – i objęły Jego stopy i oddały Mu pokłon (Mt 28,9). Przez Jana zostało to pominięte, ale przez Mateusza opowiedziane. Pozostaje nam zatem odpowiedź, że w tych słowach kryje się jakiś znak: czy go znajdziemy, czy też wcale nie będziemy w stanie go znaleźć, nie możemy wątpić, że jednak tam jest. A zatem tak zostało powiedziane: nie dotykaj mnie, bowiem jeszcze nie wstąpiłem do Ojca mojego, aby został w tej kobiecie przedstawiony Kościół pochodzący z pogan, który w Chrystusa nie uwierzył, zanim nie wstąpił On do Ojca. Albo też Jezus chciał, by tak w Niego wierzono, to znaczy, tak chciał być duchowo dotykany, ponieważ On i Ojciec są jedno. Swoimi wewnętrznymi zmysłami w pewnym sensie wstępuje to Ojca ten człowiek, który takiego w Nim dokonuje postępu, że uznaje Go za równego Ojca: w innym przypadku nie dotyka poprawnie, czyli w innym przypadku nie wierzy w Niego poprawnie. Maria więc mogła tak wierzyć, że myślała, że nie jest równy Ojcu, ponieważ zabrania jej, gdy mówi: nie dotykaj mnie, czyli: nie wierz we Mnie w taki sposób, jak do tej pory umiałaś; nie skłaniaj swoich zmysłów do tego, czym ze względu na ciebie się stałem, i nie przystępuj do tego, przez co ty się stałaś. Jak bowiem, jeśli nie cieleśnie dotąd w Niego wierzyła, skoro opłakiwała Go jak człowieka? Jeszcze bowiem nie wstąpiłem, mówi, do Ojca mojego: wtedy mnie dotykasz, kiedy wierzysz we mnie jako równego Ojcu. Idź natomiast do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mojego i do Ojca waszego. Nie mówi: Ojca naszego, bowiem inaczej jest mój, inaczej wasz; mój przez naturę, wasz przez łaskę. I do Boga mojego i Boga waszego. Nie mówi tu: do Boga naszego, a zatem także tu inaczej jest mój, inaczej wasz; Bóg mój pod tym względem, że i ja jestem człowiekiem, Bóg wasz, ludzi, między którymi ja jestem jako pośrednik.
4. Maria Magdalena przyszła i powiedziała uczniom: widziałam Pana i to mi powiedział. Gdy nastał wieczór tego dnia, jednego po szabacie, i tam, gdzie zebrali się uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus i stanął po środku, i powiedziła do nich: Pokój wam. A gdy to powiedział, pokazał im ręce i bok. Gwoździe przecież przebiły ręce, włócznia otworzyła Jego bok: znaki ran posłużyły, żeby uzdrowić serca ludzi wątpiących. Natomiast tam, gdzie była boskość, zamknięte drzwi nie stanowiły zapory dla ciała. Przecież ten, który rodząc się pozostawił nietkniętym dziewictwo matki, mógł wejść przez drzwi zamknięte. Uradowali się więc uczniowie, ujrzawszy Pana. Powiedział więc im powtórnie: Pokój wam. Powtórzenie jest potwierdzeniem; On przecież daje przez proroka obietnicę pokoju nad pokojem (Iz 26,3). Jak mnie posłał Ojciec – mówi – tak i ja was posyłam. Poznaliśmy Syna równego Ojcu, ale tych słów Pośrednika nie znaliśmy. Ukazuje siebie jako Pośrednika, gdy mówi: On mnie, a ja was. Gdy to mówił, tchnął i powiedział im: Przyjmijcie Ducha świętego. Przez to tchnięcie zaznaczył, że Duch święty nie jesty tylko Duchem Ojca, ale też Jego. Którym odpuścicie, mówi, grzechy, są im odpuszczone; a którym zatrzymacie, są zatrzymane. Miłość Kościoła, która przez Ducha świętego rozlana jest w naszych sercach, odpuszcza grzechy tym, którzy w niej uczestniczą: zatrzymuje natomiast grzechy tych, którzy nie są jej uczestnikami. Dlatego po tym jak powiedział: Przyjmijcie Ducha świętego, dorzucił następnie słowa o odpuszczeniu i zatrzymaniu grzechów.
5. Tomasz natomiast jeden z dwunastu, którego nazywano Didymos, nie był z nimi, gdy przyszedł Jezus: mówili więc mu inni uczniowie: wiedzieliśmy Pana. On jednak powiedział im: jeśli nie zobaczę w Jego rękach śladów gwoździ i nie włożę mojego palca w miejsce gwoździ, i nie włążę mojej ręki do Jego boku, nie uwierzę. A po ośmiu dniach znowu uczniowie byli wewnątrz i Tomasz z nimi. Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych i stanął pośrodku i powiedział: Pokój wam. Następnie powiedział do Tomasza: podnieś twój palec tutaj i zobacz moje ręce, podnieś twoją rękę i włóż do mojego boku; nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz odpowiedział i rzekł Mu: Pan mój i Bóg mój. Zobaczył i dotknął człowieka, a wyznał Boga, którego nie widział ani nie dotykał; lecz przez to, co widział i dotykał, odrzucił wątpienie i uwierzył. Mówi mu Jezus: uwierzyłeś, ponieważ mnie zobaczyłeś. Nie mówi: dotknąłeś mnie, ale zobaczyłeś mnie, ponieważ wzrok jest pewnym sensie zmysłem ogólnym. Również bowiem przez inne cztery zmysły zwykło się go określać, jak wtedy, gdy mówimy: słuchaj i zobacz, jak dobrze gra; powąchaj i zobacz jak ładnie pachnie; spróbuj i zobacz, jak dobrze smakuje; dotknij i zobacz, jak jest ciepłe. Wszędzie rozbrzmiewa: zobacz, podczas gdy nie można zaprzeczyć, że wzrok odnosi się właściwie do oczu. Dlatego też w tym miejscu Pan mówi: Podnieś twój palec tutaj i zobacz moje ręce. Cóż innego to znaczy, niż stwierdzenie: dotknij i zobacz? Nie znaczy to, że miał on oczy w palcu. Zatem czy to dlatego, że patrzył, czy też dlatego, że dotykał, powiedział: uwierzyłeś, ponieważ mnie zobaczyłeś. Chociaż można by powiedzieć, że uczeń nie ośmielił się dotknąć, gdy zaproponował mu, żeby Go dotknął, bo przecież nie jest napisane: i Tomasz dotknął. Ale czy to tylko patrząc, czy także dotykając, ujrzał i uwierzył, a to co następuje potem zapowiada i ukazuje większą wiarę narodów: błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Chociaż używa się tu czasowników w czasie przeszłym, to jednak On – w swoim zamiarze – znał jako już dokonane to, co miało się stać. Jednak rozległość tego kazania trzeba już powstrzymać: da Bóg, że o tym, co pozostało, innym razem porozmawiamy.
tł. Przemysław M. Szewczyk