Może chociaż z grubsza wiadomo, kiedy Pan przyjdzie…?
6.16. Jeśli więc moje niedomaganie nie jest ciężkie dla Waszej Świętości, proszę, żebyś nie ociągał się z jaśniejszym wyjaśnieniem, dlaczego mówisz, że „nikt nie może obliczyć miary czasu”, aby czasem to samo nie wydawało się mi i Waszej Miłości, podczas gdy jeden od drugiego na próżno będzie oczekiwał wyjaśnień. Gdy bowiem to powiedziałeś, dodałeś następnie i stwierdziłeś: „Chociaż Ewangelia mówi: 'O tym dniu i godzinie nie wie nikt’” (Mt 27,36), ja jednak – twierdzisz – mówię w imieniu możliwości mojego rozumu, że ani miesiąc, ani rok Jego przyjścia nie może być poznany”. Takie stwierdzenie wydaje się brzmieć w ten sposób, że chociaż nie jest możliwe poznać, w którym roku ma przyjść, to jednak można poznać, w którym siedmioleciu lub dekadzie, jakby możliwe było powiedzieć i jasno określić, że przyjdzie podczas tych lub tamtych siedmiu lat, podczas tej lub tamtej dekady. Jeśli zaś nie można tego w ten sposób rozumieć, to pytam, czy przynajmniej tak można określić czas Jego przyjścia, że powiemy na przykład: przyjdzie podczas tego półwiecza lub wieku, albo w czasie jakiejś określonej większej lub mniejszej liczbie lat, lecz dokładnie w którym roku – nie wiemy. Jeśli odkryłeś już tyle, zdołałeś odkryć naprawdę sporo. Proszę cię zatem, abyś łaskawie przestawił naszej opieszałości odpowiednie świadectwa, dzięki którym zdołałeś znaleźć odpowiedzi. Jeśli zaś zakładasz, że nawet tego nie wiesz, to myślisz tak jak ja.
6. 17. Wszyscy, którzy wierzymy w przepowiedziane przez Pana liczne ukazujące się znaki, dostrzegamy, że już jest ten czas ostateczny. Lecz zarówno sam ostatni dzień, jak i okres tysiąca lat, po upływie którego miałby się skończyć świat, mógłby być określony mianem całości ostatecznego czasu, skoro jest napisane: „Tysiąc lat w moich oczach jest jak jeden dzień” (zob. Ps 89, 4; 2 P 3, 8). Dlatego o wszystkim, co wydarzyłoby się w tym okresie tysiąca lat, można by powiedzieć, że wydarzyło się w czasie ostatecznym lub w dniu ostatecznym. Ponownie więc mówię, co w takim wypadku często należy powiedzieć: weźmy pod uwagę, ile lat wcześniej błogosławiony Jan Ewangelista powiedział „Już jest ostatnia godzina” (1 J 2,18). Gdybyśmy żyli wtedy i usłyszeli te słowa, to czy wierzylibyśmy, że ma jeszcze upłynąć tak wiele lat? Czy nie mielibyśmy raczej nadziei, że Pan przyjdzie dopóki Jan przebywa w ciele? Przecież nie powiedział: „jest już ostatni czas”, czy „ostatni rok”, miesiąc lub dzień, ale – „ostatnia godzina”. Oto jak długa jest ta godzina! A przecież Jan nie skłamał, lecz jego słowa trzeba tak rozumieć, że „godzinę” postawił w miejscu czasu. Wielu tak to rozumie, że sześć tysięcy lat stanowi jakby jeden dzień, który dzielą następnie na części jakby na dwanaście godzin. W ten sposób ostatnie pięćset lat odpowiadałoby ostatniej godzinie. Jan, który żył w tym okresie – mówią – powiedział w swojej wypowiedzi, że już jest ostatnia godzina.
6.18. Lecz czym innym jest wiedzieć, a czym innym przypuszczać. Jeśli sześć tysięcy lat należy uważać za jeden dzień, to dlaczego jedna dwunasta, a nie jedna dwudziesta czwarta część tego okresu jest jedną godziną, czyli nie pięćset lecz dwieście pięćdziesiąt lat? Cały przecież dzień, cały obieg słońca określa się nie od wschodu do zachodu, ale od wschodu do wschodu. Gdy minie cały dzień, czyli dwadzieścia cztery godziny, znowu wschodzi słońce. Zatem ta ostatnia godzina, ten czas, o którym mówił Jan, już przynajmniej siedemdziesiąt lat temu powinien minąć, a jednak jeszcze nie przyszedł koniec świata. Do tego jeszcze trzeba zauważyć, że jeśli uważnie przyjrzymy się historii kościelnej, zobaczymy, że apostoł Jan umarł długo wcześniej, zanim upłynęło pięć tysięcy pięćset lat od pojawienia się rodzaju ludzkiego. Nie nadeszła jeszcze zatem wtedy ostatnia godzina, jeśli uważa się za godzinę okres pięciuset lat, czyli dwunastą część sześciu tysięcy lat. Poza tym jeśli według Pism jeden dzień zastępujemy okresem tysiąca lat, to już bardzo dawno temu minęła ostatnia godzina tak długiego dnia, i to nie tylko wtedy, gdy uznajemy za godzinę jedną dwudziestą czwartą część dnia, czyli trochę więcej niż czterdzieści lat, ale także jedną dwunastą jego część, co oznaczałoby dwa razy tyle lat. Bardziej odpowiednie będzie zatem sądzić, że apostoł wstawił słowo „godzina” w miejsce czasu. Nie wiemy, jak długa jest ta godzina, ponieważ „to nie nasza rzecz znać czasy, które Ojciec ustanowił swoją władzą” (Dz 1,7). Chociaż wiemy, że jest to ostatnia godzina, dużo lepiej my niż ci, którzy byli przed nami, wiemy także od kiedy jest czy też mówi się, że zaczęła się ostatnia godzina.
Augustyn, List 199
Tłum. P.Szewczyk
[button link=”http://patres.pl/list-augustyna-o-koncu-swiata/”]Czytaj wcześniejszy fragment[/button]